piątek, 3 stycznia 2014

czym jest wolność?

Opis mechanizmu przemiany demokracji w dyk­taturę, zawarty w słynnym dialogu Platona.
- A czy może w pewnym sposobie tak samo jak z oligarchii powstawała demokracja, tak się z de­mokracji robi dyktatura?
-Jak?
-  To dobro, które sobie za cel postawili i dla którego oligarchia została urządzona, to było bogac­two, czy nie?
-  Tak.
-  Otóż niemożliwość nasycenia się bogactwemi zaniedbania wszystkiego innego, aby tylko robić pieniądze, to gubiło oligarchię.
-  To prawda - mówi.
-A czy i demokracja nie określa pewnego dobra, którego do syta mieć nie może, i przez to ginie?
-A ty myślisz, że ona co określa?
-  Wolność - odpowiedziałem. - O tym możesz w demokratycznym państwie usłyszeć, że jest to największy skarb, i dlatego tylko w tym państwie godzi się żyć człowiekowi, który ma wolność w naturze.
-  Ano, ludzie tak mówią - powiada. - Często się spotyka to powiedzenie.
-  Więc czy to nie tak - ciągnąłem - jakem przed chwilą zaczął pytać; nienasycona żądza tego do­bra i zaniedbywania dóbr innych przekształca i ten ustrój i przygotowuje potrzebę dyktatury?
-  Jakim sposobem? - powiada.
-  Wtedy myślę, gdy państwo demokratyczne cierpi pragnienie wolności, a ma przypadkiem na czele złych podczaszych1, zaczem się więcej, niż potrzeba, upija wolnością nierozcieńczoną, a rządzących, jeżeli nie będą bardzo łagodni i nie będą mu dawali dużo wolności, karami ściga, zarzuca­jąc im, że to łotry i oligarchowie.
-  Oni tak robią - powiada.
-A tych, którzy rządu słuchają, depce jako dobro­wolnych niewolników i zupełne zera, a tylko tych rządzących, którzy pozwalają sobą rządzić, i tych rządzonych, którzy chcą rządzić sami, prywatnie i publicznie chwali i czcią otacza. Czy w takim państwie nie musi hasło wolności rozbrzmiewać po wszystkich kątach?
-  Jakżeby nie?
-  Ono musi przesiąkać - dodałem - przyjacielu, i do domów prywatnych.
-  Jakże my to - powiada - mówimy coś takiego?
-  No, na przykład - ciągnąłem - ojciec przyzwy­czaja się do tego, że się staje podobny do dziecka, i boi się synów, a syn robi się podobny do ojca i ani się nie wstydzi, ani nie boi rodziców, bo przecież chce być wolny.
-  Dzieje się tak - powiada.
-  W takim państwie nauczyciel boi się uczniów i zaczyna im pochlebiać, a uczniowie nic sobie nie robią z nauczyciela. W ogólności młodzi lu­dzie upodabniają się do starszych i puszczają się w nimi w zawody i w słowach, i w czynach, a starzy siadają razem z młodymi, dowcipkują i stroją figle.
-  Tak jest - powiada.
-  A szczytu wolności dochodzi pospólstwo w ta­kim państwie, kiedy mężczyźni kupieni i kobiety kupione cieszą się nie mniejszą wolnością niż ci, co ich kupują. A w stosunkach kobiet do męż­czyzn i mężczyzn do kobiet, jakie tam równouprawnienie panuje i jaka wolność. A co z tego razem w rezultacie wynika - dodałem - to rozumiesz. Dusza obywateli robi się tak delikatna i wrażliwa, że choćby im ktoś tylko odrobinę przymusu próbował narzucić, gniewają się i nie znoszą. W końcu - wiesz przecież - nawet o pra­wa pisane i niepisane nie troszczą się zgoła, aby pod żadnym względem nikt nie był nad nimi pa­nem.
- Doskonale to wiem - powiada.
- Ta sama choroba, która tkwiła w oligarchii i gu­biła ją, ta sama trawi i ten ustrój, dzięki temu, że tu wszystkim wszystko wolno, i nakłada powoli na demokrację kajdany. Istotnie wszelki nadmiar lubi odwracać się w swoje przeciwieństwo.
- Zapewne - powiada.
- Nadmierna wolność, zdaje się, że w nic innego się nie przemienia, tylko w nadmierną niewolę.
- Zapewne przecież.
- Więc to naturalne. Że nie z innego ustroju po­wstaje dyktatura, tylko z demokracji; z wolności bez granic - niewola najzupełniejsza i naj­dziksza.
Platon, Państwo,Warszawa 1990.
1Platon, używając tej metafory, miał na myśli przywódców pań­stwa i polityków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz