Etykiety

czwartek, 22 listopada 2018

Niepełnosprawność tu i tam

My – medialni rodzice dzieci niepełnosprawnych – często dostajemy różnego typu wiadomości. Miłe jakoś tak obok nas przemijają, a te niemiłe pozostawiają bruzdy w pamięci. Przez prawie pięć lat aktywności medialnej nauczyłam się ważnej rzeczy: te chamskie po prostu trzeba dodawać do spamu i ich nie czytać, a te dobre pamiętać i o nich mówić/ pisać, bo one pomagają nie tylko nam, ale i innym rodzicom zmagającym się z codziennością pełną przeszkód, ale też bogatą w dziecięcy uśmiech. I właśnie na to poczucie szczęścia staramy się kłaść nacisk. I właśnie z tego powodu podzielę się tu z Wami czymś, co mnie dziś dobrego oraz budującego spotkało.
Dostałam bardzo miłego i niesamowicie osobistego maila ze Stanów Zjednoczonych. Nadawczyni to nauczycielka w szkole specjalnej. Jej przygoda z pracą z dziećmi niepełnosprawnymi zaczęła się 15 lat temu w Polsce. Ona, osoba po studiach i różnych kursach, studiach dyplomowych zarabiała mniej niż pracownik jakiegokolwiek spożywczaka. Do tego w jej regionie panował mobbing stosowany przez miejscową władzę: nie popierałaś to miałaś pod górkę. Z tym jakoś dawała sobie radę. Nie dawała sobie rady z traktowaniem dzieci niepełnosprawnych i rodziców jako problemu, którego trzeba się ze szkoły pozbyć stosując wszelkie chwyty, aby rodzice z braku sił przenieśli swoją pociechę do szkoły specjalnej chociaż dzieci często miały wielkie zdolności, uczyły się dobrze, miały osiągnięcia. Chciała pracować w zawodzie, ale nie w takich warunkach. To skłoniło ją do wyjazdu do Anglii, a stamtąd (już z brytyjskim obywatelstwem) do USA, gdzie zaczęła pracę w szkole. I tu zaczyna się piękna opowieść: szkoła jest specjalna, ale kładzie nacisk na rozwijanie talentów dzieci, a nie przetrzymywanie ich i wypychanie po skończeniu odpowiedniego wieku. Uczniowie mogą kształcić swoje zdolności plastyczne i techniczne: od układanie bukietów kwiatów (bez problemu później dostają pracę w kwiaciarniach), po ozdabianie ciast (cukiernie stoją przed nimi otworem), malowanie obrazów i wiele, wiele innych umiejętności, które są w stanie nabyć dzieci z ZD, ASD (autyzmem) czy upośledzeniem umysłowym. A teraz coś, czego większość ludzi nie jest w stanie pojąć: bardzo duża ilość tych dzieci oraz dorosłych uczniów jest analfabetami, ponieważ nie są w stanie opanować umiejętności pisania przy jednoczesnej znajomości alfabetu. I wcale im to nie przeszkadza w realizowaniu się, znalezieniu pracy, budowaniu wiary w to, że mogą żyć na normalnym poziomie bez konieczności egzystowania na zasiłku. Kolejna ważna rzecz: rodzice ucznia mogą zapisać do tej szkoły uczeń każdym wieku. Współpracują z takimi firmami jak Helping Hands Florist pozwalającymi niepełnosprawnym budować wiarę w siebie i swoje możliwości, rozwijać umiejętności społeczne, ułatwiają wychodzenie do ludzi, wtapianie się w społeczeństwo. Piękna, długa opowieść, która pozwoliła mi spojrzeć na moje działania z innej perspektywy, podbudować wiarę w to, że to, co robimy ma sens, rozwiać nadmiar wątpliwości. W naszym świecie segregacji brakuje właśnie takich ludzi, którzy są w stanie powiedzieć o tym, co im się nie podoba, opowiedzieć o tym, co ich zachwyca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz