piątek, 4 sierpnia 2023

Victoria Vinuesa "Do zobaczenia na Wenus"


Nie mogłam przejść obojętnie obok klimatów hiszpańskich. Za każdym razem, kiedy wiem, że dzięki akcji książki lub filmu przeniesie mnie na Półwysep Iberyjski muszę udać się w podróż z bohaterami. Kolejny powód to opowieść o młodych, buntujących się bohaterach przeżywających przygodę życia oraz pokazująca z jak wieloma wyzwaniami mają do czynienia nastolatki, których życie bardzo jest zależne od tego, w jaki sposób ich codzienność umeblują dorośli, jakie doświadczenia im zaserwują. Często niemożność zderza się z wielkimi pragnieniami, poczucie klęski z wielkimi planami, uczucie samotności z pragnieniem wielkiej miłości, chęć przeżycia przygody z odczuciem kruchości życia. Do tego pojawia się świadomość konsekwencji swoich i cudzych błędów. O takich problemach jest historia snuta przez Victorię Vinuesę w „Do zobaczenia na Wenus”.
„Od początku było wiadomo, że nie zabawię na tym świecie zbyt długo”.
Opowieść otwiera spojrzenie Mii na własne życie. Bohaterka jest świadoma ulotności danego jej czasu. Chore serce daje jej się we znaki. Do tego po urodzeniu została porzucona przez matkę. Poczucie umierania, odrzucenia oraz niepewności towarzyszy jej przez całe życie, które toczy się między wizytami w szpitalach oraz nauką w domu. Choroba sprawia, że nie może chodzić tak jak inne dzieci do szkoły. Poza tym nie ma swojej własnej rodziny. Jest jednym z kilku przygarniętych dzieci z różnymi niepełnosprawnościami. Nie znalazła prawdziwego domu, bo na to jest zbyt chora. Trafiła do rodziny zastępczej, w której może liczyć na opiekę i zawieranie znajomości z kolejnymi dzieciakami przewijającymi się przez miejsca, do których trafia. Bohaterka stara się korzystać z tego, co dał jej los. Buduje sieci znajomych, jest wsparciem dla młodszych i jednocześnie może liczyć na tych, którzy się usamodzielnili. Poza tym jest świetną obserwatorką i potrafi wyznaczać sobie trudne cele, do których realizacji dąży manipulując otoczeniem. A wszystko przez to, że żyje złudzeniami. To one ją napędzają do działania, nadają sens jej ulotnemu życiu, sprawiają, że nie myśli tak bardzo o przemijaniu i tym jak bardzo słabe jest jej serce. Spędzanie sporej ilości czasu w domu w połączeniu z ciekawością świata i spostrzegawczością sprawia, że potrafi dostrzec w otoczeniu wiele rzeczy, które innym umykają. I to właśnie powoduje, że zwraca uwagę na Kyle’a, chłopaka, który otarł się o śmierć. Jego poczucie winy z powodu tragicznego wypadku sprawia, że boryka się z myślami samobójczymi. Zdesperowany postanawia odebrać sobie życie. W tym celu udaje się do malowniczego miejsca przy wodospadzie, gdzie planuje skoczyć. Jego próba zostaje udaremniona przez to, że do akcji wkracza Mia. Nastolatka wymusza na rówieśniku obietnicę, że poleci z nią za ocean.
Historię bohaterów poznajemy z dwóch perspektyw: Mii i Kyle’a. Każdy z nich dźwiga spory bagaż doświadczeń i złych emocji. Każde chce uciec przed codziennością. O ile on wybiera drogę najłatwiejszą, ona planuje podróż życia, która pozwoli jej na zrozumienie tego, dlaczego została porzucona po narodzinach. Dziewczyna ma nadzieję, że wyjazd pozwoli jej na zbudowanie relacji z kobietą, która ją urodziła. Czy dysponując tylko imieniem, nazwiskiem i wiekiem ma szansę na udane zakończenie poszukiwań? Do jakich wniosków dojdzie w czasie podróży? Czego doświadczą bohaterzy mający poczucie bezsensu działań i osamotnienia? Czy wyjazd może uratować im życie?
„Do zobaczenia na Wenus” to historia pokazująca nam dwa spojrzenia na świat. Spędzająca większość czasu w domu nastolatka zachwyca się wszystkim. Każdy widok, każda nowa rzecz, doświadczenie jest dla niej niezwykłe. Cieszy się na przygodę, łapie chwile, które są jej dane. Zdaje sobie sprawę z ulotności życia i chce je jak najlepiej zagospodarować, doświadczyć. Widzimy jej podążanie za hiszpańskimi krajobrazami, dźwiękami i smakami. Z kolei Kyle nie potrafi wykrzesać z siebie radości. Autorka świetnie oddała jego niemoc i niechęć do robienia cokolwiek. Jednak jego gburowata postawa, szorstkość w obyciu z czasem ulega zmianie. Z każdą stroną widzimy rozwijającą się relację między podróżującymi nastolatkami, zobaczymy jak bardzo emocje mogą być zaraźliwe. Do tego mamy tu obraz człowieka jako istoty stadnej, czyli pojawia się dążenie do kontaktów z innymi, nawiązywania więzi. O ile w przypadku Mii jest to widoczne od początku książki to u jej towarzysza zostaje wyzwolone pod wpływem przyglądania się jej, obserwowania jej zaskakujących zachowań. Dłuższe przebywanie bohaterów ze sobą połączone z niepewnością przyszłości sprawia, że stajemy się świadkami szczerych rozmów oraz rozwijającej się namiętności i zmiany celów.
„Do zobaczenia na Wenus” Victorii Vinuesy to bardzo wakacyjna opowieść, w której nie zabraknie wyzwań, zwyczajnych problemów oraz trudnych emocji. Pisarka pokazuje, że nie można zostawić osób doświadczonych złymi przeżyciami samych. Każdy z nas potrzebuje wsparcie i pewności, że tuż obok jest ktoś, na kogo może liczyć.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz