„Tak wiele naszych wyobrażeń jest rezultatem złych nastrojów, bezsennych nocy, niestrawności czy też kaprysów pogody, teraz więc rosło we mnie przekonanie, iż wszystkie wcześniejsze zdarzenia związane z Iyot House były spowodowane przez któryś z tych czynników, a może przez wszystkie naraz. W pustych domostwach łatwo rodzą się fantazje, czemu łatwo sprzyja ponura okolica. Wystarczy zbudzić się w wietrzną noc i przez chwilę posłuchać stukania gałęzi w okno, aby zrozumieć, co mam na myśli”.
W dobrych horrorach i grozie ma się wrażenie narastającego zagrożenia od
początku. Wiemy, że przedmioty, zjawiska i zwyczajne relacje międzyludzkie mogą
kryć w sobie zło. Wiemy, że dyskusje ze znajomymi, prezenty od bliskich lub
wrogów, kupione lub znalezione przedmioty prędzej czy później wpłyną na nasze
życie. Uczestniczenie w niewinnych dyskusjach ze znajomymi też może się
przerodzić w coś, czego przez lata będziemy żałować. W świat takich problemów
bohaterów wprowadza nas Susan Hill w swoim zbiorze opowiadań czy minipowieści „Zagrabione
życie i inne opowieści niesamowite”.
To, co łączy zawarte w tym tomie historie to wyłaniający się z różnych miejsc
nieoczywisty mrok, rosnące z każdą stroną napięcie i świadomość, że każdy
element układanki jest ważny. Do tego Susan Hill świetnie włada chwytem
powieści szkatułkowej czy raczej matrioszkowej (tak wolę określać efekt baby w
babie w opowieściach), czyli takiej, w której jedna opowieść kryje w sobie kolejną,
a ta jeszcze jedną i jeszcze jedną. Straszenie jest tu subtelne, ale naprawdę
skuteczne. Małe szelesty bibułą czy ludzie obserwujący z obrazu potrafią wywołać
dreszcz. Każde opowiadanie wciąga, pozwala poczuć klimat miejsc, w których rozgrywa
się akcja. Wchodzimy do mrocznych pokoi studenckich, szpitalnych piwnic,
prosektoriów, na poddasza, do domów stojących na mokradłach, odwiedzamy
cmentarze, zabytkowe dzielnice miast, miasteczek akademickich, grobowców,
terenów porośniętych chaszczami, zatęchłych zaułków i wielu innych miejsc,
które przypominają to, co może być nam bliskie, znajome i na wyciągnięcie ręki.
Każdy stary przedmiot ma swoją duszę i tajemnicę. Zbiór zawiera siedem
opowieści zabierających nas w świat ludzi z różnych grup społecznych,
pokazujących różnorodne relacje społeczne oraz towarzyszące ludziom problemy.
Autorka z wprawą snuje opowieści o nieuchwytnych i czasami przeoczanych
tajemnicach.
,,Był posępny listopadowy wieczór, nad rzeką zawisła gęsta mgła, a rozmyte
aureole otoczyły latarnie uliczne. W takich okolicznościach doszło do rozmowy,
która miała doprowadzić do tragicznych skutków".
Do tomu wprowadza nas tytułowe opowiadanie „Zagrabione życie” będącą opowieścią
o wyprzedawanym majątku i znalezieniu wśród szpargałów książki zawierającą
niezwykłą opowieść o studentach medycyny, którzy w swoim eksperymentowaniu nad
przywracaniem życia posuwają się tak daleko, że wprowadzają zamieszanie w
świecie dusz.
„Zacieramy w umyśle złe rzeczy, szczególnie wtedy, gdy sami się do nich
przyczyniliśmy, zwłaszcza dotyczy to dzieciństwa”.
Mamy wciągającą od pierwszych zdań „Lalkę” będącą kolejną opowieścią o spadku.
Tym razem po śmierci matki przyjeżdża do miejsca, w którym w dzieciństwie
spędził jedne wakacje z rozkapryszoną kuzynkę niepotrafiącą docenić tego, co ma.
Akcja zaczynająca się na cmentarzu i zawierająca opisy szelestów prowadzi do
momentu, kiedy ten sam szelest słyszał we własnej szafie.
„Mężczyzna z obrazu” to historia wielkiej zemsty z powodu niespełnionej
miłości. Nośnikiem jest tu obraz kupiony przez jednego z profesorów na aukcji.
Szybko okazuje się, że ten obraz chce też ktoś jeszcze. Do tego samo malowidło
ma w sobie coś uzależniającego, niepozwalającego na rozstanie się z nim. Kryje
też w sobie wiele tajemniczych zaginięć.
Kolejne opowieści są nieco krótsze, ale są kolejnymi odsłonami tego jak
przedmioty i miejsca mogą nas osaczać, skłaniać do określonego postępowania.
Czasami z pozornie chaotycznych historii wyłaniają się zaskakujące światy.
Susan Hill jest świetną gawędziarką snującą historie, które można opowiadać
sobie w długie zimowe noce przy kominku, kiedy chcemy kogoś lekko nastraszyć i wprowadzić
w świat nieprawdopodobnych wydarzeń. Krótkie formy sprawiają, że nie są to
utwory rozwlekłe. Zawierają tyle informacji, ile trzeba. Do tego mamy tu z
jednej strony wydarzenia niby współczesne, a z drugiej przywodzące na myśl
opowieści wiktoriańskie. O tym, że to zdecydowanie bliższa nam rzeczywistość
świadczą migające jarzeniówki w szpitalu, telefony, komputery stojące na
biurkach. Mrok wyłania się w tych opowieściach z szarej rzeczywistości okraszonej
przez niezwykłe (paranormalne) zjawiska.
Pisarka w swoim zbiorze użyła motywy bardzo popularne, przetworzyła na swój
własny sposób i do akcji wrzuciła bohaterów przez nią wykreowanych,
nakreślonych bogatym i pięknym językiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz