Ludzkość niszczy Ziemię. Prędzej czy później będziemy zmuszeni do wyruszenia z naszej planety gdzieś w przestworza. Na razie jeszcze da się tu żyć i nie mamy odpowiedniej technologii, aby się ewakuować. I to nie dlatego, że nie jesteśmy zdolni tylko z powodu rozpraszania naszego potencjału na sprawy mało istotne, toczenie wojenek w imię ideologii, w których przemoc odgrywa ważną rolę i jest narzędziem zarządzania ludźmi. Mimo tych niedogodności robimy postępy. Często przy okazji zbrojenia się. I to wyrabia w nas złe nawyki. Jesteśmy przekonani, że powodzenie możliwe jest tylko wtedy, kiedy jest się tyranem, a zmiany napędza poczucie krzywdy. A co jeśli wcale nie potrzebujemy walczyć, żeby coś osiągnąć? Co jeśli przemoc odciąga nas od osiągnięcia celu? Te pytania pojawiają się jako tło w książce Edwarda Ashtona „Mickey 7”.
Opowieść otwiera niebezpieczna misja. Ludzie starają się skolonizować Nifheim i z tego powodu od czasu do czasu wyruszają poza bazę główną. Poznawanie terenu w towarzystwie Berto kończy się wypadkiem. Mickey wpada do rozpadliny, która okazuje się gigantycznym tunelem w śniegu. Ranny bohater zostaje porzucony przez towarzysza ekspedycji. Brak pomocy to pewna śmierć dziesiątki metrów pod powierzchnią lodu. Nie jest to pierwsza tego typu sytuacja. Mickey podobnych doświadczeń ma na swoim koncie już sześć. Większości nie pamięta z powodu wypadków, których przebieg zna z wersji swojego towarzysza i przyjaciela z dzieciństwa, Berta. Dlaczego mimo tego bohater ciągle żyje? Wszystko dzięki nowym technologiom możliwości drukowania człowieka oraz wbudowywania mu zgranej pamięci. Czy to rozwiązuje problem i czyni taką osobę nieśmiertelną? Można by stwierdzić, że tak. W końcu ma dokładnie te same doświadczenia i pamięć. A co jeśli to nie wystarcza? Takie pytania postawi sobie Mickey 7 po cudownym uwolnieniu ze śnieżnej pułapki, kiedy w swojej kwaterze zastanie Mickey 8, czyli kolejną wersję siebie… Tylko czy na pewno siebie? Czy to jest takie proste?
Wypadek staje się pretekstem do dokładniejszego przyjrzenia się życiu bohatera,
poznaniu jego błędów. Zobaczymy, że należy on do tych osób, które mają
predyspozycje humanistyczne. W świecie, w którym każdy ma dostęp do wiedzy o
przeszłości, sztuczna inteligencja może wytworzyć rozrywkę nie jest to ceniona
umiejętność. Fizycy, chemicy i wszelkiej maści ścisłowcy mający konkretny zawód
z umiejętnościami mogą liczyć na dobre zatrudnienie i zapewnić sobie lepsze
życie. Zatrudnienie dostają najlepsi z najlepszych. Pozostali ludzie dostają
minimum, a wszystko przez to, że większość pracy wykonują maszyny. Ludzie jako
tania siła robocza nie są już potrzebni. Jednak są obszary, w których i takie
osoby jak Mickey są zatrudniane: nieśmiertelni. Nikt się nie pali na to, aby w
ten sposób pracować, bo jest to zadanie trudne: trzeba być przygotowanym na
wielokrotne umieranie. Pozostają też wspomniane pytania etyczne o to, kim jest
owa wydrukowana osoba. Temat „duszy” ważny w wielu religiach pojawia się jako
coś zadziwiającego. Człowiek jest tu postrzegany jako ciało połączone ze
świadomością, pamięcią, doświadczeniami. Ale samo to okazuje się nie wystarczać,
aby być dokładnie takim samym jak wcześniejsza wersja. Jak bardzo Mickey 7
różni się od poprzedników? Dlaczego uświadamia sobie tę różnicę w kontakcie z
Mickey 8.
W książce mamy wiele ważnych wątków społecznych. Poznamy bardzo prawdopodobny
sposób zarządzania ludźmi. Czy są to rozwiązania dobre? A gdzie w tym wszystkim
przestrzeń na zaangażowanie społeczne, twórcze podejście? Jakie rozrywki
oferuje się ludziom? Jak wygląda podział społeczny? Te wszystkie problemy
poruszane są w kontekście wspomnień bohatera. Do tego dojdą takie aktualne
tematy jak inteligentne życie na innej planecie, kolonizacja, wykorzystanie
broni do zagrabiania przestrzeni oraz empatia. Poznamy zadziwiającą społeczność
pełzaczy, inteligentnych tubylców funkcjonujących inaczej niż zwykli ludzie.
Ich pojawienie się pozwala na pokazanie alternatywnych sposobów funkcjonowania
życia inteligentnego. Mickey 7 pracujący jako nieśmiertelny będzie miał okazję
poznać ich bliżej. Co przyniesie taki kontakt? W jaki sposób uda mu się uchronić
jednostkę kolonizacyjną?
Mickey jest tu postacią od zadań specjalnych, czyli na jego barkach spoczywa
testowanie wirusów, śmiertelnych dawek promieniowania, naprawianie zepsutych
modułów stacji kosmicznej, czyszczenie zbiornika z antymaterią, badanie terenu
zamieszkałego przez obce formy życia, detonacja bomb z antymaterią. Śmierć to
nie problem, bo za każdym razem nasz bohater może być na nowo wydrukowany i w
ten sposób być nieśmiertelny. Za każdym razem po zniknięciu jednej wersji
pojawia się kolejna. Jednak tym razem Mickey 8 powstaje, kiedy Mickey 7 nadal
żyje, czyli dochodzi do sytuacji, którą prawo zabrania. Zabicie jednej z wersji
dla dowództwa to nie problem. W jaki sposób Mickey będzie próbował znaleźć
rozwiązania tej nietypowej sytuacji? Jak jego przetrwanie wpływa na
bezpieczeństwo stacji? W jaki sposób pełzacze zagrażają kolonii? Czy możliwe
jest współistnienie dwóch inteligentnych gatunków na jednej planecie?
Pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy. Wyzwania, które autor podsuwa bohaterom
pozwalają na pokazanie różnorodnych problemów etycznych, uświadomienia jak
niewiele jeszcze wiemy, jak złe postawy przyjmujemy. Podsuwana przez Edwarda Ashtona
wizja świata zawiera błędne założenie, że humanistów łatwiej zastąpić nowymi
technologiami. To jest złudne. Prawda jest taka, że zarówno osoby specjalizujące
się w naukach ścisłych jak i humanistycznych będzie łatwo zastąpić. Im więcej
stałych, większe oparcie na wzorach tym większa szansa wykluczenia czynnika
ludzkiego i już od początków istnienia programów obliczeniowych to obserwujemy:
nie potrzebujemy tłumów ludzi do zadań arytmetycznych. Wystarczy jeden sprawny
komputer… Pomijając ten szczegół mamy tu ciekawą akcję, pokazanie społeczeństwa,
w którym istnieje podział na klasy społeczne: specjalistów i całą masę żyjącą
za minimum socjalne. Jednak owo minimum to zapewnienie lokum, jedzenia i ubrań.
Dużą ilość czasu można bardzo różnorodnie zagospodarować. Często jednak ludzie
marzą, o czymś więcej. Jeśli nie mogą uzyskać tego prze pracę szukają innych dróg,
które powodują uzależnianie od przywódców gangów. I tak jest właśnie w
przypadku Mickey’a, który przed napastnikami ucieka na stację kosmiczną, na
której dostaje najgorszy rodzaj pracy, czyli bycie nieśmiertelnym. Myślę, że
warto sięgnąć po książkę, aby zadać sobie pytanie o to, dokąd zmierzamy.