piątek, 2 maja 2014

"słaby charakter" trzydziestolatka

Niektórzy mężczyźni (zwłaszcza ci samotni po trzydziestce) są niemal jak plaga przechodząca wśród swoich znajomych będących w parach. „Wolny trzydziestolatek to zdesperowany trzydziestolatek” – powiedziała kiedyś moja koleżanka, która stworzyła „drabinę emocjonalną mężczyzn”. Ja do tej tezy dodałabym jeszcze, że wolny trzydziestolatek to niezdecydowany i zagubiony chłopiec, co doskonale pasuje do pewnego znajomego moich znajomych.
Moi znajomi to ideał małżeństwa: wszelkie obowiązki dzielą między siebie i nie sprzeczają się ze sobą publicznie. Jak każda para mają swoją „czarną owcę” czyli „zdesperowanego trzydziestolatka”, który po rozstaniu z wieloletnią partnerką (brak zdecydowania na ślub sprawił, że kobieta „postawiła go pod murem” i kazała szybko podjąć decyzję o małżeństwie bądź rozstaniu) na początku ufał, że „jego kobieta jeszcze do niego wróci”. Tak się jednak nie stało. Mijały miesiące, a on spędzał kolejne wieczory samotnie sącząc piwo i chodząc od kumpla do kumpla. Kumple jednak się powoli wykruszali (rodziły im się dzieci itd.) i coraz częściej spędzał wieczory przed telewizorem z puszką (przynajmniej jedną, ale bywało więcej) piwa.
Jeden jedyny kumpel, jaki mu się w końcu został to właśnie mąż mojej koleżanki. Na szczęście nie odwiedzał go często, za to zawsze regularnie, dlatego niejednokrotnie był przyczyną cichych dni. Koleżanka nie chciałaby jej mąż litował się nad nieporadnym kolegą. On jednak miał miękkie serce i zawsze pocieszał „biednego kumpla, którego rzuciła dziewczyna”. To, że rzuciła go już dobre parenaście lat temu, a on w międzyczasie „zaliczał wszystko, co się dało” nie znaczy, że nie próbował ciągle wzbudzać czyjejś litości.
Na początku kumple mu współczuli. W końcu wiele lat był z dziewczyną i pewnie zostaliby małżeństwem, a ona niewdzięczna go opuściła. Później zaczynali zauważać, że za bardzo przerysowuje całą sytuację, że jest ona tylko powodem do usprawiedliwienia alkoholizmu. Nikt mu jednak nie powiedział w twarz: „Słuchaj stary, ty po prostu jesteś pijakiem”. Każdy próbował delikatnie: „Mi się wydaje, że ty ostatnio za dużo pijesz”, przez co dostawali odpowiedzi: „Wydaje ci się” lub „Jakby ciebie kobieta rzuciła to też byś pił”.
Trzydziestolatek przechodził przez wszystkie znane mu pary jak plaga. Po jednej nocy pustoszył długo budowane związki. Kumple pod jego wpływem często nieufnie patrzyli na swoje partnerki. W końcu i ona należą do grona tych „niewdzięcznych stworzeń rzucających mężczyzn dla innego” i tu w ogóle nie było ważne, że była trzydziestolatka zaczęła się z kimkolwiek spotykać dopiero po dwóch latach od rozstania (mimo, że zegar biologiczny coraz bardziej i bardziej bił na alarm). Po pięciu latach od rozstania znalazła kandydata na męża, a po sześciu została szczęśliwą żoną i matką.
Sfrustrowany i zapity trzydziestolatek zmienił się w stoczonego czterdziestolatka, który stracił pracę, bo ciągle chodził pijany. Przyszedł czas, kiedy przestał trzeźwieć, a wszystko w imię tego, że został porzucony…
Żadna z żon kumpli (później już byłych kumpli) nie lubiła go. Był czynnikiem niszczycielskim: mężowie wracali z „popijawek” ledwo się trzymając na nogach, nie pomagając przy dzieciach. Był jak plaga niszcząca rodzinną idyllę.
Niektórzy mężczyźni są niemal jak plaga przechodząca wśród swoich znajomych będących w parach.

1 komentarz:

  1. Aniu, szczerze? Ten znajomek to d..a, a nie facet....Gdyby trafił na mnie to by była ( sorry ) krótka piłka - idź się leczyć , jesteś alkoholikiem... Rozumię małą załamkę, bo kobieta mnie rzuciła ( czy aby na pewno tak było?, znamy tylko jego wersję, a wersje są zawsze co najmniej dwie ). Ale jak długo, no proszę ....
    Bardzo ciekawa analiza faceta :-) ( hihihi- studium przypadku...:)

    OdpowiedzUsuń