poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Zofia Stanecka "Drań, czyli moje życie z jamnikiem" il. Marianna Sztyma


W pewnym momencie każde dziecko marzy o swoim własnym zwierzaku. Ma być on lepszym towarzyszem niż pluszak, bo takim, z którym można pobawić się, wygadać, nakarmić, wyprowadzić na spacer i przeżyć niezwykłe przygody. Pies
Z pierwszym psem jest jak z pierwszą miłością: pamięta się go do końca życia – przekonuje nas Zofia Stanecka i uważam, że ma rację. Sama do dziś pamiętam moment, kiedy wybrałam swojego pierwszego psa, jamnikopodobną kundelkę z umaszczeniem głowy takim, jakby miała tam narysowane białe serce w brązowo-czarnej otoczce. Takie zwierzę to dla dziecka dobry kompan zabaw, rewelacyjny towarzysz mniejszych lub większych wypraw i rewelacyjny pocieszyciel. I tak jest też w książce „Drań”.

Akcja zaczyna się, od nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Poznajemy realia PRL-u, widzimy stan wojenny oczami dziecka. Mamy tu opowieść o rewizjach mieszkań, konfiskatach maszyn do pisania, strachu towarzyszącego takim najściom, marzeniach związanych z posiadaniem psa i wspomnienie internowania ojca przez pół roku. Właśnie to zatrzymanie dało możliwość posiadania pupila, bo dziewczynka pewnego dnia stwierdza, że skoro nie ma taty to niech chociaż ma psa. Bohaterka, pierwszoosobowa narratorka pokazuje, w jaki sposób trafił do ich domu jamnik. Widzimy kolejne jego postępy w nabywaniu samodzielności i ogłady, ale też zobaczymy ogrom zniszczenia, zaskakujące zachowanie, przesuwanie granicy tego, na co domownicy pozwolą nowemu członkowi rodziny, wycieczki z psem, a nawet wizytę milicji, która widząc czworonoga rezygnuje z przeszukiwań. Drań to mały pies z wielkim duchem lub olbrzymią odwagą i niezwykłym charakterem.

Zofia Stanecka słynie z niezwykłej umiejętności pięknego pokazywania codzienności. Tak jest i tu. Pisarka snuje ciepłą opowieść pokazującą świat oczami dziecka. Nie jest to obraz idealny. Jej bohaterzy też nie są wspaniali. Mają swoje wady i zalety, siłę i słabości, czyli są bardzo realni. Pisarka wprowadza młodych czytelników w swój świat, oprowadza po czasach dzieciństwa, pozwala zobaczyć, jak wyglądało wówczas życie w Polsce, ale bez politycznego komentowania. Są tylko fakty, wydarzenia i emocje dziecka, które czasami się boi i nie rozumie wydarzeń, w których uczestniczy. Porusza też wiele trudnych tematów pisząc o nich „gorszy czas”, „dziwnie pachniał” i daje mądre przesłanie, że czasami trzeba po prostu usunąć się z życia osób, które nam szkodzą. Nawet, jeśli są to bliscy. Poza poznawaniem historii oraz poruszaniem problemów społecznych jest też zachęta do szperania, słuchania utworów, które były wówczas popularne. Samo imię psa zachęca do poznania Kabaretu Starszych Panów.
Dużą zaletą są tu niedługie rozdziały i dobrze rozmieszczony tekst. Książkę wzbogacono cudnie prostymi ilustracjami Marianny Sztymy. Dzięki ciepłym kolorom bije z nich ciepło. Bardzo dobrze zszyte strony oprawiono w solidną okładkę.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz