wtorek, 30 kwietnia 2024

Edward Ashton "Mickey 7"


Ludzkość niszczy Ziemię. Prędzej czy później będziemy zmuszeni do wyruszenia z naszej planety gdzieś w przestworza. Na razie jeszcze da się tu żyć i nie mamy odpowiedniej technologii, aby się ewakuować. I to nie dlatego, że nie jesteśmy zdolni tylko z powodu rozpraszania naszego potencjału na sprawy mało istotne, toczenie wojenek w imię ideologii, w których przemoc odgrywa ważną rolę i jest narzędziem zarządzania ludźmi. Mimo tych niedogodności robimy postępy. Często przy okazji zbrojenia się. I to wyrabia w nas złe nawyki. Jesteśmy przekonani, że powodzenie możliwe jest tylko wtedy, kiedy jest się tyranem, a zmiany napędza poczucie krzywdy. A co jeśli wcale nie potrzebujemy walczyć, żeby coś osiągnąć? Co jeśli przemoc odciąga nas od osiągnięcia celu? Te pytania pojawiają się jako tło w książce Edwarda Ashtona „Mickey 7”.

Opowieść otwiera niebezpieczna misja. Ludzie starają się skolonizować Nifheim i z tego powodu od czasu do czasu wyruszają poza bazę główną. Poznawanie terenu w towarzystwie Berto kończy się wypadkiem. Mickey wpada do rozpadliny, która okazuje się gigantycznym tunelem w śniegu. Ranny bohater zostaje porzucony przez towarzysza ekspedycji. Brak pomocy to pewna śmierć dziesiątki metrów pod powierzchnią lodu. Nie jest to pierwsza tego typu sytuacja. Mickey podobnych doświadczeń ma na swoim koncie już sześć. Większości nie pamięta z powodu wypadków, których przebieg zna z wersji swojego towarzysza i przyjaciela z dzieciństwa, Berta. Dlaczego mimo tego bohater ciągle żyje? Wszystko dzięki nowym technologiom możliwości drukowania człowieka oraz wbudowywania mu zgranej pamięci. Czy to rozwiązuje problem i czyni taką osobę nieśmiertelną? Można by stwierdzić, że tak. W końcu ma dokładnie te same doświadczenia i pamięć. A co jeśli to nie wystarcza? Takie pytania postawi sobie Mickey 7 po cudownym uwolnieniu ze śnieżnej pułapki, kiedy w swojej kwaterze zastanie Mickey 8, czyli kolejną wersję siebie… Tylko czy na pewno siebie? Czy to jest takie proste?
Wypadek staje się pretekstem do dokładniejszego przyjrzenia się życiu bohatera, poznaniu jego błędów. Zobaczymy, że należy on do tych osób, które mają predyspozycje humanistyczne. W świecie, w którym każdy ma dostęp do wiedzy o przeszłości, sztuczna inteligencja może wytworzyć rozrywkę nie jest to ceniona umiejętność. Fizycy, chemicy i wszelkiej maści ścisłowcy mający konkretny zawód z umiejętnościami mogą liczyć na dobre zatrudnienie i zapewnić sobie lepsze życie. Zatrudnienie dostają najlepsi z najlepszych. Pozostali ludzie dostają minimum, a wszystko przez to, że większość pracy wykonują maszyny. Ludzie jako tania siła robocza nie są już potrzebni. Jednak są obszary, w których i takie osoby jak Mickey są zatrudniane: nieśmiertelni. Nikt się nie pali na to, aby w ten sposób pracować, bo jest to zadanie trudne: trzeba być przygotowanym na wielokrotne umieranie. Pozostają też wspomniane pytania etyczne o to, kim jest owa wydrukowana osoba. Temat „duszy” ważny w wielu religiach pojawia się jako coś zadziwiającego. Człowiek jest tu postrzegany jako ciało połączone ze świadomością, pamięcią, doświadczeniami. Ale samo to okazuje się nie wystarczać, aby być dokładnie takim samym jak wcześniejsza wersja. Jak bardzo Mickey 7 różni się od poprzedników? Dlaczego uświadamia sobie tę różnicę w kontakcie z Mickey 8.
W książce mamy wiele ważnych wątków społecznych. Poznamy bardzo prawdopodobny sposób zarządzania ludźmi. Czy są to rozwiązania dobre? A gdzie w tym wszystkim przestrzeń na zaangażowanie społeczne, twórcze podejście? Jakie rozrywki oferuje się ludziom? Jak wygląda podział społeczny? Te wszystkie problemy poruszane są w kontekście wspomnień bohatera. Do tego dojdą takie aktualne tematy jak inteligentne życie na innej planecie, kolonizacja, wykorzystanie broni do zagrabiania przestrzeni oraz empatia. Poznamy zadziwiającą społeczność pełzaczy, inteligentnych tubylców funkcjonujących inaczej niż zwykli ludzie. Ich pojawienie się pozwala na pokazanie alternatywnych sposobów funkcjonowania życia inteligentnego. Mickey 7 pracujący jako nieśmiertelny będzie miał okazję poznać ich bliżej. Co przyniesie taki kontakt? W jaki sposób uda mu się uchronić jednostkę kolonizacyjną?
Mickey jest tu postacią od zadań specjalnych, czyli na jego barkach spoczywa testowanie wirusów, śmiertelnych dawek promieniowania, naprawianie zepsutych modułów stacji kosmicznej, czyszczenie zbiornika z antymaterią, badanie terenu zamieszkałego przez obce formy życia, detonacja bomb z antymaterią. Śmierć to nie problem, bo za każdym razem nasz bohater może być na nowo wydrukowany i w ten sposób być nieśmiertelny. Za każdym razem po zniknięciu jednej wersji pojawia się kolejna. Jednak tym razem Mickey 8 powstaje, kiedy Mickey 7 nadal żyje, czyli dochodzi do sytuacji, którą prawo zabrania. Zabicie jednej z wersji dla dowództwa to nie problem. W jaki sposób Mickey będzie próbował znaleźć rozwiązania tej nietypowej sytuacji? Jak jego przetrwanie wpływa na bezpieczeństwo stacji? W jaki sposób pełzacze zagrażają kolonii? Czy możliwe jest współistnienie dwóch inteligentnych gatunków na jednej planecie?
Pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy. Wyzwania, które autor podsuwa bohaterom pozwalają na pokazanie różnorodnych problemów etycznych, uświadomienia jak niewiele jeszcze wiemy, jak złe postawy przyjmujemy. Podsuwana przez Edwarda Ashtona wizja świata zawiera błędne założenie, że humanistów łatwiej zastąpić nowymi technologiami. To jest złudne. Prawda jest taka, że zarówno osoby specjalizujące się w naukach ścisłych jak i humanistycznych będzie łatwo zastąpić. Im więcej stałych, większe oparcie na wzorach tym większa szansa wykluczenia czynnika ludzkiego i już od początków istnienia programów obliczeniowych to obserwujemy: nie potrzebujemy tłumów ludzi do zadań arytmetycznych. Wystarczy jeden sprawny komputer… Pomijając ten szczegół mamy tu ciekawą akcję, pokazanie społeczeństwa, w którym istnieje podział na klasy społeczne: specjalistów i całą masę żyjącą za minimum socjalne. Jednak owo minimum to zapewnienie lokum, jedzenia i ubrań. Dużą ilość czasu można bardzo różnorodnie zagospodarować. Często jednak ludzie marzą, o czymś więcej. Jeśli nie mogą uzyskać tego prze pracę szukają innych dróg, które powodują uzależnianie od przywódców gangów. I tak jest właśnie w przypadku Mickey’a, który przed napastnikami ucieka na stację kosmiczną, na której dostaje najgorszy rodzaj pracy, czyli bycie nieśmiertelnym. Myślę, że warto sięgnąć po książkę, aby zadać sobie pytanie o to, dokąd zmierzamy.












1 komentarz: