Świat jest zatrważająco mały – pomyślałam patrząc na zdjęcie autorki książki „Pozimnie”. Karoliny Malinowskiej nigdy nie miałam okazji poznać osobiście. Może i gdzieś zamieniłyśmy kilka zdań, ale kiedy studiuje się na tej samej uczelni, na tym samym niedużym wydziale to trudno się na kogoś nie natknąć. Jeszcze trudniej nie zapamiętać osób, które nie wyglądają jak kopie dziewczyn z pism modowych. A takich studentek w pewien sposób wyróżniających się na filologii polskiej było dużo. A jednak gdzieś tam zapamiętałam i z tym większą chęcią sięgnęłam po jej książkę zabierającą czytelnika do dziwnego świata Karoliny, głównej bohaterki, która chcąc o siebie zawalczyć ruszyła na studia do dużego miasta, a później starała się rozwijać karierę. Los jednak bywa przewrotny. Do tego doszły złe relacje z bliskimi. Prawie czterdziestoletnia bohaterka może powiedzieć, że jej życie to pasmo porażek. Nie ona jedna ma taki problem.
„Racją jest, że ludzie mają masochistyczną tendencję do zapamiętywania złych wspomnień
i wydarzeń. Zadręczają siebie i innych. Rozdrapują stare rany tak, aby mogli
przeżyć traumę raz jeszcze i tym razem inaczej. Może lepiej, może mniej boleśnie”.
W życiu każdego człowieka pojawiają się takie chwile, że ma wrażenie braku
jakiejkolwiek nadziei na odmianę losu: wszystko się sypie, rozpadają się
relacje, nie ma pracy i środków do życia. Budowana latami pozycja, zdobyte
wykształcenie, środki zgromadzone na koncie czasami nie wystarczą. Zdarza się,
że jeden klient potrafi zrujnować całą firmę. I tak właśnie jest w przypadku
Karoliny, głównej bohaterki, której życie nie oszczędzało: musiała pokonać
wiele przeciwności, aby skończyć studia, a później założyć firmę. Była
wykształcona, pracowita, przedsiębiorcza, miała wiele pomysłów na przetrwanie,
a jedna zła decyzja sprawiła, że posypał się jej misternie ułożony domek z kart
i pomysł na pracę. Po latach w poczuciu porażki wróciła do rodzinnego domu,
gdzie czekały na nią tylko pretensje, że wcześniej nie zajmowała się starymi
rodzicami tylko wolała lekkie życie w mieście. Ciągłe przepychanki z zazdrosną
siostrą prowadzą do odcięcia się od rodziny. Karolina zostaje sama ze swoimi problemami.
Jedyną deską ratunku jest dla niej dom po rodzicach, który musi wynająć, aby
spłacać wielki kredyt będący pozostałością po zawrotnej karierze i
przedsiębiorczości. Jakby tego było mało przyszła pandemia i obostrzenia, a
przez to brak możliwości znalezienia nowej pracy. Zaszyta na wsi ma mało czasu
na znalezienie swojego miejsca. Tylko, czy to jest realne w czasach, kiedy jest
wiele ograniczeń i zakazów?
Ucieczki na łono natury dają wytchnienie, ale też stają się przyczyną odkrycia
starego i urokliwego gospodarstwa, które wydaje jej się idealnym miejscem do
życia. Wielokrotne powroty i snucie marzeń wydaje się pozostać poza jej
zasięgiem. Zwłaszcza, że ma duże długi, a dom nie jest na sprzedaż. Pewnego
dnia jednak wszystko się zmienia. Deszcz okazuje się wybawicielem. Przemoczona
w czasie wędrówki trafia po raz kolejny w okolice swojego wymarzonego domu.
Przekroczenie progu wywraca jej życie do góry nogami: staje się mieszkanką domu
na odludziu. Nie byłoby w tej decyzji nic dziwnego, gdyby nie to, że obejście
jest bardzo zaniedbane, jest w nim przeraźliwie zimno i mieszkają w nim tylko
mężczyźni. Każdy z nich ma trudną przeszłość. Niektórym demony przeszłości, złe
decyzje nie pozwalają na spokojne życie. Karolinę czeka tu trudna praca i
niełatwa codzienność. Musi nie tylko wysprzątać dom, ale i uporać się z demonami
z przeszłości. Tylko jak to zrobić, kiedy nikt nie chce podzielić się swoimi
traumami i emocjami?
Karolina Malinowska zabiera czytelników do pięknej, jednocześnie surowej i
sprawiającej wrażenie nieprzyjaznej i chłodnej przyrody. Znajdujący się na
odludziu dom nie jest miejscem zachęcającym i gościnnym. Poza zimnem i brudem
znajdują się w nim brutalni mężczyźni zagubieni wśród swoich złych wyborów oraz
uciekający w świat alkoholu. W takim otoczeniu trudno o dobre uczucia, a tym
bardziej miłość. Czy jest szansa na zmianę tego miejsca w przytulny i pełen pozytywnych
uczuć dom?
Snuta przez Karolinę Malinowską opowieść ma wiele niedomówień, momentów, kiedy
patrzymy na bohaterów z radością, ale jest też całe mnóstwo złych wydarzeń,
przeszkód, słabości. Największymi wrogami bohaterów okażą się oni sami tkwiący
w pętli rozpamiętywania przeszłości, snucia alternatywnych wydarzeń, marzących
o śmierci.
„Pozimnie” nie jest lekturą lekką i łatwą. To wycinek życia grupki ludzi, których
życie toczy się wokół poczucia winy i żalu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz