piątek, 9 sierpnia 2024

Sherri Duskey Rinker "To plac budowy... czy pas startowy?" il. AG Ford


Długo żyłam przekonaniem, że moje dziecko kocha tylko książki ze zwierzakami i po serię książek o placu budowy Sherri Duskey Rinker sięgnęłam ze sceptycyzmem. Wiedziałam, że będzie podobała się innym dzieciom, ale nie do końca byłam przekonana, że przypadnie mojej zafascynowanej przyrodą córce. To jednak nie jej klimaty. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy ciekawy i ciepły tekst sprawił, że „Rety! Ktoś nowy na placu budowy!” stała się jedną z ulubionych książek. Kolejne spotkały się z podobną fascynacją i dziś mogę powiedzieć, że stały się one w naszym domu hitem pozwalającym pokazać wiele spraw. Seria książek o placu budowy to ciekawy materiał pozwalający poruszyć z dziećmi wiele ważnych tematów. Pojawia się tu problem zasypiania, tolerancji, wartości i znaczenia każdego członka społeczeństwa, a także konieczności pożegnania się z zepsutymi rzeczami, pracy nad różnymi projektami, współpracy, wyrozumiałości, umiejętności reagowania na sytuacje kryzysowe. Do tego razem z pojazdami przygotowywałyśmy się do snu i świąt, a także do zmian, remontów. Każda z publikacji przemyca cenną naukę: jesteśmy różni, mamy odmienne talenty, inne marzenia i pragnienia, a to sprawia, że możemy wzajemnie się uzupełniać i pomagać sobie. Życie mieszkańców placu budowy toczy się wokół wypełniania swoich zadań, dążenia do wspólnego celu. To, że każdy ma inne zdolności pozwoli go łatwo zrealizować. Nie byłoby to możliwe, gdyby wszyscy byli tacy sami. Każdego dnia wszystkie maszyny budzą się, kiedy rozpoczyna się dzień, zapoznają się z planem, poznają swoje miejsce pracy i biorą się za realizację zadania. Nie są to czynności chaotyczne, bo każdy doskonale wie, w czym jest najlepszy i z kim pracuje najskuteczniej, w jakich zajęciach jest specjalistą i nie wtrąca się do obszaru, na którym się nie zna. Piękne nieprawdaż? Takie pokazanie, że wcale nie musimy być najlepsi we wszystkim pomaga przypomnieć sobie, że wcale nie musimy ze sobą rywalizować, bo więcej osiągniemy współpracą i wzajemnym wsparciem. Wystarczy, że będziemy dobrzy w jednej rzeczy i będziemy doskonalić nasz talent. Zawsze możemy prosić o pomoc tych, którzy mają predyspozycje czy umiejętności w określonym obszarze. Niepozorne książeczki będą nie tylko doskonałą czytanką dla małych miłośników maszyn i podglądania placów budowy, ale przede wszystkim opowieścią terapeutyczną dla dzieci, które nie wierzą we własne możliwości, uważają, że zadania je przerastają i nie potrafią nawiązywać współpracy, są przekonane, że koniecznie muszą być dobre we wszystkim i mają problem z pożegnaniem się z rzeczami, które już nie nadają się do wykorzystania. Obserwując bohaterów dowiadujemy się też, że ważny jest efekt, trzymanie się planu i podziału zadań, a nie pośpiech, bo to pozwala na dobrą pracę. Jest to też seria resocjalizacyjna dla dzieciaków wyśmiewających innych tylko dlatego, że są inne. Dzięki niej możemy pokazać jak niesamowicie potrzebna jest różnorodność.

Poza tą mało oczywistą funkcją opowieść spełnia taką bardziej oczywistą: wprowadza w świat prac maszyn. Dzieci poznają nazwy i funkcje bohaterów i tym sposobem wzbogacają swoje słownictwo, poszerzają wiedzę o świecie. Warto zachęcić swoje pociechy do zakupu różnorodnych pojazdów i odgrywaniu zadań takich jak w książce: rysowanie planów budowy oraz wykorzystanie kolejnych maszyn do realizacji zadania. Taka zabawa rozwinie wyobraźnię, pozwoli na przepracowanie problemów, z jakimi dziecko mierzy się w swoim otoczeniu, a rodzicom na odkrycie ich.

Codzienne zajęcia mogą też urozmaicić kolorowanki z pojazdami, rysowanie ich i odrysowywanie. Szczególnie to ostatnie zadanie powinno przypaść przedszkolakom do gustu. Musimy tyko zaopatrzyć się w duże ilości papieru śniadaniowego i kalkę. Warto też spróbować zbudować bohaterów opowieści z opakowań. „Rety! Ktoś nowy na placu budowy” pozwalała oswoić nam się z innością, zmianami, „Snów kolorowych, placu budowy” pokazywał jak, że noc to ważna pora, która pozwala nabrać sił na kolejny dzień. „Wieczór gwiazdkowy na placu budowy” pokazuje, że każdy ma inne potrzeby i marzenia. „Mistrz kieszonkowy z placu budowy” uświadamia, że każdy jest ważny i może odegrać kluczową rolę. „Dzień rozbiórkowy na placu budowy” to z kolei przygoda związana z burzeniem, segregacją materiałów, uświadamianiem, że nawet przedmioty, z których nie możemy już korzystać w pewnym stopniu się przydają. Widzimy maszyny uwijające się, zaangażowane w swoje zadania i świadome, że o każdy drobiazg trzeba zadbać, dokładnie posprzątać, bo to pomoże przygotować plac do dalszej pracy. Do tego ważne jest dbanie o inne gatunki. „Na placu budowy dzień robót drogowych” pozwala na opowieść o budowaniu nowej, większej i wygodniejszej drogi, uświadamia, że zmiany w otoczeniu są potrzebne. Widzimy maszyny uwijające się, zaangażowane w swoje zadania i świadome, że o każdy drobiazg trzeba zadbać, dokładnie posprzątać, bo to pomoże przygotować plac do dalszej pracy. Do tego ważne jest dbanie o inne gatunki. „Na placu budowy… pasą się krowy!” to opowieść o pracach w gospodarstwie. Zobaczymy, że znane nam z poprzednich tomów bohaterzy na wsi mogą wykonywać całkowicie inne, ale podobne zadania. Uświadamianie, że jeden talent może być wykorzystany w różny sposób. „To plac budowy… czy pas startowy?” to kolejna opowieść pokazująca jak niesamowicie ważna jest różnorodność i współpraca. Dzięki temu wszystko lepiej działa w otoczeniu, możemy reagować na kryzysy. Do tego poruszono tu problem zmian i wiążącego się z tym zamieszania.

„To plac budowy… czy pas startowy?” przenosi nas na lotnisko, które z powodu dużego ruchu okazuje się już za małe, co bardzo utrudnia pracę samolotom. Konieczność czekania na wolny pas spowalnia podróż. Można temu jednak zaradzić rozbudowując je. I tu z pomocą przybywają znane nam pojazdy z placu budowy. Robią rozeznanie w terenie, tłumaczą konieczność zmian i zabierają się do pracy. Samoloty nie są wówczas bezczynne, bo na lotnisku ciągle jest ruch i muszą wypełnić swoje zadania, stawić czoła codziennym wyzwaniom. Opowieść o pojazdach budowlanych przeplatana jest zerkaniem, co w tym czasie robią samoloty. Dowiadujemy się wiele o funkcjonowaniu lotniska. Jak w każdym tomie z serii nie ma tu bohaterów, których praca jest mniej istotna. I to jest bardzo piękne w tej serii, bo pozwala uświadomić, młodym czytelnikom jak niesamowicie ważny jest wkład każdego w większe projekty.

Ten tom to wspaniała opowieść przygotowująca dzieci do remontów, niezbędnych zmian w ich otoczeniu. Pozwala na uświadomienie, że w czasie remontu życie może toczyć się swoim zwyczajnym torem. Do tego podglądanie lotniska, pracy samolotów i wspomagających je pojazdów będzie świetnym przygotowaniem do podniebnych podróży.
Każda opowieść posiada piękne, dwustronicowe ilustracje. W pierwszym są autorstwa Toma Lichtenhelda, a w kolejnych  A.G. Forda. Piękne kolory, prosta kreska i personifikacja bohaterów sprawia, że stają się oni bliżsi młodym czytelnikom. Na każdej stronie znajdziemy niewielką ilość tekstu bogatego w treści, dzięki czemu dzieci nie będą się nudziły. Joanna Wajs pięknie przenosi nasze pociechy w świat stworzony przez Sherri Duskey Rinker. Warto zamówić wszystkie części, bo każda wniesie cenne pouczenie i stanie się pretekstem do rozmów. Polecam.
Zapraszam na stronę wydawcy













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz