Etykiety

sobota, 13 maja 2017

Grzegorz Strumyk "Kra"

http://www.wforma.eu/kra.html
Grzegorz Strumyk, Kra, Szczecin, Bezrzecze „Forma. Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy” 2016
Nasze życie składa się z tego, co zakryte i odkryte. Widoczne cechy, dostrzegane zachowanie tworzą złudzenie na potrzeby wysnuwania o nas opinii przez innych ludzi. Prawdziwy obraz każdego z nas jest tym, co dla innych pozostaje w ukryciu, to suma doświadczeń, myśli, predyspozycji. Kra jako metafora pojedynczego życia doskonale oddaje problem poruszany w zbiorze opowiadań Grzegorza Strumyka, który dzięki swojej spójności tworzy interesujący obraz pełen wrażeń, doznań, krótkich myśli, przypominania sobie przeszłości przeplatanej z trudną rzeczywistością, w której ukochana matka odchodzi powoli ze świata żywych mimo, że fizycznie jest zdrowa, a bohater zmaga się z wewnętrznym złem, którego nie jest świadom. Trudną codzienność, z jaką boryka się mężczyzna przeplatana jest chwilami szczęścia z córką kochającą go za to, że jest, że spędza z nią czas, chce się bawić, spacerować, śpiewać, wygłupiać. Pisarz pokazuje nam rzeki słów przelewające się przez głowę bohatera, którego każda opowieść wywołuje rosnący niepokój wywołany brakiem umiejętności zakreślenia swojego miejsca w świecie przez rywalizację z innymi. Bierny bohater staje się obserwatorem odchodzących, traconych, a kiedy zdarzy mu się zadziałać jego czyny są wynikiem działania dziwnej demonicznej siły zmuszającej go do czynienia zła bez świadomości wyrządzania krzywd.
Czternaście pozornie autonomicznych opowieści łódzkiego pisarza to coraz głębsze wchodzenie w mroczne obszary życia bohaterów, którzy mogą być jednym bohaterem ze szczęśliwym dzieciństwem naznaczonym utratą ciotki, radosnym ojcostwem, skomplikowaną opieką nad matką, morderstwem na polityku, upodlającym alkoholizmem. Każde doświadczenie kształtuje go na nowo.
Do zbioru opowiadań wchodzimy jak do jeziora: pierwsza historia jest delikatna, sielska, przepełniona pozytywnymi doznaniami będącymi wynikiem obcowania z przyrodą, pięknym, opisowym językiem, plastycznymi obrazami, ale pojawia się w nim pierwsze pęknięcie. Później zalewają nas już mętne wody.
Kolejne odsłony odzierają nas z iluzji sielskości, szczęścia, spokoju. Życie bohatera staje się zawiłe, pełne niemiłych niespodzianek będących piekłem wywołanych przez ludzi, będących doskonałą ilustracją zdania Jeana-Paula Sartre’a „Piekło to inni”. Niełatwa dorosłość sprawia, że bohater coraz bardziej oddala się od sielankowych obrazów szczęścia i podąża ku szczęściu, jakie mogą wywołać splątane ciała, które prędzej czy później zawsze się rozstają pozostawiając pustkę i ból. Oczekiwanie na odejście, niepewność jutra, konieczność zmagania się i jednoczesnego poddawania cudzej woli czynią jego życie absurdalnym. Bezimienny bohater opiekujący się bezimienną matką chorą na afazję każdego dnia traci bezimienną żonę, napotyka bezimiennych ludzi, zabija bezimiennego polityka.
Grzegorz Strumyk porusza problemy, które każdy z nas w życiu, w jakiejś formie napotyka. Jego bohater to „każdy” próbujący przetrwać, ale topniejący niczym kra, rozpadający się, pękający, upadający, upadlający. Czas spędzony z dzieckiem to chwile wytchnienia od uprzedmiotawiania siebie i innych. Chwilowe zawieszanie dorosłości pozwala na doznawanie uczuć znanych z dzieciństwa: prostej radości i szczęścia pękającego jak bańka mydlana.
Przytłaczająca codzienność, codzienny przymus wyścigu, do którego nigdy nie miał predyspozycji wiodą go do załamania nerwowego. Ciężar opieki matką, brak zrozumienia ze strony żony, jakaś wzajemna niechęć między matką i żoną objawiająca się także w chorobie i on gdzieś pośrodku zagubiony, bezbronny, walczący, ale z każdym dniem słabiej. Nieumiejętność nawiązania kontaktu z innym człowiekiem prowadzą do braku porozumienia, zmuszają do biernego ulegania wirowi, jaki go porywa. Bardzo wymowną sceną pokazującą jak bardzo jego rozmowa z innymi jest niemożliwa jest próba rozmowy w pociągu z chłopakiem, który okazuje się niemową. Bohater niczym ślepa monada odbija się o napotykanych ludzi-monady, jak kra, która uderza o inne kry przesuwając je lekko i będąc przez nie przesuwana, niszczona.
„Kra” Grzegorza Strumyka nie jest lekturą łatwą. Wymaga skupienia, zaangażowania, czasu i otwartości na doznania bohatera. Całość wywołuje niepokój związany z sytuacją i miejscem bohatera w świecie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz