Etykiety

piątek, 3 stycznia 2014

pielęgnacja noworodka

Jestem już nieco doświadczoną mamą, która przy pierwszym dziecku to i owo wiedziała, ale i tak miałam pęd do dawania najlepszego, co mogłam i na początku rozumiałam przez pielęgnację. Tuż przed urodzeniem maluszka kupiłam najdroższe i najlepsze kosmetyki do jego pielęgnacji. Chciałam dla niego jak najlepiej. Niestety mała dostała uczulenie, a później trądzik niemowlęcy. Sięgałam po coraz tańsze i postrzegane, jako gorsze kosmetyki.
Balsamy, oliwki, płyny do kąpieli, kremy do twarzy, kremy przeciw odparzeniom – wszystkie powodowały, że moje maleństwo miało zaczerwienienia i wysepkę. W ramach desperacji sięgnęłam po kosmetyki, które pamiętałam jeszcze ze swojego dzieciństwa: Bambino. Na te kosmetyki trafiłam przypadkowo robiąc zakupy w jednym z hipermarketów.
Do kąpieli stosowałam płyn Ziajkę od pierwszych dni życia. Ładnie pachniał i nie wywoływał reakcji skórnych, ale później stosowałam Johnson do kąpieli (lawendowy). Po kąpieli smarowałam (również główkę, ale bez twarzy)  córkę oliwką Bambino, a następnie buzię kremem tej samej firmy. Do pupy stosowałam nowsze kosmetyki – sudocream, który sprawdził się najlepiej. Inne miały niestety zbyt rzadką konsystencję, przez co nienajlepiej utrzymywały się na skórze dziecka. Po podrażnieniu skóry (za długo z kupą do domu wracała, a mróz był wielki) sypałam mąkę ziemniaczaną na pupę, a później (przy kolejnym przewijaniu) smarowałam oliwką.
Do dezynfekcji pępka stosowałam octenisept (dostępny w każdej aptece), który wykorzystywałam do spryskiwania rany po cesarce. On także pomógł mi uporać się z zaczerwienieniami w zwałeczkach i pod pachami i maluszka. Po kąpieli osuszałam dobrze skórę, spryskiwałam lekarstwem, a później nakładałam oliwkę.
Z trądzikiem niemowlęcym uporałam się z tym robiąc często maseczkę z kremu. W tym czasie również walczyłam z ciemieniuchą smarując ją jak najczęściej oliwką i masując delikatną szczotką dla dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz