Lucky Luke -niepozorny
kowboj o wielkiej sile – znowu wkracza do akcji. Po uporaniu się z dyliżansami,
Daltonami wysadzającymi tory, uciekającymi z więzienia, rabującymi banki,
eskortowaniu nietypowej rodziny pechowego kolegi, przepędzaniu duchów,
rozwiązaniu zagadki wymarłego miasta, eskortowaniu ważnych osób i wielu innych
przygodach nadszedł czas na dyplomację. Tym razem najszybszy rewolwerowiec musi
wynegocjować pokój między Czejenami i osadnikami. Autorzy zabierają nas w
klimat XIX wiecznych poszukiwań nowych terenów do osiedlenia. Kolejne skrawki
ziemi są odbierane Indianom, a rdzenni mieszkańcy żyją w rezerwacie
zapewniającym im wolność oraz zapewniającym swobodę i dostęp do bizonów. Nad
bezpieczeństwem nowych osadników czuwa kawaleria. Pewnego dnia okaże się, że
nie jest to zadanie łatwe. Kolejni przybysze są ostrzelani z łuków. Żądni krwi
wojskowi gotowi są wkroczyć do akcji. Nim do tego dojdzie na misję specjalną w
celu wyjaśnienia sprawy zostanie wysłany Lucky Luke. Jak sobie poradzi?
Przekonajcie się sami.
Zdanie wprowadzenia ładu okaże się trudniejsze niż moglibyśmy przypuszczać. Do
akcji wkraczają bandyci, którym zależy na zyskach i skłóceniu wojska i Indian. Gra
jest bardzo wysoka, bo od powodzenia zależy bezpieczeństwo nie tylko tubylców,
ale i osadników. Jakby mało było niespodzianek w postaci napadów zbirów Lucky
Luke ściągnie na siebie złość plemienia Indian. Do tego będzie musiał
przechytrzyć złoczyńców. Zakończenie tradycyjnie oczywiście będzie szczęśliwe i
Lucky Luke zadba o bezpieczeństwo na Zachodzie.
Lucky Luke należy do bohaterów znanych mojemu pokoleniu. Niezwykłe wyczyny
niepozornego, chudego kowboja oraz kończąca się odjazdem w stronę zachodzącego
słońca kolejna przygoda to znak rozpoznawalny serialu animowanego i jego
kilkuminutowych odcinków. Nim doszło do realizacji filmu studio filmowe
zbankrutowało, a szkice przerobiono na komiks, który od 1947 roku podbija serca
małych i dużych miłośników westernów stał się materiałem do filmów aktorskich i
anonimowanych powstających w Niektórzy od lat siedemdziesiątych XX wieku.
Jednak to nie serial ani filmy były pierwsze tylko komiksowa seria, której
twórcą był belgijski rysownik i scenarzysta Morris (właśc. Maurice de Bevere) i
francuski pisarz René Goscinny. Humor komiksy zawdzięczają ich scenarzyście i
rysownikowi. Twórca przygód kowboja słynie także z serii o Asterixie oraz
książek o Mikołajku. Z Polską łączą go korzenie: jego rodzice to polscy
emigranci żydowskiego pochodzenia. „Dwudziesty pułk kawalerii” powstały przy
współpracy tych dwóch twórców, mimo że później bohater przeżywał przygody
stworzone również przez Achdé’a i Jula.
Tytułowy bohater serii „Lucky Luke” to najszybszy (szybszy od własnego cienia)
rewolwerowiec z Dzikiego Zachodu podróżujący na koniu Jolly Jumper i z psem
Bzikiem. Opowieści o jego przygodach doskonale wpisywały się w stylistykę
westernów i trafiały do młodych czytelników, którzy przyjęli jego przygody
entuzjastycznie. Od 1946 roku bohater nie traci na powodzeniu. W Polsce komiksy
o nim znane są od lat 60 XX wieku, kiedy to opublikowano pierwsze jego przygody
w harcerskiej gazecie „Na przełaj”. Kontynuatorów tworzących przygody było
wielu.
Obecnie wznowiono wydanie kolejnych tomów. Od 2016 roku Egmont Polska wydaje
kolejne tomy stworzone przez Morrisa i René Goscinnego, dzięki czemu do naszego
domu regularnie trafiają kolejne przygody Lucky Luke’a.
Fabuła każdego tomu oparta jest na absurdach. Tym razem pięknie przerysowano
postać pułkownika. Do tego z humorem pokazano „wypalanie fajki pokoju”. Mamy tu
też stereotypowego pracownika pralni cieszącego się, kiedy pułkownik pilnuje
tego, jak wojskowi się prezentują.
Urok komiksu polega na jego rozpoznawalnych, typowych dla europejskich
humorystycznych komiksów rysunkach posiadających swój własny charakter.
„Dwudziesty pułk kawalerii” to na pewno interesujący komiks dla miłośników
Lucky Luke’a i młodych czytelników. Nauka czytania i rozwijanie zainteresowania
czytelnictwem z wykorzystaniem komiksów to jeden ze sposobów przyciągnięcia
uwagi młodych do książek.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz