sobota, 12 kwietnia 2014

Barbara Tomaszewska "Iluzja"

http://zaczytani.pl/ksiazka/iluzja,druk
Barbara Tomaszewska, Iluzja, Gdynia "novae res" 2013
„Daleko, w Północnym Kraju, żyła Królowa Śniegu. Była okrutna, ponieważ nikt jej nigdy nie kochał. Ale pewnego razu, kiedy pędziła saniami przez lodowatą pustkę, spotkała małą dziewczynkę i zabrała ją ze sobą. W swoim surowym pałacu opowiadała jej różne historie, ale najczęściej te smutne. Mając w swych oczach odłamki lodu, dziewczynka nie potrafiła płakać, a szkoda, ponieważ jedynie jej łzy mogły zmiękczyć serce Królowej. Aż kiedyś, kiedy na niebie pojawił się sznur dzikich gęsi, Królowa wysoko podniosła głowę i zanurzyła ją w białym nagrzanym puchu, który roztopił mróz malujący na biało jej czarne włosy…” – słowa, które są specyficzną spowiedzią wyrażają wszystko to, co w historii bohaterów jest ważne. Bajki wydają się nam fikcją do czasu, kiedy czas nas nimi naznaczy. Ola przeczuwając swoją przyszłość uwielbia opowieść o Królowej Śniegu. Nie jest w tej miłości osamotniona. Ma przyjaciela, Marka, który –może za jej sprawą, a może przez osobiste przeczucia – zachwyca się opowieścią o małej, niewinnej dziewczynce, którą pozbawiono uczuć.
Świat ukazany w książce jest pełen marionetek wykonujących mechaniczne gesty i wypowiadający słowa, które wynikają z chłodnej kalkulacji. Źródłem wszystkich nieszczęść jest brak umiejętności rozmawiania o uczuciach. Bohaterowie nie potrafią tego, czego nie nauczyli ich rodzice, a oni nie posiedli tej umiejętności przez swoich. I tak w „nieskończoność” do pierwszej małpy, która nie potrafiła o uczuciach rozmawiać, ale doskonaliła umiejętność porozumiewania się w ramach gatunku. Pojęcia abstrakcyjne (do nich należą też nazwy emocji) wytworzono po latach rozwoju emocjonalnego gatunku. To nie znaczy, że pierwsza małpa nie czuła i nie miała potrzeby okazania tego, ale nie potrafiła, ponieważ nie miał jej kto tego nauczyć. Większość ludzi kontynuuje ten model żyjąc w świecie wzajemnych pretensji i wymagań bez akceptacji inności bliźniego. Książka jest pełna takich bohaterów.
Montessori po wielu latach pracy z ludźmi stwierdziła, że dzieci robotników zostają robotnikami. Kim zostają dzieci inwalidów emocjonalnych? Jak toczy się życie ludzi, których rodzice poślubiają się z powodu niechcianej ciąży? Czy da się przerwać ten krąg nieszczęść prowadzących do chorób psychicznych?
Książka Barbary Tomaszewskiej jest po brzegi wypełniona patologią, jakiej nikt nie chciałby doznać. Nie ma bohaterów „normalnych”. Pojawiają się mściwi, zazdrośni, podli ludzie, którzy czynią zło. Można by powiedzieć, że Nietzsche miał rację: człowiek jest z natury zły. Jednak czy na pewno? Może to właśnie uspołecznianie, które dla niemieckiego myśliciela było temperowaniem negatywnych cech ludzi jest ich twórcą. Dopiero samoświadomość, samooczyszczenie i otwarcie na emocje swoje oraz innych daje ludziom spokój.
Tomaszewska opowiedziała historię, która przeraża z każdą stroną. Łzy stają w oczach i mimo tego nie chce się przerwać czytania. Historia małej dziewczynki powinna być skierowana dla dzieci. Tak nam się wydaje. Jest to jednak książka o świecie, który jest dla wszystkich wrogi przez emocje, które zostają zepchnięte w „niebyt”, z którego ciągle chcą wracać.
Starożytni Grecy stwierdzili, że dobra sztuka to taka, która wywołuje katharsis, czyli oczyszcza. Może to być spowodowane emocjami, przemyśleniami, utożsamieniem z bohaterem. Genialne sztuki łączyły te elementy. W moim przypadku książka Tomaszewskiej poruszyła mnie tak bardzo, że zaparła mi dech w piersiach i poczekałam kilka dni z opadnięciem emocji, by napisać swoje przemyślenia. Dobre książki po ich zamknięciu wywołują taki szok, że brakuje słów do ich opisania i ocenienia i potrzeba czasu, by to zrobić.
Książka powinna być lekturą obowiązkową dla wszystkich rodziców czy osób chcących mieć dzieci, aby mogli zmienić świat.

2 komentarze:

  1. Odpowiadając na Twój komentarz u mnie :) Uważam, że Twoja recenzja jest dużo lepsza od samej książki, którą recenzujesz. Odnalazłaś w niej dużo rzeczy, których ja nie zauważyłam dlatego, że albo ich tam po prostu nie ma, albo ja nie chciałam ich dostrzec... Dla mnie była zbyt płytka, a opisana historia tak karykaturalna jak to tylko możliwe, szkoda tylko, że autorka według mnie nie poradziła sobie ze środkami literackimi jakich postanowiła użyć... :( Cieszę się jednak, że do Ciebie trafiła to zastanawia, i sprawia, że może ktoś da jej szansę, a autorce pozwoli rozwinąć skrzydła :)
    Pozdrawiam,
    Żaneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jest to książka znakomita. Im więcej czasu minęło i więcej nad nią myślę uważam, że autorka napisała doskonałą analizę zachowań społecznych w niezwykle prosty sposób, a to wymaga wielkich umiejętności. U mnie ta książka znajduje się na liście najlepszych książek (obok Hemingwaya i Camusa)

      Usuń