Etykiety

wtorek, 21 marca 2023

Seria "Koloruj i naklejaj" "Bing na wiosnę" i "My Little Pony na wiosnę"


Ćwiczenie każdej części naszego ciała to tak naprawdę także ćwiczenie mózgu. Szczególne znaczenie ma tu dbanie o rozwijanie umiejętności rąk, którymi wykonujemy niesamowicie wiele rzeczy. Ich sprawność jest przydatna zarówno w gotowaniu, dzierganiu, miganiu, pisaniu i wielu innych. Z tego powodu często sięgamy po materiały wspomagające ich kondycję. Wielokrotnie już pracowałyśmy z kolorowankami z HarperKids, dlatego wiedziałyśmy czego możemy się spodziewać. W środku mamy bohaterów seriali animowanych i naklejki, które z jednej strony zachęcą do aktywności (które dziecko nie lubi naklejek?), z drugiej będą małą ściągą, w jaki sposób pokolorować postać. Do tego mamy krótką informację o każdej z postaci, dzięki czemu możemy ćwiczyć z dzieckiem naukę czytania, słuchania. Na każdej dużej stronie mamy jedną postać i niedługą informacją (opisem) nad ilustracją, co można wykorzystać jako zachętę do kolorowani, potraktować jako czytankę. Duże litery zachęcą dzieci do samodzielnego czytania. Te niedługie czytanki pozwalają na przypomnienie sobie podstawowych wiadomości o ulubieńcach. Ilustracje są wyraziste, dlatego mogą sięgać po nią zarówno przedszkolaki, jak i uczniowie. Młodsze dzieci będą ćwiczyły kolorowanie, a starsze mogą wprawiać się na nich w malowaniu, bo pędzlem operuje się dużo trudniej. I tu mała podpowiedź dla rodziców małych malarzy i malarek: rozcinajcie sobie strony, aby w czasie pracy dziecko nie posklejało sobie kartek.
W naszym domu królują wszelkiego typu wyklejanki: z plasteliny, bibuły, papieru kolorowego i właśnie takie pomoce pomagają mi w podsuwaniu córce ciekawych materiałów do pracy. Dobierając ćwiczenia kieruję się zasadą, że połowa sukcesu to wyjście dziecku naprzeciw z odpowiednimi materiałami. Takimi mogą być oczywiście kolorowanki z ulubionymi bohaterami filmowymi. Wydawnictwo HarperKids dysponuje bardzo szeroką propozycją w tym zakresie. Czasami łączy ilustrację z kolorowanką, aby zachęcić młodych odkrywców świata do pracy.
Plusem publikacji z tej serii jest to, że każdy ma motyw przewodni, którym są bohaterzy seriali animowanych. My tradycyjnie sięgnęłyśmy już po Maszę i Niedźwiedzia, Muminki, Cocomelon i Paddingtona, Binga, Kucyki, Mustanga, Trolle, Smerfy. Teraz ponownie korzystamy z tych szablonów. Tym razem „My little pony” i „Bing”. Są one w innej odsłonie niż wcześniejsze. Przeważają tu tematy wiosenne, dlatego jest dużo kwiatów, zieleni i opowieści o spacerowaniu. Każdy zeszyt oferuje szablony z postacią z określonego serialu animowanego, naklejką do niej oraz krótkim opisem, dzięki czemu kolorowanka może być też niedługą czytanką i w ten sposób urozmaicić pracę dziecka. W obu ilustracje są proste. Czasami kreska jest grubsza, czasami cieńsze. Do tego czasami pojawiają się szarości, które po pokolorowaniu dają ciekawy efekt.
Których bohaterów Wasze dzieci lubią najbardziej?












Rafał Witek "Sara, Kuba i rozróba" il. Daniel de Latour


„Rzeczy wielkie nigdy nie przychodzą łatwo”.
Chodzenie na łatwiznę jest niesamowicie wygodne: nie trzeba dobrze organizować czasu, robić coś więcej niż inni, można leżeć i odpoczywać. Jednak taka postawa sprawia, że stajemy się tacy jak osoby niezaangażowane w cokolwiek, czyli zawężamy swoje horyzonty, przez co jesteśmy podatni na manipulację i szybko tworzą się w nas lęki przed innością. Konsekwencją tego jest łatwe uleganie fobiom, bo wszystko to, co wykracza poza nasze codzienne lenistwo wydaje się wielkim zagrożeniem. Dopiero strach jest w stanie zmusić nas do działania, zjednoczenia się w określonej sprawie. I tak właśnie jest w przypadku mieszkańców osiedla z książki Rafała Witka „Sara, Kuba i rozróba”.
Spokojne życie mieszkańców wielkiego miasta zakłócają dziwne zdarzenia. Wszystkie wskazują na pojawienie się w okolicy tajemniczego zwierzaka, którego nikt nie widział, ale zobaczył efekty jego działań. To sprawia, że w ludziach rodzi się lęk.
„Podobno w okolicy grasuje Bybołów. W jakiej okolicy? Zachodzi obawa, że w najbliższej”.
Czym jest Bybołów?
„Bybołów (zwany też szkodnikiem nocnym) to unikatowa odmiana łapciucha leśnego skrzyżowanego z morduchem księżycowym”, a wcześniej dowiedzieliśmy się, że „Bybołów należy do tej samej kategorii co Dziadek Mróz, Wróżka Zębuszka, Pech, Fuks i Wysokie Kieszonkowe. Niektórzy wierzą w ich istnienie, inni nie”. Jest trudno uchwytny, ponieważ ma cieniste futro, dzięki czemu świetnie wtapia się w tło. Dzięki jego świecącym na seledynowo oczom i wąsom można go jedynie wypatrzeć nocą.
Czy faktycznie stwór istnieje? A może to wyłącznie bujna wyobraźnia zmieszana z lękami mieszkańców wygodnego osiedla strzeżonego przez dozorcę? Może to efekt zaburzenia ich wygodnej rutyny? Wszelkie dowody wskazują na to, że grasują, że niezwykły potwór jednak grasuje w okolicy. Jego nieuchwytność, brak możliwości zobaczenia go oraz ciąg zadziwiających wydarzeń sprawiają, że mieszkańcy zaczynają się bać i stopniowo organizują spotkania organizacji zwalczającej wszystko, co dziwne i fantastyczne. Równolegle dowiadujemy się, że dozorca znalazł wąsik Bybołowa. Okazuje się on postacią niezwykle otwartą i inteligentną. W swojej pracy niejedno widział. Aby uratować zwierzaka musi działać. Do jego kompanii dołącza pan Berek (lokalny dziennikarz), Sara Szczęściara (córka dziennikarza i znalazczyni bobków), Kuba Rozruba (kolega Sary i odkrywca śladów Bybołowa). Do akcji związanej z Bybołowem zostaje oddelegowany pilot Fijołek (syn Sąsiadki z Naprzeciwka) oraz profesor Gładkostópka (światowej słaby badaczka z wyspy Poka-Poka).
Wprowadzając nas w świat Bybołowa pisarz porusza ważny problem działania plotki. Szczególnie widoczne jest to na początku opowieści. Różne grupy osób podają sobie mniej lub bardziej prawdziwe informacje o grasującym zwierzaku. To właśnie na podstawie tych domysłów organizują się i wkraczają do akcji członkowie FOBI, którzy wykorzystując plotkę podsycają społeczny lęk i zachęcają innych ludzi do dołączenia do grupy mającej zapewnić bezpieczeństwom przywrócić dawny ład i spokój. Kiedy już strach jest wielki przerażeni ludzie mogą wspólnie dążyć do złapania zwierzaka wykreowanego na wielkiego wroga społeczności. Sara z zaskoczeniem odkrywa, że wśród zacietrzewionych prześladowców są osoby, które wydawały jej się miłe i zwyczajne.
Coraz aktywniejsza działalność FOBI zmusza sprzymierzeńców zwierzaka do działania. Muszą zorganizować mu dobre miejsce do schowania się i zwabić go tam. Niestety nie jest to takie łatwe. Do tego zaniepokojeni mieszkańcy osiedla szybko zaczynają pościg za biednym zwierzakiem. Strach zmieszany z desperacją skłania ich do podpalenia paru. Wszystko w imię wypłoszenia i pozbycia się zwierzaka. Stajemy się świadkami społecznego zacietrzewienia i braku empatii oraz poczucia odpowiedzialności. Ludzie nakręcają się wzajemnie w dążeniu do złapania Bybołowa.
Mamy tu ciekawą opowieść o przyjaźni, otwartości, ciekawych i nieszablonowych zajęciach, skupieniu się na hobby zamiast uczestniczeniu w szkolnym wyścigu, dążeniu do przeżycia wielkiej przygody i przede wszystkim przyjaźni. Młodzi czytelnicy przekonają się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w potrzebie. Wrogów też. Do tego uświadomią sobie, w jaki sposób tworzą się prześladowania, strach przed innością.
Rafał Witek zabiera nas do opowieści pełnej akcji, ciekawych skojarzeń oraz spojrzenia na świat w krzywym zwierciadle i z dystansem do ludzkich lęków. Każdy z zaangażowanych w sprawę bohaterów jest niezwykły, robi nietypowe rzeczy oraz ma ciekawych rodziców.
Poza tematem pościgów pojawiają się tu takie ważne wątki jak samotne rodzicielstwo, matczyne wścibstwo, elastyczność, nieocenianie ludzi przez pryzmat wykonywanych zawodów, uświadamianie jak wygodnictwo i społecznie podsycane lęki przyczyniają się do rozwijania strachu, jak bardzo ludzie podatni są na manipulację i że w każdym, kto ulega strachowi może stać się niebezpieczny. Mamy tu też problem wykorzystania swojego bogactwa oraz wpływów, w celu zdobycia baśniowego zwierzaka. Do tego pojawia się tęsknota za mamą, próby odnalezienia jej.
Wszystkie te ważne społecznie tematy ubrano w opowieść pełną przygód, zwrotów akcji, napięcia, ciekawych skojarzeń oraz fantastycznych i pełnych humoru opisów. Historię zdecydowanie można zaliczyć do thrillerów czy opowieści akcji, w których nie zabraknie pościgów, niebezpieczeństw, zaskakujących wydarzeń oraz zdrad. Jest to pouczająca opowieść o relacjach międzyludzkich i wartościach, jakie chcemy bronić. Główni bohaterzy muszą stawić czoło swoim przekonaniom, lękom, ale też miłości.
W książce znajdziemy ciekawe ilustracje Daniela de Latoura. Prosta, ale zarazem fantazyjna kreska świetnie wpisuje się w tekst. Rysunki pozwalają na wyobrażenie sobie bohaterów, zobaczenia ich w akcji. Taki dodatek sprawia, że dzieciom łatwiej jest czytać i słuchać lekturę, bo mają na czym skupić wzrok.







David Graeber i David Wengrow "Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości" - cytaty


„Niewątpliwie ze światem stało się coś potwornie złego. Niewielki odsetek populacji kontroluje los niemal wszystkich innych ludzi i robi to w coraz tragiczniejszy sposób. Żeby zrozumieć, jak do tego doszło, powinniśmy prześledzić problem aż do momentu, który umożliwił pojawienie się królów, kapłanów, nadzorców i sędziów”.
„Współczesny człowiek ma tendencję do wyolbrzymiania różnic. Skutki takiego wyolbrzymiania są często katastrofalne. Kilka ostatnich stuleci przyniosło wojny, niewolnictwo, imperializm i czysty rasizm, przyczyniając się do cierpienia wielu ludzi z powodu drobnych różnic w wyglądzie, przez co łatwo zapominamy, jak niewielkie te różnice są. Z perspektywy standardów biologicznych dzisiejsi ludzie są właściwie nierozróżnialni”.
„(…) nawet w dość niegościnnych rejonach, takich jak pustynie w Namibii czy Botswanie, zbieracze mogą z łatwością nakarmić wszystkich członków swojej grupy i mieć trzy do pięciu dni tygodniowo na zwykłe ludzkie zajęcia, jak plotkowanie, kłócenie się, granie w gry, tańczenie czy podróżowanie dla przyjemności”.
„W tezach Gimbutas było coś z tworzenia mitów, co częściowo może wyjaśnić pogardę wobec jej prac ze strony społeczności akademickiej. Kiedy jednak uczeni mężczyźni zaczynają tworzyć podobne mity – a jak widzieliśmy, często to robią – nie tylko niczego im się nie zarzuca, ale też otrzymują prestiżowe nagrody literackie i wygłasza się na ich cześć honorowe wykłady. Gimbutas bez wątpienia postrzegano jako osobę manipulującą i całkiem świadomie wywracającą narrację, która była (i nadal jest) całkowicie zdominowana przez autorów mężczyzn takich jak my. Przez to zamiast otrzymać nagrodę literacką czy miejsce w panteonie uznanych archeologów, była pośmiertnie niemal jednogłośnie szkalowana, a nawet gorzej – stała się obiektem pogardy.
(…)
W ostatnich latach analiza DNA starożytnych ludów (niedostępna w czasach Gimbutas) doprowadziła wiodących archeologów, że co najmniej jedna znacząca część jej rekonstrukcji była prawdopodobnie słuszna”.






poniedziałek, 20 marca 2023

David Graeber i David Wengrow "Narodziny wszystkiego. Nowa historia ludzkości"


Największy problem sprawiają mi książki, które mnie zachwycają i przez to chciałabym cytować je akapit po akapicie. Do takich publikacji zwykle należą monografie naukowe lub popularnonaukowe przybliżające określony temat i pozwalające spojrzeć z dystansem na przeczytane teksty, zdobytą wiedzę, obowiązującą narrację i kulturowa propagandę. Ze względu na zachwyt zwykle te teksty najdłużej czekają na polecenie, bo trudno zabrać się do napisania opinii, w której przekonam wszystkich, że jest to pozycja świetna i zdecydowanie każdy powinien po nią sięgnąć. Zwłaszcza, kiedy otwiera ona spojrzenie na wiele ważnych tematów społecznych, sprawia, że wiedza mogłaby wiele zmienić. W przypadku takich lektur mam też całe mnóstwo notatek i notateczek zapisanych na kartkach, które były pod ręką. Zebranie później tego w całość jest kłopotliwe i znowu odkłada się napisanie o niej. I tak właśnie miałam z „Narodzinami wszystkiego. Nową historią ludzkości” Davida Graebera i Davida Wengrowa mającą ponad 500 stron tekstu i kolejne około 100 stron z niesamowitą ilością przypisów, które zachęcają do szperania i poszerzania wiedzy w określonym temacie. Autorzy z dużą swobodą odwołują się do aktualnych badań oraz publikacji popularnonaukowych. Ich uwagi są merytoryczne i wskakują konkretne rzeczy, dzięki czemu dokładnie wiemy, z czym się zgadzają bądź nie.
„Narodziny wszystkiego” otwiera opowieść o ludzkich zdolnościach, kształtowaniu się społeczeństw. Poznamy różnorodne źródła idei oraz czynniki wpływające na kształtowanie naszych umiejętności. Badacze zauważają, że wielki wpływ na nasze zdolności oratorskie i intelektualne ma wpływ to, w jakich warunkach się wychowujemy. Im więcej wolności, braku narzucania dzieciom i dorosłym czegokolwiek tym inteligentniejsze, mające lepsze zdolności oratorskie i więcej empatii oraz bardziej zaangażowane w różnorodne prace społeczeństwo. Ludzie wychowani w dyktaturach mają zawężone spojrzenie na świat. Do tego zauważają, że totalitaryzmy nie muszą powstawać przez państwowe reżimy, ale mogą być wynikiem życia we wspólnocie religijnej, ideologicznej bądź językowej.
Książka jest piękną opowieścią podsuwającą nam całe mnóstwo ciekawostek o naszym świecie, źródłach różnych idei. Jedną z nich jest idea jednego narodu i języka. Pokazują, jaki wpływ miały tu na inne społeczności Chiny i ich dążenie do ujednolicenia społeczeństwa. Z Azji przeskoczymy do Ameryki, w której przyjrzymy się pierwotnym plemionom, wyznawanym przez nie zasadom, organizacji życia społecznego. Zobaczymy, w jaki sposób ich spojrzenie na świat wpłynęło na renesansowych myślicieli, jak stopniowo zmieniało się podejście do wolności i równości oraz rozwijanie sceptycyzmu i empiryzmu. Zobaczymy jak odkrycia geograficzne pozwoliły zmienić zainteresowania filozofów. Uświadomimy sobie jak bardzo mamy wypaczony obraz tych dawnych mezoamerykańskich kultur.
Przyglądanie się plemionom pierwotnym stanie się też pretekstem do analizy, w jaki sposób Europejczycy zepsuli ideę komunizmu jako wolności jednostki i wsparcia ze strony społeczeństwa. Zobaczymy jak ważna była tu idea nieodmawiania innym jedzenia, którą wypaczono w przymus równości i władzy centralnej, czyli totalitaryzmu. Autorzy uświadamiają czytelnikom, w jaki sposób wypaczono wiele ciekawych i dobrych rozwiązań społecznych. Do tego pokazuje jak bardzo szkodliwy jest system, w którym jeden człowiek ma dużo więcej zasobów i władzy.
Sporo miejsca poświęcono tu też różnym modelom wychowania dzieci, karania występków, edukowania kolejnych pokoleń. Zobaczymy też jak na relacje społeczne wpływa brak jakichkolwiek autorytetów, dbałość o to, aby nikt nie był stawiany ponad innych mieszkańców osady czy państwa oraz tego jak takie podejście wypaczały totalitaryzmy. Uświadomimy sobie, że plemienne równanie w górę zastąpiono równaniem w dół w imię posiadania przez wszystkich takiej samej ilości zasobów.
Przyglądanie się równości stanie się też pretekstem to omówienia feminizmu, równości rasowej oraz roli patriarchatu ugruntowanemu dzięki rzymskiemu prawodawstwu, w którym głową rodziny był mężczyzna mający prawo (wolność) robić z innymi członkami rodziny to, co chciał bez ingerencji państwa. Zobaczymy jak takie podejście wpłynęło na rozwój patologii i jak bardzo ciągle jest obecne w naszym społeczeństwie oraz języku. Do tego poruszony zostanie paradoks tego, że XVIII wieczni mężczyźni piszący o pragnieniu niezależności i pomocy od innych żyli w taki sposób, że wszystkie ich potrzeby spełniały kobiety i służący i nie dostrzegali jak bardzo jest to niezgodne z ich poglądami. Nie zabraknie też tematu rasizmu. Autorzy uświadomią nas, że powstał on w XIX wiecznej Wielkiej Brytanii słynącej z odbierania praw każdemu, kto nie był białym heteroseksualnym mężczyzną w sile wieku. Pojawi się temat eksterminacji oraz karania odstępstw. Zobaczymy jak w innych kulturach traktowano osoby niewpisujące się w ten wzorzec. Od tego tematu przejdziemy do neuroróżnorodności i różnego podejścia do niej w różnych społecznościach. Nie zabraknie też przyjrzeniu się źródłom narodowych i religijnych świąt. Ciekawym tematem jest tu też problem przemieszczania się ludzi w różnych czasach. Zostaniemy zaskoczeni niezwykłą ruchliwością ludzi żyjących paleolicie.
Wśród wielu społecznych problemów jest też czas pracy oraz XIX wieczne wizje katastrof, jeśli 12-15 h dzień pracy zostanie troszkę skrócony. Autorzy zwracają też uwagę na to, że biedni pracują więcej, kiedy bogaci bogacą się bardziej. Ilość wykonywanej pracy nie przekłada się na poprawianie sytuacji życiowej tylko pomaga w wykorzystywaniu najsłabszych.  Zobaczymy też jak bardzo odmienne było podejście do osób „uprzywilejowanych” społecznie w Europie i Ameryce. Sporo miejsca poświęcono też roli kobiet, ich wynalazkom, obserwacji, wprowadzania rolnictwa, eksperymentowania z uprawą oraz hodowlą.
Graeber i Wengrow pokażą nam również, w jaki sposób archeolodzy, antropolodzy, historycy, neurolodzy i wielu innych badaczy poszerza wiedzę o człowieku, przemian zachodzących dookoła niego i przez niego. Ciekawy jest tu też problem zmian klimatu. Zauważają, że w XVI wieku po wymarciu ludności w Mezoameryce na ospę i odrę nastąpił światowy spadek temperatur powietrza, a wszystko przez to, że ponad 50 milionów hektarów zamieszkałych przez ludzi zalesiła się z powodu braku mieszkańców regularnie karczujących teren.
Jak widzicie poruszanych tematów jest naprawdę niesamowicie wiele. Łączenie wątków, pokazywanie historii z innej perspektywy sprawia, że możemy dostrzec wiele rzeczy, o których nie mówiono nam w szkołach. Do tego książkę czyta się szybko i przyjemnie.





Clive Gifford "Wynalazki roślin. Poznaj drzewa, kwiaty i inne rośliny, które inspirują ludzi" il. Gosia Herba


Przyroda jest bardzo inspirująca. Dostarcza nam nie tylko surowców, ale też zachwycające konstrukcje, ciekawe rozwiązania wzbudzające zdziwienie oraz zachęcające do ich poznawania i naśladowania. Używając różnorodne przedmioty, patrząc na budynki często nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo na ich powstanie miał wpływ kontakt z naturą. Dopiero śledzenie inspiracji, wchodzenie do świata odkrywców, projektantów i architektów docenimy codzienne spacery, obcowanie ze światem roślin, zwierząt i grzybów. Zobaczymy, że każda napotkana rzecz może nas zainspirować do stworzenia niezwykłych rzeczy. I warto to swoim pociechom uświadomić. To sprawi, że z jeszcze większym zainteresowaniem będą podglądać przyrodę. Taką inspirującą publikacją jest książka Clive’a Giffarda „Wynalazki roślin. Poznaj drzewa, kwiaty i inne rośliny, które inspirowały ludzi” z ilustracjami Gosi Herby. Jest to jedna z tych książek, którą zdecydowanie warto czytać z wykorzystaniem telefonu, tabletu lub komputera. Wprowadza ona w szereg niezwykłych konstrukcji i budowli, o których warto wyszukać informacji w internecie i pokazać je dzieciom. Przy okazji nauczymy je dobrego korzystania z technologii, pokażemy, że może być narzędziem do zdobywania wiedzy.
A co znajdziemy w książce? Całe mnóstwo informacji przenoszących nas w różne zakątki Ziemi, a także pokazujące z jakich udogodnień korzystamy na co dzień. Całość podzielono na sześć działów: struktury, robotyka, energia, zdrowie, zrównoważony rozwój i materiały. Przyjrzymy się bambusom, pnączom, palmom kokosowym, wiktorii królewskiej, pomelo, biegaczowi stepowemu, klonom, muchówce amerykańskiej, mimozie wstydliwej, listownicy, trzcinie cukrowej, dziwidłowi olbrzymiemu, glonom, słonecznikowi, topoli amerykańskiej, wierzbie, eukaliptusowi, drzewu namorzynowemu, pływaczowi, akacji, lnu, salwini, kukurydzy, łopiaonowi, dzbanecznikowi, gwajuli srebrzystej. Wędrówka po tych roślinach stanie się pretekstem do poznania materiałów na ubrania, wykorzystaniu różnorodnych cech fizycznych ułatwiających montowanie, przyczepianie, niesamowite możliwości wynikające z szybkiego wzrostu, zadziwiające budowle, które zrewolucjonizowały architekturę, a także wejdziemy w świat ekologii, dbania o zdrowie, filtrowania wody i powietrza, tworzenia ochraniaczy i wielu innych niezbędnych i ułatwiających życie ludziom rzeczy.
Każdej roślinie lub ich grupie poświęcono jedną rozkładówkę, na której przyglądamy się ich właściwościom, pierwotnemu wykorzystaniu oraz przeniesienie tej wiedzy na współczesne projekty. Każdy poruszony problem zachęci dzieci do eksperymentowania oraz korzystania z doświadczeń wielu pokoleń. Warto to wykorzystać, zwłaszcza, że zbliżają się pory roku sprzyjające takim obserwacjom i doświadczeniom. Niektóre można przeprowadzić w domowym zaciszu. Do tego każdy poruszony temat może stać się dla dzieci i młodzieży inspiracjom do umiejętnego wykorzystania nowych technologii. Jest to świetna książka wspomagająca właśnie efektywne wykorzystanie urządzeń w nauce. Co prawda nie ma tu odesłania za pomocą kodów, dzięki czemu możemy nauczyć nasze pociechy samodzielności, przez zachęcanie do wpisywania poszczególnych nazw w wyszukiwarkę. Dzięki temu publikacja będzie rosła z dzieckiem, bo młodszym czytelnikom można zwyczajnie przeczytać to, co w podsuwa autor i będzie to wiedza wystarczająca przedszkolakom, a nawet uczniom nauczania początkowego. Starszym pokażemy, że po wpisaniu nazw pojawiających się w lekturze możemy znaleźć wiele ciekawych i cennych informacji. I w ten sposób ta lektura zarówno przybliży zadziwiający świat przyrody, mnogość inspiracji, jak i stanie się świetnym punktem wyjścia do kształtowania samodzielnych poszukiwań. Poza wchodzeniem w świat roślin mamy tu sporo ważnych dla kultury i technologii projektów. Moja córka przekonała się, że o jednej roślinie, budowli, pokazanym materiałom można znaleźć wiele filmów, artykułów i zdjęć. I właśnie to sprawiało, że każdego dnia z zaangażowaniem wraca do publikacji, bo podsuwa ona podstawowe informacje i jest początkiem ciekawej wędrówki po wiedzy, pomocą w wirtualnych podróżach.
Oczywiście można czytać ją bez sięgania po telefon czy tablet. Zwłaszcza, że jest tu dużo informacji. Ilustracje Gosi Herby też pozwalają na lepsze poznanie określonych rzeczy. Mamy piękne rysunki, w których nie zabraknie personifikacji określonych roślin, bo to właśnie one oprowadzają nas po swoich właściwościach, pokazują w jaki sposób pozwoliły ludziom na stworzenie niezwykłych rzeczy.
Całość wydrukowano na bardzo dobrym papierze, który zszyto i oprawiono w solidną, kartonową okładkę, dzięki czemu lektura jest estetyczna i trwała. Zdecydowanie posłuży czytelnikom długo. Uważam, że to świetny materiał na prezent nie tylko dla najmłodszych. Do tego, tak jak wspomniałam, będzie ona rosła z czytelnikiem. Z przedszkolakami skupimy się na czytaniu tego, co zawarto w książce, a uczniów zachęcimy do samodzielnego wykorzystywania urządzeń, którymi dysponują, czyli będziemy kształtować samodzielność w zdobywaniu wiedzy i świadomość tego jak wyszukiwać informacje i – najważniejsze – że technologia dobrze wykorzystana sprzyja nauce.









sobota, 18 marca 2023

Gabby Dawnay "Cuda w lesie" il. Mona K


Mogę pokusić się o stwierdzenie, że las jest naszym drugim domem. Jesteśmy tam codziennie, korzystamy z kojącego wpływu otoczenia, ulegamy zachwytowi przyrodą, obserwujemy zwierząta, których nie spotkałybyśmy nigdzie indziej, wąchamy rośliny, zbieramy grzyby, muskamy drzewa. Każde wejście do lasu przekonuje mnie, że jest to miejsce pełne magii. Deszcz, mgła, zmiana temperatury czy czas nasłonecznienia wpływają na całe otoczenie, sprawia wrażenie pulsującego, żyjącego i stanowiącego jeden organizm w różnych odsłonach. Podmuch wiatru kołysze drzewami, a w oddali słychać śpiew ptaków, stukot dzięciołów, klekot bocianów, chrumkanie dzików i nawoływanie saren. W mojej okolicy las jest naprawdę niezwykle zróżnicowany: od bagien do piaskowych wzniesień. Obcowanie z tymi miejscami daje ludziom wytchnienie, ale też staje się inspiracją. Nasze codzienne wędrówki sprawiły, że miałyśmy okazję z bliska zobaczyć jego cuda, korzystać z dóbr, które daje. Uwielbiamy też sięgać po książki, wprowadzające nas w świat leśnej przyrody, pozwalającej zrozumieć to, co możemy zaobserwować i jednocześnie poczuć klimat magii przyrody, dostrzec połączenia między poszczególnymi jej elementami. I tak właśnie jest w książce Gabby Dawnay „Cuda w lesie” z ilustracjami Mony K. Publikacja należy do serii „Opowieści 5 minut przed snem” wydawanej przez Wydawnictwo Harperkids.
W lekturze znajdziemy dziewięć wzajemnie powiązanych ze sobą wierszowanych opowieści. Każda z nich jest podsumowana ciekawostkami przyrodniczymi. Podróż po lesie zaczniemy od poznania grzybów. Zobaczymy jak niesamowicie ważne są w leśnym otoczeniu. Przyjrzymy się nie tylko ich rozrostowi, rozwojowi i rozmnażaniu, ale też temu, w jaki sposób wpływają na rośliny i zwierzęta. Dalej wejdziemy w świat drzew i ich niezwykłej komunikacji, umiejętności przekazywania sobie cennych informacji za pomocą korzeni. Pojawi się też ciekawe spojrzenie na wzajemne wsparcie w odżywianiu, wspólnym pielęgnowaniu słabszych okazów i pielęgnowaniu młodych drzewek. Dowiemy się jak wygląda cykl życia drzew, znaczenie mikrobów oraz różnorodnych zwierząt. W liściastym gąszczu spotykamy jelenie i ich rytuały, zwyczaje, hierarchię, rozmnażanie, tworzenie stad i dbałość o młode. Później przyjrzymy się szpakom, ich niezwykłym zależnościom, popisowym lotom, zalotom, rozmnażaniu i dorastaniu. Następnie przeniesiemy się do leśnego bajorka, w którym galaretowata zbitka coraz bardziej zmienia się, przeobraża w kijanki, z których wyrastają żaby. Dalej przyjrzymy się zadziwiającemu życiu jelonka rogacza. Zobaczymy jak bardzo jego życie jest zależne od spróchniałych pozostałości po drzewach, ujrzymy w nim czyściciela lasów i zadziwiającego owada, który zmienia się w chrząszcza tylko po to, aby odbyć taniec godowy, znaleźć partnerkę, która złoży zapłodnione jajeczka. W lesie nie mogło też zabraknąć pszczół miodnych. Wejdziemy w świat tajemnej komunikacji, niesamowitych umiejętności i pomagania roślinom w rozmnażaniu. Dowiadujemy się jak niesamowicie ważne są one w przyrodzie. Kolejnym zwierzęciem jest królik, który okaże się bardziej zaskakującym zwierzakiem niż moglibyśmy przypuszczać. Przy okazji opowieści o tym ssaku dowiemy się jak przebiega proces fotosyntezy. Na końcu książki spotkamy ćmę, odkryjemy jej zadziwiającą naturę, dowiemy się jak magicznie działa na nie „światło” księżyca.
„Cuda w lesie” to książka wprowadzająca młodych czytelników w świat przyrody, ale też dostarcza wiedzę, podsuwa fachowe słownictwo, pomaga zrozumieć otoczenie, dostrzec powiązania w przyrodzie, nauczyć się oceny etapów rozwoju roślin, zwierząt i grzybów. Lektura pozwala wychować młodego człowieka świadomego powiązań istniejących w przyrodzie.
Poza pięknymi wierszowanymi opowieściami mamy tu cudne ilustracje podkreślające niezwykłość otoczenia, pozwalające zwrócić dokładniejszą uwagę na elementy, które są tematem opowieści. Kiedy na plan pierwszy wyłaniają się grzyby możemy zobaczyć ich niesamowicie wiele. Oczywiście są tu też rośliny i zwierzęta. Gdy podążamy ścieżkami drzew możemy ulecz urokowi połączeń korzeni, wplątanemu w nie życiu. Sarny zabierają nas ma przechadzki przez leśna polany, wyścigi między drzewami. Gdy pojawia się temat pszczół całe otoczenie zakwita i wybucha mnogością kolorów. Wszystko wydrukowane na bardzo dobrej jakości papierze, który dobrze zszyto i oprawiono w solidną, kartonową okładkę ze złotymi elementami podkreślającymi wrażenie niezwykłości i magii.








Małgorzata Garkowska "Most pomiędzy słowami"


Nasze życie toczy się wokół przekonań i związanych z tymi emocji. Wmawiamy sobie, że jak minie jedna trudność to już będzie lepiej. Niestety życie to ciąg prób, które inni i my sami sobie serwujemy budując mury, odcinając się od innych i przyczyniając się do budowania murów niezrozumienia. Im więcej mamy do ukrycia, im bardziej musimy pilnować wypowiadanych przez siebie słów tym trudniej się żyje. Czasy reżimów to nie tylko ta kontrola, ale i ciągłe zastraszanie, szukanie wrogów i prewencja. Wszystko w imię wspólnego dobra, wyjaśniania niepowodzeń i szukania wrogów ojczyzny. Do tego dochodzi budowanie grup uprzywilejowanych na zasadzie przynależności do partii. W takich realiach hasło: „Kto nie z nami ten nasz wróg” nabiera nowego znaczenia i staje się siłą napędową tworzenia zależności między ludźmi. W takich trudnych warunkach żyją bohaterzy książki Małgorzaty Garkowskiej „Most pomiędzy słowami” przenoszącej nas do powojennej Polski, w której umacniany jest komunizm. Nowy układ sił sprawia, że los ludzi zależny jest od jednej jedynej właściwej partii, jednego niepodważalnego ustroju wykorzystującego obywateli do tropienia i donoszenia na tych, którzy nie popierają władzy. Niby pierwszy chaos po odzyskaniu niepodległości minął. Nastał jednak drugi wynikający z potrzeby tresury tłumów.
„Każdy ma swoje wyzwania i swoją drogę. Jeszcze znajdziesz tę właściwą dla siebie. Teraz masz wrażenie, że to koniec, że ta ścieżka prowadzi do przepaści, ale może się okazać, że to kolejny zakręt, za którym czeka coś nowego”.
Lata 50. XX wieku to czas, kiedy pierwszy powojenny chaos mamy już za sobą. Ludzie wrócili do swoich domów lub znaleźli inne miejsca, stali się częścią świetnie funkcjonującej machiny odbudowującej kraj. Mają w miarę stałe prace, stałe miejsce pobytu, przyglądają się zmianom zachodzącym w otoczeniu, czytają prasę zachwalającą wspólny wysiłek ludzi pracy i przekonujących, że dzięki nowemu ustrojowi wszyscy są bardziej zaangażowani w wykonywane obowiązki. Miasta są odbudowane i zaskakują swoją architekturą. W takim otoczeniu nie trudno o zachłyśnięcie się hasłami głoszonymi przez propagandzistą. Łatwo też dołączyć do szeregów komunistycznych organizacji. Niektórzy dołączają do nich, aby uniknąć konsekwencji działań wojennych. Każdy powód jest dobry i pozwala nowym siłom zapanować nad krajem.
Do powieści wprowadza nas tajemniczy list kobiety, która samotnie wychowuje dziecko. Dopiero później przechodzimy do właściwej akcji, w której Michalina i Piotr z córką czekają na dworcu na przyjazd Marysi (przyjaciółki) i jej córki. Obserwujemy tłumy, ruchliwość społeczeństwa, dostrzegamy trudności podróżowania, duże opóźnienia pociągów, co niecierpliwi dziecko. Już tu pojawia się temat propagandy, bo mała Julia prosi o wyjaśnienie niezrozumiałych słów, które przeczytała w gazecie. Powoli wchodzimy w zderzenie światów, w których jedni mają więcej, dostęp do lepszych towarów, a inni muszą borykać się z biedą. Życie młodego małżeństwa po przejściach nie jest łatwe. Niby należą do elity, ale są biedni, bo nie zapisali się do partii, co zamyka im drogę do awansu. Coraz częściej dostrzegają na jak niewiele mogą sobie pozwolić. Ich codzienności nie ułatwia też przeniesienie Piotra do prowincjonalnego szpitala, do którego musi dojeżdżać. Po zrezygnowaniu z samochodu czekają go długie godziny docierania do pracy. Do tego dochodzi ciągłe namawianie wstąpienia do partii. Jednocześnie w domu matki Michaliny widzimy nastolatka zafascynowanego nowym ustrojem, możliwościami, jakie daje, równością, w którą wierzy. Światy doświadczonych przez wojnę ludzi ścierają się z wiarą młodych, którym trudno wyjaśnić, że wszystko to pozory.
„Jesteśmy ogniwami w łańcuchu pamięci, gdy zabraknie jednego, posypie się całość i pokolenia, które przyjdą po nas zostaną pozbawione świadomości, że nie mogą powtórzyć tego okrucieństwa”.
Michalina z Piotrem czują się coraz bardziej osamotnieni w swoim spojrzeniu na świat. Znane i bliskie im osoby uległy złudzeniu lepszego jutra, wygody i bezpieczeństwa. Do tego widzimy zachwyt nad odbudowywanym krajem. W stolicy znikają kolejne ruiny, a z nich wyłaniają się piękne kamienice, powstają blokowiska, w których robotnicy mają swoje mieszkania. W tych realiach bohaterzy przeżywają rozczarowania, mierzą się ze strachem, poczuciem osaczenia, ale i cieszą z rozwijających uczuć. To właśnie zwyczajne doświadczenia pozwalają wielu z nich lepiej poznać nowy system i odrzucić wcześniejsze przekonania.
„Milczenie niczego nie rozwiązuje. Jest jak rzeka, która im dalej od źródła, tym szerzej się rozlewa. I jak będziemy iść po obu jej brzegach, tylko coraz bardziej się oddalimy. To rozmowa buduje mosty. Pomaga podejść bliżej…”.
Małgorzata Garkowska snuje ciekawą opowieść o zmieniających się pod wpływem doświadczeń bohaterach. Poza codziennymi wyzwaniami muszą zmierzyć się też z przemilczanymi sprawami, które prędzej czy później wyjdą na jaw. Brak rozmów przyczynia się do rozpadów relacji międzyludzkich, ale czy w świecie, w którym trzeba uważać na każde słowo trzeba uważać można komukolwiek zaufać czy tylko pozostanie oddalanie się, budowanie murów, nieufność i samotność.
W powieści płockiej pisarki spodobało mi się, że umiejętnie w tekst wplotła najważniejsze wydarzenia z lat 50. XX wieku. Mamy tu pokazany zapał młodych i zniechęcenie osób starczych, strach przed ujawnieniem wojennej działalności oraz dołączenie do partii, aby nie ponieść konsekwencji walki z okupantem. Pojawia się zaangażowanie w harcerstwo, wiara w hasła, śmierć Stalina, działalność ZMP, braki w sklepach, odbudowa stolicy, organizowanie ludzi w różnorodną działalność na rzecz państwa i ustroju. Nie zabraknie też tematu strajków studentów. Małgorzata Garkowska też wielokrotnie puszcza oko do czytelników podsuwając tematu, które pojawiały się w prasie lub literaturze. Z takich oczywistych jest nawiązanie do przemówień działaczy chcących naprawić komunizm, ale też pojawia się wzmianka o nauczycielce, która w naszej pamięci przetrwała jako bohaterka wiersza Wisławy Szymborskiej „Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej” z pobrzmiewającym hasłem: „Tyle wiemy o sobie,/ ile nas sprawdzono”, które doskonale podsumowuje zachowania bohaterów. To ich doświadczenia sprawiają, że zaczynają rozumieć innych, patrzeć na nich bardziej wyrozumiale i bardziej się wspierać.
Takich nawiązań w książce „Most pomiędzy słowami” jest więcej. One pozwalają na lepsze osadzenie postaci w czasie i przestrzeni. Pojawiają się tu tematy, którymi wówczas ludzie żyli. W te realia wplecione są losy kilku bohaterów, ich codzienność, w której nie brakuje miejsca ma miłość, zdradę, naukę, nowe wyzwania, poczucie straty, uzależnień, depresji, chorób, wyniszczenia, przemocy społecznej, mierzenia się z prześladowaniami i pomówieniami. Pisarka świetnie pokazuje tu ważną rzecz: ludzie zawsze byli dobrzy i okrutni. Zmieniają się tylko czasy i narzędzia, które wykorzystywali do pomagania lub prześladowania. Do tego nie ma osób jednoznacznie dobrych i złych. Każdy ma coś na swoim sumieniu, każdy też potrafi wyciągnąć pomocną dłoń, jeśli tylko jest przekonany, że warto.
„Most pomiędzy słowami” to świetna, pouczająca lektura, ale nie ma w niej moralizatorstwa. Jest pokazywanie zwyczajności w czasach, które minęły i które mogą nadejść, jeśli nie będziemy wystarczająco czujni. Historia Piotra i Michaliny oraz ich bliskich zawarta w tym tomie jest kontynuacją „Wyboru matki”, ale zdecydowanie można ją czytać bez znajomości wcześniejszego tomu. Jeśli jednak chcecie poznać losy wszystkich bohaterów to zdecydowanie polecam także dwa tomy „Dzwonów po zmierzchu”.








czwartek, 16 marca 2023

Anna Rybkowska "Miłosna loteria"


Życie pisze najbardziej zaskakujące i najciekawsze scenariusze. Można się silić na wymyślanie niesamowitej akcji, tworzyć nieprawdopodobny bieg zdarzeń, wymyślać „cuda na kiju”, a i tak nie jesteśmy w stanie prześcignąć tego, co serwuje nam los, a raczej napotkani ludzie i nasze reakcje na ich zachowania. Społeczeństwa są jak domina (oczywiście mam na myśli grę, a nie praktyki seksualne), ale takie, w których istnieje tysiące trybików poruszające miliony, spośród których każdy wpływa na kolejne tysiące. Wszystko to rozrasta się niczym szybko rosnące pnącze albo rośliny z filmów grozy ścigające bohaterów i łapiące w swoje macki, czy raczej pędy. Nie ma przed nimi ucieczki. Jest tylko obrona i ciąg zaskakująco przeplatających się dróg, w których na wszystko jest miejsce i każda rzecz na sens, bo pozwala bohaterów doprowadzić do miejsca, w którym chcieliby się znaleźć. I tak właśnie jest w „Miłosnej loterii” Anny Rybkowskiej.
Opowieść toczy się wokół związków, relacji, poszukiwania miłości, marzeniu o drugiej osobie i bliskości oraz karierze i finansowej niezależności. Każdy niesie z sobą trudne doświadczenia, ma życie pełne wyzwań i marzy o zmianach. Te jednak wydają się nie być możliwe, kiedy jest się uwikłanym w przeszłość i rozmyślania o byłych lub tkwi się w szkodliwym związku. Mamy tu sfrustrowaną pisarkę, która próbuje stworzyć bestseler, ale ciągle jej nie wychodzi, jej agentkę padającą w ramiona zainteresowanego nią mężczyzny, taksówkarza z gwiazdorską przeszłością, który przygodnym seksem nie pogardzi, nieświadomego swoich mocy wróża oferującego rzucanie nie tylko miłosnych uroków, związaną z mafioso studentkę, która wcześnie straciła wszystkich bliskich i tułała się po różnych rodzinach. To z ich perspektywy patrzymy na różne wydarzenia, w których nie zabraknie rozmów z byłymi, użerania się z matkami i teściowymi, mierzenia ze zbuntowanymi dziećmi, romansów z nieodpowiednimi mężczyznami, dorywczych prac zapewniających przetrwanie, zdziwaczałych staruszek, krytycznego spojrzenia na sztukę oraz konkursy, pokazania realiów dochodów z pisania, a nawet czarów. Wszystkie te elementy łączą nieszczęśliwe uczucia oraz przeplatające się ścieżki, których początek jest gdzieś daleko w przeszłości, w której pewien popularny perkusista romansował ze swoimi fankami. Jednak dopiero najnowsze wydarzenia zmieniają los wszystkich bohaterów. Jeden rozwód sprawia, że wszystko sypie się jak domek z kart. Konieczność pilnowania prawnika mafii zawiedzie bohaterów z Warszawy do Kołobrzegu, gdzie zrobi sporo zamieszania i popchnie innych bohaterów do działania, przez które wylądują w Poznaniu, w którym będą mieli okazję odkryć przeszłość, poznać swoje korzenie oraz pozbyć się balastu.
Anna Rybkowska snuje ciekawą opowieść, w której główną siłą napędową są zbiegi okoliczności. To właśnie one sprawiają, że bohaterzy na siebie trafiają, poznają przeszłość, zyskują inspirację oraz mogą uwolnić się od toksycznej teraźniejszości. W każdym z nich drzemie też zadziwiająca moc, której nie do końca są świadomi. Wzajemne oddziaływanie na siebie sprawi, że ich życie w końcu wjedzie na właściwy tor. Jak bardzo będzie różnił się od ich marzeń i oczekiwań? Czy skorzystają z nowych możliwości?
„Miłosna loteria” to opowieść o pojawiających się szansach, ale też przeszkodach, trudach życia. Widzimy tu ludzi, którzy uzależniają innych od siebie i takich, dla których relacje z innymi to wzajemne wspieranie się oraz akceptacja ich słabości i wad. Mamy udręczanie się, szukanie drogi do wybicia się i zyskania niezależności, bycia dostrzeżonym. Obserwujemy frustracje i zwątpienie. Każdy z bohaterów przeżywa jakiś kryzys i musi dojrzeć do odcięcia się od niektórych osób. Do tego pisarka pokazuje nam, że nie każdy musi umieć wszystko. Wystarczy, że jesteśmy dobrzy w tym, co robimy. Książka napisana jest lekkim językiem ze sporą ilością ironii, satyrycznym spojrzeniem



środa, 15 marca 2023

Seria "Mój świat": Spójrz jak rosnę" i "Co czujesz?"


Mamy ostatnio szczęście do uroczych, ciekawych i pouczających książek. Lektury dla najmłodszych coraz bardziej miło nas zaskakują i coraz częściej poruszają tematy dla nas ważne, a do tego pozwalają popracować nad słownictwem, zachęcają do samodzielnego czytania, wprowadzają w świat emocji oraz bliskiego dziecku otoczenia. Do takich książek należą lektury należące do serii „Mój świat” wydawaną przez Harperkids. Do niej należy polecana jakiś czas temu „Kocham cię, mamo!”.
Autorzy książek zabierają nas w świat zwierząt, których doświadczenia staną się pretekstem do poruszenia określonych kwestii. Mamy tu też nacisk na obserwowanie pozytywnych relacji, kształtowania empatii, ale też zachętę do rozmowy zarówno o odczuciach, niepokojach, jak i swoich spostrzeżeniach.
„Co czujesz?” to publikacja zachęcająca do przyjrzeniu się uczuciom: własnym i innych. Na początku lektury znajdziemy schowek z czterema twarzami reprezentującymi różne emocje: radość , smutek, podekscytowanie i złość. Każde koło po drugiej stronie ma podpisaną emocję, co będzie wspomagało naukę czytania. Czterech bohaterów (zajęczyca, mysz, miś i suczka) zabiorą dzieci w świat wyzwań. Mamy tu pytanie o nastrój dziecka, pojawia się wizyta u lekarza, zabawy na placu zabaw, na basenie i w przedszkolu oraz towarzyszące im różne sytuacje, w których bohaterzy czasami cieszą się, a czasami zmagają z trudnymi emocjami.  Rozwijanie samoświadomości w tym obszarze pozwala na lepszą kontrolę własnych relacji, przepracowania lęków i otwierania się na trudne doświadczenia.
„Spójrz jak rosnę!” to opowieść o tym jak zmienia się otoczenie wokół nas. Śledzimy tu zarówno cykl życia żaby jak i możemy zobaczyć jak wyglądają małe i dorosłe zwierzęta. Dalej przyglądamy się rozwojowi roślin: od nasionka do dużej marchewki, od kwiatu do owocu. Zajrzymy też na pole, na którym rolnik sieje pszenicę, do ogrodu z kwiatami, jagodami i sałatą, a w otwieranej szklarni znajdziemy zarówno rośliny ozdobne jak i owoce i warzywa. Dzięki tej publikacji wzbogacimy słownictwo dziecka, zachęcimy do obserwowanie tego, jak przyroda się zmienia.
W tej serii jest też piękna publikacja o relacji małych zwierząt z ich mamami. Młodzi czytelnicy dowiedzą się, że każda chwila w objęciach mamy jest cenna i nie ma znaczenia jak wiele ma się rodzeństwa, bo dla każdego starczy miłości, uwagi oraz ciepła, czasu na zabawy. Niby jest to opowieść o zwierzętach, ale dostajemy dużą dawkę codzienności, piękna opowieść o relacjach. Zwykłe duety matek i ich dzieci uchwycone w chwili bliskości. Czasami w czasie zwykłych zajęć, innym razem w czasie zasypiania, szukania jedzenia, igraszek w wodzie. Każda czynność to pretekst do pokazania otoczki budowania relacji, w której poczucie bezpieczeństwa i miłość są najważniejsze. Widzimy to mamy widziane oczami dzieci, które cenią różnorodne rzeczy. Każde z nich ceni coś innego w chwilach spędzonych razem. Duety są tak różnorodne jak różni są ludzie. To dzięki rodzicielce świat staje się przyjazny i bezpieczny. „Kolorowy nocnik” pozwala oswoić się z treningiem czystości, pokazuje, że jest to etap w dążeniu do samodzielności. Różne zwierzaki są tu pokazane w chwili uczenia się i korzystania ze zdobytej wiedzy.
Każda z publikacji z serii „Mój świat” zawiera piękne, ciepłe ilustracje współgrające z opowieściami o uczuciach i zmianami w przyrodzie. Każda zawiera okienka oraz elementy ruchome wprowadzające w określone zagadnienia, pobudzające wyobraźnię, przyciągające uwagę i zachęcające do czytania, budowania skojarzeń. "Mój Świat" to seria poruszająca tematy bliskie dzieciom, zachęcająca do rozwijania nowych umiejętności, pokazuje codzienne czynności. Ruchome elementy wspomagają pracę nad motoryką małą, a grube, kartonowe strony sprawiają, że jest bezpieczna dla młodych czytelników, trwała oraz wygodnie ją przeglądać.