niedziela, 17 kwietnia 2016

Agata Pruchniewska: o aktorstwie, literaturze i życiu



fot. Agnieszka Leśniewska
Dziś goszczę niezwykłą, pełną humoru, pozytywnie patrzącą na świat kobietę. Z wykształcenia jest aktorką. Posiada wiele ukrytych i jawnych talentów. Jednym z nich jest umiejętność wywoływania u czytelnika uśmiechu na twarzy, a nawet wybuchów śmiechu.
Literatura powinna bardziej bawić czy pouczać?
Agata Pruchniewska: Jako aktorka często szukam podobieństw literatury do teatru i filmu. I myślę, że w każdej z tych dziedzin jest miejsce zarówno dla rozrywki, jak dla dużo ambitniejszych pozycji. Nie wyobrażam sobie świata bez filmów Krzysztofa Kieślowskiego. Ale bez komedii Stanisława Barei też nie bardzo. Podobnie jest z literaturą. Myślę, że najważniejsze jest to, czego akurat od niej oczekujemy. A każdy z nas ma prawo oczekiwać czegoś innego. Mało tego, w każdym momencie naszego życia coś innego może nam się podobać, coś innego wydawać ważne. Dobrze by było, żeby literatura nie była zła. Wszystko inne ma mniejsze znaczenie.
Pani bohaterka jest nieco naiwna, ufna, ma dobre intencje. Można powiedzieć, że jest niepoprawną optymistką gubiącą się w świecie. A jak jest z panią?
Agata Pruchniewska: Dorotka jest moim alter ego. Zatem jeśli ktoś zastanawia się, czytając moje książki, jaka jest ich autorka, odpowiedź ma podaną jak na tacy.
Nie bardzo umiem zmyślać, zatem spisuję jedynie to, co mnie spotkało naprawdę. Obawiam się, że do końca życia będę pisać o sobie.
Kobiety mają trudniej w showbiznesie?
Agata Pruchniewska: Myślę, że trochę tak. Mogę  mówić tylko o swoim zawodzie, bo na ten temat co nieco wiem. W aktorstwie kobiety mają trudniej, bo po pierwsze jest wśród nas więcej chętnych do zawodu niż wśród płci brzydkiej, a po drugie jest dla nas mniej ról. Proszę się przyjrzeć liście płac dowolnego filmu i serialu. Większość ról to role męskie. Podobnie jest w teatrze. Dotyczy to także innych dziedzin aktorskiej aktywności. Zdecydowanie mniejsze zapotrzebowanie jest na lektorki niż lektorów ,a w dubbingu na głosy kobiece niż męskie.
Showbiznes to praca, wyzwanie czy walka?
Agata Pruchniewska: Wszystkiego po trochu. Przy czym muszę dodać, że polski szołbiznes zdecydowanie mnie śmieszy. Dominują w nim przedziwne osoby, które zasłynęły jeszcze bardziej przedziwnymi działaniami, na przykład faktem wystąpienia gdzieś w chustce do nosa, wypadnięciem z okna na imprezie albo wyjściem bogato za mąż. Prężą się na ściankach, a potem prężą się na ekranie albo na scenie, choć dosyć często się zdarza, że prężenie się to ich jedyny talent.
A mnie się marzy,żeby symbolem naszego szołbiznesu byli ludzie pokroju pana Janusza Gajosa. Ale myślę,że do takiego stanu rzeczy nasz kraj musi dorosnąć. A tymczasem mam o czym pisać książki, w końcu nie bez powodu satyryczne.
Książka „I dobry Bóg stworzył aktorkę” odniosła sukces. Trudno było znaleźć wydawcę?
Agata Pruchniewska: To ciekawa historia. Zupełnie przypadkowo trafiłam ze swoimi zapiskami do wydawnictwa Moniki Szwai (Wydawnictwo Sol). Bardzo się jej moje pisanie spodobało i wpadła na pomysł książki o aktorce. Monika umiała dostrzec szansę w tym, że znam ten zawód, który tak wielu ludzi interesuje , od podszewki. Uznała, że mam dobry, zabawny styl pisania. Przez chwilkę mnie namawiała, aż w końcu doszłam do wniosku, że to nie uchodzi, że tak uznana pisarka mnie namawia, a ja się opieram jak jakiś uparty osioł. I napisałam pierwszą książkę o Dorotce. Rzeczywiście, przyjętą bardzo życzliwie i przez środowisko i przez czytelników spoza branży. To była dla mnie ,mimo wiary we mnie Moniki, duża niespodzianka.
Dużo zawdzięczam Monice Szwai. Gdyby nie ona, nie uwierzyłabym, że mogę i potrafię pisać. A zupełnie poważnie muszę powiedzieć, że to odmieniło moje myślenie o sobie samej, a co za tym idzie - moje życie.
Odkąd myślę o sobie lepiej i bardziej życzliwie, w dużej mierze dzięki Monice, świat również myśli o mnie dobrze i życzliwie. Polecam wszystkim ten sposób, naprawdę działa.
Monika odeszła od nas w listopadzie ubiegłego roku. Bardzo Jej brakuje.
fot. Agnieszka Leśniewska
Kolejna pani książka to „Suka w showbiznesie”. Tytuł dość kontrowersyjny, bo może odnosić się zarówno do psa, jak i jego właścicielki. Obie opcje uwzględniają seksualne uprzedmiotowienie. Jak jest z seksualnością w showbiznesie?
Agata Pruchniewska: Tytuł wpadł mi do głowy pewnej nocy, tak jak większość moich genialnych pomysłów i natychmiast , to znaczy w południe, podzieliłam się z Moniką tą radosną nowiną. „Świetnie!-ucieszyła się Monika-Genialny tytuł! Teraz musisz tylko napisać książkę!”
Muszę przyznać, że z początku traktowałam go jedynie jak zabawę językową, przewrotny żart, ale z czasem pomyślałam, że może to nie przypadek, że przyszedł mi do głowy, może jest w nim coś więcej.
Zmysłowość, sensualność w szołbiznesie jest przecież stale obecna.
fot. Agnieszka Leśniewska
Otwarte wyznania, dotyczące seksualności, na różnych poziomach, również. Nie jestem zwolenniczką informowania całego świata o tym, kto z kim śpi, w jakiej konfiguracji i dlaczego, ale nie da się ukryć, że ludzi takie sprawy interesują i dlatego zawsze w szołbiznesie będą obecne.
Ale nie szłabym za daleko w tym temacie. W końcu Dorotka wcale nie jest suką. A Suka jest nią na tyle, na ile powinien być pies rodzaju żeńskiego.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Agata Pruchniewska: Ja również.
 


1 komentarz:

  1. świetny wywiad. :) Ostatnio nawet zastanawiałam się nad zakupem suki w showbiznesie, ale jakoś odpuściłam. Teraz żałuję. :)

    OdpowiedzUsuń