Czytam
Don Kichota, który dawno przestał być książką powszechnie znaną, czego
należy żałować, bo czymże jest nasze życie jak nie szukaniem przygód w
obłędzie? Tylko z perspektywy narratora opowieści o nas możemy popatrzeć
na swoje dokonania z przymrużeniem oka, a na przygody, z których często
jesteśmy dumni - z lekką ironią.
Pędzimy dokądś, szukamy wielkich przygód, chcemy zbawiać świat, naprawiać ludzi, a nie potrafimy naprawiać siebie.
Nazbyt
często podchodzę do świata z ironią. Nazbyt często wytykam wady
napotkanych ludzi. To sprawia, że może się wydawać, że siebie stawiam
ponad te ułomności, że uważam siebie za lepszą, a też przecież jestem
zwykłym człowiekiem z całym bagażem ułomności, wad, jakie niesie moje
życie. One są jednak potrzebne.
Świat
ludzi doskonałych byłby monotonnie nudny, monotonnie idealny,
monotonnie bezcelowy. Tylko słabości sprawiają, że możemy starać się,
aby stać się innymi, lepszymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz