poniedziałek, 19 grudnia 2022

Aleksandra Katarzyna Maludy "Wisznia ze słowiańskiej głuszy"


Wzdychamy czasem do przeszłości, idealizujemy ją, uważamy, że dawniej ludzie mieli spokojniejsze życie. Im dalej tym lepiej. Zapominamy na jak wiele niebezpieczeństw byli narażeni i przede wszystkim pomijamy trudną sytuację kobiet. Dopiero studiowanie historii pozwala nam na przypomnienie sobie tych wydarzeń. Wtedy uzmysławiamy sobie jak wiele zła było w życiu naszych przodków, jak bardzo byli narażeni na różnorodne choroby, przemoc ze strony bliskich i współplemieńców oraz najazdy. Takie realia znajdziemy w świetnie napisanej książce Aleksandry K. Maludy „Wisznia ze słowiańskiej głuszy”.
Powieść otwiera zobaczenie realiów panujących na Półwyspie Iberyjskim, starania rodzin, aby młodzi chłopcy dołączyli do kupieckiej karawany i przy przedsiębiorczym mężczyźnie nauczyli się fachu. Młody Ibrahim dzięki temu może podróżować na wschód i północ. Tam poznaje germańskich władców opowiadających niezwykłe rzeczy o kraju kobiet.
Później przenosimy się nad Dniepr. Młoda Wisznia żyjąca w słowiańskim plemieniu Szeligów znajduje się nad rzeką, gdy po drugiej stronie brzegu dostrzega obcego jeźdźca. Widzimy, że dziewczyna jest przekonana o tym, że ma moc i może rzucać czary. Przekonana, że dzięki jej mocy intruz nie przejechał rzeki pędzi do domu, aby zaalarmować wszystkich. Niestety jej opiekun jest brutalnym szowinistą uważającym, że kobiety mają siedzieć cicho, pracować i służyć mu dając rozkosz. Jego wybuch złości na zuchwałość dziewczyny kończy się atakiem serca czy udarem. Mężczyzna powoli umiera. Kobiety z chaty uwolnione od jego panowania dzielą się z mieszkańcami osady tym, co dostrzegła Wisznia. Kowal jako jeden z nielicznych bierze jej słowa poważnie i kontroluje, dlaczego czujki nie dostrzegły intruza. Okazuje się, że mężczyźni za bardzo skupili się na własnych rozkoszach.
Równolegle śledzimy wydarzenia w plemieniu Hunów. Są wyczerpani. Zima dała im się we znaki. Do tego okoliczne osady coraz lepiej się bronią i z tego powodu od wielu tygodni nie zdobyli niczego do jedzenia. Do ich brzuchów trafiły dzieci, kobiety, a nawet psy, które im zawsze towarzyszą w wyprawach. Upatrują w tej klęsce nieżyczliwość bogów. Z tego powodu szukają wśród siebie kozła ofiarnego do przepędzenia w celu przebłagania bogów i posyłają silniejszych wojowników, aby znaleźli osady. Jednym z nim Jest Rua, który trafia na Wisznię. Znajduje też odpowiednie miejsce do przeprawy. Wydawałoby się, że albo oni podbiją Szeligów albo zostaną wytępieni. Ku zaskoczeniu wszystkich przyjdzie im połączyć siły przeciwko silniejszemu najeźdźcy, jakim jest okrutny lud Awarów.
Obserwując podporządkowanie podbitych ludów, wykorzystywanie ich do najeżdżania kolejnych oraz tworzenie z nich niewolników stajemy się świadkami niezwykłego okrucieństwa. Wisznia jest jedną z pojmanych. Dzięki swojej urodzie i przekonaniu, że jest wybranką bogini Mokosz przyciąga uwagę wodza najeźdźców. To sprawia, że jest w nieco uprzywilejowanej sytuacji. Jednak i ona nie uniknie brutalnych i upokarzających gwałtów.
Pędzeni w okolicę Wąweru niewolnicy podporządkowani są Awarom. Na miejscu odkrywają, że także okoliczne plemiona zostały podbite. Poznamy tu takie legendarne postacie jak Krak, Lech, Wanda. Sam wódz najeźdźców ma imię, które po przetłumaczeniu oznacza smoka. Do tego ciągle siedzi w jaskini. Mity i podania oraz wiedza historyczna pięknie mieszają się tu z fikcją, pozwalają uświadomić sobie mnogość niebezpieczeństw oraz wyzwań.
Pisarka umiejętnie tworzy pradawny klimat i wprowadza czytelników do czasów Słowian, wojen plemiennych, ścierania się ludów, mieszania ich. Widzimy tu bogactwo wierzeń, poznajemy modlitwy, pieśni, prawdopodobny sposób myślenia oraz hierarchię panującą w małych społecznościach. Nawiązania do legend i tekstów kultury nadają tej powieści wymiar dużego prawdopodobieństwa wydarzeń. Całość sprawia wrażenie realistycznych zdarzeń w oparciu o wiedzę naukową.
„Wisznia ze słowiańskiej głuszy” to powieść historyczna. Magia występuje tu jedynie jako element wierzeń. Widzimy, że bohaterzy są przekonani o swojej sile dzięki amuletom czy poświęceniu ich bogom, ale realnie nie mają żadnego wpływu na to co się dzieje. Tylko zbiegi okoliczności sprawiają, że udaje im się te przekonania utrzymać. Większy wpływ ma tu realna znajomość roślin, które można znaleźć w puszczy.
Przy okazji snucia opowieści o Wiszniu, Rue i Wandzie oraz innych bohaterach pisarka porusza tu wiele ważnych problemów. Mamy przemoc w rodzinie, pokazanie takiego mężczyznę jak szkodliwego gada. Jest Pokazanie reakcji Szeligów na przemoc Awarów. W wydarzeniach nie ma szukania sensacji, ale pokazane jest ogrom krzywdy wyrządzanej kobietom i jednocześnie stosunek do nich przez współplemieńców, traktowanie ich jako gorsze, bo splugawione, brudne. Do tego widzimy rozpacz kobiet, traktowanie ich jak przedmiotów, których można się łatwo pozbyć na bagnach razem z innymi nieczystościami. Jest też problem niechcianego macierzyństwa, odrzucenia dziecka będącego owocem gwałtu. Świetnie oddano tu różnorodne dylematy bohaterów, to jak bardzo złe doświadczenia ich zmieniają
„Wisznia ze słowiańskiej głuszy” to powieść intrygująca i przenosząca nas do przeszłości, która nie jest wyidealizowana. Każdy bohater w jakiś sposób jest zły. Nawet ci dobrzy pod wpływem wydarzeń stają się okrutni i żądni zemsty. Mamy tu świetnie oddane realia wczesnego średniowiecza.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz