piątek, 11 czerwca 2021

Podarki

Przez całe życie uczono mnie (i nadal jestem uczona przez napotkane osoby), że jak coś mam to mam obowiązek się tym dzielić z innymi. Widzę też jak znajomi uczeni są tego obowiązku. Czasami wręcz z wyrzutem: "Jak śmiesz mieć dom/samochód skoro są potrzebujący?" Uczono mnie też, że mam liczyć na siebie, być samodzielna. Nadal w sumie jestem tego uczona (Rusz dupę do pracy zamiast zbierać jeden procent), ale przez obce osoby, od których niczego nie oczekuję, bo nigdy niczego od nikogo nie wymagałam i nie wymagam, a wszystko przez to, że nigdy nie nauczono mnie przyjmowania prezentów bez poczucia obowiązku odwdzięczenia się. To sprawia, że z jednej strony jestem szczęśliwa, kiedy mogę pomóc, a z drugiej strony, kiedy sama otrzymuję pomoc zastanawiam się, w jaki sposób mogłabym się odwdzięczyć. Uważam, że jest to bardzo złe, bo sama, kiedy coś daję wystarczy mi cudza radość i świadomość, że mogłam coś zrobić dla innych, wesprzeć w nauce, dać chwile radości. Z tego powodu nie potrafię też przyjmować podziękowań, bo przecież dzielenie się to obowiązek, który należy spełnić (z radością, ale obowiązek). Ola wiele tych rzeczy mi uświadamia, otwiera mój umysł na to jak bardzo jestem zamknięta w pewnego rodzaju klatce poczucia zobowiązań. Przy Oli odkrywam też, że ludzie potrafią być spontanicznie dobrzy i my czasami na to dobro nie pozwalamy, bo nam głupio.
Ola czasami dostaje różne rzeczy, Czasami jest to ciastko, wafelek, bułka, lizak, kwiatek i zawsze podchodzi do tego z otwartością, jakiej mi brakuje, bo przecież nie wypada. A niby dlaczego nie wypada skoro umiem się też spontanicznie dzielić? Ola każdego dnia uczy mnie wielu rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz