Etykiety

środa, 29 marca 2017

"City 3. Antologia polskich opowiadań grozy"



City 3. Antologia polskich opowiadań grozy, pod red. Marka Grzywacza, Kazimierza Kyrcza Jr i Pawła Nowakowskiego, posłowie Ksenia Olkusz, il. Jarosław Esymont, Szczecin, Bezrzecze „Forma” 2016
Pierwszy tom antologii polskich opowiadań grozy wydany przez Wydawnictwo Forma, czyli „City 1” ukazał się w 2009 roku. Tom „City 3” ukazał się w ubiegłym roku. Niestandardowy format (kwadrat) stał się znakiem rozpoznawalnym nie tylko tego wydawnictwa, ale i serii. Do tego czarna okładka z wieloznacznymi grafikami, w których wprawne oko dostrzeże ludzkie kształty, zarysy pięter. To doskonale oddaje sposób, w jaki pisarze patrzą na miasto: tętniący życiem organizm, któremu mieszkańcy muszą się podporządkować. Próba wyłamania się ze schematu kończy się unicestwieniem. W „City 3” takim ideał miasta-organizmu pojawia się w opowiadaniu „Sowik musi odejść” Zetera Zelke. Bartek Świdnicki należy do czarnych charakterów, które dobre miasto powinno wypluć. Tak się jednak nie dzieje, bo Łodzi daleko do dobra. Jest mroczna, złośliwa, wymagająca i nie ma skrupułów. Miasto jest niczym potwór pozwalający w swoim wnętrzu gnieździć się ludziom- robakom, demonom, złoczyńcom. Ma jednak wobec nich pewne wymagania: pragnie strachu, nieładu, brutalności. W sidła własnego zła zostaje złapany Bartek uratowany przed policyjnym patrolem po tym jak zabił i zjadł człowieka. Tajemny przejazd stworzony przez miasto pozwalające mu się wyłonić na drugim swoim krańcu jest niczym jelito. Brak współpracy ze strony uciekiniera oznaczałaby dla niego pewną śmierć lub (w najlepszym przypadku) wystawienie policji. Miasto jednak nie przebiera w środkach i wybiera najokrutniejsze kary dla tych, którzy postępują niezgodnie z jego planami. Postawiony przed wyborem: umierać albo współpracować Bartek podejmuje się zadania: usunięcia Janusza Sowika, kandydata na fotel prezydencki. Plany odmiany miasta, zmiany jego charakteru uruchamiają proces obronny demonicznej Łodzi, w której świat ludzi miesza się ze światem potworów i demonów. Przed miastem nie ma ucieczki. Czyha na swoich mieszkańców w każdym miejscu.
Idealni mieszkańcy miast są szarzy, przeciętni i mają swoje tajemnice oraz szereg porażek jak w opowiadaniu „Nie tylko kochankowie przeżyją” Kazimierza Kyrcza i Adriana Miśtaka:
„Miał trzydziestkę na karku, magisterkę Uniwersytetu Pedagogicznego w kieszeni, stertę trupów w szafie i gównianą robotę przedstawiciela handlowego. Firma dopiero wchodziła na rynek, więc jedynymi służbowymi gadżetami w jakie go wyposażono był telefon, notes i długopis. W pracy tułał się swoim golfem trójką, na którym z dumą wstydem (wiesz które skreślić przykleił małe logo pracodawców. Do remontu samochodu dokładał z własnej kieszeni – starczało jeszcze na wynajem kawalerki na Głowackiego i parę imprez w miesiącu. Nie miał stałej partnerki i nie zanosiło się na żadne zmiany. Kobieta kosztuje, dzieci tym bardziej.
Optymista mógłby nazwać go samotnym wilkiem.
On uważał się raczej za frajera bez perspektyw”.
Przedmiotowo traktowani przez miasto i ich mieszkańców bohaterzy odwdzięczają się innym tym samym. Kobiety i mężczyźni oceniani się przez innych niczym towar na sprzedaż. Lustrowani wzrokiem wolą jednak poddawać się ostrej krytyce innych niż być niedostrzegani. W mieście pełnym anonimowych ludzi łatwo o niedostrzeżenie, brak uwagi. W takim otoczeniu nie trudno o przyjęcie ról łowcy i ofiary. To jednak wymaga umiejętności przyciągania i odciągania uwagi, jak w „Ekosystemie” Dariusza Barczewskiego: „Ładna kobieta i brzydki, groźny facet, utkany z mroku, śmierdzący cierpieniem. Ona jeszcze nie wiedziała, co ją czeka, on wiedział doskonale”. Miasto jednak bywa kapryśne i inaczej rozdaje karty, tworzy pozory i zmienia ofiarę w myśliwego: „Kobieta – piękna, nieco władcza, z ostrzem ciągle uniesionym w powietrzu – stała nad trupem.
Czyli to ona była myśliwym”.
To nie umiejętność znikania, ukrywania staje się atutem myśliwego, ale umiejętnego przyciągnięcia ofiary uważającej się za łowcę.
W tętniącym życiem, śmiercią i złem mieście pełnym labiryntów, które czasami pojawiają się na ciele jej mieszkańców - jak w „Tkance” Kornela Mikołajczyka - nie brakuje też pozostawionych samych i czekających na zapracowanych rodziców dzieci, które jak Romek z opowiadania Tadeusza Oszubskiego tworzy i uśmierca bohaterów swoich zabaw. Bezemocjonalne podejście, ćwiczenie się w kolejnym eliminowaniu niewygodnych elementów życia może stać się dobrym wstępem do przyszłej roli łowcy.
Miasto w antologiach z serii City to labirynt na wzór tego, którym przemierza bohater „Procesu” Franza Kafki. Jednak bohaterzy opowiadań nie mają w sobie nic z naiwnego Józefa K.. Miasto zadbało o ich odpowiednie instynkty, bycie łowcą. Nawet kiedy stoją na straży prawa to w jakiś sposób uczestniczą w makabrycznym tańcu ofiar i oprawców, ściganych i łowców.
Zbiór opowiadań polecam miłośnikom grozy, opowieści o mieście.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz