Etykiety

środa, 20 września 2023

Paweł Maj "Nikt'tu"


Zawsze najtrudniej przychodzi mi pisanie o książkach, które mnie zachwyciły. A kiedy są autorstwa osób, które cenię i sięgam po każdą ich książkę to mam wrażenie, że popadam w stan niemożności. Każdego dnia zabieram się za pisanie i za każdym razem dochodzę do wniosku, że nie dość dobrze zachęcam do sięgnięcia po nią. I wtedy odkładam, odkładam i odkładam. Mijają dni, tygodnie i przypominam sobie, że najwyższa pora w końcu napisać o tej książce. Zwłaszcza, że tak dobra, że patronuję. Ale znowu wpadam w pętlę niemożności, więc zapewniam Was, że „Nikt’tu” Pawła Maja jest fantastyczną książką, po którą powinien sięgnąć każdy, chociaż docelowym adresatem są młodzi czytelnicy. Mamy tu jednak pokazane całe mnóstwo postaw i problemów generowanych przez dorosłych. Warto sobie na nie spojrzeć z boku i przeanalizować własne relacje z własnymi dziećmi. A może jesteśmy dorosłymi, którzy nie przepracowali stosunków ze swoimi rodzicami? Każdy z tych powodów będzie świetny, żeby przeczytać „Nikt’tu”.
Na początku opowieści poznajemy każdego z bohaterów. Mamy tu piętnastoletniego Ola, którego rodzice postanawiają przeprowadzić się na prowincję i właśnie w czasie zmiany miejsca zamieszkania traci ojca i pełnosprawność, prawie osiemnastoletnią Ariel będąca najstarszą córką, wobec której rodzice mają duże oczekiwania i jednocześnie zaniedbują ją emocjonalnie skupiając się na młodszym rodzeństwie. Jest też Nina będąca studentką architektury. Każdy z nich znajduje w swoim otoczeniu dziwny kamień, z którego wydobywa się coś, co przypomina galaretę czy wędrujący kisiel i staje się przemieszczającą naroślą na ich ciałach. Okazuje się, że są to istoty z kosmosu i świetnie porozumiewają się telepatycznie między sobą i swoimi nosicielami. Do tego dzięki nim młodzi bohaterzy zyskują określone niezwykłe moce: mają niesamowitą siłę, mogą uzdrawiać i teleportować się. I kiedy już to wszystko wiemy okazuje się, że ku Ziemi lecą kolejne kapsuły z Nikt’tu. Problem polega na tym, że nie każdy przybysz ma dobre intencje. Aby ocalić planetę przed tajemniczą siłą bohaterzy muszą odnaleźć dobrych przybyszy i zjednoczyć się przeciwko złu. Czy wygrają wyścig z czasem?
Paweł Maj w swojej książce porusza wiele ważnych tematów społecznych. Zobaczymy młodych bohaterów, którzy mierzą się z wykluczeniem i przemocą, chociaż każdy z innym rodzajem. Olo z wielkiego miasta przeprowadza się na prowincję i w sumie miałby tu spokojne życie, gdyby nie to, że ojciec zginął w wypadku, w którym on stracił rękę. Niepełnosprawność staje się pretekstem dla szkolnych osiłków do prześladowania go i traktowania jak worka treningowego. Ari z kolei mierzy się ze złośliwością bliskich. Musi sprostać ich oczekiwaniom, być miła, grzeczna, zaangażowana w opiekę nad bliźniakami. Za brak posłuszeństwa jest bita. Nikt nie przejmuje się jej emocjami. Nina ma mobbingującego wykładowcę, który w czasie zajęć terenowych zmusza studentów do ciężkiej pracy w złych warunkach oraz często wypowiada się na temat różnych osób bardzo negatywnie. Zobaczymy jak otoczenie potrafi manipulować, osaczać i wpływać na samoocenę. Próby uwolnienia się od prześladowców okazują się możliwe tylko wtedy, kiedy dostaje się wsparcie. Tu jest nim pomoc „narośli” obcego, który obdarza bohaterów możliwością obrony oraz pozwala na zjednoczenie się.
Każda z postaci bardzo różnorodnie reaguje na kontakt z czymś, co staje się elementem ich ciała. Zobaczymy jak ważna jest otwartość, spokój oraz chęć uczenia się. Opanowanie umiejętności współpracy, wykorzystywanie wspólnej siły pozwala na wyzwolenie się, a także zawarcie ważnych znajomości. Paweł Maj pokazuje nam, że nie zawsze możemy liczyć na osoby z naszego otoczenia. Uświadamia czytelników, że w przyjaźni i miłości nie ma znaczenia wiek i zainteresowanie, ale to, co wzajemnie możemy od siebie dać innym i co inni nam dadzą. Położono tu duży nacisk na akceptacje siebie i innych. Tego młodzi bohaterzy muszą się nauczyć, bo otoczenie niekoniecznie wykształciło w nich te postawy. Do tego jest to fantastyczna opowieść w wierze we własne możliwości, wyzwalaniu się od osób przemocowych. Olo obroni się przed szkolnymi łobuzami, Ari ucieknie z domu, a Nina utemperuje złego wykładowcę. Paweł Maj nie piętnuje tu grup społecznych. Uświadamia jedynie, że w każdej możemy spotkać osoby dobre, otwarte, gotowe nam pomóc i takie, które zrobią wszystko, aby zaszkodzić. Pokazuje też, że unikanie osób stosujących przemoc nie zawsze przynosi zamierzony cel. Bywa, że wycofanie się daje im poczucie rośnięcia w siłę. Do tego zobaczymy jak niesamowicie ważne dla ofiary przemocy jest to, aby w chwili ataku dostać wsparcie od innych. Fantastyczna książka, w której mamy bardzo różnorodnych i wyrazistych bohaterów. Zdecydowanie polecam.
Zapraszam na stronę wydawcy







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz