Etykiety

piątek, 30 listopada 2018

Agnieszka Korol "Zamczysko" - patronat


Agnieszka Korol, Zamczysko, Piaseczno 2018
„Zamczysko trwało w swoich zaklętych murach, złożonych z nieociosanych głazów i wielkich cegieł. Stało ono na górze niedostępnej, obrośniętej lasem i cierniem. Do zamczyska onego wiodła tylko jedna kręta i wąska droga, pokryta szorstkim kamieniem. Tylko nieliczni ją znali
            Wierzchołek góry obrósł zamkiem tak mocno, że nie odróżniłbyś jego tkanki od podłoża. Twierdza wyrastała przez wieki. Nigdy nie zdobyta, rosła w mury i wieże, coraz bardziej roztyta, coraz wyższa i coraz śmielsza. Dokładny plan zamku był nikomu nie znany. Dołem szły kazamaty – lochy nieprzebyte, w których zapomniani więźniowie byli pilnowani przez zapomnianych na powierzchni strażników i torturowani przez katów. Ci ostatni robili, co do nich należało, ba – prześcigali się, który wyrobi wyższą normę, kto sprawi większa torturę.
            Nieco wyżej mieszkała służba, nad nimi zaś dwór złożony z króla, jego potomków i wielmożów, mieszkających tu na stałe lub na jakiś czas.
            W zamku mieszkało również wojsko, którego zadaniem była obrona zamku i króla. Na jego czele stał rycerz Niegoda, pierwszy do bitki i do wypitki. Póki co, pozostawało mu tylko to drugie, gdyż żaden śmiałek nie ważył się nigdy spróbować uderzyć na tę twierdzę.
            W ogromnym zamku zamieszkiwali również wszelkiej maści wróżbici, czarodzieje, szewcy, krawcy, czyściciele, urzędnicy, masarze, kucharze i wielu, wielu innych. W przepastnych korytarzach wijących się w labiryncie, schodach krętych i prostych, wieżach, wieżyczkach, przejściach tajemnych, częściej jednak spotkać można było szczura niźli człowieka. Każdy przypisany do swej roli, trzymał się tego zajadle i starał się nie wyściubiać nosa ze swoich komnat i nor, wszędzie bowiem czyhali rozbójnicy, którzy pod osłoną cieni, którymi zapełniony był zamek, ograbiali, a czasem nawet zabijali nieostrożnych włóczęgów. Innym niebezpieczeństwem była możliwość zagubienia się w nieznanych sobie rejonach zamczyska. Nikt nie znał całego zamku, gdyż ciągle coś dobudowywano, a z braku miejsca pogłębiano lochy lub podwyższano wieże. Niektóre części budowli rozpadały się, na ich miejsce budowano nowe”.
Miejsca, w których mieszkają królowie to piękne i wytworne zamki i pałace z czasem tracące na świetności. Zbyt ciasne i za bardzo zniszczone budowle z czasem trzeba rozbudowywać, porzucać ruiny i przenosić się do nowszych części, przez co obszar zamczyska obfituje w nieużywane obszary pełne tajemnic zabieranych przez wcześniejszych budowniczych lub władców do grobu i w ten sposób wokół dobrze znanych ścieżek powstają tajne przejścia wijące się niczym labirynty łączące różne części i pozwalające na szybkie przemieszczanie się bez pozostawiania świadków. Znajomość tajnych przejść daje władzę, bo pozwala na odkrywanie tajemnic innych mieszkańców zamku oraz kontrolowanie ich strachem.
Wielopokoleniowa siedziba z grubymi murami, niewielkimi oknami, niewystarczająco oświetlona bije chłodem kamieni i poczuciem zagrożenia wynikającego z wiecznie panującego tu półmroku i czyhających niebezpieczeństw. W takich okolicznościach łatwo o zagrożenie, wkradanie się do zamczyska intruzów. Z czasem takie obrastające w mroczne tajemnice wydaje się być pułapką dla jego mieszkańców. Tak właśnie jest z tytułowym zamczyskiem z powieści Agnieszki Korol.
Tytułowe „Zamczysko” pełne jest zawiłych korytarzy, tajemnych przejść, zapomnianych dziedzińców, opuszczonych wież, lochów i królewskich oraz dworskich komnat. W tym niezwykłym, rozrastającym się niemal jak w żywym organizmie miejscu, stajemy się obserwatorami dworskiej intrygi, toczącej się wokół sędziwego króla, który zamiast rządzić coraz częściej śpi.
Rozrośnięta przez wiele pokoleń budowla kryje w sobie wiele tajemnic, w które obrosła wraz z upływającym czasem i rozrastającymi się w ramach murów korytarzami, budynkami, dziedzińcami, opuszczonymi wieżami, przez co tworzy coś na wzór małego miasta pełnego tajemnic, tajnych przejść, spisków, zagrożeń. Na zamkowych korytarzach niemal jak spod ziemi wyłaniają się zbóje napadający dworzan, wojskowych i służbę, a w jego lochach na mieszkańców zamku niecierpliwie czekają kaci chcący przejąć władzę w państwie. W takiej mrocznej i bardzo tajemniczej atmosferze toczy się baśniowa fabuła, której najważniejszym motywem jest pałacowa gra pozorów będąca zaciętym wyścigiem o tron zajmowany przez sędziwego władcę mogącego w każdej chwili go opuścić. Ku zaskoczeniu wszystkich starzec zamiast pogodzić się upływem czasu poślubia młodą niewiastę, o której pochodzeniu nikt nic nie wie. Jedno jest pewne: potrafi ona świetnie manipulować wiekowym królem, dzięki czemu zyskuje coraz bardziej znaczącą pozycję: z ozdoby i towarzyszki zmienia się z prawdziwą królową, od której kaprysów zależą losy wszystkich mieszkańców. Jej celem jest całkowite przejęcie władzy, aby móc ją przekazać swojemu potomstwu. Bezwzględna bohaterka twardo dąży do celu i sięga po wszelkie możliwe sposoby. Jednak walka o tron wcale nie będzie taka łatwa, ponieważ silna królowa ma też sporą ilość rywali i to nie tylko wśród już dorosłych dzieci swojego małżonka, ale także urzędników i wszelkich pracowników zamczyska. Wyścig o tron będzie zawzięty i nie zabraknie ofiar, a zakończenie na pewno zaskoczy każdego czytelnika, ponieważ w książce Agnieszki Korol wszyscy bohaterzy grają i każdy w tej grze walczy o całą władzę. O szczerość w ramach zamczyska bardzo trudno, ale bohaterów będą łączyły wspólne interesy oraz mniej lub bardziej przypadkowe spotkania w labiryncie korytarzy, dziedzińców i komnat.
Agnieszka Korol pod postacią baśniowej fabuły porusza bardzo ważne problemy społeczne, obnaża ludzkie słabości, sposoby na walkę o pozycję w społeczności, pokazuje bohaterów z ich ułomnościami i mnoży zagadki, których rozwiązanie wcale nie będzie takie proste. „Zamczysko” to opowieść o ludziach pragnących władzy, gotowych zrobić wszystko, aby ją osiągnąć, zmieniających się pod wpływem poczucia posiadania choć jej namiastki. Bohaterzy powieści przesiąknięci są żądzą decydowania o losie innych i potrzebą wywyższenia się. Intrygi snute przez powołanych do istnienia przez Agnieszkę Korol bohaterów wydaje się być w pewien sposób tragiczna, bo każdy wybór skończy się dla mieszkańców zamczyska i poddanych władcy zły. Pisarka bardzo umiejętnie stosuje tu chwyt zrzucania „masek” znany ze starożytnych greckich teatrów.
„Zamczysko” to mroczna, baśniowa i wciągająca od pierwszej strony opowieść, od której trudno się oderwać. Piękny obrazowy język w stronie czynnej sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, a snuta przez pisarkę opowieść jest tak subtelna, że może po nią sięgnąć zarówno młodzież jak i dorosły czytelnik. Każdy znajdzie w niej coś cennego dla siebie.





Krystyna Śmigielska "Jabłko i Mięta w przedszkolu" il. Ewelina Jaślan-Klisik

Krystyna Śmigielska, Jabłko i Mięta w przedszkolu, il. Ewelina Jaślan-Klisik, Warszawa „Alegoria” 2017
Przedszkole to miejsce przygód, wyzwań, zabawy, odkrywania świata, zawierania nowych znajomości, nauki akceptacji innych, rozwijania umiejętności radzenia sobie z emocjami, uczenia samodzielności, rozwijania zainteresowań i budowania autonomii. Może to zabrzmi brutalnie, ale przedszkolaki uczą się życia bez rodziców, przygotowują się do wylotu z rodzinnego gniazda. Nim to jednak nastąpi będzie potrzebna jeszcze długoletnia edukacja szkolna i od tego jak w tym czasie będziemy budować relacje z dzieckiem zależy to, jakie będą nas łączyły więzi z dorosłymi już pociechami.
Krystyna Śmigielska zabiera nas w świat przedszkolaczki podekscytowanej możliwością przeżywania przygód, o których może opowiedzieć mamie, zdobywania wiedzy o świecie, a później dzielenia się nią z rodzicami. Poprzedszkolne rozmowy Eli Jabłko z jej rodzicielką pozwalają nam wejść w świat dziecięcych dylematów, spojrzeć na świat oczami dziecka, odkryć relacje wiążące ją z rodziną i znajomymi. Kilkuletnia bohaterka jest ciekawa świata, otwarta, dąży do samodzielności, rozwijania nowych umiejętności, samodzielnego tworzenia interesujących rzeczy oraz ma już zbudowany system wartości zabraniający jej krzywdzenie i wyśmiewanie innych. Jednocześnie wie, że nieładnie jest skarżyć, ale chętnie wszystkimi spostrzeżeniami dzieli się z mamą, którą traktuje jak godną zaufania przyjaciółkę. Taka piękna więź rodzica z dzieckiem pozwala na kontrolowanie tego, co dzieje się w placówce oświatowej i pozwala na pozbycie się niepewności, czy nasza pociecha ma się tam dobrze.
Wszystkie przygody Eli Jabłko znamy z jej własnych opowieści skierowanych do mamy. Krystyna Śmigielska w książce pokazuje nam, że umiejętność słuchania własnego dziecka jest niezwykle ważna, ponieważ dzięki niej możemy sporo dowiedzieć się o tym, co nasza pociecha robi w ciągu dnia, dlaczego ma zły humor, co ją cieszy, co sprawia, że czuje się zagubiona, w jaki sposób dobiera sobie przyjaciół, ocenia postępowanie innych.
Z dziecięcych opowieści skierowanych do mamy wyłania się przedszkolne życie, w którym nie ma czasu na nudę. Zwłaszcza, że do Eli grupy zaczął chodzić nowy kolega, Dyzio Mięta, spokojny, wrażliwy i otwarty na świat chłopiec unikający przemocy, co nie znaczy, że nie zdarzają mu się psoty. Do tego przedszkolaki poznają najbliższą okolicę i dzięki temu Ela może zabrać mamę na spacer na plac Gołątaja czy zrobić pyszny owocowy deser. Nie zabraknie też "odgapiania" i z tego powodu bohaterka koniecznie będzie chciała nową lalkę. Ku radości mamy będzie to lalka szmaciana, którą obie chętnie uszyją. Taka przygoda uświadomi nam, że dzieci bardzo wiele uczą się od swoich rówieśników, inspirują się ich zainteresowaniami.
Z książki „Jabłko i Mięta w przedszkolu” wyłania się obraz miłości między dzieckiem a rodzicem, uczucia, które pozwala na bezwzględne zaufanie i otwartość na kochaną osobę. Taka więź pozwala na codzienne odkrywanie trosk i wątpliwości naszych pociech. W książce Krystyny Śmigielskiej dziecko traktowane jest z empatią, uważnością, akceptacją, dzięki czemu ma pewność, że może swojej mamie powiedzieć wszystko. Zyskujemy też obraz rodziny, w której powoli zachodzą zmiany: już mija patriarchalny model, w którym ojciec jest od zarabiania pieniędzy, a mama od opieki nad dzieckiem, ale ciągle nie ma w nim partnerstwa, ponieważ to kobieta ciągle jest tą osobą, która lepiej zna swoją pociechę, więcej się nim zajmuje, a mężczyzna na wieść o tym, że ma wyjść z nią na spacer krzywi się. Takie rzeczy nie uchodzą uwadze spostrzegawczej kilkulatki, dla której piłka nożna będzie doskonałym sposobem na nawiązanie relacji z ojcem. Nie zabraknie tu także pokazania jak wielką rolę w życiu dzieci odgrywają dziadkowie i babcie mający pomysły na ciekawe spędzanie czasu.
„Jabłko i Mięta w przedszkolu” to zbiór dwudziestu trzech autonomicznych, niedługich opowieści opowieści układających się w całość, ale mogących być czytanych wyrywkowo oraz pozwalających poznać nam przedszkolne i rodzinne życie kilkuletniej dziewczynki. Opowiadania Krystyny Śmigielskiej po raz kolejny są także interesującą lektura dla rodziców, którzy w czasie czytania dziecku mogą wiele się nauczyć. Dowiedzą się jak zarażać dziecko pasją, w jaki sposób kształtować jego poczucie ważności, jak okazywać miłość, dlaczego zawsze warto mieć czas dla dziecka oraz jak ważne jest zaangażowanie innych członków rodziny w wychowanie. Świat Eli to nie tylko relacje z rodzicami, ale też poznawanie innych ludzi i bliskich, docenianie ich obecności.
Całość oprawiono w solidną, kartonową śliską okładkę, a strony bardzo dobrze zszyto, dzięki czemu książka jest trwała i estetyczna.  Ponad to publikację wzbogacono pięknymi i jednocześnie prostymi ilustracjami o ciepłych barwach. Ewelina Jaślan-Klisik bardzo dobrze oddaje w obrazkach to, co dzieci mogą usłyszeć z czytanki, co ułatwia młodym czytelnikom skupienie się na tekście.






Najnowsze prace Oli