Marcus Marcinkiewicz, Zawodowy windykator. Tom I: Model Marcinkiewicza, Gdynia „novae res” 2014
Praca w call center jest bliska wielu
studentom. Większość z nich traktuje ją jako zajęcie tymczasowe i mające ich
nauczyć umiejętności, które staną się przydatne podczas podejmowania pracy w
zawodzie po skończeniu studiów. Istnieje również szereg (jak nie armia)
studentów, którzy pracują w call center, ponieważ innych ofert pracy nie było
lub nikt ich nie chciał na innych stanowiskach. Praca na telefonie jest
postrzegana, jako męcząca psychicznie oraz niewdzięczna i bezsensowne zajęcie,
podczas którego pracownik jest traktowany niemal jak niewolnik. Markus
Marcinkiewicz nie podważa tego. Wiele sprawa przemilczał z „oszałamiającej”
kariery telefonisty, który ma negocjować i wymuszać. Jego praca jest łatwiejsza
niż wielu studentów dzwoniących do ludzi, którzy nie znają produktów, ofert i
muszą przekonać, że dany przedmiot jest człowiekowi niezbędny do życia(np. 10
tomowa encyklopedia o uprawie w warunkach tropikalnych). Ponoć dobry sprzedawca
sprzeda nawet piasek z pustyni, a jego motto brzmi „Nie ma przedmiotów
niechcianych, są pragnienia nieodkryte”. Wie, że musi uświadomić rozmówcom, że
oni pragną tę fantastyczną encyklopedię.
Zadanie windykatora wydaje się
pozornie podobne do telefonicznego sprzedawcy (popularnie nazwanego
telemarketerem): musi dzwonić, ma bazę klientów i powinien przekonać klienta. Cechy
wspólne, których nie widzimy na pierwszy rzut oka to przekonanie o zbawienia
świata produktem. Obaj niosą misję. Jeden ma wcisnąć produkt, a drugi
przekonać, że wydawanie pieniędzy bezsensownie nie jest korzystne dla klienta,
ponieważ może przez to stracić cały majątek.
Windykator jest tu ukazany jako zbawca
świata, który pomaga wierzycielowi i jego rodzinie pozbyć się balastu, jakim
jest kredyt przez namówienie do spłacenia. Misja szlachetna. W praktyce różnie
to wygląda. Znam przypadki, kiedy windykatorzy odszukiwali byłe żony, byłych teściów
dłużnika i straszyli ,mimo że kredyt był wzięty po rozpadzie małżeństwa. Windykator
jest drapieżnikiem, który mniejszym lub większym kosztem otoczenia zmusza ludzi
do płacenia długów. To, że czasami nie te osoby, które prawnie odpowiadają za
kredyt to taki mały szczegół. Tego w książce na pewno nie znajdziemy.
Znajdziemy za to wiele interesujących kwestii i wyjaśnień, dlaczego spłacanie
kredytu jest tak ważne, dlaczego lepiej kilka miesięcy obyć się bez sprzętu niż
mieć na sobie ciężar rat, kiedy warunki na rynku pracy są bardzo niestabilne. Marcus
Marcinkiewicz przekonuje nas, że ludzie biorą kredyty przez zwykłą naiwność,
chciwość i chęć zaimponowania sąsiadom i znajomym.
Książka jest bardzo przekonująca,
jeśli nikt nie miał swojego dłużnika. W praktyce ściąganie długów z dłużnika
przez komornika (zwłaszcza w przypadku osób fizycznych) to niekończąca się
opowieść miniratek od kilku do kilkunastu złotych miesięcznie. Wtedy człowiek
zaczyna zastanawiać się, gdzie podziali się ci wszyscy źli komornicy z dokumentalnych
programów telewizyjnych.
Mimo tego książka świetnie tłumaczy,
dlaczego lepiej żyć bez kredytu, rozsądnie wydawać pieniądze, mierzyć swoje
możliwości na wydatki i nie dać się wciągnąć w kredyty, które mogą nas wciągnąć
jak spirala. jest dobrą przestrogą dla tych, którzy pożyczają w bankach i parabankach,
aby wszystkie warunki umowy dokładnie i kilkakrotnie przestudiować i
przemyśleć. Książkę czyta się niesamowicie lekko mimo zawiłego tematu. Została
napisana w stylu książek motywacyjnych (przez to sporo achów i ochów oraz
przykładów prostych wyjść z trudnej sytuacji, które w życiu nie koniecznie
muszą się sprawdzić). Myślę, że powinien ją przeczytać każdy, kto chociaż
pomyślał o wzięciu kredytu. Jest to też jeden z tych poradników, które powinny
przeczytać osoby pracujące w call center, ponieważ nie tylko odzyskiwanie
pieniędzy wymaga wielkiej finezji, ale również próby sprzedania.
e tam
OdpowiedzUsuńArmada to pośmiewisko branży windykacyjnej a ta książka to czysty bełkot
OdpowiedzUsuńFirmy nie znam, ale znam firmy, jakie wymienia we wstępie. Pracowałam tam niestety.
UsuńKsiążka napisana w stylu "hura, jak fajnie jest być windykatorem". Znam wiele osób, które pracują w windykacji i niespecjalnie są przekonane o konieczności zatrudniania ich za pieniądze kredytobiorców (tym bardziej, że sami są kredytobiorcami).
Mi bardzo trudno takie ksiązki oceniać. Wszystko jest dla mnie taką oczywistością (po tylu latach studiów są ważniejsze pola dokształceń). Myślę jednak, że jest to dobra ksiązka dla laików.