piątek, 15 października 2021

Leśne śmieci


#uwagadrama
Drama - niedrama? Nie wiem. W każdym razie tak jakoś nieswojo poczułam się, kiedy na jednym ze słupów, przy którym stał kosz na śmieci zobaczyłam taką informację. A wszystko przez to, że zawsze całymi reklamówkami sprzątałam las po regionalnych flejach, niechlujach, śmieciarza, którzy pełną butelkę z piwem są w stanie zanieść do lasu, ale wyniesienie pustej przerasta ich intelektualne (może nawet nie wpadli na to) i fizyczne siły. Wiadomo, butelka strasznie ciężka jest. Zwłaszcza taka pusta, której nie ma motywacji do niesienia. Cała przygoda ze sprzątaniem zaczęła się, kiedy Ola zaczęła stawiać pierwsze kroki i brała wszystko do buzi. Żeby uchronić dziecko przed lizaniem po kimś butelek zwyczajnie zbierałam i wynosiłam. Na początku w pobliżu lasu były kontenery pozwalające na segregację i tam wrzucałam plastik do plastiku, szkło do szkła. Później zniknęły, więc wrzucałam całymi reklamówkami do koszy, bo przecież nie będę leśnych śmieci przynosiła do domu. A teraz zastanawiam się, czy jest sens narażać się na grzywny i postępowania karne w imię sprzątania po kimś lasu, bo jak udowodnię, że puste butelki po alkoholach nie są z domu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz