niedziela, 6 lipca 2014

Agata Pruchniewska "I dobry Bóg stworzył AKTORKĘ"

http://wydawnictwosol.pl/ksiazki/i-dobry-bog-stworzyl-aktorke
Agata Pruchniewska, I dobry Bóg stworzył AKTORKĘ, Grójec „SOL” 2014
O kobietach może opowiadać tylko Bóg. To jest tak oczywiste, że żeńskiej części ludzkości nie muszę tłumaczyć, dlaczego tak uważam i dlaczego tak jest prawidłowo i prawdziwie. Mojego bloga czyta również i „piękna” część ludzkości, dlatego wszystko wszystkim wyjaśnię, jak krowie na rowie. Kobiety są prawdziwymi aniołami: jedne po jasnej a drugie po ciemnej stronie mocy (a to taki szczegół w różnicy między synowymi i teściowymi). Piękne anioły nie dość, że nie zadzierają nosa i nie napuszają się jak pawie (co uwielbia robić płeć „piękna”) to jeszcze są samokrytyczne (cecha u płci „pięknej” niespotykana). Stworzyć kobietę jest trudno. Stworzyć idealną kobietę niemożliwe (nawet dla Boga), a stworzenie idealnej i zadowolonej z siebie aktorki jest tak skomplikowane, jak przewidywanie przyszłości z kierunku lotu ptaków. O tym wie każdy Bóg, każdej religii. Wie o tym i ten, który raczy nas opowieścią o Dorotce, która jest dziewczynką ładną i bardzo zdolną, ale niedoceniającą swoich atutów. Mężczyzna z jej cechami czułby się królem świata. Ona niestety jest kobietą, więc ciągle pozostaje krytyczna wobec siebie. Mimo tego wyrasta z niej kobieta chcąca spełnić swoje marzenie o byciu aktorką. Niestety komisje na studia są nieprzychylne i mimo wielu godzin ćwiczeń, nauki nie udaje się. Dopiero, kiedy Dorotka traci wiarę w swoje możliwości. Dostanie się na studia aktorskie jest pretekstem do opowiedzenia o jej związku z Księciem, jego matką po ciemnej stronie mocy stojącą (bo przecież żadna normalna teściowa nie jest dobra), pierwszymi przygodami z drobnymi rólkami oraz frustracjami. Jak to wszystko się dla niej skończy? Musicie przekonać się sami tym bardziej, że są wakacje, a to jest doskonała książka na wyjazd: pełna humoru, fabuła prosta, ale nie za prosta, a do tego interesująca historia, która pozwoli nam na wiele spraw spojrzeć z dystansu.
Tytuł skojarzył mi się ze stary francuskim filmem „I Bóg stworzył kobietę” reż. Rogera Vadima. Poza podobnym tytułem nie łączy je nic. No może kobieca naiwność i wiara w dobre męskie intencje. Bohaterka książki „I Bóg stworzył aktorkę” jest dla mnie wzorem cierpliwości, jakim byłam dawno, dawno temu. Dorotka posiada tę dziwną wiarę w męskie starania, jakie posiadają wszystkie młode kobiety, które kochają być wykorzystywane: oboje studiują, ale to ona robi zakupy i sprząta, a nawet gotuje jak matka Księcia nie dostarczy Księciowi jedzenia. Jej pracowitość i brak wiary w siebie stojący obok wielkiej wiary i nadziei w wielką przyszłość aktorki sprawia, że Dorotka jest nie do końca pewna swoich wartości. Ciągle stara się coś udowodnić innym, biega, żyje szybko i bardzo szybko pakuje się w kłopoty i wiele się uczy, np. że „Nie zawsze jest ważne, CO, ważne jest, KTO mówi. Oraz drugą. Są ludzie, do których nie ma co mówić, bo i tak nie usłyszą. I nie mam tu na myśli osób głuchych", a także „Rzeczywiście, słodycze są szkodliwe dla zdrowia, najbardziej szkodzą na nerwy. Nawet te niezjedzone”. Ponoć ma złą aurę, ale o tym nawet sam Bóg nie wie, więc kiedy się dowiaduje przez chwilę czuje się zbity z tropu i pozwala Dorotce gnać dalej.
Bardzo podoba mi się sposób opowiadania o życiu Dorotki: z perspektywy Boga, który wszystko wie i może sobie pozwolić na cynizm oraz maczanie palców w wydarzeniach. Troszkę mi to zapachniało Homerem, na wielkim luzie, dlatego książkę "I dobry Bóg stworzył AKTORKĘ" polecam wszystkim, którzy lubią podczas czytania się pośmiać. Jest ona doskonałym lekarstwem na doła i własne kompleksy. Opowieść o Dorotce jest kolejny dowodem na to, że w Polsce mamy dobrych pisarzy i zamiast czytywać „Dzienniki Bridgiet Jones” czy „Diabeł ubiera się u Prady” możemy sięgnąć po naszą ojczystą lekką „produkcję” z dużą dawką humoru, którego nie wstydzi się Katarzyna Grochola, a dla „wielkich” pisarzy będącego ujmą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz