wtorek, 22 lipca 2014

Dorota Kania "Cień tajnych służb"

http://www.mwydawnictwo.pl/p/1028/cie%C5%84-tajnych-s%C5%82u%C5%BCb
Dorota Kania, Cień tajnych służb, Kraków „wydawnictwo m” 2014
Dorota Kania od lat zajmuje się rozliczaniem z PLR-em i dawnymi służbami. Ma na swoim koncie szereg prac, które równie mocno były krytykowane jak chwalone, ponieważ trudno znaleźć prawdę w sceptycznym podejściu do faktów. Perspektywa dziennikarki jest prawicowa, a krytyków pseudo lewicowa (co to za lewica bratająca się z Kościołem i znosząca przywileje dla pokrzywdzonych czy nieporadnych grup społecznych?). Od czasów odzyskania wolności (w 89, bo wiadomo, że wcześniej był zabór) miało nastąpić zerwanie z dawnym systemem. Niestety Polacy potrafili troszkę postrajkować, jak zaczęło im brakować jedzenia, produktów pierwszej potrzeby i zaczęli tracić pracę (przecież to takie oczywiste, że rząd musi każdemu ją zapewnić, zwłaszcza ten lewicowy). Później przyszły obietnice lepszego jutra, dostawy produktów z wyśnionego Zachodu i schowanie swoich żali lub ograniczenie ich do anonimowej krytyki na portalach. Bunt niezadowolonych jest tak mizerny, że sytuacja w kraju po upadku komunizmu praktycznie nie uległa zmianie przez wepchnięcie dawnych rządzących na stołeczki. Oddani działacze dawnego systemu robią fortuny. Ich dzieci też. Jak to jest z Kanią, której korzenie również sięgają dawnego systemu? Nie do końca troszkę inaczej, ale jej plusem jest próba pokazania innego spojrzenia na polskie problemy: obsadzanie ważnych stanowisk „towarzyszami” i ich dziećmi. „Cień tajnych służb” doskonale wpisuje się w ten nurt, ale jest zupełnie inny od „Resortowych dzieci”, których Kania była współautorką. Tu autorka pokazuje nam jak owe pomocne powiązania z dawnymi władzami są niebezpieczne. Polityczne trupy padają gęsto. Dorota Kania wybrała tylko te najważniejsze, najwpływowsze i najszkodliwszych dla dawnych „towarzyszy”. Wszystkie zbrodnie łączy zakończone śledztwo bez znalezienia winnego, a prowadzący je często otrzymywali awanse.
W „Cieniu tajnych służb” znajdziemy wyjaśnienie wielu powiązań politycznych i obecnych układów, przypuszczeń motywów morderstw oraz sprawców, kilka nic nieznaczących zdjęć a akt, których nie mogło być więcej ze względu na ilość stron i mnogość nazwisk. Autorka na pewno uchwyciła najważniejsze nurty oraz przemilczane w aktach tematy, a do tego zadała trafne pytania o powód umorzenia spraw. Znajdziemy w niej nazwiska znane nam z telewizji i prasy, których działania polityczne nie do końca były nam znane od pierwszych wyborów ze względu na ciągłe wywoływanie sztucznych dyskusji nad aborcją, eutanazją, edukacją dzieci, poziomem polskich uczelni, problemem ucieczek sławnych i wybitnych naukowców poza granice Polski, marsze feministek, homoseksualistów i wszelkie inne odciągające od spraw istotnych, czyli poczynań ekonomicznych oraz polityki zagranicznej. Dorota Kania co jakiś czas (podobnie jak i „lewicowi” dziennikarze) robi kawał dobrej roboty: wyciąga brudy lewej strony (jak „lewicowi” prawej). Nie jest ona w tej misji osamotniona, więc warto od czasu do czasu przejrzeć ich odkrycia. Do takich należy również książka „Cień tajnych służb”, poruszająca czternaście tajemniczych śmierci, których wspólnym mianownikiem jest powiązanie ofiary z osobami należącymi do dawnego Urzędu Bezpieczeństwa. Przypadki ułożono chronologicznie, dzięki czemu nie gubimy się w historii. Pierwsze ofiary są znane tym, którzy choć troszkę pamiętają dawny system (Alicji i Piotra Jaroszewiczowie, Mark Papała czy Ireneusz Sekuła), a najnowsze szerszym kręgom (Andrzej Lepper, Sławomir Petelicki, Grzegorz Michniewicz). Informacje zawarte w książce oparte są na dokumentach, które do tej pory nie były nigdzie rozpowszechniane. Cała publikacja to zestawienie faktów, a wysnucie wniosków – które dość mocno sugeruje – autorka pozostawia w gestii czytelników
Trudno ocenić książkę, która jest naszpikowana informacjami przyprawiającymi zwykłego czytelnika o zawrót głowy. "Cienia tajnych służb" może być szokiem. Świat polityki i biznesu jest tu pełen interesów i intryg, które wywołują w zwykłym człowieku uczucie uderzania w szklaną ścianę, przez którą nie można dostać się do władzy i bogactwa. Czytając tę pozycję należy pamiętać podobnie jak przy czytaniu lewicowych, że to prawicowy punkt widzenia, a prawda zapewne leży pośrodku. Zadaniem inteligentnego czytelnika jest znalezienie tego środka, a nie dokona tego bez poznawania wszelkich podsuwanych mu materiałów z dwóch stron obozu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz