poniedziałek, 6 czerwca 2022

Emilia Kiereś "Cynowy rycerzyk"


Czym jest odwaga a czym strach? Czy można bać się i być odważnym? Czy boją się tylko tchórze? Czy demonstrowanie siły to odwaga? Czy prześladowanie innych to odwaga? Czy stawianie czoła prześladowaniu nawet, kiedy wie się, że można być zranionym to odwaga? Czy odwaga to popisywanie się brawurą? Taki szereg pytań pojawia się w głowie Staśka, który po złamaniu nogi ląduje z tatą w domu cioci, aby zająć się domem i psem w czasie ich nieobecności. Dla miłośników książek Emilii Kiereś to kolejne miłe spotkanie, w czasie którego spotkają się ze znanymi bohaterami. Teraz widzimy ich z innej perspektywy: chłopca, który we wcześniejszej książce był psotnym malcem. Można pokusić się o stwierdzenie, że z wiekiem nie ubyło mu energii. Za to przybyło możliwości. Z kolei Tereska, która jeszcze niedawno była uczennicą nauczania początkowego teraz jest licealistką mającą okazję na wyjazd z tatą do pracy do Afryki. Jest też i mały Hałas, który wyrósł na duże, grzeczne, rozsądne i delikatne psisko, a ciocia Ania nadal tworzy cudne kreacje. Ich dom jest ciepły, przytulny, pełen pozytywnej energii.
„Przyszło mu nagle do głowy, że miły dom staje się taki dzięki ludziom, którzy w nim mieszkają. Bez nich jest po prostu czterema ścianami, takimi jak wszystkie inne cztery ściany”.

Wyjazd Tereski z rodzicami i zamieszkanie z tatą w domu krewnych, aby łatwiej było Staśkowi przemieszczać się i by pomóc w opiece nad zwierzęciem sprawia, że chłopak ma okazję przeżyć nowe przygody. Oczywiście początkowo nie zdaje sobie z tego sprawy. W końcu, co można zrobić ze złamaną nogą? Szybko jednak poznaje dziwnie kolorowo ubierającą się dziewczynkę, znajduje dziwne kulki i zaczynają wielką przygodę w poszukiwaniu kosmitów. Przeświadczenie o tym podsyca dostrzeżenie dziewczynki o bardzo dziwnej urodzie. Odkryje też, że mieszkanie na prowincji wiąże się z całym mnóstwem wyzwań. I to nie tylko tych ze strony przyrody, ale także i lokalnego łobuza prześladującego dzieci.
Zwolnienie tempa sprawia, że Staś ma okazję zadać sobie wiele ważnych pytań, ale też uzmysłowi sobie jak do tej pory wyglądały jego relacje z kolegami. Szybko odkrywa, że poza popisami, prześciganiem się w brawurze nie łączy ich nic. Dzięki nowym znajomościom uczy się doceniać w innych inne cechy, zaczyna dostrzegać znaczenie małych rzeczy oraz dobrych relacji z bliskimi. Ciepło, życzliwość i miłość, którym go darzą, a także czas i uwagę, którą mu poświęcają sprawia, że powoli wyrasta na mądrego chłopaka, który wie, że przemoc nie prowadzi do niczego dobrego.

Po raz kolejny było to bardzo udane spotkanie z literaturą Emilii Kiereś, która z wprawą podsuwa młodym czytelnikom bliskie im problemy i dylematy. Cykl „Srebrny dzwoneczek” to świetne lektury mogące być wskazówkami dla młodzieży, pomogą w poruszaniu ważnych tematów. Do tego w każdym tomie pojawia się problem inności i tolerancji. Są też różne oblicza przemocy.
Autorka bardzo dobrze wykreowała bohaterów. Nie ma tu miejsca na infantylność i spłycanie dziecięcych problemów. Są one ważne, bo determinują czyny bohaterów. Do tego widzimy wspaniałych rodziców, którzy bywają nieobecni, ale zawsze może na nich liczyć i otrzymać od nich wsparcie. Chłopiec ma też starszego brata, z którym wiąże go więź bliskości i zrozumienia. Młodzi czytelnicy dowiedzą się tu też, że miłość nie zależy od naszej sprawności i atrakcyjności.
„Kiedy się kogoś kocha, to ten ktoś nigdy nie jest ciężarem. Owszem, możemy mu współczuć, możemy być zmęczeni, jeśli wymaga dodatkowej opieki. Może nawet się zdarzyć, że się zniecierpliwimy – ale z powodu sytuacji, a nie tego kogoś. Przecież jemu jest ciężej niż nam. Na tym właśnie polega miłość, prawda? Że chce się być z drugim człowiekiem, pomagać mu w potrzebie i starać siemu ulżyć w cierpieniu. Nawet jeśli nam samym bywa trudno”.

W powieści bohater jest zwyczajnym chłopakiem mającym lepsze i gorsze chwile. Zawsze jednak o swoich wątpliwościach może porozmawiać z bliskimi, którzy z wyczuciem wprowadzają go w świat relacji społecznych, uczą, że przemoc nie rozwiązuje problemów, ale ich przysparza. Nie zabraknie tu też miejsca na okrucieństwo dzieci. Czasami jest ono bezmyślne, a innym razem bywa celowym rozładowaniem agresji, prześladowaniem słabszych. Nawet Staś nie jest bez winy, bo i on potrafi zranić. Młody czytelnik może zobaczyć też, że takie dokuczanie to niekończąca się pętla i obusieczny miecz, bo sprawienie komuś przykrości, zastraszanie, ranienie prowadzi do tego, że inni mogą użyć jej do zranienia nas. Taka postawa gwarantuje brak znajomych, bo każdy będzie omijał agresora.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz