Etykiety

piątek, 31 stycznia 2014

Metatesjofobia

W pewnej małej wiosce żyła młoda kobieta. Mieszkała z matką tuż obok krewnych. Nie znała świata poza swoim podwórzem, ponieważ nigdy nie podróżowała. Bała się oddalić od matki od czasu, gdy ta w dzieciństwie opowiedziała jej historię o duchach, porywających zbyt śmiałe dziewczynki. Wychowywała się wśród rodziny i opowieści o wojnie oraz złym świecie znajdującym się tuż za płotem. Nikomu nie przeszkadzał jej brak samodzielności, ponieważ w domu zawsze było sporo zajęć. Razem z matką wyszywała, dziergała, wyplatała przedmioty na sprzedaż, które później wujek, mieszkający obok, zawoził na targ, z którego przywoził wszystko to, czego kobiety potrzebowały. Życie płynęło im spokojnie, beztrosko. Zawsze miały, co jeść. Nie traciły zbyt wielu pieniędzy na stroje, bo i tak nigdzie się nie pokazywały. Stara matka i młoda córka podczas pracy śpiewały. Każdą pieśnią odmierzały czas do posiłków. Ich życie było monotonne. Nie było w nim dzieci, śmiechu, spontaniczności.
Pewnego dnia matka umarła. Przerażona córka musiała opuścić dom, aby wybrać trumnę i ubiór dla matki. Okazało się, że pieniądze, które zaoszczędziły  nie starczą na najprostszą trumnę. Dziewczyna długo walczyła z sobą. Bała się ulicy, ale jeszcze bardziej bała się wyjechać, aby zarobić pieniądze na pogrzeb matki. Karmiona codzienne opowieściami o złym świecie, płakała wychodząc z poza podwórze. Dobry wuj znalazł jej pracę i codziennie zawoził i odwoził do niej. Młoda dziewczyna była na tyle przerażona nową sytuacją, że bała się rozmawiać z ludźmi. Była jak przestraszona myszka, szybko chowająca się do własnej norki. Ludzie śmiali się z niej. Nikt nie potrafił zrozumieć jej fobii chodzenia tuż przy murze, ucieczki przed otwartą przestrzenią i tłumami. To nie jej wina, że została wychowana w świecie strasznych opowieści. Ile rzeczy, opowieści ogranicza nas samych? Gdzie u nas miejsce na rozsądek? Zamykamy się w swoich małych światkach, uciekając przed przestrzenią. Proste monotonne życie, będące często tylko egzystencją, jest dla nas oazą. Z wygodnictwa nie wychodzimy poza nasze podwórze. Co takiego musiałoby się wydarzyć, aby ludzkość przestała żyć fobiami, opowieściami, zabobonami, aby ludzkość mogła w pełni wykorzystać swój potencjał?
Kiedyś byłam pewna tego, że całkowicie wykorzystuję możliwości swojego mózgu-w końcu tyle czytam i myślę. Nie możliwe, aby było inaczej. Byłam też przekonana, że ludzie rodzą się głupsi i mądrzejsi. Lata nauki sprawiły, że wiem, jak bardzo się myliłam. Każdy rodzi się taki sam. Każdy posiada tyle samo inteligencji. Tylko od naszego wychowania i od nas samych zależy, na ile korzystamy z daru rozumu. Nie ma ludzi głupich. Są tylko ludzie, którzy zbyt mało wierzą w siebie i świat, którzy zamknęli się w „podwórzu" lokalnych przekonań, strachów.
Każdy z nas choć troszkę boi się zmian. Nowa praca, nowe studia, nowe coś tam. Z jednej strony to bardzo ekscytujące, mobilizujące, z drugiej istnieje coś, co mówi nam, że będzie trudno, że sytuacja może być ponad nasze możliwości.
Czy aby na pewno? Przecież są śmiałkowie podróżujący po całym świecie. Nic ich nie powstrzymuje. Brak pieniędzy? To nie problem. Zawsze można w każdym miejscu na świecie zarobić na jedzenie i podstawowe środki (a podstawowe środki do życia nie kosztują zbyt wiele, musimy tylko wiedzieć, co jest nam niezbędne).
Ja osobiście doświadczyłam tego, co to znaczy wyjechać bez funduszy. Co prawda celem mojej podróży nie było zwiedzanie (przynajmniej nie na początku), ale nauka.
Pochodzę z małej mieściny, gdzieś na końcu świata. Mam nadzieję, że nikogo tu nie obrażam z tym końcem świata, bo w sumie jakieś drogi tam prowadzą. Problem jednak istnieje z komunikacją-nie ma pociągów, autobus dwa razy dziennie... czyli typowa polska dziura, do której zaglądam na wielkie święta i na wakacje (i to nie przez brak sympatii do polskich dziur, tylko bardziej przez liczne zajęcia).
Wracając jednak do podróżowania -i wyrwania się z małej miejscowości-kiedy odkryłam, jak niewiele potrzebuję i jak wiele potrafię, nagle zniknęły moje granice mentalne.
Pierwszy rok studiów to zajęcia na dwóch kierunkach, w dwóch różnych miastach... bez indywidualnego toku studiów i tym podobnych udogodnień (po liceum nie dostaje się takich prezentów). Czy jestem jakaś super zdolna? Nie. Po prostu wiedziałam, co jest moim celem.
Dlaczego mi się udało? Ponieważ nigdy nie słuchałam innych na temat tego, co powinnam, co wypada, jak trzeba.
Sama pod wpływem otoczenia przez jakiś czas (prawie dwa lata) dążyć do tego, o czym marzyłam. Teraz znowu wyruszam w podróż (na początek mentalną).

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Pyrki z gzikom

składniki:
-ziemniaki
-ser biały (twaróg)
-szczypiorek
-koperek
-ogórek
-pomidor
-śmietana
-sól
-pieprz
wykonanie:
Nieobrane ziemniaki ugotować (najlepiej w garnku na parze). Biały ser utrzeć ze śmietaną. Szczypiorek i koperek pokroić drobno. Dodać do sera. Pomidor i ogórek pokroić w kostkę i również dodać do sera. Dodać do tego soli i pieprzu.
Ziemniaki podaje się gorące w mundurkach. Do tego „gzika” (czyli ser z dodatkami).
Istnieją różne wersje robienia „gziki”. W mojej rodzinie zawsze pod dostatkiem było wszystkich tych składników, więc babcia i mama robiły takie bardzo kolorowe gziki. U znajomych widziałam sam ser z solą, pieprzem i szczypiorkiem lub koperkiem.

znaczenie

ZNACZENIE WE WSPÓŁCZESNYCH DOKTRYNACH JĘZYKOZNAWCZYCH
Współczesne doktryny językoznawcze w zasadzie odchodzą od utożsamienia znaczeń ze zjawiskiem psychicznym albo z przedmiotem albo z pojęciem.
W zamian bierze się pod uwagę znaczenie jako relację wiążącą znak w danym zewnętrznym układem odniesienia.
Ze względu na różne układy odniesienia aktywne w procesie komunikacji wyróżnia się następujące typy znaczeń:
ZNACZENIE STRUKTURALNE - odpowiada ono relacji danego znaku do innych znaków. Dany znak znaczy o tyle o ile pozostaje umiejscowiony w określony sposób wśród innych znaków w dwojaki sposób: 1) w systemie językowym, np.: wyraz w systemie leksykalnym danego języka; 2) w wypowiedzi umieszczony w jakimś kontekście
ZNACZENIE SYGNIFIKATYWNE - odpowiednie relacje znaków do określonej treści pojęciowej
ZNACZENIE DENOTATYWNE- odpowiada relacji danego znaku do odpowiedniej klasy oznaczonych przedmiotów.
ZNACZENIE PRAGMATYCZNE- odpowiada relacji znaków do zamiaru komunikacyjnego nadawcy wypowiedzi oraz do reakcji na nią odbiorcy.

Homenaje a María Barrus Martínez

Maria Barrús Martínez (Antequera, Malaga 1920 - Sevilla, 28 sierpnia 1972) hiszpańska śpiewaczka flamenco znany jako La Nina de Antequera.
Niña de Antequera osiągnęła popularność jako artysta w latach 40-tych. Od tego czasu występowała między innymi  z El Niño de la Huerta, Niña de la Puebla, Pinto Pepe, Pepe Marchena, Enrique Montoya, Porrina Badajoz, Rafael Farina, Antonio Molina, Juanito Valderrama, Jose Fuentes Aynat.
Dzięki niezwykłej dyskografia dla Columbi, szczególnie wybitnymi pieśniami fandangos. Śpiewała również milongi, tanguillos, granainas i zambras, przez co stała się popularny w Hiszpanii. Dzięki swoim pieśniom flamenco zyskała miano złotego głosu Andaluzji. Zmarła w wypadku drogowego, w Sewilli w 1972 roku.
Jej piosenka ‘En el Coto de Doñana’ pojawia się w Drżącym ciele reż. Pedra Almodóvara.


W Coto de Doñana zabili
 zabili psa mego.
Znaleźli go w zielonej gęstwinie błądzącego
 tam był ślad jegobył.
 W całej Andaluzji
 nie ma psa lepszego od psa mojego.
O, jak pięknie skakał
 za zającami w rozmarynie.
 O, a jakże piękne, kiedy wracał
 z tym co delikatnie przynosił do mnie.
 Był kluczem do mojego gospodarstwa
i najlepszym wartownikiem
niepozwalającym żadnemu wilkowi się zbliżyć
do baranków w zagrodzie.
Był najodważniejszym z odważnych
 i nie mniej szlachty.
 zobaczyć to trzeba było podczas gry
z moimi dziećmi na pastwisku.
 Nie było innego psa nad psa mego.
 U źródeł przy kamiennym krzyżu
 tymianek i rozmaryn.
 W cieniu dąb szary,
 a tam mój pies pogrzebany.
 już nastał krez mojej radości,
 Ach, co za smutna moja gwiazda,
 pocieszeniem moim był
 i zmniejszał cierpienie w mym życiu .
 O, jak szczęśliwy opuścił
 zostając w górach na polowaniu.

En el Coto de Doñana han matado
 mataron a mi perro.
 A una cierva entre las verdes jaras
 él iba siguiendo.
 En los contornos de Andalucía
 no había otro perro como mi perro.
 Ay, qué bonito cuando saltaba
 tras de las liebres por el romero.
 Ay, qué bonito cuando volvía,
 con qué cuidado me las traía.
 Era la llave de mi cortijo
 y del ganao su centinela,
 no había lobo que se acercara
 a los corderos en la ribera.
 Era valiente con los valientes
 y no lo había con más nobleza.
 había que verlo cuando jugaba
 con mis chiquillos en la dehesa.
 No había otro perro como mi perro.
 En la fuente de la cruz de piedra
 tomillo y romero.
 A la sombra de una gris encina
 yo enterré a mi perro.
 Ya se acabron mis alegrías,
 ay, qué penita de mi lucero,
 él consolaba las penas mías
 y de mi vida los sufrimientos.
 Ay, qué contento cuando salía
 por esos montes de cacería. (Refrán).

niedziela, 26 stycznia 2014

trup organizacyjny UE



Wizję wspólnoty państw Europy snuli wielcy myśliciele wszystkich krajów na początku XX wieku. Już wtedy taka organizacja pozapaństwowa, pozanarodowa wydawała się ludziom odpowiednim rozwiązaniem pozwalającym oderwać się od problemów gospodarczych i społecznych oraz umożliwiającym stworzenie przeciwwagi dla rosnącej potęgi USA. Rok 1952, a później 1958 miały być początkiem wielkiej organizacji zastępujących narody, ale od początku zakładała ona więzi gospodarcze, a dopiero od 1991 roku ingerencję w pozostałe sfery życia.
Ideały piękne, ale czy powstała przeciwwaga? Czego nam brakuje do stworzenia prawdziwej potęgi? Boimy się wynarodowienia? A może za bardzo kochamy USA i pragniemy by powoli rywalizowały z Rosją i Chinami? Wielkim błędem Unii Europejskiej jest jej tkwienie w organizacjach państwowych, których wewnętrzne interesy, nieuczciwość polityków pochodzących z nizin społecznych oraz ciągła rywalizacja państewek zamiast współpracy prowadzi do ośmieszania idei.
Wydawałoby się, że I wojna światowa nas czegoś nauczyła. Nie. Potrzebowaliśmy kolejnej. Czy i ta nas nie nauczyła, że dbanie o interesy jednego państwa, że wyścig szczurów jest wielkim błędem? Zamiast uczciwej współpracy mamy ciągłe przepychanki na arenie międzynarodowej, opluwanie, wyszydzanie, a wszystko w obronie ojczyzny (z którą na początku XX wieku nikt za bardzo się nie utożsamiał), powstałej sztucznie przez wykreowanie wspólnych celów. Obecnie mamy inne cele i ten sztuczny międzynarodowy twór powinien służyć ich realizacji. Nas jednak takie błahostki jak rosnące bezrobocie, starzenie się społeczeństwa, problemy służb zdrowia, ingerencje USA, ciągłe braki finansów na naukę, laboratoria, technikę nie interesują. Kluczowym problemem dla wszystkich państw jest rozrastająca się administracja, ponieważ rządzący uważają, że mają za mało urzędników, którzy pomogliby im realizować cele. Państwo jednak nie powinno opierać się na rzeszach osób piszących raporty, rozliczających po kilka razy obywateli, ale na osobach, które wejdą w społeczeństwo i zaczną działać przez pracę naukową, bez której niemożliwe jest istnienie techniki.

sobota, 25 stycznia 2014

studentów leczyć się nie opłaca

Ponad trzy lata temu moje przeziębienie ciągnęło się jak smród za wojskiem. W międzyczasie zdążyła się pochorować też koleżanka ze studiów (sympatyczna dziewczyna kilka lat młodsza ode mnie). Zapisałyśmy się w tym samym terminie do lekarza, żeby sobie przy okazji poplotkować, potowarzyszyć. Ona jest spoza miasta i w dodatku z innego województwa. Niezarejestrowana do przychodni, więc czekało ją jeszcze zapisanie się, wybór lekarza, a później umówiona wizyta.
Administracja, rejestracja i inne sprawy znajdowały się na parterze budynku, więc nie trzeba było biegać. Kiedy weszłyśmy do przychodni kolejka do okienka wydawała się nie mieć końca. Ja osłabiona po chorobie, ona chora. Stałyśmy na zmianę. W końcu udało nam się dobić do „czarującej” pani w okienku.
Dziewczyna podała wypełnioną deklarację, potrzebne dokumenty (rodziców miała po jakimś wypadku na rentach inwalidzkich, a jako studentka pracowała na umowę zlecenie, więc sama nie miała ubezpieczenia): ksera legitymacji rencisty i ostatnich odcinków renty i jakiś świstek potwierdzający, że jest ubezpieczona. Pani w okienku poprawiła okulary, skrzywiła się i stwierdziła, że nie przyjmuje i nie zapisuje dziś dodatkowych pacjentów, bo lekarz się rozchorował i zostało tylko dwóch. Po czym dodała: „Poza tym pani jest studentką. Nam się nie opłaca”.
Zaczęłyśmy coś tam tłumaczyć jej o przysiędze Hipokratesa, że tam nie ma nic o opłacaniu się. Pani poradziła nam, aby iść do pobliskiej przychodni. Ja sprawdziłam jak tam moja kolejka do lekarza. Okazało się, że znowu kolejki się nałożyły i jeszcze z godzinkę muszę czekać, więc poszłyśmy do przychodni, w której koleżanka już kiedyś była zapisana, ale kilka lat temu i z jakiś powodów musiała przepisać się do lekarza w swoim mieście.
Pani w rejestracji kazała nam poczekać i spytać się o zgodę lekarza. Po kilkunastu minutach wyszła z gabinetu pacjentka a za nią lekarz. Koleżanka pokazała dokumenty i spytała się czy lekarz ją przyjmie. Mówiła mu, że kilka lat temu była zapisana do przychodni. On kazał poczekać. Sprawdził w komputerze, że faktycznie mają ją w danych, ale nie ma kartoteki, bo się przepisała. Prosiła, aby móc się zapisać do przychodni. Lekarz zaczął tłumaczyć, że jemu studentów przyjmować się nie opłaca, bo oni dziś w jednej przychodni, jutro w innej. Tłumaczenie koleżanki, że potrzebuje jednorazowej wizyty, a byłaby zapisana przynajmniej rok, nie pomogło.
Lekarz zaproponował jej wizytę prywatną, za którą skasował sto złotych! Dla studentki, która pracuje, aby mieć od pierwszego do pierwszego to wcale nie mała kwota. Gdyby to były pieniądze z stypendium socjalnego pewnie mniej, by ją zabolało, ale takich pieniędzy nie dostanie, bo jako pracująca studentka o kilkanaście złotych przekracza dochód na osobę w rodzinie, a bez pracy nie miałaby za co żyć. Czasami mam wrażenie, że w przysiędze Hipokratesa znajdujemy słowa: „i obiecuję leczyć tych, których się opłaca”.
Sytuacja od tamtego czasu się nie zmieniła. Wczoraj do lekarza próbowała się dobić moja inna młodsza studiująca koleżanka i scenariusz ten sam.

nad grobem terrorysty

Hura!  Osama bin Laden nie żyje! Teraz będziemy bezpieczni! – zgodnie okrzykują politycy nieznający realiów i mentalności fanatyków religijnych. Świat wydaje się piękniejszy, bezpieczniejszy, wspanialszy, bo wolny od terrorysty. Czy jego śmierć jednak była aż tak ważna? Może daje pozorne poczucie bezpieczeństwa i radość z ukarania tego, który przyczynił się do śmierci wielu ludzi. Jesteśmy zwierzętami, które lubią mścić się za doznane krzywdy i żadna doktryna jak na razie nie wyplewiła z nas tej brzydkiej cechy.
Na śmierć Araba czekał głównie świat chrześcijański, czyli ci, którzy przez osoby zdystansowane w ocenie doktryn są ogniwem łączącym judaizm z islamem. To ogniwo głosi wspaniałe zasady przebaczania, braterstwa. To w końcu w Nowym Testamencie znajdujemy przypowieść o dobrym Samarytaninie, który pomógł obabionemu i skatowanemu podróżnemu, kiedy nawet gorliwi wyznawcy mijali go obojętnie. Znajdujemy tam też nakaz nadstawia niania drugiego policzka. Dlaczego jednak świat chrześcijański nigdy się tymi zasadami nie kierował? Czyżby wszyscy chrześcijanie żyli w zakłamaniu, tak jak wszyscy muzułmanie głoszący szerzenie wiary niosącej pokój i w imię tego pokoju zabijający ludzi?
Islam jest taką samą religią, jak i chrześcijaństwo. Żądza zemsty, powoływanie świętych, obwoływanie męczenników jest równie głupie, jak i w jej poprzedniczce, w której ginący podczas szerzenia „słowa bożego” stawali się wzorcami do naśladowania. Męczennicy za wiarę zawsze byli bohaterami, którzy w oczach przeciwników religijnych mogli uchodzić za takich samych morderców, jak Osama bin Ladem.
Śmierć w imię własnej wiary, zabijanie niewiernych, tępienie grzeszników już w Starym Testamencie jest wspaniałym czynem zgodnym z wolą „Boga”. Nowy Testament to utrwalił. Islam tylko powiela wzorce. Wynosi ponad masy tego, który potrafił walczyć lepiej niż inni.
Terrorysta jest świętym! Terrorysta jest wzorem do naśladowania! Terrorysta jest w raju z dziewicami! Tak było, jest i będzie w każdej religii, w której nakazuje się szerzenie wiary wśród niewiernych, w każdej w której niewiernych należy zabijać.
Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie mają na swych dłoniach tyle samo krwi niewiernych. Oddychamy z ulgą po śmierci mordercy, ale nie możemy być bezpieczni dopóki będzie on uznawany za świętego, męczennika, który zginą w imię wiary.
Wiadomość o śmierci bin Ladena i zapoznanie się z opiniami osób stojących na czele państw uczucie politowania wobec niewiedzy. Śmierć jednego człowieka – nawet najbardziej złego – nigdy nie sprawi, że nasze życie, nasz świat będzie bezpieczniejszy. Może stać się wręcz przeciwnie. Nie zdziwi mnie, jeśli Osama znajdzie naśladowców, którzy zaczną gorliwiej szerzyć islam, by móc tak, jak on cieszyć się wiecznym szczęściem i wspaniałym haremem dziewic.


(przedruk z wcześniejszego bloga; 1.5.11 r.)

Rudolf Carnap

J. Woleński, Rudolf Carnap jako filozof nauki, [w:] Filozofia współczesna, red. Z. Kuderowicz, t. 2, Warszawa 1990.
Rudolf Carnap (18 V 1891 Rondsforf- 14 IX 1970), studia w Jenie i Fryburgu Badeńskim. Jednym z jego wykładowców był Gottlob Frege- twórca współczesnej logiki matematycznej. Studiował: filozofię, matematykę i fizykę. Doktorat: dysertacja o czasie. Od lat 20 utrzymywał stały kontakt naukowy z Hansem Reichenbachem (filozofia naukowa). W 1924 poznał Moritza Schlicka (twórca Koła Wieeńskiego). W 1930 r. spotkał polskich filozofów i logików: T. Kotarbińskiego, S. Leśniewskiego, J. Łukasiewicza i A. Tarskiego. Od 1931 do 1935 r. profesor filozofii przyrody w Pradze. Od 1935-1952 r. w Chicago.
Poglądy:
-empiryzm;
-przekonanie o bezwartościowości poznawczej metafizyki, o jej bezsensowności;
-fizykalizm-możność konstrukcji jednolitego dla całej nauki języka opartego na pojęciach fizyki;
-emotywizm- oceny i normy etyczne są wyrazem emocji, a nie poznania.
W swoich rozważaniach stosował metodę analityczna nazywaną racjonalna rekonstrukcją. Metoda ta polega na konstrukcji odpowiednich języków formalnych, w których dane zagadnienie można jasno i precyzyjnie postawić, a następnie ewentualnie rozwiązać.
Problem kryterium sensowności wiedzy
Kryterium sensowności wiązało się ze znalezieniem sposobu odróżnienia metafizyki od wiedzy. Przedstawiciele Koła Wiedeńskiego uważali, że zdania należące do nauki są sensowne w przeciwieństwie do metafizycznych pseudozdań pozbawionych sensu.
Schlick: sens zdania to metoda jego weryfikacji; zdanie jest sensowne wtedy i tylko wtedy, jeśli jest logiczną konsekwencją skończonego zbioru tzw. zdań protokolarnych, które są raportami z doświadczenia, czyli można je zweryfikować.
Popper zarzucił tej teorii, że eliminuje ze zbioru zdań sensownych uniwersalne prawa nauki, ponieważ nie są ona dedukowalne w skończonej klasie zdań protokolarnych. Kryterium weryfikalności miało być prawo falsyfikacji, które Carnap odrzucił.
Carnap zaproponował parę redukcyjną mającą ułatwić weryfikację prawdy, gdzie Q1 to termin, a Q2, Q3, Q4 to terminy definiujące terminy:
  • 1) jeżeli przedmiot a zostanie poddany testowi Q2, to jeżeli przedmiot a zachowa się w sposób Q3 to posiada własność Q1;
  • 2) jeżeli przedmiot a zostanie poddany testowi Q4, to jeżeli przedmiot a zachowa się w sposób Q5, to nie posiada własności Q1.
Definicje redukcyjne zdaniem Carnapa są charakterystyczne dla nauk teoretycznych. Wg niego zdania muszą spełniać warunek empirycznej sensowności zdań (zdanie jest poprawne empirycznie, kiedy jest potwierdzalne przez zdania zawierające wyłącznie predykaty obserwacyjne. Zdania uniwersalna są potwierdzalne jedynie częściowo przez zdania zawierające predykaty obserwacyjne. Postulat weryfikowalności został zastąpiony postulatem potwierdzalności czy sprawdzalności. Wystarczy, że zdanie implikuje sprawdzalne konsekwencje. Zaproponował podział języka na obserwacyjnego i teoretycznego. W języku obserwacyjnym występują terminy dotyczące własności obserwowalnych bezpośrednio oraz terminy definiowalne redukcyjnie przez terminy obserwacyjne i terminy definiowalne równościowo przez terminy obserwacyjne.
Logika indukcji
Nad logiką indukcji pracowali: Keynes, Jeffreys, Ramsey, Reinchenbach.
Carnap uważał, że dawniejsze próby były niewłaściwe, ponieważ szły w niewłaściwym kierunku. (nie odróżniano prawdopodobieństwa logicznego od statystycznego). Prawdopodobieństwo logiczne wskazuje jedynie w jakim stopniu doświadczenie jest sprawdzalne (stopień wywodliwości; zdania analityczne nieopierające się na doświadczeniu), a prawdopodobieństwo statystyczne opiera się na doświadczeniu.
Istotę nauki można zrekonstruować za pomocą semantyki i logiki. Filozofia opisuje naukę zrekonstruowaną, a nie faktyczną.
Przeciwnicy Carnapa: Popper, Kuhn, Feyerabend (uważający, że rozróżnienie języka teoretycznego i obserwacyjnego oraz logika indukcji są pomysłami błędnymi).

J. S. Milla: dedukcja-redukcja)

Józef M. Bocheński, Współczesne metody myślenia, Poznań 1992.
Wiedza ogólna i szczegółowa (indukcja i dedukcja w rozumieniu J. S. Milla, rozróżnienie dedukcja-redukcja).
Dwie podstawowe formy wnioskowania
Dedukcja
-przesłanka przekształcona w zdanie warunkowe:
jeżeli A, to B
A
wiec B
Regułą wnioskowania jest modus ponens, nienastręczający trudności.
Redukcja
-przesłanka jest równokształtna z poprzednikiem lub następnikiem zdania warunkowego:
jeżeli A, to B
B
więc A
Reguła wnioskowania może wydawać się podejrzana. W logice wnioskowanie  z następnika o poprzedniku jakiegoś zdania nie jest niezawodne. Redukcja stosowana jest w życiu codziennym oraz w naukach przyrodniczych i humanistycznych (spotykamy 100 czarnych kruków i stwierdzamy, że wszystkie kruki są czarne).
Jeżeli wszystkie kruki są czarne to także 1, 2, ... 100
1, 2, ... , 100 kruki są czarne
więc wszystkie kruki ki są czarne.
Nastręcza ona wiele, do dziś nierozwiązanych, problemów.
Warunek niezawodności
Reguła wnioskowania jest niezawodna wtedy i tylko wtedy, gdy, jeżeli przesłanki są prawdziwe, to także wniosek w wyprowadzony w oparciu o  tę regułę jest prawdziwy.
System aksjomatyczny
Aksjomat (z gr.) - pozytywna ocena, uznanie czegoś. U Arystotelesa aksjomat to zdanie będące zasadą dla innych zdań, które z tej zasady zostają wyprowadzone.
System aksjomatyczny: dzielimy wszystkie zdania należące do pewnej dziedziny na dwie klasy:
-klasa aksjomatów
-klasa zdań wyprowadzonych - wydedukowane z aksjomatów, wynikają z nich np. system geometrii Euklidesa
Metodologia dedukcji modyfikuje system aksjomatów:
- system znaków zbudowany całkowicie formalistycznie; interpretacja znaków nie należy do tego systemu;
-warunki które aksjomatyka stawiała aksjomatom (oczywistość, pewność, zdania niewyprowadzone w systemie) stały się nie do utrzymania;
--odróżnienie aksjomatów od reguł. Nowożytny system aksjomatyczny ma dwa rodzaje zasad: aksjomaty (prawa) i reguły (instrukcje);
-zastosowanie formalizmu i wprowadzenie odróżnienia między aksjomatami a regułami zrelatywizowało pojęcie wyprowadzenia  albo o dowodzeniu w ogóle, ale w odniesieniu do konkretnego systemu;
-obok aksjomatycznego systemu zdań mamy aksjomatyczny system wyrażeń.
Budowa aksjomatycznego systemu zdań
Do budowy systemu aksjomatycznego wybiera się klasę zdań, które mają funkcjonować jako aksjomaty przyjęte bez dowodu. Z aksjomatami ustala się reguły wnioskowania, wg których powinno się postępować w systemie. Za pomocą tych reguł z aksjomatów będą wydedukowane nowe (wyprowadzone) zdania. Przy każdym kroku podajemy z jakich aksjomatów i  reguł wyprowadziliśmy zdania.
System aksjomatyczny jest całkowicie ograniczony przez swoje reguły  i aksjomaty. Wszystko inne jest wyciągnięciem z istniejących danych.
System aksjomatyczny zawiera:
-aksjomaty i zdania wyprowadzone (język przedmiotowy)- sformalizowane,
-reguły do metajęzyka (nie może być sformalizowany, aby wiedzieć, co oznacza).
Nie istnieje całkowicie sformalizowany system aksjomatyczny, ale nazywa się go „całkowicie sformalizowanym", jeśli wszystko oprócz reguł traktuje się w nim formalistycznie.
Wymagania dotyczące systemu aksjomatu
Nie wszystkie systemy aksjomatyczne są poprawne. Formułuje się wobec niego dalsze postulaty:
-system aksjomatyczny ma być niesprzeczny- wymaga się, by nie dało się wykazać żadnej sprzeczności i dowodzi się, że sprzeczność nie może wystąpić;
-wymagania systemu i wzajemna niezależność aksjomatów. System nazywa się „zupełnym", gdy z żadnego z nich nie da się wyprowadzić inny.
-ścisła formalizacja- przestrzegana przez logików matematycznych.
System konstytucyjny
System aksjomatyczny zawiera system konstytucyjny, który może być za aksjomatyczny system wyrażeń.
Sposób konstruowania: określenie klasy wyrażeń, które mają funkcjonować jako wyrażenia pierwotne (przyjęte do systemu bez definicji); dołączenie reguł, wg których można do systemu wprowadzić nowe wyrażenia atomowe (reguły definiowania) i tworzyć wyrażenia złożone (reguły formułowania). Za pomocą tych reguł definiuje się nowe za pomocą wyrażeń pierwotnych lub tworzy się nowe wyrażenia z pierwotnych. W każdym kroku dokładnie wskazujemy, z których reguł i wyrażeń korzystaliśmy.
Reguły systemu konstytucyjnego:
-reguła, która określa, jakie wyrażenia przyjmowane są jako pierwotne,
-reguła definiowania, które określają, w jaki sposób można wprowadzić nowe wyrażeia atomowe,
-reguły formowania, według których z już zawartych w systemie wyrażeń wolno tworzyć dalsze (molekularne wyrażenia)
Dedukcja progresywna i regresywna
Dedukcja wydaje się być progresywna (ustanowienie zasad na podstawie, których dokonuje się wnioskowania).
W dedukcji prawidłowość przesłanek znana i szuka się prawdziwości wniosków.
Dedukcję dzielimy na:
-progresywną- np. zwykłe liczenie podczas, którego wniosek (wynik) otrzymujemy na końcu
-regresywną-formułuje się zdanie, które ma być dowiedzione, później wprowadza się konieczne dla dowodu prawa; reguła częściej stosowana w nauce;
Indukcja
Ważną formą redukcji jest indukcja.
  • indukcja nieautentyczna (indukcja matematyczna); jeżeli F przysługuje liczbie 1 i n, to przysługuje też liczbie n+1, więc przysługuje każdej liczbie; jest to dedukcja autentyczna; stosowana w matematyce;
  • indukcja zupełna (sumaryczna)- np. x1, x2,...,xn są wszystkimi (poza nimi nie ma innych) elementami klasy a i jeżeli F przysługuje x1, x2,...,xn, wtedy F przysługuje wszystkim elementom a; jest to rodzaj dedukcji; nieużyteczna w naukach przyrodniczych;
  • Arystoteles pojęcia indukcji używał także w wypadku abstrakcji (tworzenia pojęć)
  • indukcja autentyczna-proces wnioskowania (metoda myślenia) za pomocą którego formułuje się zdania; metoda, która jest rozszerzająca (przechodzi się od kilku indywiduów do ogółu); główna metoda nauk przyrodniczych;
Podział indukcji autentycznych
-ze względu na przedmiot: pierwszorzędne (prowadzą do hipotez lub praw) i drugorzędne (teorie)
-ze względu na rodzaj zdań wyjaśniających: indukcje jakościowe, ilościowe, deterministyczne, statyczne (w zależności od współwystępowania fenomenów czy ich wzajemnej funkcjonalnej zależności (w sensie niezmiennym lub statycznym)
-ze względu na metodę: enumeracyjne (zdania wyprowadzone ze zdania wyjaśniającego; ważna ilość zdań) i eliminacyjne (eliminowanie możliwych hipotez, które w danym przypadku mogłyby wchodzić w grę; ilość zdań nieistotna);
Metody Johna Stuarta Milla -przestarzałe i niestosowane w nauce;
-metoda zgodności- a pojawia się z AB i z AC; a posiadaj warunki, ABC są możliwymi warunkami a => A jest wystarczającym warunkiem dla a;
-metoda różnicy- a pojawia się z ABC, nie pojawia się z BC=> A jest koniecznym warunkiem a;
-metoda zgodności+różnicy-a pojawia się z AB i AC, nie pojawia się z BC=> A jest koniecznym warunkiem a;
-metoda reszt- w wyniku innych indukcji stwierdzono, że B jest warunkiem b i C jest warunkiem c, abc pojawia się z ABC=> A jest wystarczającym warunkiem a;
-metoda zmian towarzyszących-A zmienia się jak a, B i C zmieniają się inaczej;
Założenia metody Milla
-ścisły determinizm-połączenie metody zgodności i różnicy- dla każdego fenomenu występuje warunek wystarczający i konieczny;
-częściowy determinizm - metoda różnicy; spełnione warunki nie gwarantują rezultatu;
Ontologia pokazuje, że każdy fenomen ma przyczynę, a nie że przyczyna jest fenomenem (jak to często bywa w naukach). Zasada determinizmu jest odrzucana przez logikę. Transformacja indukcji w dedukcję wiąże się zawsze ze skazaniem na niepowodzenie.
Indukcja i system
W formułowaniu praw nauki ważna jest prostota i wzajemne związki w systemie aksjomatycznym. Na podstawie kilku przypadków wyciąga się ogólne wnioski (np. na temat śmiertelności ludzi). Często zamiast praw używa się też hipotez w celu zbadania określonej, ograniczonej dziedziny.
Reguła prostoty - redukcja nieskończonej ilości hipotez do jednej
Do stosowania indukcji jakościowej konieczne jest: postulat determinizmu, postulat zamkniętego systemu, postulat związku między prawami i postulat prostoty; i odpowiednie do nich warunki: zakładaj, że te warunki muszą należeć do istniejącego już systemu, wybieraj te hipotezy, które najlepiej są związane z całością systemu, wybieraj hipotezę najprostszą.

"Myślę, więc jestem" Rene Descartes

Myślę, więc jestem.
-Aby móc o czymkolwiek myśleć o jakikolwiek sposób trzeba istnieć. Istnienie jest przyczyną myślenia. Jeśli nie istniejemy to nie możemy myśleć, więc odwrotnie, jeśli myślimy to istniejemy.
-Nawet myślenie o wszystkim jako czymś fałszywym potrzebuje istnienia. Bez istnienia nie ma myślenia. Bez tego z kolei nie ma pewności istnienia, dlatego myślenie jest podstawą do wysunięcia wniosku o istnieniu.
-Nic na świecie nie może być pewne, ponieważ zmysły nas zwodzą. Jednak w tej niepewności pewnym jest to, że wątpimy i postrzegamy. Dostrzeżenie zwodniczości zmysłów wiąże się z myśleniem. Tego z kolei nie można czynić bez istnienia. Ktoś, kto nie istnieje nie może myśleć. Jeśli ktoś myśli to istnieje.
-Badanie świata, wyprowadzanie wniosków wiąże się z myśleniem, a to można czynić istniejąc.
-Umiejętność i chęć wątpienia oraz myślenia staje się przyczyną do postawienia pytania o istnienie. Jeśli je stawiamy, myślimy, jeśli myślimy i możemy postawić pytania to musimy istnieć. Z naszego istnienia możemy wyprowadzać istnienie kolejnych bytów.
-Kiedy przestajemy myśleć, nawet jeśli to, co myśleliśmy było prawdą, nie możemy mniemać, że wówczas istnieliśmy, ponieważ jakiekolwiek mniemanie zakłada istnienie. Myśląc nie można przestać istnieć; kiedy już przestaniemy myśleć, to nie będziemy istnieć, a to nam nie pozwoli zadać jakiekolwiek pytania na temat istnienia, ponieważ, aby móc zadać pytanie, potrzebne jest nam myślenie, a co za tym idzie istnienie. Możliwość zadawania pytań (jak i szukania odpowiedzi na nie) jest wynikiem istnienia.
-Istnienie jakiegokolwiek bytu nie potrzebuje substancji. Poznałem dzięki temu, że byłem substancją, której całą istotę czy naturę stanowi wyłącznie myślenie i która dla swego istnienia nie ma żadnego miejsca i nie zależy od żadnego przedmiotu materialnego[1].
-W zdaniu myślę, więc jestem nie ma nic innego, co by mnie upewniało, że mówię prawdę, jak tylko to, że warunkiem myślenia jest istnienie
-Przejawem myślenia jest wątpienie. Wątpienie w naturę rzeczy i w ich istnienie jest zatem myśleniem. Aby móc wątpić trzeba istnieć. Istoty nieistniejące nie mogą wątpić, a co za tym idzie, myśleć, gdyż nie istnieją. Warunkiem koniecznym zaistnienia myśli jest istnienie.
-Gdybyś nie istniał nie mógłbyś wątpić, a skoro wątpisz w moje racje to na pewno istniejesz.
-Aby zastanawiać się nad światem i w niego wątpić muszę ustalić najważniejszą kwestię- to czy istnieję, ponieważ bez tego zastanawianie się nad innymi rzeczami nie ma sensu dla mnie. Skoro jednak jestem w stanie stawiać pytania znaczy to, że wątpię. Jeśli wątpię to myślę. Nie można myśleć wtedy, kiedy nas nie ma.


[1] René Descartes, Rozprawa o metodzie właściwego kierowania rozumem i poszukiwania prawdy w naukach, tł. Wanda Wojciechowska, Warszawa 1970, s. 39.