Etykiety

piątek, 9 listopada 2018

Jerzy Franczak "Święto odległości"


Jerzy Franczak, Święto odległości, Szczecin, Bezrzecza „Forma” 2018
„Ale dziś wszystko zamknięte, madame! Najmniejsze komórki społeczne sumują się w tłum, ludzi ogarnia patriotyczne uniesienie. Niech zamilknie wszystko, co nas wzajemnie dzielić może, a niech zabrzmi eden wielki głos!
-Tato, a po co wiszą te chorągiewki?
-To są flagi. Dziś mamy święto odległości.
-Odległości?”
Jerzy Franczak zabiera nas w świat relacji społecznych. Święto niepodległości staje się pretekstem do opowiedzenia o losach trzech przyjaciół będących reprezentantami odmiennych typów ludzkich: ojca rodziny, rozwodnika i starego kawalera. Pod tymi pozornie prostymi etykietami kryje się głębsza prawda o typach ludzkich, ich pragnieniach, ucieczkach, sukcesach i porażkach, światach poukładanych według nakazów społecznych i próbach wyrwania się z nich. Przyjaciele od lat niby są razem, ale każdy tak naprawdę pozostawiony jest samemu sobie, odosobniony, osamotniony. Wspólnota jest tylko pozorna, istnieje tylko wtedy, kiedy życie układa się dobrze, kiedy bohaterzy nie borykają się ze swoimi pragnieniami przejścia na kolejny poziom duchowości uwalniającej od ciężaru nakazów, powinności, obowiązków wobec bliskich, społeczeństwa, znajomych. W chwilach kryzysu odczuwają silne poczucie osamotnienia, jakiegoś takiego wewnętrznego bólu, poczucia klęski, upadku, słabości przypominającego nam to, co znamy z filozofii Fryderyka Nietzschego skumulowanego w słowach: „Człowiek jest czymś, co pokonanym być powinno” (Przedmowa Zaratustry. O nadczłowieku i ostatnim człowieku).
Bohaterzy wykreowani przez Jerzego Franczaka są słabi, osamotnieni, zawstydzeni i obnażeni ze swoimi pragnieniami: „Proszę się nie wstydzić, pod spodem, au fond, wszyscy jesteśmy nadzy”. Nasze ubrania, maski, odgrywanie ról społecznych nie pomaga, a wręcz podkreśla różnice między nimi. Nie ma tu miejsca na litość, a uczucie przyjaźni z człowiekiem, któremu się nie powiodło podszyte jest zawstydzeniem, bo po Nietzschowsku nie ma tu współczucia dla ludzi słabych, upadających, nie ma równości między tymi, którzy są podlegli, a tymi, którzy potrafią uwolnić się od ciężaru obowiązków. Aby zasłużyć na szacunek trzeba wspinać się – najlepiej samotnie - po szczeblach drabiny społecznej. Na samym szczycie jednak może okazać się, że w dół ściąga nas nieodcięta pępowina, przed którą uciekamy w świat fantazji. Całkowita samotność też nie jest dobra, ponieważ uświadamiamy sobie wtedy, że nie mamy wspólnego języka nawet z własnym dzieckiem. Uświadomienie sobie tego wywołuje poczucie klęski. Wydawałoby się, że wyjściem jest współtworzenie rodziny. Ale i tu człowiek jest sam. Pozostaje mu ucieczka we własną sferę duchową, przyjrzenie się sobie i kolejnemu stopniowi, na którym się znajduje. I tu po raz kolejny z pomocą przychodzi nam Nietsche w swoim najsłynniejszym i najbardziej wieloznacznym dziele, „Tako rzecze Zaratustra”: „Nazwę wam trzy przemiany ducha: jako duch wielbłądem się staje, wielbłąd lwem; wreszcie lew dziecięciem”. Wielbłąd to uosobienie duchowości poddanej ciężarom obowiązków wynikających ze społecznych obowiązków, kulturowych powinności. Kolejnym etapem jest lew wyzwalający się z tego ciężaru i wyrażający swoje pragnienia. Najwyższym stopniem jest dziecko jako uosobienie niewinnego, ale pozbawionego naiwności dziecka. I tak właśnie ułożone są kolejne części-rozdziały opowieści Jerzego Franczaka.
Pierwsza kryje w sobie duchowość wielbłąda. Stojący na najniższym poziomie świadomości, objuczony nakazami, zakazami, powinnościami, godzący się ze swoim losem niewolnika mogącego tylko w myślach uciekać do lepszych czasów, w których odczuwał poczucie sensu tego, co robi, beztroski graniczącej z dziecięcą zabawą. Wspomnienia wydają się tu płynąć niemal jak w Proustowskiej prozie: podróż tramwajem przenosi bohatera do czasów, kiedy jechał z rodzicami pociągiem. W swoim świecie powinności Michał pielęgnuje tęsknotę do czasów beztroski. To jest jedyna forma buntu, na jaki go stać. Objuczony niczym wielbłąd idzie wolno, ale systematycznie przez kolejne etapy życia, dzielnie znosi trudy, strofowania, krytykę, poczucie porażki, która nakazuje mu udawanie zajętego, aby nie wejść w relacje z bliskimi, bo to zawsze kończy się pouczaniem. Poddaje się temu, co narzuca mu otoczenie. Dziennikarz i ojciec dwójki dzieci wyzbywający się wolności i samodzielności - a co za tym idzie – odpowiedzialności za świat prostych nakazów „zrób”, „zanieś”, „zarób”, „kup”. Jego życie ogranicza się do bezwolnej rutyny, w której od czasu do czasu powraca pytanie: „Czy wolność oznacza równość, czy prawo do nierówności?”, co po raz kolejny pachnie filozofią Nietzeschego. Szczytem jego wolności jest męska wyprawa za miasto, gdzie w chaszczach może rozbić namiot, upić się, dewastować otoczenie, zgubić przyjaciela i bawić się w dwuznaczności bez społecznego karcącego spojrzenia i zastanawiania się „czy tak wypada”.
Druga opowieść zabiera nas do życia zgubionego w czasie męskiej wyprawy Tomasza będącego uosobieniem kolejnego poziomu duchowości: lwa wolnego od powinności. Wyzwolony ze związanych z posiadaniem rodziny, stałej pracy i miejsca zamieszkania obowiązków bohater może czuć się wyzwolony. Jednak społeczeństwo nie pozwoli mu na to. Bycie panem własnego losu wiąże się z izolacją z powodu biedy, poczuciem niższości, braku bliskich, niezrozumieniem ze strony dziecka, pogardą ze strony matki. Jego potrzeba wolności sprawia, że skutecznie odcina pępowinę, a kiedy w związku zaczyna czuć się osaczony kończy się to rozwodem. Tomek – uosobienie wolności – nie jest zdolny do skończenia jakichkolwiek studiów, ponieważ poddawanie się woli innych uważa za uciążliwe, a każdy ciężar przecież musi zrzucać ze swoich pleców. Jako dzikie zwierzę nie zdążył w czasie krótkiego ojcostwa nawiązać relacji z synem, a po rozwodzie jest to już nierealne, bo każde spotkanie z synem to jak zderzenie z innym światem, takim, w którym ważne są sentymenty, wspomnienia. Społeczną odpowiedzią na jego niedostosowanie się, brak chęci brania ciężaru na własne plecy jest izolacja i bezrobocie.
W trzeciej opowieści zawartej w „Święcie odległości” Jerzy Franczak zabiera nas do świata Pawła – poważanego wykładowcy, który właśnie uzyskał kolejny stopień awansu. Wolny duch żywiący się tym, co go bawi, interesuje, daje satysfakcję i unikający przyziemnych zmartwień to uosobienie dziecka niepotrafiącego odciąć pępowiny. „Niewinnością jest dziecię i zapomnieniem, jest nowopoczęciem, jest grą, jest toczącym się pierścieniem, pierwszym ruchem, świętego „tak“ mówieniem” ” (Przedmowa Zaratustry. O nadczłowieku i ostatnim człowieku). Samotne życie z matką staje się jego codziennością, z której pragnie się wyrwać. Duchowość dziecka będąca uosobieniem wolności i niewinności obciążona jest potrzebą tworzenia świata własnych wartości. To kończy się fantazjowaniem, uciekaniem w świat swoich pragnień przesłaniających mu jego prawdziwe życie. Bardzo dobrze oddaje to tekst, w którym czytelnik nieco się gubi, bo to, co dzieje się wokół Pawła to jakiś dziwny świat, a wszystko zaczyna się od świętowania obrony habilitacji. Wyprawa do klubu Mefisto, rozmowa z tajemniczą Ildiko, pogoń za swoimi ideami, prowadzonymi w głowie rozmowami, rozmyślaniami sprawiają, że razem z bohaterem przeskakujemy z tematu na temat bez poczucia związku między wcześniejszą i następną myślą.
„Nazwałem wam trzy przemiany ducha: jako duch wielbłądem się staje, wielbłąd lwem, wreszcie lew dziecięciem” (Przedmowa Zaratustry. O nadczłowieku i ostatnim człowieku). W książce Jerzego Franczaka owe przejścia wydają się nie istnieć. A jednak pojawiają się w czasach dzieciństwa, obowiązkowej nauki, zwiększania ilości obowiązków przez rodziców i otoczenie. Osobowość wielbłąda biernie poddaje się i bierze na siebie kolejne ciężary, a lew zrzuca je, przez co zyskuje odrzucenie. Osobowość lwa to bohater, który po skończonych studiach odrzuca drogę obowiązków, a swoją pasję zmienia w zabawę dającą wymierne korzyści.
„Święto odległości” Jerzego Franczaka to opowieść o społecznych i mentalnych odległościach między poszczególnymi duchowościami, osobowościami, grupami społecznymi. Pisarz każe nam się przyjrzeć jaki tworzymy naród, temu, w jaki sposób funkcjonujemy społecznie, jakie uprzedzenie towarzyszą naszemu życiu, w jaki sposób poddajemy się społecznym powinnością, jakie są granice naszej wolności, przeszłości, teraźniejszości, przyszłości. Tytułowa odległość jest tu bardzo szeroko rozumiana i daje bardzo szerokie pole do interpretacji. Ze względu na tercjalny podział tekstu, zawarte w poszczególnych częściach osobowości pozwalają na sięganie do dzieł innych filozofów. Także tych starożytnych i przymierzanie, do których typów osobowości pasuje ów opis. Można pobawić się tu w interpretację na podstawie Platońskiego „Państwa” z idealistycznym podziałem społeczeństwa na rzemieślników, wojowników i mędrców, którzy po przyjrzeniu im się z bliska sprawiają, że ów ideał upada i pozostaje poczucie społecznej klęski, utraty wiary w to, że ludzie mogą stworzyć dobry wzorzec dobrego społeczeństwa.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz