„Za moim pulchnym ciałem ukrywałam się przed wzrokiem takich jak on – napalonych na piękne kobiety mężczyzn, którzy plugawili świat samym swoim oddechem”.
„Jeszcze dziś rano czułam się szczęśliwa. Koszmary przeszłości udało mi się
zostawić daleko za sobą i nieco pewniej stanąć na nogach, ale teraz po
spotkaniu z Mariuszem, wszystko to, co latami układałam sobie w głowie,
rozsypało się w drobny mak”.
„Tacy jak on, wykorzystują wyłącznie najsłabsze i najbardziej niewinne ofiary.
Bez skrupułów zgwałcił dziewiętnastoletnią studentkę pierwszego roku architektury,
ale nie odważy się zrobić tego dojrzałej kobiecie, żonie i matce, w dodatku
żyjącej w sąsiedztwie, tego byłam pewna. Tacy jak on, starannie skrywają to,
kim są, nosząc nieprzeniknione maski idealnych mężów, ojców i sąsiadów. Jednak już
sama świadomość, że pewnie niebawem gdzieś na niego wpadnę, była dla mnie nie do
zniesienia”.
„Czasem człowiek idzie przez noc tak czarną, że nie widzi ani krańca drogi, ani
nadziei na świt. Ale później zawsze wychodzi słońce – powiedziała, stawiając
przede mną kubek z gorącym napojem. – Zawsze wychodzi słońce, Justysiu”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz