Etykiety

środa, 4 stycznia 2023

Wanda Siubiela "Mroczna zasłona"


Każde zło można pokonać miłością – takie rewelacje od czasu do czasu wracają w filozofii. „Kochaj i rób co chcesz” to słowa Augustyna, do których wielu myślicieli wracało, aby zastanowić się, w jaki sposób wszelkie zło świata można zneutralizować miłością. W niektórych ujęciach można znaleźć zalecenie kochania także wrogów, tych, którzy nas skrzywdzili. Tylko dzięki takiej miłości możemy zmienić oblicze świata. Brzmi nierealnie? Troszkę tak. Idylle jednak kuszą i sprawiają, że chciałoby się w nie wierzyć, wyobrazić sobie, że mogą być prawdą. Z czymś takim spotkałam się w książce Wandy Siubieli „Mroczna zasłona” zabierającej nas w świat Anastazji, małej elfki.
Do opowieści wchodzimy po jakiś tragicznych wydarzeniach. Nie wiemy dokładnie, co się stało. Elfka jest zagubiona, ale jednocześnie szczęśliwa, że to, co się stało zakończyło się dobrze. Ma nadzieje, że teraz w uniwersum, w którym żyje będzie bezpiecznie, a rola jaką pełni pozwoli na zapewnienie wszystkim spokoju. Spotyka dziwną postać, która okazuje się być nią z przyszłości. Otrzymanie wskazówek pozwoli na zachowanie czujności oraz zyskanie świadomości, że najlepszym sposobem walki ze złem nie jest przemoc tylko dawanie dobra, brak negatywnych emocji. Im bardziej potrafimy to zrobić w stosunku do tych, którzy ranią tym większy wpływ mamy na to, co się na świecie dzieje.
Cały zamysł może wydawać się naiwny, ale kiedy popatrzymy na niego przez pryzmat wiedzy na temat tego, w jaki sposób zło się szerzy to w takich zwyczajnych relacjach może być to dobra wskazówka. Możemy bronić siebie bez nastawienia, że w tej obronie musimy zniszczyć drugą osobę. Młodziutka Anastazja to postać mądra, odważna i kierująca się w życiu miłością oraz dobrem. Wie, że nie może dać się wciągnąć w chęć zniszczenia kogoś, czyli zarazić się złem. Dostajemy tu bohaterkę pełną dobra mierzącą się z tymi, którzy chcą unicestwić świat oraz ciągle pilnująca swoich emocji, aby nie pozwolić na otwarcie się na zło. Sami źli bohaterzy też nie kierują się negatywnymi emocjami względem Anastazji. Robią określone rzeczy, bo taki jest ich cel i muszą do niego dążyć. Te relacje można opisać jak spotkanie niewinnej istoty z taką, która krzywdzi i mówi „Sorry, to nic osobistego”. I to pięknie pokazuje banalność zła, to jak często nie jest ono demoniczne tylko ogranicza się do wypełniania czegoś, co nazywane jest przeznaczeniem.
Sama akcja toczy się od rozmowy do rozmowy. Czasami jest to dialog z innymi, czasami ze sobą. Wszystko dzieje się tu powoli, bez pośpiechu. Mamy wrażenie zawieszenia i oczekiwania na moc miłości, którą zneutralizuje moc napędową mroku, przyglądanie się sobie i swoim doświadczeniom, odczuciom, jakie powstają w kontakcie ze światem.
Sama postać elfki ma swoje źródła w opowieściach nordyckich, w których istnieje podział na elfy światła (Liosálfar) oraz mroczne lub czarne elfy (Döckálfar lub Svartalfar). Pierwsze powiązane były z dobrymi bóstwami chroniącymi ludzi, pozwalającymi im przetrwać, stojącymi na straży. I tak jest też w opowieści Wandy Siubieli: nad Anastazją znajdują się istoty potężniejsze. Mała bohaterka jest narzędziem w ich woli i musi zrobić wszystko, aby mrok jej nie objął tak jak w przypadku tych, którzy są przez los zmuszeni do czynienia zła. Takie spojrzenie zmusza do zastanowienia się, w jaki sposób bronić się przed złem, jak wypracować sobie wolność pozwalającą na niekrzywdzenie innych i pomoc innym za pomocą prostych gestów. Uświadamia nas też, że samo zło może się rozprzestrzeniać, ponieważ my nie wyciągamy pomocnej dłoni do pokrzywdzonych. Zamiast tego często za mocno skupiamy się karaniu złego, analizowaniu jego czynów.
„Mroczna zasłona” to niekonwencjonalna opowieść o zmaganiu się dwóch sił, mierzeniu ze swoimi słabościami i wyznaczaniu celów, otwartości na innych.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz