Wydaje nam się, że możemy panować nad swoim życiem, że wszystko leży w naszych rękach i nie może stać się nic zaskakującego. Niestety mamy niewielki wpływ na to, co się dzieje. Nawet jeśli mamy pozornie nudną i poukładaną codzienność, o której myślimy, że tylko śmierć może ją wywrócić do góry nogami. Zbyt często to, co mamy uważamy za pewnik. I tak jest też w przypadku Marty, która ma już dorosłą córkę, wnuka, jest uwielbianą szkolną pedagożką oraz od lat ma tego samego męża. Jej życie toczy się wokół pracy, zajmowania się wnukiem, domem oraz dogadzaniu mężowi. Wszyscy są na pierwszym planie. Swoje potrzeby zepchnęła na dalszy plan. Dopiero zderzenie ze zdradą sprawia, że zauważa jak bardzo w każdej strefie życia dawała się wykorzystać.
Do powieści Anny M. Brengos „Scenariusz z życia” wchodzimy, kiedy bohaterka w okolicach teatru Roma dostrzega męża z dużo młodszą kochanką. Porażona tym widokiem Marta jest rozżalona, czuje, że całe jej życie legło w gruzach. Nie może jednak się nad sobą rozczulać, bo ma całe mnóstwo zajęć. W trudnej chwili znajduje wsparcie w przyjaciółce, która pomaga jej się pozbierać i zabiera na spotkanie, na którym Marta usłyszy, że musi w końcu zacząć żyć.
„- To znaczy, że mogę zrobić wszystko? - szepnęłam ze zdumieniem.
- Co tylko chcesz - potwierdził mistrz. - Ale pamiętaj, nie próbuj, po prostu
rób”.
Wzięte do serca postanowienia stają się początkiem licznych przemian,
eksperymentów, stawiania granic, odkrywania umiejętności asertywności, a także
odkrywania prawdziwego oblicza bliskich. Spojrzenie z boku, z dystansu sprawia,
że bohaterka dostrzega jak bardzo jej życie kręciło się wokół potrzeb innych
ludzi. Nawet wygląd uzależniła od upodobań męża. Do tego nadskakiwała mu
prasując koszule, dostarczając określonych skarpet, gotując ulubione obiadki, a
nawet pilnując wizyt u specjalistów i dawkowania leków. Pierwsza metamorfoza to
przede wszystkim wizyta u fryzjerki i w końcu dobranie najkorzystniejszej dla
niej fryzury. Jednak to dopiero początek wielkich zmian w życiu Marty, która
bardzo szybko postanawia, że o Bogusia powinna dbać ta, która korzysta z jego
czułości, której ona już nie pamięta.
Pisarka pokazuje nam stopniową przemianę bohaterki: od żalu, rozpaczy, przez
uświadomienie sobie, że musi zacząć żyć samodzielnie i myśleć o sobie po
wzięcie swojego losu we własne ręce i spróbowanie nowych rzeczy. Mimo trudnego
tematu, jakim jest zdrada i rozstanie mamy tu optymistyczną opowieść o
wychodzeniu z kokonu, przemyślenia nad tym jak wyglądało jej życie, jakie ma
marzenia, realizowaniem pragnień. Marta odkrywa w sobie pokłady energii i
odwagi do próbowania nowych rzeczy. Początkowo widzimy bohaterkę skupioną na
potrzebach innych i spychającą swoje zdanie, styl na szary koniec. Dopiero
odkrycie zdrady wywołuje w niej bunt. Dostrzega, że mąż miał absurdalne
wymagania, szef dokłada jej zajęć, a córka wykorzystuje do ciągłej opieki nad
wnukiem. Poczucie bycia oszukaną sprawia, że Marta już nie chce tkwić w
niesatysfakcjonującej relacji, w której ona jest jedyną osobą odpowiedzialną za
domowy budżet i naprawy oraz sprzątanie i gotowanie. Uświadamia sobie, że wcale
nie musi dbać o wiarołomnego męża. Baa, dorasta nawet do tego, żeby pomóc mu w
podjęciu decyzji o wyprowadzce. Spakowanie jego rzeczy i wystawienie ich za drzwi
to dopiero początek dużo większych zmian, wśród których będzie stanie się
gwiazdą. W jaki sposób to osiągnie? Czego dowie się o bliskich po rozstaniu z
wiarołomnym mężem?
„Scenariusz z życia” to pełna humoru opowieść o zdradzonej przykładnej żonie.
Widzimy w książce zderzenie dwóch światów: bohaterki i najbliższych, którzy nie
doceniają jej codziennego zaangażowania i zawsze traktują jak pewnik. Zarówno
mąż jak i córka okazują się roszczeniowi. Oboje potrafią tylko brać. A czy
któreś z nich zastanowiło się choć przez moment czego od życia chce Marta? Pierwszoosobowa narracja i nieszablonowe dialogi,
żywy język (strona czynna) sprawiają, że przez książkę mknie się. Do tego
pisarka podsuwa nam ciekawe zwroty akcji i pouczające zakończenie. Po raz
kolejny jestem zachwycona książką Anny M. Brengos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz