Etykiety

czwartek, 31 sierpnia 2023

Katarzyna Kozłowska "Feluś i Gucio się nie nudzą" il. Marianna Schoett


Feluś i Gucio to duet, który na dobre zawitał w naszym domu. W serii książek o tych bohaterach znajdziemy opowieść oswajającą dzieci z koniecznością pójścia do przedszkola i emocjami pokazującą, w jaki sposób należy się zachowywać, wprowadzającą w świat zawodów, świętach, nudzie. Feluś i Gucio w grach zabierają też dzieci w świat sylab i liter oraz opowieści, dzięki czemu można wprowadzać najmłodszych w świat czytania. Są to ciekawe lektury dla przedszkolaków. Cała seria krąży wokół przedszkola relacji z rówieśnikami, doświadczania różnorodnych rzeczy. Tak jest też i książce „Feluś i Gucio się nie nudzą”.
Każda strona przybliża młodym czytelnikom inne aktywności. Mamy tu zarówno zabawy na świeżym powietrzu, jak i w budynkach, w upalne, deszczowe i śnieżne dni. Zobaczymy, co można robić w poczekalni do lekarza oraz w jaki sposób wykorzystać małe wypadki i otaczającą nas przyrodę do rozwijania wyobraźni. Przyjrzymy się różnym sposobom budowania kryjówek, wykorzystywania zabawek do nietypowych zabaw i eksperymentów. W dziecięcym świecie nawet patyk może być wspaniałym materiałem: można nim pisać, wymachiwać, czarować, trafiać do celu. A może Wam uda się wymyślić jeszcze inne zabawy z jego wykorzystaniem. Młodzi czytelnicy zobaczą też, że świetną rozrywką może być też pomaganie rodzicom, ćwiczenia fizyczne, spacery, uczenie się, spotykanie ze znajomymi i wiele, wiele innych. Feluś jest bardzo pogodnym bohaterem, który w każdej sytuacji znajduje sobie zajęcie, bo zawsze ma pod ręką swoje ciało i wyobraźnię oraz otaczający świat dający duże pole do zabawy. Wystarczy tylko chcieć. Mamy tu prostą opowieść wokół ciepłych ilustracji pokazujących pozytywne relacje bohaterów. Przewaga strony graficznej nad tekstem pozwala na wchodzenie do świata bohaterów z najmłodszymi czytelnikami. To pozwala też na wykorzystanie lektury w bardzo różnorodny sposób: na początku pokazujemy dziecku różnorodne rzeczy, a później zachęcamy do tego, by samodzielnie wskazywało przedmioty, aby z czasem nauczyć opowiadać. Jak widzicie jest to jedna z tych książek, która przez kilka lat będzie rosła z Waszą pociechą. Jestem też zwolenniczką wykorzystywania tego typu publikacji do wprowadzania języków obcych. To jak ją wykorzystacie zależy od pomysłowości Waszej i Waszego dziecka.
Wszystkie książki o Felusiu i Guciu to solidne lektury z wartościowymi treściami pozwalającymi dzieciom oswoić się z nową sytuacją, panujące w przedszkolu i poza nim zasady, co ułatwia uporanie się z wejściem w nowe miejsce, rozwijaniem samodzielności i stabilności oraz większej pogody wynikającej z pewności, że pozytywne uczucia są czymś, co możemy pielęgnować, a te negatywne czasami wynikają z konieczności stawania czoła nowym wyzwaniom. Autorka w każdej publikacji zachęca do rozwijania zainteresowań, próbowania swoich sił w różnych aktywnościach, pokazuje jak ważny jest kontakt z innymi, zdobywanie wiedzy i dlaczego każde zajęcie może być świetnym pretekstem do tego. Całość bardzo estetyczna. Ilustracje Marianny Schoett przyciągają uwagę małego czytelnika i pomagają mu wejść w nieznany, przedszkolny świat. Strona graficzna książki jest bardzo miła dla oka, postaci troszkę przerysowane (głowy większe), w ciepłych, pastelowych kolorach, i zabierają w świat, w którym coś się dzieje. Mamy tu podpowiedzi, w jaki sposób realizować określone zajęcia w domu, na placu zabaw lub w czasie wycieczek. Dzieci dowiadują się, że zabawa może wyglądać naprawdę bardzo różnorodnie: czasami będą potrzebne zabawki, a innym razem może być to pomoc w porządkowaniu domu czy przyglądanie się chmurom. Do tego każda aktywność jest tu pokazana w taki sposób, aby była dostosowana do wieku czytelników. Takie podejście pozwala pokazać dzieciom, że nie ma zajęć zbyt trudnych dla nich. Mamy tu przede wszystkim postawienie na wzmacnianie wiary we własne możliwości. Mali bohaterzy książki z uśmiechem na twarzy żegnają się z rodzicami i starszymi dziećmi, aby pójść do przedszkola, w którym czeka na nie klejenie, wycinanie, malowanie, rysowanie, ale też próbowanie nowych smaków, eksperymentowanie z kształtami oraz zdobywanie wiedzy, zabawy z muzyką, rzeźbiarstwem, malarstwem. W czasie remontu mają okazję na stworzenie niezwykłych dzieł na ścianie, a gotowanie i pieczenie pozwoli na eksperymenty w kuchni i cieszenie się smakami ulubionych potraw. Bardzo podoba mi się, że zagospodarowanie czasu, poszukiwanie zajęć jest tu pokazane w bardzo różnorodny sposób. Dziecko może zobaczyć, że bohater książki ma czas dla siebie i samodzielną zabawę, w czasie której może naśladować pracujących rodziców lub wykorzystać wyobraźnię.
Uważam, że „Feluś i Gucio się nie nudzą” to kolejna publikacja bardzo dobrze wprowadzająca dzieci w temat zagospodarowywania sobie czasu, poszukiwania zajęć pozwalających na rozwój oraz interakcje, budowanie relacji społecznych, wspieranie wrażliwości estetycznej. Dzięki stworzonej przez Katarzynę Kozłowską i Mariannę Schoett serii możemy pokazywać dziecku cóż niezwykłego będzie mogło robić w nowym miejscu z nowymi znajomymi, w jaki sposób będzie mogło doświadczać miłych rzeczy, uczyć się, z jakimi emocjami może mieć do czynienia, w co może się bawić, jakie święta obchodzić. Takie wyjaśnianie zaowocuje szybszą adaptacją i mniejszymi problemami emocjonalnymi związanymi z rozstawaniem się na kilka godzin z rodziną, a także większym zainteresowaniem otoczeniem.




















Elise Gravel "Arlo i Pips. Miłość ci wszystko wykracze"


Kiedy miłość do twórcy zaczyna się od określonego dzieła to znaczy, że jest ono świetne i idealnie trafiło w nasze oczekiwania czytelnicze. Do tego związane jest z interesującą nas tematyką. My mamy słabość do zwierząt. A wśród nich nie możemy przejść obojętnie obok ptaków. Stada kruków skutecznie przyciągają naszą uwagę. I właśnie z tego powodu nie mogłam nie sięgnąć po pierwszy ton serii „Arla i Pipsa” autorstwa Elise Gravel. Sięgnęłam, przeczytałam z córką i się zachwyciłyśmy. „Cóż to jest za książka?!” – powtarzałam sobie z zachwytem w myślach, kiedy zaczynałyśmy przygodę z bohaterami w „Królu ptaków”. Na drugi tom zatytułowany „Kra, kra, masakra” i trzeci „Miłość ci wszystko wykracze” czekałyśmy z niecierpliwością. Za każdym razem już po otwarciu książki mamy cudne ilustracje pokazujące wronę w różnych sytuacjach. Czarny i przez to często niedoceniany ptak jest tu pokazany w koronie. Czasami poważny, czasami zaskoczony, zaciekawiony, znudzony, zmęczony, odpoczywający itd. Te rysunku są bardzo proste i jednocześnie fantastyczne, bo pokazują całą gamę emocji i przez to bardzo podobały się mojej córce. Już te pierwsze strony były pretekstem do prostych ćwiczeń polegających na nazywaniu emocji. A im dalej tym więcej wiedzy i możliwości wykorzystania publikacji do terapii logopedycznej.
Zacznijmy jednak od pisarki i rysowniczki słynącej z wielu powieści rysunkowych dla dzieci. Elise Gravel ma na swoim koncie bardzo dużo książek. Znajdziemy tam opowieści o dzieciach, dorosłych, relacjach między ludźmi, uchodźcach, informacjach, grzybach, zwierzętach, roślinach, emocjach, uczeniu się nowych rzeczy. Wszystkie łączy to, że autorka w przygody bohaterów wplata ciekawostki ze świata nauki.
Seria o Arlo i Pipsie na razie ogranicza się do trzech tomów. Jesteśmy po lekturze trzeciego tomu i troszkę niepokoi mnie to, że może być to ostatnie spotkanie. Trzymam kciuki za to, żeby seria rozrosła się. Jeśli zakochacie się w twórczości Elise Gravel tak jak ja to mam dla Was znakomite wieści. W sprzedaży jest też jej książka pt. „Fake newsy. Inwazja morderczych majtek!” (dwa miesiące temu Wam polecałam), „Ma być tak jak chcę” i „Ziemniak na rowerze”. Jej powieści graficzne charakteryzuje prosta kreska w połączeniu ze stonowanymi kolorami oraz skupienie się na relacjach, jakie panują między bohaterami. W akcję wpleciony jest prosty humor, świetne dialogi i przemycanie dużej dawki wiedzy.
Cała opowieść o Arlo (wronie amerykańskiej) i Pipsie małym ptaszku zaczyna się od zachwytów pierwszego bohatera nad sobą. Nowy przyjaciel zauważa, że są piękniejsze od niego ptaki, ładniej śpiewające, inteligentne. Arogancki Arlo jednak pokazuje, że ma powód do zadzierania nosa: wspaniale śpiewa, bo potrafi naśladować różne odgłosy, świetnie wygląda, bo jego pióra mienią się w słońcu. Do tego ma duży mózg, piękne wnętrze, posługuje się narzędziami, kocha wartościowe (błyszczące), potrafi innych przechytrzyć i jest podziwiany. W słowniku tego bohatera zdecydowanie nie istnieje słowo „skromność”. No chyba, że w kontekście innych istot.
Ten arogancki styl bycia Arlo w drugim tomie jest nieco przytemperowany. Co prawda na początku ptasi bohater jest złośliwy, znudzony i zapatrzony w swoją niezwykłość, ale z czasem zostaje utemperowany zakochaniem się w mądrzejszej Marlo, która bardzo wielu rzeczy nauczyła się od badaczki testującej inteligencję krukowatych. Z drugiego tomu dowiemy się, że kruki są bardzo pamiętliwe, kochają uczyć się nowych rzeczy, szukają rozrywek, uwielbiają się popisywać w czasie lotu i są towarzyskie. Poza tym zobaczymy, że nie są to taki złowrogie ptaki za jakie uchodzą. Zobaczymy też jak radzą one sobie w mieście.
W trzecim tomie zobaczymy z jednej strony zadufanego w sobie Arlo, ale też jednocześnie wspaniałego i troskliwego partnera oraz odpowiedzialnego ojca, a także potrafiącego docenić pomoc przyjaciela. Arlo i Marla są ze sobą i zamieszkują razem. Przyjrzymy się, w jaki sposób i z czego budują gniazdo, kiedy samiczka składa jajka, jak długo je wysiaduje, jak wygląda opieka nad młodymi, dlaczego nauka komunikacji z innymi przedstawicielami gatunku jest dla nich ważna oraz kiedy uczą się latać. Mamy tu cudowną opowieść o rodzicielstwie, ale bez lukrowania. Arlo i Marla są wyczerpani opieką i z wdzięcznością korzystają z pomocy Pipsa, który może nauczyć kruczątka nowych umiejętności.
W opowieści mamy prostą akcję i humor oparty o zderzenie samouwielbienia Arlo ze zdziwieniem małego żółtego ptaszka oraz w czasie udowadniania, że ma on powody do dumy. Przy okazji poznajemy inne gatunki ptaków, odwiedzamy różne miejsca i dowiadujemy się jak różnorodne diety mają ptaki. To, co dla krukowatych jest smakołykiem innych może brzydzić. Nie zabraknie tu też wątku ekologicznego i wycieczki do dużego miasta i nad morze, gdzie będziemy mogli podejrzeć zachowania zwierząt i ludzi. W drugim tomie przyjrzymy się zachowaniu ptaków w mieście, poszukiwaniu rozrywek oraz diecie i sposobom radzenia sobie z różnymi wyzwaniami. Trzeci toczy się głównie wokół wychowywania kolejnego pokolenia i dbania o to, aby dzieci przejęły doświadczenie rodziców, czyli mamy tu duży nacisk na naukę.
Ta niepozorna powieść ilustrowana zawiera wiele ciekawostek o krukowatych. Czytelnicy odkryją, że te niepozornie wyglądające ptaki naprawdę potrafią zaskoczyć nie tylko pięknym wnętrzem, ale też całą masą talentów. Dowiemy się też, że niektórzy naukowcy uważają, że krukowate są tak inteligentne jak siedmioletnie dzieci i na pewno mądrzejsze od małp człekokształtnych.
Kolejną rzeczą, która bardzo podobała nam się w tej publikacji to relacja między bohaterami. Przechwalający się Arlo i sceptyczny żółty mały ptaszek świetnie oddają sposób funkcjonowania osób, które czują potrzebę przechwalania się. Z tym, że Arlo faktycznie ma się czym chwalić. Jak się czuje z tym Pips? Czy bohaterzy mają szansę na rozwinięcie głębszej więzi? Do tego mamy zderzenie samooceny z przebojowością. Okazuje się, że mądry Arlo jest nieśmiały i potrzebuje pomocy niepozornego Pipsa, aby poznać inne ptaki, a kiedy już zostaje ojcem przydaje mu się chwila wytchnienia i pomoc w opiece nad dziećmi.
„Arlo i Pips” Elisy Gravel to absolutnie fantastyczna seria. W czasie lektury była spora dawka śmiechu. Uwielbiam, kiedy pod pozorem zabawnej opowieści córka dowiaduje się ciekawych rzeczy, które może w swoim otoczeniu zaobserwować. Kruki i wrony są absolutnie fantastyczne i kochamy obserwować stada tych ptaków. Teraz wiemy o nich jeszcze więcej i na więcej rzeczy zwracamy uwagę. Zdecydowanie polecam.













poniedziałek, 28 sierpnia 2023

David Eagleman "Dynamiczny mózg. Historia nieustannych przeobrażeń"


David Eagleman jest jednym z neurobiologów, po którego artykuły naukowe i publikacje popularnonaukowe sięgam w ciemno. Ma on niesamowitą zdolność opowiadania o skomplikowanych rzeczach w prosty i obrazowy sposób. Do tego każda jego kolejna książka pozwala przypomnieć sobie wcześniej zdobytą wiedzę oraz poszerzyć ją o kolejne informacje. Amerykański neurobiolog wprowadza czytelników w zawiłe problemy z humorem i niesamowitą lekkością. Polecałam Wam już kilka lat temu jego „Mózg. Opowieść o nas” oraz „Mózg incognito”. Teraz przyszedł czas na „Dynamiczny mózg. Historię nieustannych przeobrażeń”. We wszystkich tych publikacjach znajdziecie mniej więcej to samo. Wszystko przez to, że autor zakłada, że czytelnik nie zna wcześniejszych książek i nie miał okazji zdobyć informacji na temat tego jak działa mózg. To jest fantastyczny zabieg, bo za każdym razem możemy sobie przypomnieć podstawy. Do tego zawsze podsuwa nam dużo kolejnych ciekawostek, wiadomości.
Wszystkie wymienione przeze mnie książki Davida Eaglemana zabierają nas przede wszystkim w wędrówkę po organie, dzięki któremu możemy budować swoją tożsamość, uczyć się, okazywać emocje, przekazywać wiedzę. Niepozorna masa przypominająca swoją konsystencją gęsty kisiel ma niesamowity wpływ na nas, a jednocześnie pozwala nam mieć wpływ na nią. Wszystko zależy od stopnia świadomości naszego otoczenia i nas, tworzenia nowych sposobów kształcenia, wykorzystywania potencjału drzemiącego w tym najbardziej tajemniczym organie, o którym powstało wiele prac naukowych, wokół którego prowadzone jest wiele badań pomagających zrozumieć jego wpływ na funkcjonowanie ciała i który ciągle jest wielką zagadką oraz sprawia, że ciągle nie jesteśmy w stanie pomóc wielu osobom w polepszeniu ich funkcjonowania, bo ich własne mózgi płatają figla złą gospodarką chemiczną. Naukowe prace często są pisane specjalistycznym, niezrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy językiem, a przecież każdy z nas powinien posiadać choć minimum wiedzy o mózgu i właśnie z myślą o takich czytelnikach powstały książki Davida Eaglemana, badacza, który potrafi w prosty sposób mówić o skomplikowanych sprawach. Mało tego: potrafi opowiadać o nich w tak obrazowy sposób, że czyta się ją jak powieść z szybką, wciągającą akcją. Napisanie nudnej rozprawy naukowej nie jest wielkim wyczynem, ale napisanie pracy zawierającą dużo wiedzy w taki sposób, że czytelnik nie może się oderwać od lektury jest wielkim osiągnięciem.
Autor wprowadza nas w świat mózgu przekazując nam podstawową wiedzę na temat budowy, pracy i sposobu rozbudowywania oraz utrwalania powiązań w mózgu. Dowiemy się jak bardzo tajemniczym, zawierającym wiele niewyjaśnionych zjawisk jest on organem oraz jakie obserwacje pomagają nam na poszerzenie wiedzy i jak bardzo przypadek oraz różnorodne wypadki przyczyniły się do obecnego stanu wiedzy o nim. Przyjrzenie się elastyczności, możliwości rozwoju, staje się pretekstem do omówienia piętna, jakie odcisnęły na dzieciach rumuńskie sierocińce powstałe w wyniku przymusu do rozrodu. Omawianie wpływu dzieciństwa i lat młodzieńczych pomaga zrozumieć, w jaki sposób oddziałujemy na przyszłych dorosłych, jak kształtujemy ich uprzedzenia oraz lęki, a także sposób funkcjonowania w społeczeństwie, umiejętność okazywania emocji, otwartość na wiedzę, odmienne poglądy, a także asertywność. David Eagleman uświadamia nas, w jaki sposób rozwijają się różne obszary mózgu dzięki naszym wytężonym ćwiczeniom oraz jaki wpływ na nas ma ciągłe uczenie się nowych rzeczy. Pokazuje jak niesamowicie wielkie znaczenie ma środowisko, w którym się wychowujemy, kultura, która daje nam różne możliwości, ale też powoduje ograniczenia.
Neurobiolog stopniowo wprowadza nas w świat mózgu, przybliża podstawową wiedzę, by z każdą stroną zabierać nas w podróż po coraz bardziej specjalistycznym słownictwie (opartym o nabyte w trakcie lektury) oraz wiedzy pozwalającej zrozumieć najbardziej zadziwiające sposoby funkcjonowania niepozornego organu. Publikację wzbogacono wieloma anegdotami, ciekawostkami, rysunkami, wykresami, dzięki czemu lektura jest interesująca. Przeplatanie wiedzy ciekawymi rubrykami sprawia, że czytelnik nie ma czasu na nudę, a do tego utrwala sobie nabytą wiedzę. Ponad to autor zaraża swoich czytelników własną fascynacją mózgiem, co przebija przez każdą stronę. Pokazuje nam jak niezwykły potencjał i sposób funkcjonowania ma ten organ, jak niesamowite możliwości i wiele nieodkrytych zagadek takich jak inne sposoby odbioru i interpretacji bodźców z otoczenia, możliwości oraz przeszkody w niwelowaniu wielu niepełnosprawności oraz ograniczeń, jakie wynikają z braku umiejętności interpretowania sygnałów płynących ze zmysłów.
Dla mnie szczególnie interesująca była część pozwalająca zrozumieć etyczne i religijne aspekty ludzkiego życia, wpływ różnych zmian w mózgu na nasze postępowanie oraz nastawienie do różnorodnych dogmatów, a także to w jaki sposób wykorzystywane są różnorodne skojarzenia, aby nami manipulować. Nie zabraknie tu istotnych informacji o tym, w jaki sposób ludzie nakłaniani są do ludobójstwa, jak wówczas zmienia się ich mózg oraz cennej informacji, że każdy z nas może być poddany takiej manipulacji, przez co trzeba bardzo uważać na informacje docierające z mediów. Ludobójstwo i manipulacja są tu elementami ściśle powiązanymi. Pojawiają się również etyczne problemy odpowiedzialności za dokonane zbrodnie, wpływ zmian w mózgu na wzrost agresji. Po takim spojrzeniu na mózg okazuje się on organem nie tylko tajemniczym, niezbadanym, ale i bardzo niebezpiecznym, a jednocześnie niezbędnym i na razie nie do podrobienia przez żadną technologię, którą jest w stanie wymyślić za to doskonale radzący sobie z ową technologią. Mózg ukazany jest jako organ, który ulega ciągłej zmianie. Na niektóre mamy wpływ, na inne nie.
Poza rozmyślaniami na temat tego, w jaki sposób ludzki umysł doskonale radzi sobie i szybko uczy się wykorzystywać nowe narzędzia nie zabraknie przyjrzenia się czemuś, co my – ludzie mamy od milionów lat na wyciągnięcie ręki: mózgi innych ludzi. Interesujące jest to, w jaki sposób oddziałujemy na siebie wzajemnie przez wchodzenie ze sobą w relacje, kształtowanie się pod wpływem rozmów, lektur, obcowania z określonymi ludźmi. W tym spojrzeniu pobrzmiewa echo starożytnego postrzegania człowieka jako zoon politikon (Arystoteles "Polityka"), czyli zwierzęcia społecznego, niezdolnego do rozwinięcia swojego potencjału w oderwaniu od innych ludzi.
Bogata tematycznie publikacja składa się z dwunastu głównych rozdziałów, pozwalających laikom stopniowo wejść w świat badań neurologów. Dowiemy się, w jaki sposób budowana jest tożsamość, odkrywana rzeczywistość, jak filtry zacierają nam właściwe spostrzeganie wielu rzeczy, w jaki sposób reakcje zachodzące w mózgu nami rządzą, jaki mają wpływ na nasze decyzje, jak bardzo mózg połączony jest z innymi organami oraz oddziaływaniem otoczenia, jakie możliwości daje nam technologiczna przyszłość, ale też jak duże znaczenie ma rozwijanie twórczych umiejętności.
David Eagleman traktuje czytelnika z szacunkiem i powagą rozumiejąc, że osoba niezajmująca się badaniami nad mózgiem może wiele rzeczy nie wiedzieć i pomaga te podstawowe informacje zrozumieć, dzięki czemu publikacja będzie doskonałą lekturą dla każdego zainteresowanego funkcjonowaniem naszego umysłu, a jednocześnie nieposiadającego na ten temat żadnej wiedzy, ani nieobeznanego z naukowym słownictwem. Mózg w ujęciu Davida Eaglemana powołującego się na badania naukowe to fascynujący i ciągle nieodkryty organ. Jak stwierdza autor: „Gdyby nasz mózgi były na tyle proste, by dało się je zrozumieć, my nie bylibyśmy na tyle mądrzy, by je rozpracować”.










środa, 16 sierpnia 2023

Jana Wagner "Żywi ludzie"


Doświadczenie różnorodnych epidemii urastających do wielkości pandemii co jakiś czas wraca do ludzi. Pojawianie się tajemniczej siły bezwzględnie uśmiercającej kolejne jednostki jest też częstym tematem w filmach i książkach pokazujących świat zagłady. Jeśli prześledzimy różnorodne wiadomości to żyjemy w świecie, który ciągle funduje nam tego typu zagrożenie, ale udaje nam się je w porę zażegnać, nasze organizmy się do nich przyzwyczajają, a sam wirus wcześniej czy później wycofuje się. Zdarzają się jednak od czasu do czasu przypadki, że wszystko wymyka się nam spod kontroli. Mała wiedza o świecie w połączeniu z szybko ewoluującymi wirusami mogą dać zaskakujące efekty. Kolejne wieści o śmierci powodują panikę. Powracające w tym obrazy zagubienia, strachu oraz niewydolności władzy to dość dobrze oddawane reakcje na nieznane zagrożenie. Jana Wagner także sięgnęła po ten motyw w cyklu „Pandemia”, w którym przenosi nas do Rosji. Ludzie stają naprzeciwko zaskakującego wroga jakim jest tajemniczy wirus.
Pierwszy tom zatytułowany „Pandemia” to opowieść o próbie przetrwania. Pojawia się tu strach połączony z niedowierzaniem i zagubieniem. Ludzie szukają odskoczni uciekając w alkohol. Do tego niby się izolują, ale jednak potrzebują bliskości, więc te kontakty z innymi się pojawiają i w ten sposób mimo różnorodnych ograniczeń wirus się rozprzestrzenia, kolejne osoby chorują, umierają, a żyjący muszą liczyć zapasy, szukać miejsc, w których mają szansę na przetrwanie. Otoczenie nie ułatwia sprawy. Przyroda wydaje się pomagać niewidzialnemu niebezpieczeństwu. Trzeba uciekać. I właśnie tę podróż zobaczymy w pierwszym tomie. Pisarka pokazuje bardzo różnorodne reakcje ludzi na siebie. Widzimy bohaterów, którzy uciekają przed gęsto zamieszkałymi. Poszukiwanie domu, który da im schronienie będzie obfitowało w wiele wyzwań i niebezpieczeństwa pojawiające się nie tylko ze strony przyrody.
„Żywi ludzie” przenosi nas do miejsca położonego w dalekiej Syberii. Mieszkający w zaniedbanym domu z dużymi zapasami jedzenia bohaterzy bardzo szybko odkryją, że czas przelatuje im przez palce. Do tego jedzenia mają zdecydowanie za mało. Nie mają na kogo liczyć. Do mieszkających w okolicy ludzi podchodzą nieufnie. Boją się podstępnej napaści. Zamiast tego na położony kilka kilometrów od nich dom przychodzi śmierć, przez co budynek pozostaje opustoszały i pełen zapasów, które mogą uratować im życie lub zabić ich. Pojawią się dylematy, czy można w ten sposób ryzykować. Czy sam wirus jest jedynym zagrożeniem? Czy pojawienie się nowych sąsiadów przyniesie wybawienie czy kolejne zagrożenie? A co z długą zimą na Syberii? Jak bohaterzy poradzą sobie z wyzwaniami ze strony przyrody?
Jana Wagner cykl „Pandemia” napisała dziesięć lat temu. Pojawiają się w nich wątki, które znane są z innych dzieł post apo. Mamy tu pokazanie jak ludzie tworzą małe społeczności, w których będą o siebie dbali i rywalizowali z innymi. Pisarka świetnie oddaje atmosferę zagrożenia, zagubienia, nudy, niechęci, zniechęcenia i jednoczesnej walki o przetrwanie, zdobywania zapasów. Widzimy, że dzieją się tu straszne rzeczy, ale wszystko jest w oddali i w zwolnionym tempie. Mijają dni, tygodnie, narastają frustracje i zmęczenie nową sytuacją, niepewność wywołana kolejnymi zagrożeniami, nieufność wobec innych. Widzimy świat oczami bohaterki, która w ewakuującej się na syberyjską wyspę czuje się osamotniona mimo, że wokół niej jest sporo osób. Pokazuje nam zagubienie wywołane brakiem prywatności i apatię wywołaną długimi nocami oraz mrozem.





Soman Chainani "Akademia dobra i zła. Upadek"


Baśnie i mitologie oraz legendy mają to do siebie, że ukształtowały różnorodne wzorce. To właśnie z nich wyrosły skojarzenia, które wpisały się w nasze wyobrażenia. Bazujące na religijnych uprzedzeniach przekonania jasno wskazują jak wyglądają dobrzy i źli. Grzech lub zło zawsze był postrzegany jako coś, co deformuje ciało, sprawia, że brzydota zaczęła być kojarzona jako ingerencja złych mocy. To z kolei przełożyło się na wzorce w sztuce: dobrzy bohaterzy przyciągali uwagę urodą, źli odpychali brzydotą. Wystarczyło na nich spojrzeć, żeby wiedzieć, co będzie dalej, komu życzyć źle. Soman Chainani łamie te wzorce, wychodzi poza nie w serii „Akademia Dobra i Zła”. Do tego z wprawą bawi się baśniowymi motywami, pokazuje nam alternatywne historie, zabiera w intertekstualną podróż po utworach literackich, dzięki czemu zobaczymy znane nam baśnie i klasykę, ale poddaną dekonstrukcyjnemu spojrzeniu, w którym ważne jest wątpienie. Z tego powodu nie ma tu prostych wzorców, łatwych rozwiązań, a sami bohaterzy są bardziej realni. I mimo, że jest to świat pełen magii i cudów to mamy wiele problemów, które są nam bliskie. Pojawia się tu przyjaźń, miłość, zazdrość, nieporozumienia. Bywają zdrady, przemoc, rywalizacja. Wykreowany przez Somana Chainaniego świat jest intrygujący, wciągający i pełen niebezpieczeństw. Cykl rozrastał się, pojawiały się kolejne postacie, wątpliwości, pytania i teraz przyszedł czas na prequele pozwalające poznać wcześniejsze losy bohaterów.
„Upadek” to bezpośrednia kontynuacja „Początku” ale też tom, w którym pojawiają się wątki z innych tomów. To nie znaczy, że trzeba je wszystkie znać. Historia jest tak napisana, że jest autonomiczna, ale też zachęca do sięgnięcia po inne tomy. Do tego tym razem udamy się do świata powieści „Piotruś Pan” J.M. Barriego. Pojawią się pytania dotyczące dobra i zła, wątpliwości dotyczące tego, czy dyrektorzy znaleźli się w odpowiednich miejscach. Narastająca między nimi rywalizacja przyczyni się do zachwiania równowagi, co grozi upadkiem dotychczasowego porządku. Dowiemy się, że już od jakiegoś czasu w świecie Akademii dzieje się coś dziwnego. Szkoła ma coraz mniej uczniów. Zaradzenie tego wymaga pozyskania nowych wśród zwyczajnych ludzi nienależących do świata magii. Szybko okaże się, że takie rozwiązanie jest bardzo niebezpieczne. Ujrzymy tłumy żądne krwi. Równolegle toczy się akcja, w której śledzimy losy pirata Jamesa Haka uświadamiającego przyjaciół jak bardzo niebezpieczny jest Piotruś Pan i zachęcający ich do obalenia dyktatora. Wyprawa do świata zarządzanego przez małego chłopca okaże się o wiele bardziej zaskakująca niż opowieści czyhającego na życie władcy pirata.
Bardzo podoba mi się nieco inne spojrzenie na baśnie, pokazanie jak historia mogła wyglądać z innego punktu widzenia. Do tego poruszony jest tu motyw kłamstwa, tkwienia w błędzie. Autor pokazuje też, że nie ma czegoś takiego jak szczęśliwe zakończenia, bo życie ciągle podsuwa wyzwania.
Ciekawa, poruszająca ważne problemy opowieść o różnych wzorcach kulturowych, dostosowaniu się do wymogów tłumu, ale też wychodzeniu poza schematy, podejmowaniu śmiałych decyzji. Po raz kolejny przekonamy się, że świat nie dzieli się wyłącznie na „dobro” i „zło”, ale jest spektrum tych wartości. Do tego samo dobro może okazać się złe, a zło zaskakiwać czystym dobrem. Prawdę o bohaterach można odkryć dzięki analizie ich czynów i intencji. Każdy z bohaterów musi odnaleźć swoją prawdziwą tożsamość. Czy im się uda i który jest którym? Co z tego wyniknie?
Soman Chainani wprowadza nas do świata pozornie chaotycznej opowieści, która z perspektywy wszystkich tomów staje się uporządkowana i pouczająca. Do tego autor wykorzystuje znane postaci, motywy, każe spojrzeć na nie z nieco innej, nowej perspektywy. Odkurza znane postaci, przeplata wątki i robi to rewelacyjnie. „Akademia Dobra i Zła” to świetny cykl zarówno dla niedoświadczonych czytelników jak i tych mających duże rozeznanie w tekstach kultury. Odkrywanie podsuwanych przez Somana Chainaniego motywów będzie świetną rozrywką.



Kathleen Glasgow "Girl in pieces"


Człowiek jest zwierzęciem społecznym. Zauważyli to już starożytni filozofowie. Bez innych ludzi nie możemy funkcjonować. Współcześni psycholodzy i neurolodzy poszli jeszcze dalej: do prawidłowego rozwoju, poczucia bezpieczeństwa i rozwijania dobrych relacji potrzebujemy bliskości, poczucia przynależności. Bez tego możemy rozwijać w sobie zachowania autodestrukcyjne i patologiczne, czyli będziemy krzywdzić siebie i innych. Wszystko w imię oddalenia od siebie uczucia pustki, poczucia krzywdy, nieprzystawania. Kathleen Glasgow należy do pisarek świetnie wprowadzającą czytelników w tego typu problemy młodych ludzi. W jej publikacjach pojawia się stały repertuar problemów, z jakimi mierzą się młodzi ludzie: nieporozumienia między rodzicami i młodzieżą, śmierć bliskiej osoby, przemoc, depresja, próby samobójcze, ale jest też miłość, przyjaźń, pomoc i wychodzenie z dołka, odbijanie się od dna. Każda publikacja ma inny temat przewodni: pojawia się problem wychowania przez jednego rodzica, jego utrata, nieprzystawanie do grupy rówieśniczej z powodu biedy lub określonego charakteru. Do tego mamy problem niepełnosprawności, uzależnienia, chorób psychicznych, prób samobójczych czy samookaleczania. Akcję napędza starcie na linii rodzic-nastolatek. To właśnie te nieporozumienia, wzajemne oczekiwania i pretensje sprawiają, że trwa między nimi stereotypowy konflikt. Rodzicom albo wydaje się, że ich pociecha jest mała i chcą kontrolować każdy jej krok albo wymagają zbyt dużej samodzielności. Z kolei młodzi albo mają poczucie osaczenia albo osamotnienia. Trudno tu o złoty środek. Tym razem opowieść, w której bohaterzy będą należeli do obu grup: jedni będą zbyt zaopiekowani, a inni porzuceni i krzywdzeni psychicznie i fizycznie. Utrata przyjaciółki, która była dla Charlie Davis szokiem. Jedyna bliska jej osoba z powodu próby samobójczej stała się poważnie niepełnosprawna. Będąca w śpiączce dziewczyna już nie może być dla niej wsparciem. To sprawia, że bezdomna bohaterka ma poczucie utraty ostatniej osoby, której na niej zależy. Trudne doświadczenie w komunie bezdomnych i kumulacja złych wydarzeń doprowadzają do tego, że dokonuje ona kolejnych samookaleczeń. Poznajemy ją milczącą na oddziale psychiatrycznym. Zobaczymy przebieg terapii i tego jak bardzo jest ona uzależniona od tego, czy ktoś bliski może za nią zapłacić. Bez pokrycia kosztów musi opuścić oddział chociaż nadal potrzebuje leczenia. Na szczęście jest coś, co ją trzyma przy życiu: ma przyjaciela, w którym jest zakochana. To on umożliwia jej przeprowadzkę do cieplejszego stanu, daje wsparcie w stawianiu pierwszych samodzielnych kroków. Wejdziemy do świata bohaterów, którzy z różnych powodów są poranieni, rozsypani, poszczątkowani. Mamy tu pięknie pokazane jak działają ludzie pod wpływem różnorodnych substancji uzależniających oraz od zadawania sobie bólu, okaleczania się, zmieniania swojego wyglądu.
Kathleen Glasgow zabiera nas do świata trudnych tematów. Mamy tu pokazanie chorego rodzica, jego problemy emocjonalne, załamania, samobójstwo, wychowywanie dziecka w pojedynkę, brak społecznego wsparcia, pracę za niskie wynagrodzenie, chorobę, bezdomność oraz przeżywanie żałoby. Pojawił się też wątek wykluczenia i prześladowania przez rówieśników. Charlie Davis jest bohaterką niemającą łatwego dzieciństwa i czasu dorastania. Pisarka opowiada bardzo realistyczną historię o wyzwaniach, z którymi ma do czynienia sporo nastolatków. Temat straty, żałoby i depresji są tu bardzo ważne. Zwłaszcza, że zdecydowania za mało uwagi poświęcamy zdrowiu psychicznemu młodych ludzi. Do tego pokazuje z jak dużym problemem borykają się osoby mające problem z nawiązywaniem relacji społecznych. Czytając relacje Charlie Davis miałam wrażenie, że jest to osoba w spektrum autyzmu: wycofana społecznie, niesamowicie intensywnie przezywająca, zagubiona w różnorodnych relacjach między ludźmi i mająca wielką potrzebę bliskości.  Mogą to być jednak zachowania wyuczone, spowodowane takimi, a nie innymi realiami, w których dorastała. To uświadamia nam z jak wieloma problemami miała do czynienia i jak bardzo one się na niej odbiły. Często wydaje nam się, że problemy młodzieży są niepoważne. Kiedy jednak przyjrzymy się życiu wielu z nich okazuje się, że muszą zderzać się z wyzwaniami, które powaliłyby niejednego dorosłego. Takie książki jak „Girl in pieces” pozwalają otworzyć nas na problemy, z którymi muszą sobie poradzić.
Kathleen Glasgow uświadamia swoim czytelnikom, że każdy nieco inaczej przeżywa śmierć bliskiej osoby. Pokazuje też, że żałobę trzeba przejść, że nie da się jej obejść i nie ma na nią lekarstwa czy sprawdzonego sposobu. Do tego jest to trudny i bardzo długotrwały proces, w którym sami możemy pomóc sobie. Oczywiście potrzebne jest wsparcie bliskich. A co jeśli oni przeżywają podobne poczucie straty? Co jeśli sobie z tym nie radzą i zaczynają się oddalać od dziecka? Co jeśli osoba, na którą powinniśmy móc liczyć zaczyna stosować przemoc psychiczną i fizyczną, a kiedy mamy wystarczająco dużo sił, aby się obronić wyrzuca nas na ulicę? Główna bohaterka ma żal do matki o to, że jej życie wygląda tak, a nie inaczej. Czy jej życie musi determinować ciężki bagaż doświadczeń?
„Girl in pieces” to poruszająca, pełna emocji i trudnych tematów lektura. Mamy tu przemianę bohaterki z osoby z traumami w taką, która nie żyje wyłącznie przeszłością tylko zaczyna wyznaczać sobie cele, nawiązywać relacje i chwytać okazje do kształtowania swojej przyszłości.
Autorka uświadamia, że kiedy popadamy w bezgraniczną otchłań musimy szukać pomocy u specjalisty. Pomoc psychiatry traktuje jak wsparcie każdego innego lekarza. Bez wsparcia nie da się wrócić do codzienności. Niesamowicie ważne jest tu ciągłe wsparcie przyjaciół, ich czuwanie nad bohaterką, która ciągle trafia w różne miejsca, w których ma okazję poznać różnych ludzi i ich historie, przy których ma okazję nabrać pewności siebie i rozwijać swoje umiejętności oraz przekonać się, że każdy z nas może popełnić błędy i kogoś skrzywdzić.
„Girl in pieces” nie jest sielankową lekturą dla młodzieży, ale opowieścią o trudach życia, złu, z którym muszą się mierzyć młodzi ludzie. Pisarka ma niesamowity dar łączenia różnych wątków, wplatania nowych i wielką świadomość, że codzienność wielu osób to nie komedia romantyczna tylko ciąg dramatów. Całość napisana w taki sposób, że działa oczyszczająco na czytelnika, a nie przygnębiająco. Zdecydowanie polecam nie tylko młodzieży.



poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Bohdan Dyakowski "Zgrana kompania na wiejskim podwórku"


Uwielbiamy sielskie klimaty prowincji, ale z domieszką solidnej wiedzy o otoczeniu i zmysłem obserwacji oraz gawędziarstwa pobudzającego wyobraźnię. Coraz częściej do czytelników trafiają opowieści o najbliższej naturze. Pozwalają one spojrzeć na otaczające nas zwierzęta i rośliny. Każdy autor ma swój specyficzny sposób oprowadzania czytelnika po swoich spostrzeżeniach. Każdy też przemyca sporą dawkę wiedzy. Jednym z nich jest Bohdan Dyakowski, którego książka „Zgrana kompania na wiejskim podwórku” wygląda dość niepozornie. Zaledwie 140 stron. Do tego nieliczne zdjęcia pokazujące poznawane bliżej zwierzęta. Jednak kiedy zaczynamy czytać zauważamy, że przenosimy się do świata fantastycznego, niczym wyjętego z „Żywota człowieka poczciwego” Mikołaja Reja, ale z nastawieniem na zachwyt nad dziką i oswojoną (udomowioną) przyrodą istniejącą tuż obok człowieka.
Do opowieści wchodzimy wczesną wiosną, kiedy jeszcze można zobaczyć śnieg. Zobaczymy, które zwierzęta potrzebują dokarmiania, jak wyglądają ich zachowania, kiedy na polach pojawiają się pierwsze oznaki wiosny, które do nas wracają, jak wygląda praca nad gniazdami, sezon godowy, pomaganie człowiekowi w uprawie, ale też podjadanie zbiorów. Autor pokaże nam, że warto przymykać oko na to skubanie owoców i zbóż, bo dzięki ptakom mamy mniej owadów. Zobaczymy też w jaki sposób reagują na potencjalne drapieżniki, jak się kolejne pokolenia rozwijają, zdobywają umiejętności, nabywają samodzielności, bawią. Bohdan Dyakowski personifikując bohaterów swoich opowieści nie odbiera zwierzętom cech zwierzęcych. Wręcz przeciwnie. Mamy tu podkreślone zachowania poszczególnych gatunków. Opowieść jest barwna, pełna empatii, poczucia humoru i sporej dawki wiedzy, dzięki czemu mamy szansę lepiej zrozumieć zachowania zwierząt. Tekst napisany w taki sposób, że płynie się przez kolejne historie. Do tego mamy wrażenie uczestniczenia w spacerze po zagrodzie, w której można podpatrzeć, a to wróble, wrony, jaskółki, jeżyki, bociany, myszy, trznadle, dzierlatki, zięby, szpaki, różnorodne owady (szerszenie, mole, bąki bydlęce, gzy bydlęce, narzępiki końskie, spuszczle i wiele innych), sowy i inne drapieżniki oraz zwierzęta żyjące w zagrodzie. Zobaczymy jak wyglądają interakcje, jak rozwijają się w tym czasie rośliny, z jakimi szkodnikami mamy do czynienia i czy na pewno wyrządzają aż tak dużo szkód jak nam się może wydawać. Autor wprowadza nas do świata ciekawostek związanych z zachowaniami zwierząt, budową ich ciał oraz sposobami zdobywania pożywienia.  Mamy wrażenie bycia współobserwatorami, którzy mogą zachwycić się wiejskim otoczeniem.
„Zgrana kompania na wiejskim podwórku” to fantastyczna publikacja popularyzująca wiedzę. Napisana przez biologa publikacja odznacza się prostym i jednocześnie żywym, barwnym językiem. Książka powstała na podstawie obszerniejszej publikacji pt. „Z naszej przyrody”, którą też warto kupić, bo wchodzenie do świata zwierząt w towarzystwie Bohdana Dyakowskiego to fantastyczna przygoda.
Ze względu na to, że autor był biologiem dostajemy tu sporą dawkę wiedzy. Opowiedziana jest ona niczym ludowe gawędy czy baśnie, w których zatrzymujemy się przy każdej istocie. Pisarz zachwyca się tu każdym napotkanym stworzeniem, jego wyglądem zachowaniem, zwyczajami, ogromem pracy jaką wykonuje w przyrodzie.
Czytając tę książkę na głos córce płynęłam przez tekst. Jest on pięknie dopracowany i dzięki temu przyjemnie się czyta. Do tego zdjęcia pozwalają młodym i starszym czytelnikom na zerknięcie jak wygląda opisywane zwierzę. Można też spróbować wyszukiwać je we własnym otoczeniu. Fantastyczne opisy zdecydowanie przyciągają uwagę młodych czytelników. Publikacja świetnie sprawdzi się jako czytanka do poduszki oraz jako wsparcie edukacji przyrodniczej. Zdecydowanie polecam.