Etykiety

wtorek, 3 stycznia 2023

Michał Biarda "Wielkie porwanie małych superbohaterów"


Superbohaterzy to termin ukuty w latach 30. XX wieku na określenie stworzonego przez Joe’a Shustera i Jerry’ego Siegela Supermana. Od tamtego czasu amerykańska popkultura została zdominowana przez ten typ postaci. Jak już kilka razy pisałam w kontekście poszczególnych komiksowych bohaterów przechodziły one ciekawe metamorfozy: od złych do walczących ze złem. Ważną rolę w ich tworzeniu odegrały wizerunki herosów z mitologii greckiej oraz stworzona przez Fredricha Nietschego koncepcja nadczłowieka (Übermensch z „Tako rzecze Zaratustra”). Na tworzone wizerunki duży wpływ miała II wojna światowa, przez którą ludzie woleli czytać historie o pozytywnych postaciach.
Superbohaterów łączy posiadanie niezwykłych zdolności, z którymi mogli się urodzić lub zyskać je przez ciąg przypadkowych wydarzeń, w wyniku różnych wypadków, a nawet być wynikiem własnych eksperymentów i konstrukcji. Ciekawym zjawiskiem jest też rozwój genetyki w latach 60. I jednocześnie powstawanie bohaterów z nabytymi lub wrodzonymi mutacjami. Wszystkich łączy ukrywanie swoich zdolności. Poznajemy ich też, kiedy już są dorośli. Powoli jednak luka między narodzinami i dorosłością tych postaci jest uzupełniana. Do czytelników trafiają alternatywne historie dzieciństwa znanych postaci. Fanfiki stają się ciekawą rozrywką wprowadzającą młodych czytelników w świat niezwykłych bohaterów mierzących się z problemami bliskimi ich rówieśnikom. Michał Biarda poszedł tym tropem, ale o krok dalej i wykreował swoich własnych niezwykłych bohaterów w książce „Wielkie porwanie małych superbohaterów”.
Akcja książki zaczyna się dość tajemniczo. Rodzice 12-letniego Maksymiliana Coda rozmawiają o dziwnych wydarzeniach sprzed tygodnia. Moc drzemiąca w chłopcu zagraża otoczeniu i jemu. Do dziwnych zdarzeń dochodzi, kiedy nastolatek nie panuje nad emocjami. Z tego powodu rodzice wychowali go na bardzo grzecznego, ułożonego i trzymającego emocje na wodzy. Jednak zdarzają się sytuacje, które sprawiają, że nie jest to łatwe, bo przez sen nie panuje nad sobą. Maks urodził się z rzadką skazą genetyczną nazywaną schorzeniem X, który czasami objawia się w zaskakujący sposób: czasami wyostrzone zmysły, posiadanie niezwykłych zdolności, których posiadacze wykorzystywali w dobry lub zły sposób. Od czasów wykrycia tego genu powstały szeregi badań, jaki mają one wpływ na życie osób, które się z nim urodziły.
Do właściwej akcji wchodzimy, kiedy chłopak mając worek na głowie jedzie dziwnym samochodem do tajemniczego miejsca. Trafia do Szkoły dla Małych Superbohaterów, gdzie wszystko jest dla niego nowe i zaskakujące.
,,Nie co dzień jeździsz inteligentnym autem, trafiasz pod strzechy szkoły dla superbohaterów, przenikasz przez metalowe drzwi i poznajesz kumpla, który smarka dalej, niż widzi. A to był dopiero początek!”.
Chłopak jest przekonany, że trafił do tego miejsca, ponieważ ma supermoc bycia niezwykle grzecznym. Pozytywne wychowanie rodziców sprawiło, że nastolatek uważa, że taka postawa pozwala mu uzyskać dużo więcej niż buntujący się rówieśnicy:
,,Z moich obserwacji wynika, ze będąc grzecznym, uzyskuje się o wiele lepsze wyniki”.
W nowym miejscu Maks poznaje grupę nastolatków, którzy staną się jego przyjaciółmi. Każdy z nich ma inną supermoc i uczy się panować nad nią oraz wykorzystywać ją do różnych celów. Szkolna stołówka stanie się miejscem, w którym będziemy mogli przyjrzeć się ważniejszym postaciom, poznać ich charakter oraz zalety. Kiedy w dziwnych okolicznościach dojdzie do porwania uczniów w szkole zjednoczą się z Grupą Do Spraw Eliminacji Nadludzkich Mocy z Ziemi oraz Okolic.
Michał Biarda po raz kolejny okazał się bardzo pomysłowym pisarzem, który nie tylko przetwarza to, co znane, ale tworzy coś nowego, zaskakującego. Do tego nie boi się podsuwać tropy prowadzące do filmów animowanych (im lepiej je znamy tym lepsza będzie zabawa).
"Czy ona powiedziała "Szkoła dla Małych Superbohaterów"? Przecież to jakiś żart! Nie ma takich szkół! Poza tym co ja miałbym tutaj robić? Jaką ja niby miałem supermoc?"
Samo wykreowane przez autora miejsce jest czymś w rodzaju Hogwartu i innych tego rodzaju tajemniczych szkół, ale w tym przypadku dla superbohaterów, czyli nieoznaczonym na mapie miejscem, do którego można dojechać tylko z wykorzystaniem inteligentnych samochodów, nieoznaczone na żadnej mapie, tajne, a z drugiej zwalczających osoby o supermocach łatwo jednak znaleźć.
„Wielkie porwanie małych superbohaterów” to książka z szybką akcją, wciągającą oraz niebezpieczną akcją, ciekawymi postaciami i przekonująca, że różnorodność jest wspaniała. Nawet jeśli te niezwykłe moce, które posiadają mogą się wydawać nieprzydatne. Do tego widzimy jak niesamowicie ważna jest umiejętność dzielenia się, oceniania swoich potrzeb. Młodzi czytelnicy przekonają się też, że warto myśleć nieszablonowo i ciągle próbować nowe rzeczy, poszerzać zakres swoich umiejętności oraz poznawać nowe osoby, być na nie otwartym, bo każdy z nich może nas czegoś ciekawego nauczyć oraz pomóc nam. Do tego w relacjach z innymi mamy też okazję poznać siebie i swoje talenty. Bardzo duży nacisk położono tu na pozytywne relacje między bohaterami, co jest niesamowicie ważne w świecie, w których prym w mediach wiodą patocelebryci. Młodzi czytelnicy przekonają się, że przyjaźń może mieć dużą moc. A zjednoczenie zdolności pomoże pokonać nawet największe trudności. Do tego dużym plusem jest tu zaciekawienie nastolatków genetyką.
Całość dopełniają ciekawe ilustracje Agnieszki Makowskiej, dzięki którym czytelnik może na chwile oderwać się od tekstu i pomogą na lepsze wyobrażenie sobie stworzonych przez Michała Biardę postaci.
Na końcu lektury (poza zaskakującym zakończeniem) znajdziemy informację książka będzie miała kontynuację, bo "Najwyższy czas na małych Superbohaterów" już jest w trakcie powstawania.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz