Marzyliście kiedyś o możliwości zatrzymania czasu, ale w taki sposób, żebyście mogli być normalnie aktywni i dzięki temu mieć większe możliwości zrobienia wielu rzeczy? Ja niejednokrotnie. Zwłaszcza, że cierpię na przeświadczenie, że doba jest za krótka, a ja za szybko się starzeję (w sensie lata lecą). Ileż planów mogłabym zrealizować, ileż rzeczy dokończyć dzięki magii zatrzymywania czasu lub spowalniania go. Po taki motyw sięgają twórcy cyklu komiksowego „Las Czasu”.
Pierwszy tom, "Dzieci kamienia" otwiera prezentacja bohaterów. Widzimy grupki dzieci specjalizujących się w różnych dziedzinach. Wszyscy działają pod okiem nauczyciela pilnującego, aby wywiązywali się z zadań zgodnych z ich talentem. Każdy ma tu powierzone ważne zadanie. Jedni są myślicielami, inni wynalazcami, badaczami różnych aspektów przyrody. Oczywiście nie zabraknie też typowo dziecięcych psotników. Mamy wrażenie podglądania elitarnej szkoły dla wybitnie zdolnych. Z czasem uświadamiamy sobie, że swój wygląd zawdzięczają braku upływającego czasu. Zapewnia im to magiczny kamień, który został uszkodzony. I nie działo by się nic zaskakującego, gdyby w mieście nie pojawił się złodziej, który ukradł jeden element. To sprawiło, że ochronny krąg kamienia zaczyna słabnąć i kurczyć się. Można temu zjawisku zapobiec odnajdując brakujący element oraz naprawiając magiczny przedmiot. Wyprawa poza obszar wpływu kamienia przynosi wiele niebezpiecznych i zaskakujących sytuacji. Młodzi wyprawcy na własnej skórze poczują, na czym polega względność czasu.
„Las Czasu. Dzieci Kamienia” wprowadza nas do świata bohaterów. Znajdziemy zaczątek intrygi powstałej wokół magicznego artefaktu, wyzwań z jakimi muszą mierzyć się młodzi bohaterzy, serię zagrożeń. W komiksie znajdziemy przygodę, magię, intrygę oraz pokazanie jak niesamowicie ważne jest rozdysponowanie pracy w oparciu o talent. Młodzi naukowcy i wynalazcy nie zajmują się wszystkim. Każdy z nich ma dziedzinę, w której jest dobry. Autorzy podsuwają nam wiele możliwych scenariuszy, sporo ciekawostek. Pokazują świat przypominający renesansowe realia, ale młodzi badacze i wynalazcy ze względu na swoją długowieczność mogą dokończyć pomysły i projekty, dzięki temu są w stanie zbudować latające maszyny namierzające śledzone obiekty. Do tego zobaczymy, że mimo upływu czasu wykreowane postaci mentalnie nadal są dziećmi i lubią psocić. Wszystko to w pięknej szacie graficznej. Ilustracje łączą ze sobą wiele stylów. Z jednej strony widzimy wpływy szkoły francuskiej, belgijskiej, a z drugiej mangi.
"Bez powrotu", czyli drugi tom "Lasu Czasu" otwierają piękne sceny lotu na gryfach. Młodym bohaterom towarzyszy też tytan. W skróconej wersji znajdziemy też przypomnienie najważniejszych wydarzeń, aby w końcu przejść do aktualnych wydarzeń. Szybko jednak odkrywamy, że teraźniejszość jest płynna, bo czas w różnych miejscach mija inaczej. Z tego powodu w różnych okolicznościach bohaterzy mogą być w różnych miejscach mając inny wiek. I tak też dzieje się z podróżnikami, którzy ratują napotkaną po drodze wioskę przed atakiem jaskiniowców, na czele których stoi tajemnicza postać podążająca za dziećmi. One z kolei poznają opowieści o tajemniczej wędrującej bogini, czyli złodziejce jednego z elementów kamienia odpowiedzialnego za zatrzymanie upływającego czasu.
"Las Czasu. Bez powrotu" zabiera nas do świata teorii względności upływającego czasu, podsuwa mitologiczne istoty oraz pokazuje jak pozornie sprzeczne interesy mogą doprowadzić do nieporozumień. Wędrowcy udający się na misję są przekonani, że będą mieli szansę uratować swoją osadę, w której wszyscy mieszkańcy na nich czekają. Jednak bieg zdarzeń doprowadza do zaskakujących zwrotów i przekonujemy się, że nie ma możliwości wskoczenia na dawne tryby życia, ponieważ one biegną w różnych kierunkach.
Twórcami „Lasu Czasu” są Mateo Guerrero oraz Tristan Roulot. Obaj specjalizują się w podsuwaniu czytelnikom komiksów wprowadzających do akcji elementy znanego nam świata, historii, teorii naukowych. Szczególnie bliska jest mi twórczość rysownika, czyli Mateo Guerrero ze względu na jego hiszpańskie korzenie oraz umiejętność łączenia różnorodnych stylów. W jego eklektycznych dziełach znajdziemy dużo magii. Rysunki są pięknie dopracowane i szczegółowe. Do tego sięga on po chwyt ogólnego spojrzenia na otoczenie, przybliżania pozwalającego dostrzec postacie, a później zanikania tła, kiedy w grę wchodzi podkreślenie relacji między bohaterami.
Tristan Roulot z kolei jest francuskim dziennikarzem i scenarzystą z prawniczym wykształceniem, który zasłynął z pokazywania elementów naszego świata, z naciskiem na gospodarkę i politykę. Jego komiksy pełne są napięcia i można pokusić się o zaklasyfikowanie ich do thrillerów. Bardzo często porusza w nich problem walki o władzę, wpływy, manipulacji ludźmi. I te elementy świetnie przemyca też w „Lesie Czasu”.
„Las Czasu” to ciekawa historia wykorzystujące teorie różnego tempa mijania czasu. Autorzy podsuwają tu też magiczne zwierzęta, pokazują ludy pierwotne, pierwsze osady z ludźmi żyjącymi w prymitywnych warunkach. To wszystko jest odległe od znanego głównym bohaterom świata, w którym mieli wystarczającą ilość czasu na zabawy, tworzenie wynalazków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz