środa, 8 stycznia 2014

wszechwiedzące

W życiu każdego człowieka pojawiają się „wspaniali", „troskliwi" ludzie, dlatego i w moim musieli „zaistnieć". Oni nie zawsze rozumieją, że ich troska jest zbędna, ponieważ, jako dorośli ludzie, potrafimy „wziąć swój los w swoje ręce", a czasami nawet - przy okazji - wstrząsnąć światem.
Dla nich zawsze jesteśmy małymi, niedoświadczonymi, głupiutkimi, nieznającymi życia, niepotrafiącymi sobie poradzić dziećmi i bardzo cieszą się z każdej nadarzającej okazji, aby móc podzielić się z nami swoją wspaniałą wiedzą i bogatym doświadczeniem. W końcu oni są już tacy starzy, tak wiele przeżyli, tak wiele doświadczyli i nie ma ludzi bardziej doświadczonych od nich.
Los regularnie obdarza nas dobrocią takich ludzi, za co powinniśmy być mu niezmiernie wdzięczni, a raczej szczególnie owym doświadczonym za ich dzielenie się doświadczeniem i naukę.
Dawno, dawno temu i ja miałam taką sytuację (teraz raczej nie daję sobie wejść na głowę). Pewna pani - bardzo podstarzała, bardzo brzydka, w krzykliwym makijażu (przez mojego brata nazywanego makijażem klauna) świadczącym o złym smaku i braku poczucia estetyki, w beznadziejnej fryzurze, i jeszcze gorszym stroju (moja babcia ten rodzaj stroju nazywała workiem na ziemniaki) - postanowiła mnie uświadomić! Jej zdaniem, panienki takie jak ja (z domu o pewnych tradycjach, gdzie dba się o każdy szczegół- zarówno w wyglądzie jak i kompetencjach oraz szacunku dla samego siebie) powinny wiedzieć, jakie jest życie i jak należy się ubierać, gospodarować, pracować (ta pani, pracująca w komunizmie za biurkiem na pewno wiedziała dużo o pracy...).
Słuchałam jej uwag cierpliwie. Mój strój był bardzo nieodpowiedni, ponieważ białe spodenki i różowa bluzeczka miały zbyt wyraziste kolory, jak na wakacyjny strój. Kostium i sukienka założona w towarzystwie również nieodpowiednie, bo jak w kręgu znajomych można aż tak elegancko się ubierać!
Jak widać można... a nawet wypada rzez szacunek dla samej siebie. Zawsze wychodziłam z założenia, że należy dbać o swój strój i wygląd, ze względu na siebie i innych. Nigdy nie poszłam na egzamin, imieniny znajomych, imprezę, zajęcia czy do pracy ubrana „byle jak", ponieważ wtedy nie pokazałabym braku szacunku innym, ale sobie. Wystarczające poczucie ważności tego, co się robi nakazywało mi ubierać się starannie, pracować starannie.
No i właśnie staranność pracy też została skrytykowana przez ową „wszechwiedzącą panią", która wie jak należy pracować. Moja solidność, staranność, pośpiech ją raziły. Jej zdaniem to właśnie przez to przez tydzień byłam bezrobotna - zrobiłam za szybko, zbyt wiele i firma mogła obyć się przez jakiś czas beze mnie. Gdybym pracowała wolno, robiła sobie często przerwy i - najlepiej - jak najmniej pracowała to na pewno miałabym dłużej zajęcie. No i miała rację, ale tylko częściowo. Gdybym była powolna, nadal bym robiła to, co robiłam, a tak jestem już na kolejnym etapie mojej „kariery zawodowej".
Najwspanialsze były pouczenia dotyczące stroju i makijażu: „jeśli chodzisz zbyt elegancko ubrana to szef stwierdza, że nie potrzebujesz pieniędzy na strój, bo go już masz". A ja myślałam, że nieelegancki strój świadczy o braku profesjonalizmu (skoro nawet o wygląd nie jesteśmy w stanie zadbać, to jakim cudem zadbamy o prawidłowe załatwienie ich spraw, i jakim cudem sprawimy, że wszystko będzie funkcjonowało tak, jak sobie życzą?).
Ostatnio znowu miałam okazję rozmawiać z taką „wspaniałą" osobą, która troszczyła się o moją niekończącą się edukację:
-Kiedy ty w końcu skończysz studia? Kiedy skończysz się uczyć?
 Musiałam odpowiedzieć szczerze i zgodnie z oczywistą prawdą:
-Nigdy. Będę się uczyć do końca życia - odpowiedziałam z niewinnością dziecka.
-Jak to całe życie? A praca? A rodzina?- dopytywała się troskliwa.
-Przecież człowiek uczy się całe życie. Nawet jak nie chce to się uczy. Włącza telewizję i się uczy, siada pod drzewem i się uczy, idzie ulicą i się uczy! Jak można się nie uczyć? -odparłam z naiwnością czterolatka, co najwidoczniej wyprowadziło z równowagi „troskliwą", ponieważ pobordowiała- Również rozmowa z panią jest niezmiernie pouczająca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz