Budowanie więzi z innymi, otwartość, pomaganie to tematy bardzo ważne. Rzadko uzmysławiamy sobie jak wiele możemy dać osobom z naszego otoczenia i że w razie potrzeby możemy liczyć na wzajemność. Życzliwość jest bardzo ważna. I o tym jest właśnie opowieść Julii Donaldson „Miejsce na miotle”, w której główna bohaterka jest czarownicą z wszystkimi przypisywanymi atrybutami. Oczywiście tylko tymi dotyczącymi wyglądu, bo z charakteru jest bardzo dobra i nikogo nie planuje zjeść. Wiedźma jest urodzoną podróżniczką odbywanych na miotle w towarzystwie rudego kota. Każda przygoda to nowe przygody. Tym razem wyzwaniem jest wiatr strącający kolejne posiadane przez nią rzeczy: kapelusz, kokardę, różdżkę. Każdą kolejną rzecz pomagały znaleźć napotkane zwierzaki, które później chciały lecieć z nową znajomą na miotle. Czarownica miała dobre serce i nikomu nie odmawiała i tym sposobem przyczyniła się do katastrofy: pęknięcia miotły. Pewnie jedno ze zwierząt jeszcze w tym nieszczęściu pomogło swoimi radosnymi skokami. Wiedźma jednak nie gniewała się na zwierzaki. Miała ważniejszą sprawę: nieoczekiwane spotkanie ze smokiem. Kiedy wydawało jej się, że już po niej nowi przyjaciele ratują ją. Jak tego dokonali? Tego już musicie dowiedzieć się sami.
„Miejsce na miotle” to zabawna rymowanka polegająca na zabiegu wyliczania.
Dzięki świetnemu tłumaczeniu ma bardzo dobry rytm, dzięki czemu czyta się ją i
słucha przyjemnie. Do tego każda kolejna strata przedmiotów to początek nowej
znajomości. Tekst bardzo dobrze dopełniają piękne ilustracje Axela Schefflera.
Nie ma tu moralizowania, ale przesłanie jest jasne: warto być życzliwym,
pomocnym, otwartym, bo to, co dajemy innym sami dostajemy. Dobra czarownica
zostaje uratowana przez przyjaciół, a atakujący, zły smok przestraszony i
przekonany, że spotkał silniejszego przeciwnika, który chce go skrzywdzić. To pozwala
nam na pokazanie dzieciom, że często swoje intencje przypisujemy innym i trzeba
być bardzo ostrożnym z wyciąganiem pochopnych wniosków.
W opowieści poznajemy czarownicę, która została odczarowana. Skojarzyła mi się
z bohaterką opowieści Zbigniewa Dmitrocy: jest to zwariowana i bardzo pozytywna
kobieta lubiąca przyrodę, podróże, a czary wykorzystuje do ułatwiania sobie i
innym życia. Do tego widzimy, że w pewnym momencie pomaganie szkodzi Czarownicy,
ale nie na długo. Szybko okazuje się, że nawet jeśli została narażona na utratę
miotły to z pomocą przyjaciół może zrobić nową, bardziej dostosowaną dla
wszystkich podróżujących. Autorka w ten sposób przekonuje, że razem zawsze
możemy zdziałać więcej. Mamy tu piękną pochwałę pracy małej wspólnoty i przesłanie,
że w grupie siła, dlatego trzeba działać razem, tworzyć, wspierać się.
Duża czcionka i melodyjność krótkiego tekstu sprawiają, że książkę czyta się
szybko i przyjemnie. Do tego mamy tu elementy humorystyczne i troszkę grozy.
Ilustracje pozwalają młodszym dzieciom skupić uwagę na lekturze i zachęcą do
sięgania po książkę. Dobrze zszyte strony i solidna, kartonowa, śliska oprawa
dopełniają całość i sprawiają, że lektura jest estetyczna i trwała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz