Etykiety

czwartek, 21 grudnia 2023

Wenanty Bamburowicz "Masy powietrza"

W pewnym wieku zaczynamy odmierzać czas docierającymi do nas informacjami o kolejnych zgonach. Coraz więcej znajomych umiera, a przestrzeń wokół nas wydaje się coraz bardziej pusta, zauważamy jak bardzo ulotne jest życie. Rozmowy toczą się wokół codziennych problemów, ale zahaczają też o tych, którzy przeminęli. Pojawiają się wspomnienia, tematy pokrewne, polityka, znane postaci. Wokół takich problemów toczy się akcja książki „Masy powietrza” Wenantego Bamburowicza.
Publikacje na pierwszy rzut oka jest zbiorem opowiadań, w których centrum znajdują się nekrologi znanych postaci. Razem z narratorem przyjrzymy się różnym znanym osobom. Są wśród nich pisarze, politycy, działacze, naukowcy, podróżnicy, księżniczki. Wszystkie łączy to, że grupka znajomych zaczyna z zainteresowaniem śledzić kolejne zgony, kolekcjonować wycinki z gazet, studiować życiorysy tych, którzy przeminęli na przełomie wieków. Każdy świstek jest pretekstem do przyglądaniu się różnorodnym losom, wyborom i postawom, stawiania sobie pytań o to jak czas, pochodzenie, miejsce urodzenia determinują nasz los. To sprawia, że zbiór można też czytać jak powieść, w której najważniejszym elementem są spotkania znajomych, prowadzenie dyskusji, dzielenie się własnymi doświadczeniami, spostrzeżeniami, pomysłami i odkryciami. Istotna jest tu otwartość i dyskusja, bez których nie ma miejsca na porozumienie. Przy okazji udajemy się w podróż po czasie, zmieniających się wartościach, dokonaniach, ale też rozczarowaniach, zderzeniach różnymi murami wytworzonymi przez systemy społeczne.
Cała historia (czyli pierwsze opowiadanie) zaczyna się od uchwycenia spotkania grupki znajomych. Jednym z tematów jest śmierć osoby, która na początku XX wieku ocalała z Titanica oraz różnorodność zegarów i ich sposoby odmierzania czasów. Wszystko w atmosferze biesiadowania, spotkań. Bohaterem kolejnej opowieści jest Karski, który w czasie II wojny światowej próbował dotrzeć do zachodnich polityków i opowiedzieć im o tym, co dzieje się w obozach koncentracyjnych, ale nikt nie miał wystarczającej ilości czasu i wiary ani woli. Od niego przechodzimy do sylwetek polityków, którzy na różne sposoby musieli odejść z życia publicznego. Są przywódcy, dyktatorzy i przemijający monarchowie. Narrator sięgając po kolejne historie płynnie przechodzi od przeszłości do teraźniejszości. Kolejne tematy stają się punktem wyjścia do następnych, pytania o rzeczy ważne, dostrzegania tego, co cenimy w życiu. Razem z uczestnikami dialogów obserwujemy zmiany kolei losów, poszukiwanie szans, ale też niemożność wyjścia poza schematy. Wszystkie historie krążą wokół władzy czasu. Ludzkie wpływy, pozycje i bogactwo są ulotne. Nie ważne czym przyjdzie nam odmierzać upływające życie (drogim zegarkiem czy tanim), ale jak wypełnimy dany nam czas, który okazuje się kapryśny i bardzo różnorodny, bo jedni żyją krócej, inni dłużej oraz muszą się mierzyć z różnymi wyzwaniami. Razem z bohaterami opowieści wędrujemy przez cały świat. Przypominamy sobie istnienie różnych grup interesów, powiązań. Pojawią się tu cesarzowe, księżniczki, wynalazcy, królowie, podróżnicy, mnisi, ale też i zwykli mieszkańcy polskiej prowincji z całym bagażem mankamentów i bolączek. Podróż odbywa się w czasie i przestrzeni Bywa dzieleniem się zdobytymi informacjami i zabieraniem do świata wspomnień. Jest też motyw sił witalnych, zaangażowania i powolnego tracenia sił, chorowania, zależności od drugiego człowieka. Główna akcja rozgrywa się na przełomie XX i XXI wieku. Resztę poznajemy z podsuwanych nam przez opowiadających historii. Dziewiętnaście opowiadań pozwala na wyłonienie paradoksów, zachowań społecznych, zaskakujących kolei losu. Uświadamiają, że jedną stałą w życiu jest zmienność i upływający czas. Wenanty Bamburowicz zabiera nas na spotkanie z takimi postaciami historycznymi jak  Herling-Grudziński, Karski, Baltus,  kochanka Goebbelsa, czeska aktorka Baarova, słynny profesor, któremu choroba odebrała zdolności, ostatnia caryca Bułgarii, mnich pomagający bezdomnym chłopcom, Powell, Brandbury, Leeper, aborygeński artysta Tjampitjinpa, Madela, Navratil, Kabili, Andrews, Riddell, Rofe. Jednych poznajemy ze względu na nich samych, innych z powodu wyborów dokonywanych przez znajomych, jeszcze inni są ledwo wspomniani, aby lepiej zobrazować postawę jeszcze innej osoby, jej znaczenie w określonej społeczności. Wszystkich wiąże czas, przemijanie, śmierć na przełomie wieku, czasu, który przemija jak pędzone wiatrem „masy powietrza”. Z lotu chmur obserwujemy zmiany na świecie, dostrzegamy nierówności, problemy, którym trzeba stawić czoła. Każde z nich zapewnia swoista podróż w czasie.
Najbliższe moim doświadczeniom jako dziecka z prowincji jest opowiadanie „W krainie potworów”, kiedy dwójka uczniów obserwuje otoczenie z perspektywy drzewa. Wchodzimy w prowincjonalną biedę, patologię, przemoc, budowanie pozycji władzy, podporządkowania innych, uzależnień i religijność towarzyszącą ludziom w PRL i na początku lat 90. XX wieku. Olbrzymie drzewo staje się centrum obserwacji starć różnych grup ludzi. Ich zwyczajna codzienność zostaje zestawiona z losem Paula Fregosi zmarłego w 2001 roku pisarza, podróżnika, marynarza, który mieszkał w Kanadzie, Brazylii, Australii i na Tahiti. Dzięki zaangażowaniu miał cały świat u stóp, widział wiele dziwów, ale to, co mógłby zobaczyć na polskiej prowincji zaskoczyłoby go: „A nie wiadomo, czy jakby zobaczył to drzewo z nami wtedy, jeden nad drugim, to by nie pomyślał, że takiego czegoś to nigdzie na świecie nie widział”.
Kolejny wycinek małomiasteczkowej rzeczywistości zobaczymy w  „O, przyszedł bokser”. Akcja kolejnych scenek otwiera przyjście chłopaka nazywanego bokserem. Dla niego nie istnieje nic przed jego przyjściem. Doświadczenie ludzkie to właśnie taki ciąg spotkań otwieranych powitaniami. Spotkanie po latach pozwala im na sentymentalną podróż do przeszłości, do której zachęca informacja o śmierci światowej gwiazdy jazzu, wspominanie wyzwań, którym stawiają czoła. Widzimy, w jaki sposób ułożyli sobie życie.  widzimy grupę przyjaciół z małego miasteczka po wielu, wielu latach.
Każde opowiadanie sprawia wrażenie zabierania nas na kolejne spotkania z grupką przyjaciół. Utwory są tak różnorodne jak grupa bohaterów. W jednych na pierwszy plan wysuwają się emocje, w innych jest spokojny ogląd informacji, refleksja nad tym, jak bardzo życie potrafi zaskoczyć i co im może przynieść skoro bohaterów historii rzucała po różnych kontynentach, wpływach socjalizacji i wychowania na dalsze losy. Uczestnicy rozmów z ciekawością przyglądają się kolejnym życiorysom, studiują zagadkowe wydarzenia, próbują sobie dopowiedzieć to, co ukryte i przemilczane. Każda historia jest podsuwana bez moralizowania, oceniania, ale za to z uświadamianiem jak bardzo różni potrafimy być w odmiennych okoliczności. Najlepiej uwidacznia się to na przykładzie historii o Valentine Alexie Leeper, która była świetną badaczką, ale sprawdzała się też jako asystentka ojca-wybitnego profesora, opiekunka rodziców niedołężniejących na starość, zabiegająca o ich estetyczny wizerunek, a sama nieprzykładająca wagi do wyglądu. „Stulatka” to piękne opowiadanie o tym, jak czasami otoczenie wpływa na nasze wybory i to jak jesteśmy postrzegani
Snute przez Bamburowicza opowieści uświadamiają nam, że dla każdego inne wydarzenia z życia mogą być istotne. Czasami to, co dla nas niepozorne może w przypadku innych zmienić życie, a nawet bieg historii. Kolejne postacie pod wpływem zbiegu okoliczności, dążeń, współprac zmieniają status społeczny. Narrator jest tu postacią utrwalającą dialogi znajomych. Tom zamyka ciekawe opowiadanie spinające całość, sprawiające poczucia, że na zbiór można też patrzeć jak na powieść o spotkaniach i pasji poznawania życiorysów tych, którzy właśnie odchodzą. Staje się obserwatorem z boku, jak ktoś, kto patrzy na zabawę dzieci w piaskownicy i próbuje je opisać. Tej zabawie towarzyszy łączenie różnorodnych pozornie oderwanych od siebie losów i połączonych datą. Szybko jednak odkrywamy, że łączy ich nie tylko zbliżony czas śmierci. Ważne jest też doświadczenie ocalenia: Michel Marcel Navratil (francuski filozof), jako dziecko ocalał z katastrofy Titanica, Jan Karski (polski prawnikiem, historykiem i politologiem) doświadczył życia w obozie koncentracyjnym. Laurent-Desire Kabila (kongijski wojskowym i politykiem, prezydentem Demokratycznej Republiki Konga) przeżył liczne misje, w których brał udział, Alexandre Vallance Riddell jako pilot myśliwców nie został zestrzelony, Gustaw Herling-Grudziński przeżył łagry. Każdy temat jest dobry do rozmowy. Spotkanie jest możliwością wymiany punktów widzenia, wejście do świata cudzych doświadczeń, otwierania się na inność. I tym sposobem do rozmów wkracza profesor tłukący się po rękach w tramwaju, migranci pracujący na nocną zmianę w zawodach, w których nie podjęliby się w swoim kraju, pracownik szpitala, który musi przebrać niepełnosprawną kobietę korzystającą z basenu, samotny naukowiec poszukujący sensu życia, reżyser teatralny tworzący scenariusz sztuki o aborygenach. Z każdym spotkaniem świat bohaterów się poszerza, wzbogaca o nowe doświadczenia. Taka szersza perspektywa, a której nie pojedyncze postaci pojawiające się w opowiadaniach są w centrum, ale osoby spotykające daje kolejną możliwość do analizy, dostrzegania tego, co w krótkich utworach może być niezauważalne: potrzebujemy się wzajemnie i swoich doświadczeń.
„Masy powietrza” Wenantego Bamburowicza to zbiór bardzo erudycyjny, wymagający skupienia i podążania za narratorem podsuwającym kolejne obrazy, a z nimi problemy społeczne. 













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz