czwartek, 15 maja 2014

Joanna Wachowiak "Ja chyba śnię"

http://www.wydawnictwobis.com.pl/writer.php?id=677
Joanna Wachowiak, Ja chyba śnię, il. Jola Richter – Magnuszewska, Warszawa „bis” 2014
„Ja chyba śnię” to książka dość sprytnie skonstruowana przy pomocy wykorzystania motywu snu. Nie wszystko da się dzieciom wyjaśnić w prosty sposób, a sny są jak bajki z udziałem przedszkolaka Bartka (czasami innych osób) i pomagają mu lepiej zrozumieć świat. Zastanawiałam się, która z opowieści – snów jest najlepsza, aby Wam ją opowiedzieć i po długim zastanowieniu się nad plusami wszystkich doszłam do wniosku, że u mnie wygrała „Fioletowa owca”.
Bartek, jak każdy przedszkolak, chce być lubiany. Co robią dzieci, aby przypodobać się rówieśnikom? Nagle zmieniają wszelkie upodobania, albo ukrywają własne, a wszystko po to, by inni ich lubili. Jak kilka dzieci ma „super” sprzęt czy zabawkę to opowiadają o nich takie bajki, że inni też koniecznie chcą posiadać tą niezwykłą rzecz. W większości przypadków nie są one ani ładne, ani pożyteczne, ani takie wymarzone, jak się dzieciom wydaje, a rodzice muszą być cierpliwi i ciągle od nowa tłumaczyć, dlaczego nie kupią nowej konsoli do gier, kiedy stara działa, albo super figurki, którą dziecko pobawi się chwilę i rzuci w kąt, czy „super paskudniaka”, który stał się hitem wśród kolegów i koleżanek Bartka. Przez zachciankę chłopca i jego konieczność małpowania tata nazywa przedszkolaka „stadną owcą”. Później przychodzi czas na długie tłumaczenie, dlaczego Bartek wcale tego paskudniaka nie potrzebuje. Oczywiście dziecko potwierdza, że już rozumie, ale w gruncie rzeczy chodzi o zakończenie rozmowy, aby rodzice „już nie nudzili”. Idzie spać i śni mu się, że jest…OWCĄ! Musi jeść obrzydliwą trawę, stado nie daje mu spokoju i budzi się przerażony, że nie może być inny niż wszyscy, że cokolwiek zrobi zawsze będzie podobny do wszystkich członków stada. Bartek przestaje chcieć naśladować swoje przedszkolne stado. Stwierdza, że może, a nawet chce być inny. Odkrywa, że inność jest wspaniała.
Wszystkie opowiadania są bardzo ciekawe i pomagają rodzicom znaleźć dobre rozwiązania z wielu trudnych sytuacji. Książka pozwoli dziecku nauczyć się dystansu do świata oraz zrozumieć, że każdy ma obowiązki.
Książkę polecam dzieciom do trzeciej klasy szkoły podstawowej. Przygody przedszkolaka są napisane interesującym językiem, a i Jola Richter –Magnuszewska wzbogaciła je interesującymi ilustracjami. Duże litery pomogą w nauce czytania, a krótkie opowiadania staną się doskonałym materiałem do czytania nawet małym dzieciom. Ponadto książka posiada twardą okładkę, sztywny papier, co uchroni ją przez szybkim zniszczeniem. Jeśli miałabym tę książkę do tego, co znam (oczywiście nie znam wszystkich książek, jakie napisano mimo skończonej filologii) to mogę stwierdzić, że troszkę przypomina „Przygody Mikołajka”, ale Mikołajek był uczniem, do tego jego przygody i wyjaśnienia ważnych spraw nie pojawiały się w snach.
Książka została przekazana przez wydawnictwo bis w celu wykorzystania w konkursie z okazji Dnia Dziecka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz