W
życiu każdego człowieka pojawiają się „wspaniali", „troskliwi" ludzie,
dlatego i w moim musieli „zaistnieć". Oni nie zawsze rozumieją, że ich
troska jest zbędna, ponieważ, jako dorośli ludzie, potrafimy „wziąć swój
los w swoje ręce", a czasami nawet - przy okazji - wstrząsnąć światem.
Dla
nich zawsze jesteśmy małymi, niedoświadczonymi, głupiutkimi,
nieznającymi życia, niepotrafiącymi sobie poradzić dziećmi i bardzo
cieszą się z każdej nadarzającej okazji, aby móc podzielić się z nami
swoją wspaniałą wiedzą i bogatym doświadczeniem. W końcu oni są już tacy
starzy, tak wiele przeżyli, tak wiele doświadczyli i nie ma ludzi
bardziej doświadczonych od nich.
Los
regularnie obdarza nas dobrocią takich ludzi, za co powinniśmy być mu
niezmiernie wdzięczni, a raczej szczególnie owym doświadczonym za ich
dzielenie się doświadczeniem i naukę.
Dawno,
dawno temu i ja miałam taką sytuację (teraz raczej nie daję sobie wejść
na głowę). Pewna pani - bardzo podstarzała, bardzo brzydka, w
krzykliwym makijażu (przez mojego brata nazywanego makijażem klauna)
świadczącym o złym smaku i braku poczucia estetyki, w beznadziejnej
fryzurze, i jeszcze gorszym stroju (moja babcia ten rodzaj stroju
nazywała workiem na ziemniaki) - postanowiła mnie uświadomić! Jej
zdaniem, panienki takie jak ja (z domu o pewnych tradycjach, gdzie dba
się o każdy szczegół- zarówno w wyglądzie jak i kompetencjach oraz
szacunku dla samego siebie) powinny wiedzieć, jakie jest życie i jak
należy się ubierać, gospodarować, pracować (ta pani, pracująca w
komunizmie za biurkiem na pewno wiedziała dużo o pracy...).
Słuchałam
jej uwag cierpliwie. Mój strój był bardzo nieodpowiedni, ponieważ białe
spodenki i różowa bluzeczka miały zbyt wyraziste kolory, jak na
wakacyjny strój. Kostium i sukienka założona w towarzystwie również
nieodpowiednie, bo jak w kręgu znajomych można aż tak elegancko się
ubierać!
Jak
widać można... a nawet wypada rzez szacunek dla samej siebie. Zawsze
wychodziłam z założenia, że należy dbać o swój strój i wygląd, ze
względu na siebie i innych. Nigdy nie poszłam na egzamin, imieniny
znajomych, imprezę, zajęcia czy do pracy ubrana „byle jak", ponieważ
wtedy nie pokazałabym braku szacunku innym, ale sobie. Wystarczające
poczucie ważności tego, co się robi nakazywało mi ubierać się starannie,
pracować starannie.
No
i właśnie staranność pracy też została skrytykowana przez ową
„wszechwiedzącą panią", która wie jak należy pracować. Moja solidność,
staranność, pośpiech ją raziły. Jej zdaniem to właśnie przez to przez
tydzień byłam bezrobotna - zrobiłam za szybko, zbyt wiele i firma mogła
obyć się przez jakiś czas beze mnie. Gdybym pracowała wolno, robiła
sobie często przerwy i - najlepiej - jak najmniej pracowała to na pewno
miałabym dłużej zajęcie. No i miała rację, ale tylko częściowo. Gdybym
była powolna, nadal bym robiła to, co robiłam, a tak jestem już na
kolejnym etapie mojej „kariery zawodowej".
Najwspanialsze
były pouczenia dotyczące stroju i makijażu: „jeśli chodzisz zbyt
elegancko ubrana to szef stwierdza, że nie potrzebujesz pieniędzy na
strój, bo go już masz". A ja myślałam, że nieelegancki strój świadczy o
braku profesjonalizmu (skoro nawet o wygląd nie jesteśmy w stanie
zadbać, to jakim cudem zadbamy o prawidłowe załatwienie ich spraw, i
jakim cudem sprawimy, że wszystko będzie funkcjonowało tak, jak sobie
życzą?).
Ostatnio znowu miałam okazję rozmawiać z taką „wspaniałą" osobą, która troszczyła się o moją niekończącą się edukację:
-Kiedy ty w końcu skończysz studia? Kiedy skończysz się uczyć?
Musiałam odpowiedzieć szczerze i zgodnie z oczywistą prawdą:
-Nigdy. Będę się uczyć do końca życia - odpowiedziałam z niewinnością dziecka.
-Jak to całe życie? A praca? A rodzina?- dopytywała się troskliwa.
-Przecież
człowiek uczy się całe życie. Nawet jak nie chce to się uczy. Włącza
telewizję i się uczy, siada pod drzewem i się uczy, idzie ulicą i się
uczy! Jak można się nie uczyć? -odparłam z naiwnością czterolatka, co
najwidoczniej wyprowadziło z równowagi „troskliwą", ponieważ
pobordowiała- Również rozmowa z panią jest niezmiernie pouczająca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz