Etykiety

piątek, 31 sierpnia 2018

James Matthew Barrie "Piotruś Pan i Wendy" il. Dorota Wojciechowska


James Matthew Barrie, Piotruś Pan i Wendy, il. Dorota Wojciechowska, tł. Michał Rusinek, Warszawa „Wilga” 2018
Problem dorastania od wieków pojawia się w twórczości człowieka. Był to temat bardzo ważny w pracach filozofów, a wszystko przez to, że dawał możliwość kształtowania społeczeństwa. James Matthew Barrie nieco inaczej spojrzał na tę tematykę: dostrzegł w dzieciństwie coś z magii. I ma tu sporo racji, ponieważ dzieci – jak członkowie plemion pierwotnych – zaczarowują świat. Jednak tego zaczarowywania uczą się od starszych od siebie. Dawniej było to rodzeństwo, mamki, niańki wprowadzające w świat wierszyków, ludowych rymowanek sprawiających, że zwykła czynność nabierała symbolicznego znaczenia. Od tego zaczarowywania nie uwalniamy się przez całe życie, dlatego z taką lubością poddajemy się emocjom kreowanym przez reklamy i filmy. Magia jest elementem życia każdego z nas. Jest to jednak wpływ zakamuflowany, niezauważalny. James Matthew Barrie wykorzystał ową ludzką chęć tworzenia nierealnych opowieści do stworzenia opowieści pełnej magii. „Piotruś Pan i Wendy” adresowana jest do dzieci, ale coraz częściej sięgają po nią dorośli. Dzieje się tak z kilku powodów: pierwszym i najważniejszym jest to, że nasze pociechy mają dużo innych rozrywek pochłaniających ich uwagę. Kolejnym jest ilość adaptacji książki, a to z kolei sprawia, że już nie każdy pragnie sięgnąć po oryginał. Do tego wchodzenie w ten tekst wymaga wielu rozmów z pociechami na ważne społecznie tematy, a to też nie jest łatwe. Mimo tych utrudnień lektura ciągle cieszy się sporym powodzeniem. Być może właśnie przez to, że nam dorosłym pozwala przypomnieć sobie swoje dzieciństwo.
W książce poznajemy skrupulatnego i antypatycznego pana Darlinga, który w życiu musi mieć wszystko zaplanowane. Z tego powodu małżeństwo długo nie miało dzieci, ponieważ fundusze na to nie pozwalały, bo dzieci to duże wydatki, a kilkoro dzieci to już olbrzymie. Mimo tych skrupulatnych planów w ich życiu pojawiło się troje dzieci. Do tego potrzebowały niani, a wszystko przez to, że „(…) pan Darling ogromnie pragnął być dokładnie taki, jak sąsiedzi”, a że byli biedni to mieli dużego psa opiekującego się ich pociechami. W pewnym momencie życia dzieci pojawia się Piotruś Pan, z którym trafiają do niezwykłe krainy, w której trzeba walczyć ze złymi piratami. Historia wszystkim znana i będąca inspiracją dla psychologów opisujących problem braku chęci dorośnięcia. Nie zabraknie tu także cennych wskazówek, które zwykle towarzyszom nam w czasie relaksu czy medytacji:
"Trzeba sobie po prostu pomyśleć o czymś przyjemnym i cudownym - wyjaśnił Piotruś -i takie myśli uniosą Was w powietrze".
Przeniesienie akcji z dziewiętnastowiecznej Anglii spowitej mgłą do słonecznej i egzotycznej krainy to ucieczka od szarej codzienności. Nibylandia to świat zdawałoby się idealny, ale i on ma szramę w postaci piratów, pojawianie się uczucia rywalizacji, socjalizacji dziewczynek na opiekunki chłopców, nadawanie im roli zastępczych matek. Wieczny chłopiec potrzebuje takiej ciepłej opiekunki pozwalającej mu na wieczne bycie dzieckiem. Znane z psychologii? Oczywiście, a źródła ten wzór ma właśnie w tej książce.
„Piotruś Pan i Wendy” to przede wszystkim książka bogata w symbole wymagające sporej wiedzy oraz umiejętności zestawiania zawartych w niej rzeczy z rzeczywistością. Zwyczajne rzeczy wyjaśniono tu w baśniowy sposób:
"Czy wiesz, dlaczego jaskółki budują gniazda pod strzechami? Dlatego, żeby posłuchać bajek".
Pojawią się tu symboliczne ucieczki, życie wśród wróżek, pragnienie beztroski i zabawy, gubienie cienia, próba odzyskania go. Jest w zachowaniu bohatera sporo brawury wymieszanej z odwagą. Nieświadomość niebezpieczeństw czyhających poza domem sprawiają, że Piotruś Pan wyrusza w nieznane.
Wendy natomiast jest całkowitym przeciwieństwem nowego przyjaciela. To dziecko bardzo dojrzałe, grzeczne, odpowiedzialne, wcześnie socjalizowane do dorastania i nieśmiałe, by w przyszłości być idealną posłuszną żoną i dobrą matką.
"Jak ma się dwa lata, to się wie. Dwa lata to początek końca".
Zderzenie świata Piotrusia Pana i Wendy jest dość przypadkowe: ot dziewczynka poznaje go, kiedy on gubi swój cień, za którym bardzo płacze, a później próbuje go przymocować. Jako posłuszna  i grzeczna dziewczynka bohaterka nie może odmówić odlotu do Nibylandii, gdzie ma zostać matką Zagubionych Chłopców, aby opowiadać im bajki oraz opiekować się nimi. Tam w magicznej krinie nie zabraknie wielu zadziwiających przygód, zachęcających do rozmów z dziećmi na temat odpowiedzialności, równouprawnienia, podejmowaniu decyzji. Świetna książka pozwalająca wprowadzić dzieci w świat problemów społecznych oraz refleksji etycznej.
„Piotruś Pan i Wendy” to pouczająca książka przede wszystkim dla rodziców, pozwalająca nieco inaczej spojrzeć na własne dzieci i zachęcająca do tworzenia atmosfery beztroski, zabawy, bo dzieciństwo trwa do czasu, kiedy młodzi ludzie nie są skażeni pojęciami dobra i zła, winy i kary, są radosne.
Ta pouczająca i bogata historia pojawia się w nowej odsłonie w Wydawnictwie Wilga. Piękna, solidna oprawa, bardzo dobrze zszyte strony, przyjemna kolorystyka okładki i nieliczne, proste ilustracje sprawiają, że jest to lektura estetyczna i trwała, wizualnie przyjemna dla młodych czytelników oraz zachowująca w sobie sporo tego, co znamy my - dorośli.







Gra "Fabryka języka"


Obraz 292 (30x40) f. akrylowe


Gra "Tappi i poziomkowa przygoda"


Obraz 267 (24x30) f. akrylowe


101 zagubionych...


czwartek, 30 sierpnia 2018

Angielski dla dzieci


Kalendarz 2019: Zielnik


Marzena Sowa "Marzi. Dzieci i ryby głosu nie mają" il. Sylvain Savoia


Marzena Sowa, Marzi. Dzieci i ryby głosu nie mają, il. Sylvain Savoia, Warszawa „Egmont” 2018
Wiele osób z rozmarzeniem wraca pamięcią do przeszłości, swoich dziecięcych wspomnień, opowiadają o nich swoim pociechom, które wielu rzeczy nie są w stanie zrozumieć, ponieważ to, co prawie trzydzieści lat temu działo się w naszym kraju jest trudne do wyobrażenia sobie każdemu, kto nie uczestniczył w tych wydarzeniach. Podręczniki do historii mogą nam tylko w niewielkim stopniu pomóc we wprowadzaniu dzieci i młodzieży w świat naszych dawnych przeżyć. Nie ma jednak w nich tego, na co coraz więcej naukowców zwraca uwagę: codzienności zwykłych ludzi.
Naprzeciw potrzebom dzielenia się doświadczeniami z kolejnym pokoleniem wychodzi Wydawnictwo Egmont dzięki wydaniu cyklu o Marzi, komiksu, który zrobił już światową sławę, a zadebiutował w belgijskim wydawnictwie Dupis znanego z przygód Smerfów i Lucky Luke także często wydawanych przez wydawnictwo, które podjęło się dostarczenia przygód kilkuletniej dziewczynki w naszym kraju. Opowieści o małej dziewczynce zyskały dużą popularność w państwach frankońskich, USA i wielu innych krajach. Wszystkie przekłady łączy estetyczna i solidna oprawa oraz niezwykła umiejętność utrwalania przeszłości, jej klimatu.
Sylvain Savoia i Marzena Sowa przenoszą nas do Polski lat 80. widzianej oczami kilkuletniej dziewczynki, dzięki czemu otrzymamy strzępki zmian politycznych, nastrojów społecznych, trudów życia, próby zrozumienia dorosłych i bardzo wiele dziecięcych zabaw, sposobów spędzania wolnego czasu, obchodzenia świąt, miejsca dzieci w społeczeństwie. Staniemy się świadkami tworzenia się kolejek, zachowań ekspedientek, traktowania dzieci, robienia zakupów na zapas (czasami nawet na wiano dla sześciolatki). Nie zabraknie też przeżywania religijności, pielgrzymek papieża, obecności czołgów na ulicach, kolekcjonowania papierków po czekoladach, delektowania się długo wyczekiwanymi pomarańczami, zimowe i wiosenne zabawy, tworzenie zabawek oraz strojów z dostępnych materiałów. Każdy komiks w środku to autonomiczna historia niepowiązana w żaden sposób z innymi. Dostajemy wycinki z przeszłości, wspomnienia pozwalające nam wyobrazić sobie życie ówczesnych ludzi.
„Marzi” to swego rodzaju autobiografia Marzeny Sowy, współautorki, która zabiera nas do świata swoich dziecięcych przeżyć, dlatego opowieść ta pełna jest emocji, szczerości, porażającego realizmu i przytłaczającej codzienności.
W świat PRL-u wprowadzają nas świąteczne przygotowania z kupnem karpia na czele. Ryba kilka dni pływa w łazience nim trafi do lodówki, a później do piekarnika. Obecność zwierzaka w domu przywodzi też wspomnienia z pobytu u rodziny na wsi, oglądanie wzrostu zwierząt, świadomości tego, że mięso pochodzi od określonych sztuk. Sporo miejsca poświęcono też klatkowemu życiu towarzyskiemu. W czasie deszczowej i mroźnej pogody dzieci z jednego piętra spotykają się na korytarzu, ponieważ mieszkania są za ciasne. Tam wymyślają zabawy polegające na dzwonieniu do znajomych, odgrywanie scenek z przyjazdu papieża, ganianiu po schodach, skakaniu na skakance, krzyczenie do zsypu. Nie zbraknie też takich niesamowitych przeżyć jak przekuwanie uszu. Do niezwykłych wydarzeń należy również jedzenie bananów przywiezionych zza granicy, pomarańczy i mięsa za którymi trzeba stać w długich kolejkach i dostaje się niewiele. Starsi czytelnicy przypomną sobie z nostalgią skąd się wzięła ich potrzeba kupowania wszystkiego w dużych ilościach i na zapas. Młodzi ze zdziwieniem odkryją, że ich rodzice i dziadkowie musieli sami szyć stroje, bazować na zagranicznych katalogach, a zabawki i stroje na ważne uroczystości przekazywano kolejnym dzieciom. Zaskoczy ich również to, że chusteczki higieniczne mogły być prezentem, a w sklepach dostępny był tylko ocet i musztarda.
W przygodach Marzi nie zabraknie wycieczek. Sporo tu wyjazdów na działkę, gdzie dziewczynka razem z rodzicami plewi ogródek. Do tego są odwiedziny krewnych na wsi, wyjazd do Krakowa, aby zobaczyć Smoka Wawelskiego, zobaczyć muzeum. Przy okazji podróży pojawi się temat limitów na paliwo. W książce poruszono też ważne tematy tęsknoty, choroby, rozstania. Tuż obok są takie radosne wspomnienia jak pierwsza komunia, przez co mamy troszeczkę wrażenie, że z przedszkolnego leżakowania przeskoczyliśmy do szkoły, ale to dodaje tylko uroku publikacji. Znajdziemy również zderzenia świata bogatszych z przeciętnymi. Pojawia się również temat zwyczajnych lęków przed pająkami przepleciony strachem o przyszłość, przerażeniem strajkami, zachowaniami obcych ludzi.
Całość interesująca, ciekawa graficznie i treściowo, a do tego z porą dawką wiedzy historycznej. Ilustracje doskonale oddają klimat tamtych czasów. Solidna okładka i bardzo dobrze zszyte strony sprawiają, że książka jest nie tylko trwała, ale i pięknie prezentuje się na regale. Doskonała na prezent dla czytelników w każdym wieku. Myślę, że to świetna lektura dla nas dorosłych oraz naszych pociech, aby w subtelny sposób opowiedzieć im o naszej przeszłości bez pełnych żalu i wyższości tekstów „za moich czasów dzieci nie miały tak dobrze”. Myślę, że ta publikacja pozwoli stworzyć nić porozumienia między rodzicami i ich dziećmi, pokaże młodemu pokoleniu przed czym powinno się bronić, że dyktatury w każdej odsłonie krzywdzą zwykłych ludzi.