poniedziałek, 19 czerwca 2023

Elin Hilderbrand „Lato ‘69”


„Same prezenty nie znaczą tak wiele, jak intencje, które za nimi stoją”.
Lato kojarzy się z urlopem, wakacjami, czasem wytchnienia i zawieszenia. To właśnie wówczas ludzie mają okazję pobyć ze sobą, przetrawić wcześniejsze doświadczenia, opowiedzieć o swoich tajemnicach i przeżyć czas pełen emocji oraz przygód. Właśnie o takim oderwaniu od codzienności jest książka „Lato ‘69” Elin Hilderbrand.
Opowieść zaczyna się dość drastycznie. Zamiast miesięcy odpoczynku i cieszenia się bliskością przyrody, plażami oraz spotkaniami ze znajomymi z dobrego środowiska mamy szereg wydarzeń, które wywrócą życie rodziny Nicholsów-Foleyów-Levinów do góry nogami. Syn Katy dostaje powołanie do wojska. Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie to, że jest wojna w Wietnamie i taka informacja jest jednoznaczna z wysyłką młodych mężczyzn na drugi koniec kraju. Bliscy żyją w ciągłym napięciu. Ze strachem śledzą kolejne doniesienia. Na każdy dzwonek do drzwi, telefon czy telegram reagują napięciem i strachem, że otrzymają straszną wiadomość o śmierci syna i brata. W takiej atmosferze odbywa się pakowanie na wakacyjny wyjazd. Do tego w wakacje czekają członków rodziny nowe wyzwania. Najstarsza córka, Blair, ma urodzić, średnia, Kirby, chce się usamodzielnić i spróbować pracy. Do domku w kurortowym mieście z rodzeństwa trafia tylko Jessie, która większość czasu ma spędzić tam z babcią. Wolałaby zostać w mieście z przyjaciółkami, które dokonując drobnych przestępstw igrają z ogniem. Wakacje w Nantucket w towarzystwie Exalty zapowiadają się katastrofalnie. Szybko okaże się, że na miejscu zastanie sporo niespodzianek, które przyniosą dreszczyk emocji nie tylko jej, ale też i matce, która z niepokojem czeka na wieści od wysłanego do Wietnamu syna, a zaskoczy ją dopadająca ją przeszłość i wypływające na wierzch tajemnice.
„Niektórzy ludzie – na przykład Leslie – byli zdegustowani faktem, że panna Flores uznała za stosowne zastąpić zmarłego narzeczonego w ciągu niespełna roku. Ale Jessie, rozumie, że utrata kogoś bliskiego pozostawia tragiczną próżnię, a przecież jak uczono ich na lekcjach fizyki, natura nie znosi próżni”.
Elin Hilderbrand opowieść o rodzinie tka. Patrzymy na życiorysy, emocje i wydarzenia toczące się wokół kobiet i zobaczymy jak bardzo rok 69 kojarzący się z wyzwoleniem i otwartością nadal jest czasem patrzenia na wiele spraw przez pryzmat uprzedzeń oraz patriarchalnych oczekiwań społeczeństwa. Wiele się zmieniło i kolejne pokolenie przedstawicielek płci pięknej jest wyzwolone, uczy się, studiuje, zdobywa pierwsze prace i doświadczenia seksualne. Mimo tego kobietom zabrania się pracy, zagania do domu i pozostawia je w niepewności, a kiedy buntują się, próbują poradzić sobie z emocjami, poszukują czułości, której nie dostają odsyła się je z domu. Zdradzane zaczynają zdradzać. Mężczyźni to nadal uprzywilejowana grupa, której wolno więcej, a do tego często bardzo agresywna i przekraczająca granice intymności. Do tego kobiety żyjące w komunach są oceniane. Autorka podsuwa nam tu bohaterów bardzo zróżnicowanych i posiadających wyraziste osobowości. Do tego każdy uczy się, że życie jest ulotne i niesie wiele niespodzianek, które czasami mogą przynieść odwrotne rezultaty od tych pierwotnie przewidywanych.
Elin Hilderbrand z jednej strony świetnie oddaje klimat leniwego lata połączonego z wakacyjną przygodą i przyprawionego życiowymi wyzwaniami. Opowieść nabiera autentyczności przez wplecenie do akcji znanych postaci i wydarzeń. Pojawiają się tu politycy, gwiazdy, jest też pamiętny lot w kosmos, przygotowania NASA. Do tego nie zabraknie tu takich trudnych tematów jak choroby psychiczne, zdrada, molestowanie, wykluczenie, alkoholizm, trauma po wojnie, tworzenie mitów o bohaterach różnych „pokojowych” kampanii. O samych konfliktach, przez które mężczyźni muszą uczestniczyć w walce bohaterzy wiedzą niewiele. Pojawiają się tu puste slogany objaśniające, że jest to wojna z komunistami. Zderzeni z niewidzianym wrogiem, oderwani od rodzin, rodziny pozbawione pewności, że ich męscy członkowie wrócą żywi. Do tego nie zabraknie tu tematu protestów i wzmianek o rasizmie.
Niby mamy tu opowieść o wakacjach, ale przysłonięte są one tym, co spotyka bohaterów zarówno ze strony polityków, jak i poznanych ludzi. Ocenianie, wymogi, złośliwości przeplata zrozumienie i czułość. Początkowo zapowiada się, że upalne lato u babci spędzi tylko trzynastoletnia Jesse. Szybko się jednak okaże, że droga każdego z bohaterów prędzej czy później zawędruje do Nantucket, gdzie będą musieli zmierzyć się ze swoimi oczekiwaniami i tym jak bardzo odbiegają one od codzienności, którą mają.
Podoba mi się to, że w powieści nie ma powielonego stereotypu „rozwydrzenia” ludzi żyjących w latach 60 XX. W USA. W porównaniu do wcześniejszych, bardzo purytańskich czasów mamy tu wyzwolenie seksualne, inną, bardziej żywiołową niż wcześniej muzykę (rock and roll), stopniowe wychodzenie Afroamerykanów z cienia (no, ale bez przesady, bo nadal są podziały na plaże dla białych i czarnych), są też komuny, ale nie są normą tylko czymś obserwowanym z niepokojem. Do tego młodzi ludzie biorą udział w protestach, kobiety chcą pracować, zamiast dać się zagonić do domów. Córki kobiet, które w czasie XX wojny światowej poszły do pracy wychowują kolejne pokolenie i jest ono świadome tego, że kobiety powinny się wzajemnie wspierać.
Wejdziemy tu do jednotomowej sagi rodzinnej, w której wspólnie spędzone wakacje, przeplatające się losy stają się pretekstem do poznania przeszłości, ujawnienia tajemnic i zrozumienia tragicznych wydarzeń sprzed lat. Kobiety są tu pokazane jako jednostki silne, mierzące się z konsekwencjami postępowania mężczyzn kierujących się swoim pożądaniem.
„Lato ‘69” to ciekawa, wciągająca i skłaniająca do refleksji książka. Polecam.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz