Książki z tematyką wojny i gettem zwykle kojarzą nam się z Warszawą. Zapominamy, że każde większe miasto miało swoje getto. Żydów przesiedlano, skupiano w jednym miejscu, a później wykorzystywano jako praktycznie darmową siłę roboczą. Praca za małe racje żywnościowe i przydziały opału, które nie starczały do ugotowania posiłków oraz zakwaterowanie po kilka rodzin w jednym pokoju była codziennością dla osób znajdujących się pod okupacją. W gettach te warunki były jeszcze gorsze.
Aneta Krasińska zabiera swoich czytelników do Łodzi i pozwala na poznanie tamtejszych warunków. Oczywiście powieść jest fikcją, ale opartą na źródłach. Pisarka świetnie wykreowała różnorodnych bohaterów, ich osobowości. Główną postacią uczyniła Laurę, która jest nauczycielką. Szczerze mówiąc od jakiegoś czasu mam wrażenie, że trafia do mnie sporo książek, w których głównych pojawiają się osoby wykonujące ten zawód. W końcu to niezwykłe zajęcie dla niezwykłych ludzi. Zwłaszcza, kiedy traktowany jest jako misja, możliwość przemieniania świata, zaszczepiania w młodych określonych postaw. Z tego punktu widzenia nauczyciel to nie tylko zawód. Przez dziesiątki lat był zajęciem z misją. Ludzie kochający dzieci, pragnący w młodych pokoleniach rozwinąć miłość do nauki i ojczyzny angażowali się społecznie. Cierpliwość, pomysłowość i pozytywne nastawienie do świata to często cechy osób zajmujących się nauczaniem. Nawet najtrudniejsze czasy nie zniechęciły ich do działania. Wojna zawsze była dla nich czasem największej próby, ale też możliwością sprawdzenia się, odkrycia znaczenia ich zajęcia, pokazania, że nawet w świecie terroru możliwa jest namiastka uwagi poświęconej drugiemu człowiekowi. To wtedy zasłynęły takie postacie jak Janusz Korczak, które dla dzieci były w stanie zrobić wiele. Oderwanie od okrutnych realiów, dawanie poczucia bezpieczeństwa tym najmłodszym, najbardziej bezbronnym było dla nich sensem życia. I tak jest też w przypadku głównej bohaterki powieści Anety Krasińskiej „Nauczycielka z getta”.
Do pierwszego tomu wchodzimy tuż przed wybuchem wojny. Ludzie mają czas na plany, marzenia i zaangażowanie w codzienność. Laura Kozłowska jest dwudziestotrzyletnią nauczycielką, która zaręczyła się z Dawidem Lewiatanem, synem jednego z profesorów. Ostatni wakacyjny wieczór 1939 roku mija na spotkaniu rodzin młodych, snuciu wielkich planów i podglądania niecierpliwości zakochanych, którzy chcą jak najszybciej być razem. Dowiadujemy się, że młody żyd gotowy jest przejść na katolicyzm, aby być z ukochaną. Widzimy zwyczajną scenę dwojga zakochanych, wchodzimy w świat ówczesnych konwenansów. Poranek następnego dnia wywraca wszystkim życie do góry nogami. Młoda nauczycielka w szkole dowiaduje się o wojnie. Odwołane lekcje, czas oczekiwania, pierwsze bombardowanie, ucieczki z miasta, irracjonalny powrót, wyprawy po jedzenie na wieś – to wszystko staje się zaskakującą codziennością, w której każdego dnia bohaterzy doświadczają coraz większej przemocy, strachu. Początkowy brak wiary w wojnę zmienia się w niedowierzanie w zło, z jakim ona się wiąże. Rewizje, przesiedlenia, brak jedzenia, bieda, zakaz opuszczania miasta, rozstrzelania, tworzenie getta i zakaz zawierania ślubów oraz uczestniczenia w obrządkach religijnych stają się codziennością. W takich realiach młodzi potajemnie ślubują sobie wierność i miłość. I niby Dawid jest bezpieczny, bo został ochrzczony, ale jego bliscy nadal pozostają przy judaizmie. Najpierw znika jego ojciec. Później reszta rodziny trafia do getta. Jednak pewnego dnia i on znika, by trafić do wyznaczonego przez Niemców miejsca. Zdesperowana Laura jest gotowa na wszystko, żeby być ze swoim mężem. Dopiero tam zrozumie, czym jest bezmiar wojennego okrucieństwa, zobaczy jak wiele granic przekroczyli okupanci. W tych trudnych warunkach zamierza zrobić dla tych, którzy są najbardziej bezbronni, czyli dzieci.
Laura Kozłowska to bohaterka harda i realizująca swoje plany. Niektóre z nich
są tak absurdalne i zaskakujące, że aż wydają się nierealne. Za każdym razem,
kiedy logika podpowiadała mi, że jej przedsięwzięcie się nie uda i jest zbyt
szalone przypominałam sobie najdziwniejsze rzeczy, które robiła prababcia w
czasie wojny. Z tej perspektywy powieść niesamowicie realna. Nawet ta wyprawa
na wieś po jedzenie z dziecięcym wózkiem przyczepionym do roweru perspektywy
wspomnień moich bliskich jest bardzo prawdziwa. Desperacja, brak innego
wyjścia, sprawiają, że ludzie działają instynktownie, napędzani głodem i
emocjami gotowi są na wiele. I właśnie to sprawia, że bohaterka gotowa jest też
zamieszkać w getcie. Byle blisko osoby, którą kocha, jedynego bliskiego,
którego ma.
Dzięki przeniesieniu akcji do getta możemy lepiej zobaczyć jak wiele zła
doświadczają dzieci. To właśnie im Laura postanawia dać namiastkę normalności i
przez nie doświadcza bliskości śmierci. Widzimy zabiegi Niemców dążących do
zabicia w żydach nadziei i przejawów wrażliwości na potrzeby innych. Bezmiar
przemocy, próba uchronienia się przed nią, dbanie tylko o siebie staje się
coraz częstszą reakcją świadków przemocy.
Drugi tom zatytułowany „Wciąż pod wiatr” otwiera przeprowadzka bohaterki do
mieszkania Szymona Szulca, z którym pracuje. Zamieszkanie z nim ma uchronić ją
i nastoletnich szwagrów przez niemiłymi współlokatorami podkradającymi jedzenie.
Trudne warunki sprawiają, że Laura jest wdzięczna za możliwość zmiany swojego
otoczenia. Wydawałoby się, że w nowym miejscu czekają na jej bliskich tylko dobre
rzeczy (jeśli tak można powiedzieć o wojennych realiach) wynikające ze zmiany
pracy nastolatków na lżejszą. Szybko jednak okazuje się, że mężczyźni w każdym
wieku potrzebni są do budowy płotu mającego być ogrodzeniem obozu
resocjalizacyjnego dla sierot. To w nim pozbawione rodzicielskiej opieki dzieci
zostaną poddane najcięższym próbom. Do tego obserwujemy zmagania mieszkańców z
poczuciem straty, przesiedleniami, ciągłymi brakami towarów, wielkim głodem,
drącymi się ubraniami oraz mrozem wkradającym się pod ubrania. Laura wystawiona
jest na wiele prób. Od tego jak na nie zareaguje często będzie zależał los
całej rodziny. Czy istnieją dobre wybory w świecie pełnym zła? Czy ludzie nadal
potrafią się wspierać i doceniać? Czy uda jej się zdobyć informacje o bliskich?
Laura po raz kolejny jest postacią, która ma poczucie misji. Wie, że od jej
zabiegów, starań, zaangażowania wiele zależy. Każdego dnia postępuje tak, aby
wesprzeć krewnych męża. Dostrzega, że to nadal w pewnym sensie dzieci
wymagające opieki i pilnowania chociaż przez okupantów traktowani są jak tania
siła robocza. W drugim tomie nie zabraknie też tematu załamania nerwowego,
próby samobójczej. Zobaczymy po raz kolejny jakie podziały stworzyli Niemcy.
Aneta Krasińska snuje bardzo realistyczną opowieść, w której widzimy
rozstrzelania, bicie, terror i wielki głód. Od początku widoczna jest też
kategoryzacja ludzi na tych stanowiących zagrożenie (naukowców), niepotrzebnych
(wykształconych, ale nieznających języka niemieckiego), przydatnych (znających
język niemiecki) i podludzi (żydów i każdego, kto im pomaga). Z jednej strony
widzimy dramat ludzi zamkniętych w getcie, ich bezsilność, a z drugiej stajemy
się świadkami umacniania się miłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz