Czy jedna -do tego nieudana - wizyta u lekarza może odmienić życie? Zdecydowanie tak. Zwykle podejrzewamy, że będą to zmiany na gorsze, bo przecież brak lekarstw i skierowań może być zabójcze. Może jednak być też pierwszym krokiem do tego, żeby nieco wcześniej wrócić z przychodni i uważniej obserwować las, a kiedy już się dobrze w niego wpatrzymy możemy dostrzec śmieci. A co, jeśli to, co dostrzeżemy to jednak nie śmieci tylko biały pies przyczepiony do drzewa łańcuchem? Co jeśli poczujemy odwagę, aby go uratować?
Kiedy wchodzimy do powieści Doroty Wójcik „Bieg Anioła” widzimy Gertrudę w gabinecie starszego lekarza słynącego z przysypiania w czasie pracy. Pacjenci są na niego skazani, bo nikt nie chce pracować w wiejskiej przychodni. Znany od lat lekarz jest ich deską ratunku i świetnym specjalistą. A to, że ma taką małą wadę jak bycie wielkim śpiochem? Trzeba mu wybaczyć i zastanawiać się, na kogo trafi owa przyjemność obserwowania śpiącego lekarza w kolejnym dniu. Tym razem przytrafiło się to Gertrudzie, która nie wie, co zrobić. W czasie wypisywanie recepty doktor przysypia. Bohaterka rozważa wszelkie za i przeciw budzeniu go. Wie, że nie ma to sensu, bo wówczas cała procedura badania, dopytywania i wypisywania zaczęłaby się od nowa, a ona dziś nie ma na to ochoty. Czas może i by zalazła, bo nigdzie jej się nie spieszy, ale poczuła zniecierpliwienie i straciła wszelką motywację do spędzenie kolejnych minut w gabinecie. Do tego musiałaby się odezwać, a od lat do nikogo nie mówi. Porozumiewa się pisząc, co chce na kartkach. Zamiast budzić lekarza sięga po czasopismo promujące zdrowy styl życia, przegląda go, znajduje artykuł, który ją zaintryguje i razem z gazetą opuszcza gabinet. Zawiedziona wraca do domu z poczuciem, że coś musi zmienić. Zwłaszcza, że właśnie jest po lekturze zachwalającej bieganie. Jednym z towarzyszy motywującym do takiej aktywności ma być pies. Skąd ona weźmie psa?- zastanawia się i jak za dotknięciem magicznej różdżki znajduje go w lesie przywiązanego do drzewa. Wycieńczonego czworonoga trzeba uwolnić i zawieź do weterynarza. Gertruda nie waha się ani chwili. Ma poczucie misji. W lecznicy dowiaduje się, że jedynym miejscem, w którym pies będzie miał szansę przeżyć jest jej dom. Podejmuje się wyzwania. Szybo odkrywa, że nowy przyjaciel wywraca jej życie do góry nogami i zmusza do przemeblowania przestrzeni, uporania się z lękami.
Poza Gertrudą poznajemy też innych bohaterów. Jej nowym sąsiadem zostaje Marek,
inwalida wojenny z traumami po misji w Iraku oraz z poczuciem odrzucenia przez
to, że jego młodszy brat okazał się niepełnosprawny i wymagający dużej ilości
uwagi oraz terapii. Odrzucony przez rodziców szukał sensu życia w pracy w
wojsku. Zamiast nabrać pewności siebie wychodzi z całej przygody pokiereszowany.
Pojawią się tu też przedstawiciele przestępczego światka. Jednym z nich jest
Igor, lokalny gangster i dawny właściciel psa, który szybko przekona się, że
życzliwość podwładnych jest bardzo ulotna. Czasami wystarczy jedna akcja, aby
pozbawić kogoś bogactwa oraz wpływów. Zwłaszcza, kiedy podpadniemy komuś
bardziej znaczącemu. Poznamy też jego podwładnego zwanego Łysą Pałą
W książce Doroty Wójcik nie zabraknie też przyglądania się innym osobom
mieszkającym na prowincji. Ciekawą postacią okaże się też wójt wsi, w które
dzieje się akcja. Jakby lokalnych atrakcji i zaskakujących osobowości było mało
do parafii przyjeżdża nowy, młody ksiądz, mający zastąpić dotychczasowego
proboszcza. Co czeka bohaterów? Z jakimi wyzwaniami będą musieli się zmierzyć? W
jaki sposób ich drogi się skrzyżują i co z tego wyniosą? Przekonajcie się sami
sięgając po książkę „Bieg Anioła”.
Dorota Wójcik zdecydowanie zabiera nas w świat komedii kryminalnej: ma być
groźnie, a jest i groźnie i śmiesznie. Ludzie niby poważni, a robią wiele
niepoważnych rzeczy podważających ich autorytet, o który tak pieczołowicie dbają.
Szczególnie dotknie to sołtysa, którego bardzo zaboli utrata pozycji w
społeczeństwie i z tego powodu obmyśli sprytny plan. Jak daleko będzie w stanie
się posunąć, aby być najważniejszym we wsi?
Pisarka zabiera nas w świat pięknie przeplatających się losów ludzi, pokazuje jak
niesamowicie ważni jesteśmy dla siebie, jak bardzo każdy na każdego wpływa.
Uświadamia nam też, że trzeba ze sobą rozmawiać o emocjach, doświadczeniach. Mnie
bardzo cieszy poruszenie tu problemu niepełnosprawności, walka o terapię, zatracenie
się rodziców w takiej misji i brak czasu dla innych pociech. Do tego walka osób
pracujących w ośrodkach, odbieranie dotacji przez lokalne władze i przez to zabieranie
szansy na bezpieczne dzieciństwo, dostęp do terapii.
Przeplatanie różnych wątków toczących się wokół kilku osób sprawia, że
dostajemy interesującą, wielowątkową opowieść z wartościowymi przesłaniami.
Jednym z ważniejszych to pokazanie, że nawet najdrobniejsze rzeczy mogą
sprawić, że nasze życie będzie wyglądało zupełnie inaczej niż dotychczas.
Znajdziemy tu troszkę naiwną wiarę w to, że karma wraca. Pisarka uświadamia też
czytelnikom jak niesamowicie trudna jest sytuacja osób zależnych od innych. I
to nie tylko niepełnosprawnych, ale też tych, których społeczeństwo wyrzuciło
poza margines społeczny, którzy nie widzieli dla siebie żadnych perspektyw i z
powodu uwagi nieodpowiednich osób stają się złymi. Ta pomoc i uwaga potrzebna
jest też w rodzinach, w których nadużywany jest alkohol. Dorota Wójcik
uświadamia czytelnikom jak niesamowicie ważna jest uważność w kontakcie z
innymi ludźmi. Dzięki temu możemy pomóc i uniknąć wielu kłopotów. Lekka lektura
kryje w sobie solidną lekcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz