Etykiety

środa, 30 września 2015

Tamara Michałowska "10 opowieści o bajecznej treści" il. M. Długołęcka i in



http://siedmiorog.pl/10-opowiesci-o-bajecznej-tresci.html
Tamara Michałowska, 10 opowieści o bajecznej treści, il. M. Długołęcka i in., Wrocław „Siedmioróg” 2014
Tamara Michałowska zabiera małych czytelników w świat niezwykłych postaci: małej dobrej czarownicy zmieniającej swoje otoczenie, pracowitym słowiku tworzącym chór ze zwierząt zainteresowanych śpiewaniem, poszukiwaczy jesiennych skarbów, wężu spełniającym marzenie o uczestnictwie w wyścigu kolarskim, mrówkach i pszczołach odkrywających, że wszyscy są potrzebni i wzajemnie się uzupełniają pozwalając roślinom na łące rosnąć i dojrzewać, chochliki naprawiające księżyc, zającu pomagającemu bałwanowi, który chce być blisko dzieci, troskliwej matce i kurze latającej do Księżyca, wyrozumiałym władcy, strajkujących wilkach, nieposłusznym źrebaczku i dziwnych przepisach dotyczących imion. Dziesięć interesujących i pouczających opowieści podsumowuje historia pisarza i postaci z bajek, które przez małą dziewczynkę piszącą po książkach i bazgrolącą po ilustracjach straciły pracę. Autorowi musiał coś zrobić z problemem, jakim były nieinteresujące stare imiona bohaterów. Pozmieniał je i wysłał do odmienionych książek.
„10 opowieści o bajecznej treści” to doskonała czytanka dla przedszkolaków oraz uczniów pierwszych klas szkoły podstawowej. Dzieci dzięki postaciom mogą się przyjrzeć własnym problemom, przygodom oraz przeżyć je z interesującymi bohaterami książki. Interesujące ilustracje przyciągają wzrok dziecka.



Megan McDonald "Hania Humorek. Tydzień na opak " il. Peter Reynolds



https://sklep.egmont.pl/ksiazki/bohaterowie/p,hania-humorek-tydzien-na-opak,11251.html
Megan McDonald, Hania Humorek. Tydzień na opak, il. Peter Reynolds, Warszawa „Egmont” 2015
Hania Humorek to zwariowana uczennica, która mniej i bardziej ważne zadania odkłada na później. Niestety to później mści się na niej, przez co dziewczynka nie tryska znakomitym humorem. Potrafi dać nieźle w kość otoczeniu. Tak się też zapowiada kolejny dzień, a wszystko przez to, że bohaterka w dniu robienia w szkole zdjęć założyła najgorszą swoją bluzkę, miała potargane włosy i zrobiła kolejna głupią minę. Można powiedzieć, że Hania Humorek słynie w rodzinie z fatalnych szkolnych zdjęć. Aby uniknąć konfrontacji z otoczeniem dziewczynka chowa się w garderobie. Miejsce jej pobytu zdradza gigantyczna plecionka, od której się uzależniła. Kiedy do garderoby wkracza brat Hania ma bardzo fatalny humorek, ponieważ nie chce, aby brat wyśmiewał się z niej. Na szczęście przychodzi on z przypomnieniem, że następnego dnia jest dzień na opak…
Każdy dzień dziewczynki pełen jest nieładu, złego nastawienia, fatalnej organizacji i beznadziejnego wyglądu. W dniu na opak Hania musi zrobić wszystko inaczej: musi się ładnie ubrać i uczesać, być miłą i panować nad emocjami. Po pierwszym dniu, który wszystkich zaskoczył bohaterka rzuca sobie wyzwanie: mieć dobry humorek przez cały tydzień. Łatwo powiedzieć, ale jak to zrobić. Inspiracji znajdzie wiele. Jakie one są? Przekonajcie się sami i pozwólcie zabrać się w świat wspaniałego humorku.
Książkę polecam uczniom szkół podstawowych.




Ewa Sonnenberg "Obca"

Ewa Sonnenberg, Obca, Szczecin, Bezrzecze „Forma, F.L.im.BH.” 2015
Obca znajduje się pomiędzy podobnymi, ale równocześnie obcymi sobie, nie dostrzegającymi jej, pragnącej zespolenia duchowego. Bohaterka jest jak Leibnizowska monada, uderzająca o innych, z którymi nie ma nici porozumienia, a ona pragnie zespolenia i duchowego patrzenia jak u Malebranche’a. Napotyka jedynie mur biologii, czynności fizjologicznych, obojętności, ślepoty, realizacji własnych dążeń.
„Świat podzielony jest na bioroboty i biomaszyny. Bioroboty mają w sobie element uczuciowości, ich reakcje bazują na emocjach, zwykle to przylizani lizusi, zbiór szarych komórek z ambicjami zdobywania, biomaszyny są bezwzględne, kierujące się tylko i wyłącznie niskimi uczuciami, ulegające napięciom hormonalnym, myślą przeważnie genitaliami, ich osobowości to zakalce moralne, zastawiają pułapki i robią wszystko, by zdegradować duchowość do dawania dupy. Jedne i drugie łączy to, że zależy im na posiadaniu wysokich pozycji w hierarchii społecznej. Hierarchia społeczna jak przyrząd do mierzenia skurwysyństwa. Im jesteś większym skurwysynem, tym wyżej plasujesz się w owej hierarchii”.
„Jestem Obca, jestem Żadna, jestem odpadem błędu cywilizacyjnego. ‘Ukryj w sobie dobro’, dobre rady jak hamulec bezpieczeństwa mają cię uczulić na spojrzenie w głąb siebie, wskazówki jak przyhamować, jak przemienić prędkość w siebie, jak zaznaczyć siebie poprzez innych. Gospodarka hormonalna nie wyczerpuje odpowiedzi na pytanie, czym jest miłość. Rewelacje ustalania istniejącego miejsca w nieistniejącym. Rzeczywistość potrzebuje być przez nas odtwarzana, codziennie można ją odtwarzać w nowej, cyfrowej wersji, doskonalszej nie znaczy optymistycznej. Nie ma rozwiązania. Rozwiązaniem jest jedynie to, że za chwilę zapłacisz rachunek, miniesz ozdobny napis „toalety” i pójdziesz w swoją stronę, która wcale nie jest twoją stroną”.
W szukaniu siebie i kontaktu z innymi Obca czuje zagubienie.
„O ile spostrzeżeń jest za dużo, że gubimy wątek, że rezygnujemy z ciągu dalszego, że reagujemy zbyt chaotycznie. Twój błąd? Skojarzyć błąd z błędem to wyjść na prostą. Nie mieć złudzeń. Widzieć wyraźnie dziecko w każdym człowieku. I może nawet poczuć rodzaj sympatii do tego dziecka. Ale widzieć też tych, co podlizują się Bogu. Ty wolisz pozostać przy swoim wyrwanym z kontekstu skrawku polnej drogi – wolności. Podlizują się, bo myślą, że do nieba trzeba przepchać się łokciami. Nic z tego. Do nieba idzie się jak po linie: tylko cyrkowcy, ekwilibryści, woltyżerki życia mogą udzielić ci lekcji wtajemniczenia w błękit.
Sympatia do drugiej osoby jest zdaniem podrzędnym w stosunku do autozmiany. Zmieniamy się w zależności od relacji z otoczeniem. Relacja: system dwóch różnych położeń względem zmian czasu. Relacja w jakiś sposób podkopuje przestrzeń, czy do niej przystaje czy też nie, przestaje nań oddziaływać”.
Ewa Sonnenberg zabiera nas w świat wielości języków, zabawy słowami przez wykorzystanie form zmienności. W takim spojrzeniu ważny jest każdy zarys, każde spostrzeżenie zagubionego Innego pragnącego się określić w świecie mu podobnych. Autorka w strumieniu świadomości przenoszącej z rozmyślań o relacjach międzyludzkich, świecie do opisów wydarzeń z życia. Lektura wymaga sporej uwagi, ale też z drugiej strony daje możliwość czytania w rożnej kolejności akapitów, które stanowią kolejny wycinek świata bohaterki-narratorki.
„Obcą” polecam czytelnikom zainteresowanych literaturą wymagającą refleksji, zatrzymania się nad jednym zdaniem i połączeniami między nim, a innymi.




wtorek, 29 września 2015

Grażyna Górnicka "Mieszko i przyjaciela"

Grażyna Górnicka, Mieszko i przyjaciela, Gdynia „Nova Res” 2015
W świecie rycerzy najlepiej sprawdzić swoje umiejętności w czasie turnieju, trzeba mieć giermka, gotowy przepis na pokonanie smoka i umiejętność zdobywania serca swojej damy. Mieszko – jak na dzielnego rycerza przystało – spełnia wszystkie te warunki, ale zawsze coś staje mu na drodze do odniesienia sukcesu: a to tchórzliwy koń uciekający przed każdym zagrożeniem i pochłaniający trudno zdobyte magiczne kwiaty, a to nieuważny giermek farbujący ubrania na kolor, który obecnie kojarzy się z dziewczynkami. Na szczęście nie wszystko kończy się katastrofą. Może i plan pokonania smoka nie zostaje zrealizowany według pomysłu rycerza, ale liczy się efekt: rozśmieszona bestia pęka.
Zbiór zabawnych wierszyków Grażyny Górnickiej zabiera nas w świat rycerzy. Znajdziemy tu realia zmieszane z autorską fantazją. Całość wzbogacają ilustracje przypominające dziecięce wycinanki. „Mieszko i przyjaciele” powinna spodobać się przedszkolakom.
Niedługo premiera




poniedziałek, 28 września 2015

Zofia Stanecka, zad. Maria Środoń "Fredek i miara wszystkiego" il. Marta Szudyga



https://sklep.egmont.pl/ksiazki/edukacja/p,fredek-i-miara-wszystkiego,11255.html
Zofia Stanecka, zad. Maria Środoń, Fredek i miara wszystkiego, il. Marta Szudyga, Warszawa „Egmont” 2015
Nadmierna dbałość o ład bywa nużąca. Wszystko zmierzone i ułożone, posiadające swoje własne miejsce, a do tego dokładnie opisanie. Fryderyka Epsilona Dwudziestego męczyło takie uporządkowane życie, dlatego wyruszył swoim statkiem na najbardziej zaśmieconą planetę na świecie. Po drodze zepsuł mu się pojazd i trafił na Ziemię. Na szczęście na wysypisko, na którym był spory bałagan, a do tego znajduje go pięcioletnia Jagoda, w której pokoju również panuje chaos. Fredek w nocy nie może zasnąć i porządkuje wszystkie rzeczy braci dziewczynki, a następnego dnia wyprawia się z nią do miasta, gdzie spotykają wścibskiego chłopca, przed którym niezwykły przybysz musi ukryć swoje pochodzenie.
Interesującą opowieść autorstwa Zofii Staneckiej znanej z serii książek o Basi wzbogacono ćwiczeniami rozwijającymi umiejętności małych czytelników. Dzieci  muszą ułożyć ilustrację w kolejności, w jakiej następowały wydarzenie (nauka czytania ze zrozumieniem i postrzegania świata przyczynowo-skutkowego), odczytać godziny z zegarów, spostrzeżenia ułożyć w ciąg logiczny, zmierzyć szerokości oraz długości różnych przedmiotów, wykorzystać świeżo zdobytą wiedzę itp.
Dzieci z książki zdobywają wiedzę matematyczno-przyrodniczą. Muszą wykazać się umiejętnością zdobywania wiedzy. Na ostatnich stronach mali czytelnicy znajdą informację na temat Izaaka Newtona, naklejki potrzebne do wykonania zadań oraz dyplom do samodzielnego zrobienia. Całość wzbogacono interesującymi ilustracjami Marty Szurygi.
„Fredek i miara wszystkiego” to idealna lektura dla przedszkolaków oraz uczniów pierwszych klas szkoły podstawowej. Będzie znakomitym uzupełnieniem podręcznika.



Aleksander Janowski "Tłumacz – reportaż z życia"



http://wydawnictwopsychoskok.pl/ksiazka/295/tlumacz-reportaz-z-zycia
Aleksander Janowski, Tłumacz – reportaż z życia, Konin „Psychoskok” 2015
Dystans do siebie i własnej przeszłości oraz umiejętność opowiadania o niej to cechy ludzi inteligentnych. Do takich autorów na pewno należy Aleksander Janowski zabierający nas w świat swoich doświadczeń, które zaczyna od II wojny światowej, czyli momentu, który był w jego życiu ważny i przez to utkwił w pamięci. Autor uświadamia nam jak bardzo otwartym społeczeństwem byli ówcześni mieszkańcy małych miejscowości znajdujących się na pograniczu, w których bardziej od przynależności narodowej liczyła się wzajemna sąsiedzka pomoc. Stołpce, w których spędził pierwsze lata swego życia to Białoruska prowincja, która wydaje się nie dawać perspektyw na światowe życie. Rozmiłowanie do nauki języków obcych sprawia, że prowincja lokalna prowincja zostaje zastąpiona globalną wioską, w której granice i odległości nie mają znaczenia.
Interesujące i pouczające, a czasami śmieszne doświadczenia zawarte w książce uświadamiają nam jak ważne jest poważne traktowanie edukacji, która może otworzyć drzwi do innego, bardziej światowego życia. Wykształcony człowiek nie pozwala się rzucać losowi na peryferia nędzy, a posiadający przy tym sporo inteligencji potrafi tak manewrować, aby rodzina nie ucierpiała na miłości do ojczyzny w czasach niesprzyjających patriotom.
„Tłumacz” to przede wszystkim piękna historia o rozwoju intelektualnym, czerpaniu radości z codziennych drobiazgów. To optymistyczne spojrzenie na przeszłość pozwala nawet w czasach wojny dostrzec wiele powodów do szczęścia.
Niezwykle bogata i bardzo dobrze napisana historia życia będzie świetnym motywatorem do wprowadzania zmian we własnym życiu, dlatego szczególnie polecam osobom zarówno zainteresowanym biografiami, książkami przemycającymi historię oraz tym, którzy poszukują przepisu na sukces.

John Urry "Offshoring"



http://myslec.pwn.pl/Ksiazki/Socjologia/Offshoring
John Urry, Offshoring, tł. Paweł Tomanek, Warszawa „PWN” 2015
Wolny rynek jest hasłem wytrychem stosowanych w przypadku prób regulacji go przez państwa dostrzegające w nim zagrożenie dla swojej gospodarki. Zwolennicy walczą o całkowitą wolność: wolność handlu, produkcji, przepływu pieniędzy. Niewielu dostrzega w tym zagrożenie, bo co złego może być w możliwości zarabiania na światową skalę. Nic pod warunkiem, że to my zarabiamy. Zwykle przeciętny człowiek należy do grona zniewalanych i wyzyskiwanych.
Wolny rynek pozwala na przeniesienie procesów biznesowych przedsiębiorstwa za granicę. Offshoring usprawiedliwia się obniżaniem kosztów produkcji i usług, przez przeniesienie ich do krajów gorzej rozwiniętych. Nie brzmi to wcale groźnie. Wielu może w tym zjawisku dostrzec szansę dla biednych krajów. Sami z utęsknieniem w wielu miejscach w kraju czekamy na zagraniczne inwestycje tworzące nowe miejsca pracy. Przenoszenie produkcji i usług do oddalonych od siebie miejsc sprawia, że ziemia coraz bardziej staje się wioską. John Urry dostrzega pozór owego przełamania granic i barier. O ile w wiosce wszystko jest na widoku i każdy zostaje utajony w offshoringu mamy do czynienia z utajeniem, zacieraniem śladów dochodów (aby płacić niższe podatki lub ich unikać) lub praniu brudnych pieniędzy (pochodzących z nielegalnej działalności).
Brytyjski socjolog uważnie przygląda się największym firmom, osobom wykorzystującym luki prawne, politykom i przedsiębiorcom piszącym prawo, dzięki któremu mogą wypompowywać swoje pieniądze do rajów podatkowych. Ukrywanie przychodów, bogactwa i zysków stało się wśród ludzi bogatych tak powszechną praktyką, że w czasie lektury często zadawałam sobie pytanie: to kto utrzymuje państwo? Odpowiedź jest dość prosta: klasa średnia, którą ma ono bronić przez niewolnictwem, w którego sidłach już się znalazła przez pracę dla korporacji, kredyty, korzystanie z usług gigantów gospodarczych.
John Urry uświadamia nam, że przyglądanie się zjawisku offshoringu jest bardzo ważne. Wprowadza nas w świat tego skomplikowanego zjawiska przez dokładne ukazanie czym ono jest. Przybliży nam sposób wykorzystywania luk prawnych przez wielu znanych milionerów oraz polityków. Dowiemy się jak bardzo to zjawisko wpływa na destabilizację gospodarki. Po dogłębnej analizie podsuwa nam przypadki całkowitego upadku raju podatkowego, offshoringowego i proponuje ścieżkę dzięki, której możemy uwolnić się od praktyk szkodzących państwu, demokracji, wolności.
„Offshoring” Johna Urry’ego polecam studentom oraz absolwentom kierunków ekonomicznych oraz humanistycznych, a także wszystkim zainteresowanym realiami światowej gospodarki, globalizacją.

Wojciech Widłak, Anna Boboryk "Król Gromoryk i jajko na miękko" il. Ewa Poklewska –Koziełło



https://sklep.egmont.pl/ksiazki/edukacja/p,krol-gromoryk-i-jajko-na-miekko-karty-edukacyjne-40-taniej,11326.html
Wojciech Widłak, Król Gromoryk i jajko na miękko, il. Ewa Poklewska –Koziełło, zad. Anna Boboryk, Warszawa „Egmont” 2015
Król potrafiący gotować to zjawisko rzadko spotykane w bajkach dla dzieci. Tak jest i w książce „Król Gromoryk i jajko na miękko”. Władca pozostawiony w pałacu z kotem Gadułą nie ma lekkiego życia. Po kilku godzinach robi się głodny, ale problem polega na tym, że nie ma mu kto przyrządzić jedzenia. Kucharz się rozchorował, a królowa Dobrochna wyjechała do mamy. Pozostaje tylko cierpieć z głodu. Na szczęście okazuje się, że kot jest bardzo doświadczonym zwierzakiem: niejedno widział i robił. Jajko na miękko też potrafi przygotować. Jednak na drodze do przygotowania wspaniałego jajka na miękko napotykają wielu przeszkód, a samo jajko ostatecznie wychodzi na twardo, z których królowa Dobrochna przygotowała sałatkę jajeczną.
Interesująca opowieść o królu, który przy pomocy kota gotuje zabiera dzieci w świat matematycznych zagadek i zadań związanych z tekstem: od kolorowania, przez liczenie po logiczne wnioskowanie. Ćwiczenia mają różnorodny poziom, dzięki czemu nawet najmłodsi czytelnicy będą mieli co robić.
Sporym plusem książki jest duża czcionka zachęcająca młodych czytelników do samodzielnego wchodzenia w świat książek. Całość urozmaicają ilustracje Ewy Poklewskiej-Koziełło. „Król Gromoryk i jajko na miękko zawiera naklejki potrzebne do zrobienia zadań, na końcu znajdą niedługą informację o Kartezjuszu oraz dyplom do własnego wykonania.
„Król Gromoryk i jajko na miękko” to interesujące wprowadzenie dziecka w świat liczb i myślenia. Skomplikowana matematyka zostaje tu zmieniona na zabawę w zgadywanie. Rozwiązywanie zagadek będzie dla dzieci interesującym wyzwaniem. Książkę polecam przedszkolakom oraz uczniom pierwszych klas szkoły podstawowej. Dzięki książeczkom z serii „Liczę sobie” rodzice i dzieci będą mogli obserwować postępy swoich dzieci w nauce.




Autor nieznany "Dzieje Tristana i Izoldy"



http://www.wydawnictwomg.pl/dzieje-tristana-i-izoldy-wydanie-ilustrowane/
Autor nieznany, Dzieje Tristana i Izoldy. Odtworzone wedle dawnych legend i poematów, tł. Tadeusz Boy-Żeleński, il. J.M.G. O. de Bréville, Kraków „MG” 2015
„Dzieje Tristana i Izoldy” po raz pierwszy trafiły w moje ręce w liceum jako obowiązkowa lektura. Stare, wytarte wydanie i wieloznaczna, urzekająca historia o miłości dwójki ludzi, którzy ulegli czarowi miłosnego napoju. Właśnie przez ten czynnik zewnętrzny sami bohaterowie pozostają niewinni, bo przecież nie przyczynili się do zakochania, nie zabiegali o uczucie.. To nie ich wina, że muszą zdradzać króla, że nie potrafią żyć bez siebie. Miłość jest magią, która każe działać wbrew sobie i własnym przekonaniom.
Potęga uczucia niszczy życie nie tylko głównym bohaterom, ale i osobom, które je kochają. Pozostaje im albo zaakceptować ich uczucie albo zazdrością zniszczyć wszelkie więzy i własne życie. Wybory bohaterów nie są łatwe. Starają się być szlachetni, ale bywają po ludzku słabi, bo czy człowiek może mierzyć się z mocą czaru jakim jest miłość? Jak powinien postępować w obliczu uczucia?
Ta niezwykła opowieść należąca do cyklu arturiańskiego, będąca inspiracją wielu średniowiecznych utworów zrekonstruowana przez Josepha Bédiera ponownie trafiła w moje ręce. Tym razem wydanie bardzo staranne, piękna okładka, ilustracje. Wszystko bardzo staranne, przez co i lektura znanej książki była dużo przyjemniejsza. Wydanie przyciąga nie tylko okładką, ale i układem tekstu, który przeciwstawia się powszechnym tendencjom upychania jak największej ilości tekstu na stronie. Dzięki temu mamy wrażenie, że mkniemy przez ten nieco archaiczny tekst.
„Dzieje Tristana i Izoldy” polecam licealistom oraz wszystkim miłośnikom literatury należącej do kanonu klasyki.

niedziela, 27 września 2015

Jan Brzechwa "Brzechwa dzieciom" il. Artur Piątek



http://siedmiorog.pl/brzechwa-dzieciom.html
Jan Brzechwa, Brzechwa dzieciom, il. Artur Piątek, Wrocław „Siedmioróg” 2013
Bajki Jana Brzechwy to już klasyka. Wychowywali się na nich nasi rodzice, my i teraz przyszedł czas na nasze pociechy. Zbiór nazywany „Brzechwa dzieciom” ciągle cieszy się sporym powodzeniem i wzbogacany jest o różnorodne ilustracje. Niektóre przypominają te pierwotne, inne idą w kierunku nowoczesnej abstrakcji, ale bywają też i takie, które nadążają za współczesnymi popularnymi ilustracjami w książkach dla dzieci. Zbiór wydany przez Wydawnictwo Siedmioróg zawiera ilustracje Artura Piątka. Prosta bajkowa kreska, wyraziste, ciepłe kolory (czego na pewno brakowało w pierwszych wydaniach) przyciągają uwagę dzieci. Tekst o normalnym rozmiarze czcionki (12 TNR) umiejętnie wkomponowano w ilustracje tak, by zawsze był na białym lub bardzo jasnym tle, co ułatwia czytanie. Sporym atutem jest rozmiar publikacji: swoją wielkością przypomina 96 kartkowy zeszyt, dzięki czemu bez problemu mieści się w torebce. Pół twarda śliska okładka (grubości brystolu) oraz śliskie strony oraz bardzo dobre szycie i klejenie arkuszy sprawiają, że jest ona trwała. Nawet po częstej lekturze kartki nie będą z niej wypadały (już szybciej dzieci je ponaddzierają niż same wypadną).
Dzięki wielości zawartych w tej publikacji ilustracji zwierząt bardzo dobrze sprawdza się jako pierwsza książka do oglądania i czytania. Książkę polecam wszystkim przedszkolakom oraz uczniom pierwszych klas szkoły podstawowej. Niedługie utwory są doskonałym materiałem do ćwiczeń logopedycznych, rozwijania pamięci.





sobota, 26 września 2015

Katarzyna Majgier "Tajemnice starego pałacu. Milioner z Gdańska" il. Bartek Drejewicz



http://nk.com.pl/tajemnice-starego-palacu-milioner-z-gdanska/2211/ksiazka.html#.Vgb6_yveLeM
Katarzyna Majgier, Tajemnice starego pałacu. Milioner z Gdańska, il. Bartek Drejewicz, Warszawa „Nasza Księgarnia” 2015
Odkrywanie przedwojennych tajemnic nie jest łatwe, ale jeszcze trudniejsze jest ich ukrywanie przed zainteresowanymi intruzami, podsłuchami, szpiegami, nowymi pracownikami, konserwatorem, odwiedzającymi pałac w Niewiadomicach, w którego piwnicy znajduje się wehikuł czasu zbudowany przez pierwszych właścicieli. Akcja zaczyna się tuż po rozpoczęciu wojny. Niemcy mają już na swoim koncie aresztowania naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego i interesują się pracami Róży Niewiadomskiej. Na szczęście uczona stara panna wyglądem nie przypomina bogatej zarządczyni majątku. Udaje jej się umknąć przed Niemcami. W jaki sposób? Wiele może wyjaśnić tajemniczy wehikuł czasu mieszczący się w lochach oraz pojawiający się od czasu do czasu duch.
Tajemnic piwnicy pałacu strzeże Magda (córka świeżo wzbogaconych milionerów pragnących sławy) i Wiktor (syn lekarki). Konspiracyjna działalność, porozumiewanie się dwuznacznymi zdaniami, poszukiwania śladów przeszłości pochłonie dwójkę nastolatków, którzy świadomi potęgi wynalazku i zmian jakie może wprowadzić w życie wielu ludzi chronią go przed wszystkimi. Czy wśród zainteresowanych wynalazkiem znajdą przyjaciół? Co stało się z Różą Niewiadomską?
„Milioner z Gdańska” jest kontynuacją „Ducha z Niewiadomic”. Obie są świetnymi lekturami dla młodzieży lubiących rozwiązywać zagadki. Katarzyna Magier dzięki wprowadzeniu nietypowego bohatera, jakim jest January Trzmiel rozkochany w matematyce, szyfrach, programach komputerowych, sztucznych językach i wszystkim, co na pierwszy rzut oka może dzieciom wydawać się nudne i skomplikowane. Dzięki bogatemu ekscentrycznemu nastolatkowi młodzi czytelnicy poznają taka postać jak August Kerckhoff i dowiedzą się czym jest wolapik, a do tego odkryją, że naukowe książki mogą bardzo rozwijać umiejętność obserwowania otoczenia.
Katarzyna Majgier zabiera nas w świat wielowątkowej powieści, w której wiele tajemnic pozostanie nierozwiązanych i musimy czekać na kontynuację przygód młodych bohaterów oraz kolejną dawkę wiedzy.





Tamara Michałowska "Mój pierwszy zeszyt aktywizujący: cyfry i kolory. 5-7 lat"



http://siedmiorog.pl/moj-pierwszy-zeszyt-aktywizujacy-cyfry-i-kolory.html
Tamara Michałowska, Mój pierwszy zeszyt aktywizujący: cyfry i kolory. 5-7 lat, il. Długołęcka i in., Wrocław „Siedmioróg” 2014
„Mój pierwszy zeszyt aktywizujący: cyfry i kolory. 5-7 lat” to zeszyt ćwiczeń wychodzący naprzeciw potrzebom rodziców i opiekunów, którzy chcą zapewnić dzieciom przyjemny start w szkole. Dzięki licznym zadaniom możemy ćwiczyć oraz zweryfikować umiejętności nabyte w domu i przedszkolu oraz zaplanować zabawy pozwalające poszerzać wiedzę. Dużym plusem jest wzrost trudności. Ćwiczenia na pierwszych stronach nie powinny sprawić trudności pięciolatkom, dzięki czemu dziecko zachęcone do rozwiązywania łamigłówek wymagających różnego nakładu pracy chętniej przejdzie do tych trudniejszych. Mali odkrywcy poznają kolory, cyfry, muszą kolorować, rysować szlaczki, łączyć punkty, ćwiczą wyobraźnię, myślenie abstrakcyjne, czytanie ze zrozumieniem. Sto zadań podzielono na trzy poziomy trudności.
Zaczynając zabawę z ćwiczeniami należy pamiętać, że na początku dziecko nie jest przyzwyczajone do dłuższego skupiania uwagi, dlatego korzystając z jakichkolwiek ćwiczeń należy zacząć od jednego zadania dziennie. Po tygodniu dokładamy kolejne. Po trzech tygodniach dziecko powinno potrafić skupić się nad trzema. Jeśli dziecko potrafi dłużej się koncentrować można dokładać kolejne zadania, ale należy pamiętać, aby nie przesadzać, ponieważ przepracowane dziecko szybko zniechęca się do codziennych ćwiczeń. Lepiej robić ich mniej, ale codziennie niż dziesięć raz w tygodniu. W ten sposób zachęcamy do systematyczności, regularnie pracujemy nad poziomem koncentracji oraz możemy lepiej zaplanować pracę z dzieckiem.
„Mój pierwszy zeszyt aktywizujący: cyfry i kolory” jest świetnym materiałem do nauki dziecka. Po przerobieniu wszystkich ćwiczeń, wprowadzeniu do nich mamy pewność, że szkolna przygoda dla naszej pociechy będzie przyjemna. Polecam go również jako materiał do terapii. Nam ćwiczenia bardzo się podobają i będą pomocne w obserwacji postępów terapii. Sporym plusem jest to, że niektóre ćwiczenia nie wymagają dużego nakładu pracy, dzięki czemu możemy je robić w dni, kiedy córka nie chce pracować, a ja chcę, żeby umiejętności ćwiczyć codziennie.