Alan
Sasinowski, Rupieć, Szczecin,
Bezrzecze „FORMA” 2010
Nieudolny grafoman i mitoman szukający „wysokiej kultury” w oglądanych
programach rozrywkowych - w których owa kulturowość w latach dziewięćdziesiątych
była sztucznie preparowana - oraz dający ujście swoim potrzebom pisania w
tworzeniu wierszy umiera. Każdy kiedyś przeminie. Jego syn, Rupieć widzi ten
bezsens ubolewania oraz śmieszność konduktu pogrzebowego za zwłokami ojca,
który zawiódł jego i żonę na całej linii: nie potrafił być dobrym ojcem ani
dobrym mężem. Mimo tego go kochali i pomimo tego na pogrzebie są tak sztuczni
jak role które powierzono im do odegrania. Swoje próby udawania i wstydu za
brak łez Rupieć może podsumować słowami skierowanymi do TW „Skorpiona”: „Jeśli
nie jest ci przykro, to udawaj, że jest ci przykro. Bo ważne jest to, co
robisz, nie to, co myślisz”. Ludzie nie potrzebują prawdy. Potrzebują pięknych
obietnic, wspaniałych wizji i wielkiej skruchy. Prosta dobroć do nich nie
przemawia.
Pogrzeb staje się początkiem drogi przez żałobę, w której bohater będzie
mógł wyzwolić się od ojca, jego piętna, przez które został krytykiem
literackim, co doprowadziło go do cynicznych obserwacji tendencji mód literackich:
„Mawiają, że to uprawianie literatury wiedzie do nieuchronnej klęski.
Rupieciowi ta teza była bliska, jednak nie mógł przyjąć jej bez pewnych
zastrzeżeń. Tak, literatura bez najmniejszych wątpliwości jest wielkim
cmentarzyskiem niespełnionych szans, zawiedzionych ambicji, złamanych karier,
daremnych trudów i sugestywnych upadków, tu nawet wielkie sukcesy z czasem
okazują się odroczonymi w czasie bankructwami, a w pocie czoła, w całożyciowym
trudzie wypracowane triumfy niespodziewanie ujawniają swoją połowiczność, czyli
de facto klęskowość, tyle że
ironicznie uśmiechniętą – mimo to jednak należy pamiętać o tym, że logika hierarchii
została zastąpiona chaosem rankingów i chimerycznością wolnego rynku, przez
który od czasu do czasu przebiega spazm niespodziewanej koniunktury. I oto
nieudany pisarz, który nie miałby żadnych szans na rozgłos w mitycznym czasie
spiżowych kanonów i trwałych hierarchii, zawsze , zawsze może zostać przez
medialne stado namaszczony na głos pokolenia, na kogoś, kto złowił ducha
dziejów, na proroka wiary wymyślonej wczoraj przez grono trendsetterów. Tak, gdy
uprawiasz literaturę, wciąż może przydarzyć ci się sukces”.
Ojcu Rupiecia ów sukces nie był dany. W swoim pisaniu pozostał proletariuszem,
który miał szanse na uznanie pokolenie wcześniej, w czasach zgrabnej sztuki
pisanej dla poklasku ludzi pracy. To właśnie świadomość tandety przekonuje
Rupiecia, że sam nie powinien tworzyć, lecz jedynie pisać o twórczości innych.
W swoich tekstach odwołuje się do znanych socjalistycznych wartości. Jednak w
życiu kieruje się innymi. Całość jest jakby piętnem po proletariackich
rodzicach, którzy w chwilach kryzysu powoływali się na Kościół, który dla
młodych stał się przeterminowaną instytucją ze „spopielałymi” wzorcami.
Śmieszność i przemijalność (podobnie jak Ortega) dostrzega w braku reformy w
całej instytucji. Rupieć w swojej mentalności pozostaje kopią ojca: „Tak wielu
ludzi, wpełzając niemrawo w dojrzałość, uświadamia sobie, że są podszyci rodzicami,
zwłaszcza tym rodzicem, którego kochali mniej – śmieją się tak samo, tak samo
drapią po nosie, tak samo układają dłonie na kierownicy samochodu i – o zgrozo –
strofują swoje dzieci takimi samymi słowami”.
Aby żyć samodzielnie potrzebuje wyzwolenia od widma ojca, który mimo swej
nieudolności stwierdza umarł równie godnie jak papież Jan Paweł II.
Książka porusza wiele kwestii społecznych i historycznych w szerokim wachlarzu
od przemian ekonomicznych po programy rozrywkowe w naszym kraju. Można śmiało
stwierdzić, że jest ona swoistą satyrą na zachowania społeczne, upodobania
kulturalne, polityczne, a z gwiazdami publicystyki rozprawia się ich własną
stylistyką. Śmierć staje się pretekstem do rozliczenia z czasami zagubienia kulturowego, kiedy większość ludzi bawiły programy rozrywkowe pokroju "Śmiechu warte" i listy przebojów z muzyką disco polo.
Rozliczanie się z pamięcią po ojcu pozwala bohaterowi dorosnąć. Odchodzą
w niepamięć ślady jego dzieciństwa. Dzieje się to równolegle z burzeniem po
peerelowskich budynków, które mogły przywoływać pamięć. Przeszłość znika
ustępując teraźniejszości i przyszłości.
Książka została napisana przystępnym językiem. Jest to kolejna książka w
tym miesiącu poruszająca problematykę toksycznych zależności. Polecam
wszystkim, którzy nie potrafią uporać się z własnym dzieciństwem i cynicznym
spojrzeniem na rodziców oraz więźniom różnorodnych ideologii niepozwalających
spojrzeć na życie nieco odmiennie i przymrużeniem oczu.
Alan Sasinowski urodzony w 1983 roku pisarz
zadebiutował powieścią zatytułowaną Sukces.
Dziennikarze pisali wówczas o tej książce: „Pojawił
się w literaturze kolejny prześmiewca, bodaj nawet z poczuciem humoru – Alan
Sasinowski. Bystry obserwator, sprawny technicznie i stylistycznie. Kandydat na
niezłego pisarza jednym słowem” („FA-art” – wydanie internetowe, nr
96, maj 2006).
Sasinowski jest również dziennikarzem
oraz krytykiem literackim. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Szczecińskim.
Był wyróżniony w konkursie im. Czesława Zgorzelskiego
za pracę magisterską Apetyt
na eksces - zbiór tekstów analizujących wybrane powieści najnowszej
literatury polskiej - m. in. D.
Masłowskiej, M.
Sieniewicza i S. Shutego). Mieszka
w Szczecinie.
TWÓRCZOŚĆ:
Sukces (Stowarzyszenie Operahaus 2006)
Rupieć (FORMA 2010)
Pełna kontrola (FORMA 2011).
Apetyt na eksces (Wydawnictwo FORMA -
plany)
Książka
„Rupieć” Alana Sasinowskiego znalazła się na liście książek
zakwalifikowanych do 6.
edycji Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus 2011 (za 2010 rok).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz