czwartek, 25 listopada 2021

Wścibska płeć

Nie wiem jak u Was, ale u nas od kilku dni jest deszczowa aura. Kałuże zawsze cieszą się powodzeniem u Oli. Mimo upływu lat jest nimi podekscytowana i z tego powodu na długie spacery trzeba zabierać zapasowe zestawy ubrań. Im zimniej tym bardziej wypchane torby zapasami, więc czasami idziemy jak rodzina wędrownych Romów przemieszczających się ze swoim dobytkiem… Zawsze na przebranie szukam miejsca poza zasięgiem ciekawskich oczu. Bogacenie się ludzi wpływa tu bardzo korzystnie, bo kontenery są obudowane i można sobie ze spokojem przebrać dziecko między kontenerem a ścianką. Najlepiej oczywiście w toaletach, ale tych publicznych w prowincjonalnym mieście jak kot napłakał, czyli jedna na OKW w ośrodku, jedna w przychodni na Świętosławy, jedna w przychodni przy urzędzie. Wolimy z nich jednak nie korzystać i raczej mamy małe szanse, bo otwarte tylko od poniedziałku do piątku. Pozostaje toaleta przy stacji paliw, gdzie jedna ze starszych pracownic pouczyła mnie, że ich toaleta nie jest przebieralnią i że jest tylko dla klientów. Jak dla klientów to kupowałam wodę demineralizowaną do karczera. No, ale wody mam już zapas… i nie zawsze jestem wystarczająco blisko tej toalety. Czasami szybciej byłoby wrócić do domu, czyli wymrozić dziecko kilkanaście minut w mokrym ubraniu. Wchodzimy za te słynne kontenery z dala od kamer i zmieniamy. Głównie spodnie i bieliznę.

Przebieram Olę za budką znajdującą się za sklepowym kontenerem.
-A pani, co tu robi? – Pyta się jakiś wścibski mężczyzna w moim wieku.
-A pan co tu robi? – Odpowiadam zaskoczona pytaniem na pytanie.
-Sprawdzam co pani tu robi.
-Sprawdzam, czy jakiś nadmiernie ciekawski facet przyjdzie sprawdzić, co ja tu robię, bo ma zbyt nudne życie, żeby zająć się sobą. – Odpowiadam i każę Oli usiąść w wózku, bo już udało nam się zmienić mokre spodnie na suche. Chowam mokre do torby.
-A co tam pani chowa do torby?
-A co pan taki ciekawski? Sobą się zająć, a nie napotkanymi matkami, a jak już pan chce się zajmować matkami niepełnosprawnych dzieci to może pan darowiznę na konto w fundacji wpłacić, a nie przeszkadzać pytaniami.
Tak, bywam niemiła na wścibstwo i nadmiar zainteresowania, w miejscach, w których nie prowadzą żadne ścieżki spacerowe i jeśli matka z dzieckiem tam idzie to naprawdę ma ważny powód, żeby tam zawędrować.
Zastanawia mnie skąd w mężczyznach (tylko oni są w stanie poczłapać za kobietą z wózkiem, żeby sprawdzić, co ona tam robi) taki poziom konieczności kontroli matek. Jeszcze nigdy nie poszła za mną kobieta, żeby sprawdzić, co ja będę robiła lub co robię. Mężczyźni tak. Wiem, że nie wszyscy mają te zapędy, bo większość jednak ignoruje, ale z doświadczeń wiem, że wścibstwo to jednak domena mężczyzn. Zwłaszcza, kiedy ta baba- ich zdaniem- robi dziwne rzeczy. A ja jestem zdecydowanie taką, która robi całe mnóstwo dziwnych rzeczy: choćby łażenie z dzieckiem w wózku po nocach, żeby w spokoju zasnęło. Ile ja się nasłuchałam od takich napotkanych panów ostrzeżeń, że mnie w MOPS-ie zgłoszą, sprawę na policji oddają. Ale bywają też panowie, którzy to moje łażenie potrafią docenić. Jakieś 6 lat temu wędrowałam w nocy z Olą i w czasie przebierania dziecka natknęłam się na leżącego pod kontenerem człowieka. Zadzwoniłam na pogotowie. Okazało się, że miał jakiś udar, wylew czy inny zawał. Za to dostałam piękny bukiet na Walentynki i pudełko czekoladek od niego. Nie wiedział kto go uratował, ale kiedy mu powiedziano, że taka kobieta, co to z dzieckiem i psem po nocach łazi to od razu zgadł o kogo chodzi. Moje dziwne zachowania mają plusy i nie zawsze jestem zołzą ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz