poniedziałek, 25 grudnia 2023

Grażyna Obrąpalska "Zanim pogubią się litery"


Poezja Grażyn
y Obrąpalskiej to przywoływanie obrazów. Migawki z przeszłości i teraźniejszości nawiedzają poetkę, która musi się spieszyć, aby utrwalić przeżyte chwile. Wprowadza nas ona do labiryntów odwiedzanych miejsc, do grona osób  dla niej ważnych. Każdy utwór to delikatnie i ascetycznie nakreślona wędrówka, spotkanie z kolejnymi chwilami. Jej poetyckie wspomnienia są niczym proustowskie magdalenki: jest tu dużo obrazów, emocji, przeżyć, przemyśleń składających się na swoistą autobiografię, w której podróże odbywają się zarówno w przestrzeni, jak i w czasie (czyli pamięci) oraz refleksji dotyczących własnego ciągłego uczenia się. „Podróże w pamięć” wprowadzały do świata podmiotu lirycznego łapiącego chwile i dzielącego się doznaniami. Znalazły się w nich obrazy mokrego psa, padającego latem deszczu, obchodu gospodarstwa, przygotowań na każdą ewentualność, przyglądaniu się kwitnącym roślinom, dzieleniu się doświadczeniami z wycieczki do Panamy, obserwacji końca wiosny i początku lata. Wszystko wydaje się pachnieć, działać na zmysły. W przyrodzie dużo się dzieje, jest co doświadczać i obserwować. „Zanim pogubią się litery” wprowadza nas do podobnego otoczenia oraz świadomości ulotności chwil, przemijalności wrażeń, które trzeba łapać:
„Zdążyć, nadążyć, zapisać,
zanim pogubią się litery,
opuszczą epifanie, które miewam
niewielkie i krótkotrwałe.
Jak wtedy, kiedy Kordyliery gasiły słońce,
a ja, oniemiała, siedziałam na tarasie
otulona ciepłem psa,
ogarnięta radością rozdawania
dobrych wiadomości.
Nanizuję więc paciorki liter
na wątły sznurek wiersza,
zanim zdążą się rozsypać” („Zdążyć, nadążyć, zapisać” s. 7)
Grażyna Obrąpalska buduje wspomnienia za pomocą, kolorów, światła, zapachów, a nawet wrażeń związanych z odczuwaniem temperatury.
„Zawsze u niej pachniało
i było tak czystko.
Sprzątała i sprzątała,
myła i myła,
chociaż jej życie
trudno było wyczyścić” (Babcia Henryka” s. 25)
To wspomnienie wrażeń zmysłowych wprowadza nas do sfery relacji międzyludzkich, budowania zależności, tworzenia poczucia bliskości, cykliczności wydarzeń.
„Rosły strucla za struclą.
Nowogrodzka pachniała słodko,
a my piekliśmy struclę
za struclą. To tylko makowiec,
a został zapach w literach.
I ciotka Ninka” („Pieczenie ciasta” s. 27).
Przedśmiertne listy pełne są ciepłych zwrotów, pisane czerwonym atramentem, domy zimne i zmuszające mieszkańców do noszenia ciepłych szlafroków, wypijania gorącej kawy, towarzystwa innych ludzi, którzy domy i pomieszczenia ubierają w gamę charakterystycznych dla nich zapachów, wprowadzają do nich zwierzęta. To codzienność pełna zwyczajnych wydarzeń. Wpisana w nie śmierć zdaje się być takim samym wydarzeniem jak zjedzenie obiadu: ot taki naturalny element:
„W grudniową sobotę 1979 roku
zjadła Zosiną pomidorową z lanymi kluseczkami,
pochwaliła i umarła” („Pani Anna, żona” s 11).
Odejście bywa też traktowane jak przeprowadzka, do innego świata. Pozostaje pamięć, wspomnienia smaków, wrażeń i przypomnienie ulotności życia. Poczucie straty bywa odmierzane tęsknotą za wrażeniami zmysłowymi:
„Wyprowadziła się szybciutko,
nie kłopocząc nikogo. Taka szkoda,
bo gdzie będzie jaśniej, pachniało piękniej,
herbata lepsza, kawa mocniejsza
a umiejętne ręce pomogą w zdrowiu i chorobie” („Zosia odeszła” s. 15).
„Zanim pogubią się litery” to tom, w którym wiele miejsca poświęcono refleksji nad ulotnością życia, dostrzeżeniem znaczenia innych osób w naszym życiu, ich wpływu na naszą codzienność. Żałoba, poczucie straty nakreślona jako słony deszcz spadający z nieba oraz przypominanie sobie wrażeń.
Poetka zabierając nas w świat swoich doświadczeń dzieli się trudami i wyzwaniami, którym stawiła czoło. Opozycyjność zawarła w bardzo wymownych czterech wersach:
„Pies zaginął.
Brat w wojsku.
Mąż w kryminale.
Brzuchem podpierałam
nadwątlone niebo” (*** s. 36).
W tomiku „Zanim pogubią się litery” każde doświadczenie ludzkie związane jest z dostrzeganiem przemijalności osób oraz zwierząt znajdujących się w najbliższym otoczeniu. Obserwuje rodziców, ich powolne zmiany, pośpiech, buntowanie się przeciwko upływającemu czasowi. Matka ciągle ucieka przed śmiercią, a ojciec nie chce używać laski, inni odchodzą w szpitalach, czy szybko i niezauważalnie wyprowadzają się i pozostawiają po sobie ogrom pustej przestrzeni, którą nie łatwo zapełnić. Grażyna Obrąpalska wspomina ludzi, zwierzęta, przedmioty. Szczególny nacisk kładzie tu na relacje, nostalgię wywołaną nieobecnością. Jest też miejsce na refleksję nad emocjami, dostrzeganie gniewu, przewinień, urazów, dostrzeganie jak bardzo niszczą relacje i sprawiają, że możemy nie dość dobrze podziękować, pożegnać się z innymi.
„Cieszmy się dziękować bliskim,
zanim odejdą”. („Ciocia Basia” s. 28).
Poezja Grażyny Obrąpalskiej z jednej strony jest bardzo prosta, a z drugiej mamy w niej wiele tropów nawiązujących do literatury, kultury, historii czy religii. Poetka wspomina wydarzenia, prowadzi rozmowy z Bogiem, zastanawia się jaką rolę będą pełnić bliscy po śmierci, zauważa, że dla kucharek zawsze i wszędzie jest miejsce, więc i w wiecznym życiu zdołają się urządzić.
„Zanim pogubią się litery” to liryczne epifanie i epitafia, na które składają się uchwycone chwile z życia bliźnich, wśród których nie zabraknie rodziny Jarosława Iwaszkiewicza, którego archiwum się zajmowała. Wspomnienia są tu przebłyskami zapisanymi w pamięci wrażeniami zmysłowymi. Tom podzielono na trzy części. „Ze Stawiska” to liryczne portrety mieszkańców tego miejsca. Nie zabraknie wśród nich zwierząt będących członkami rodziny uczestniczącymi w codziennych zajęciach. Poetka utrwala tu ostatnie chwile, myśli, wrażenia oraz osobowość postaci. „Obecni nieobecni” to przywoływanie bliskich, uświadamianie nam, że trwamy dopóki jesteśmy w czyjejś pamięci. Poetka podkreśla „rozmawiam, więc są”. Trzecia część zatytułowana „1981-1982” przenosi nas w brutalne czasy PRL-u, prześladowań, przestępstw politycznych, doświadczania niepewności związanej z pobytem bliskich na „Rakowickiej”. Każdemu złemu doświadczeniu towarzyszy nadzieja, wskazanie sensu walki o lepsze jutro, poczucia konieczności dbania o relacje, docenianie obecności i różnorodności charakterów.
Wiersze Grażyny Obrąpalskiej bliskie są dziennikom, ale w przeciwieństwie do prozy mamy tu minimalizm i oszczędność w słowa. Nie wiemy, gdzie i kiedy dokładnie odbyły się poszczególne wydarzenia, jak często się pojawiały, ale po lekturze pozostają obrazy bogate w zwyczajną codzienność, w której pojawia się spacer z psami, zakupy, jedzenie zupy, pieczenie ciast, opieka, ciąża, ściganie się z czasem. Obrazy sprawiają odklejonych od czasu i wpisujących się w zwykłą codzienność. Całość bardzo przyjemna, spokojna, bijąca optymizmem, radością z życia, nawet wtedy, kiedy jest trudno i pojawia się śmierć.
Zapraszam na stronę wydawcy








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz