Dziś dla odmiany opowiem Wam o mojej
wielkiej miłości i nie chodzi tu o miłość do męża czy córki, ale o miłość do
twórczości. Mimo, że dużo czytam nie będzie to miłość do autora książki (chociaż
kilku ulubionych mam), ale reżysera i scenarzysty. Zajmuję się nim odkąd
zobaczyłam pierwsze kadry, a na nich dziwny kolarz mieszający sacrum z
profanem, szkolną tablicę pełną rysunków i zdjęcia uczniów oraz dewocjonalia,
cień dziecka dającego swoją zabawkę Jezusowi na krzyżu. Film, który stał się
delikatnym ujęciem problemu przedstawionego w „Szkole dla łobuzów” reż. Aisliga
Walsha, który był dla mnie (mimo że widziałam w życiu wiele) wielkim szokiem. Trudne
tematy w „Złym wychowaniu” zostały przez Pedro Almodóvara poruszone z taką
delikatnością, że nie mogłam oprzeć się jego urokowi i to właśnie ten początek
przygody sprawił, że pytana o pomysł na pracę magisterską uparłam się, że chcę
o nim pisać. Nie byłam sama. Taka wówczas mała moda zapanowała na tego
hiszpańskiego reżysera i mimo, że prac polskich badaczy wówczas było na jego
temat mało to wiele osób chciało podjąć się wyzwania i zbadania jego filmów.
Zwykle dochodziło do nadużyć: powoływanie się na prof. Ewę Mazierską (co jest i
moim małym grzechem, ale ja wielkim łukiem ominęłam jej błędy) i wspaniałą oraz
obszerną pracę prof. Katarzyny Citko, ale poruszającą kwestie emocji. Mnie
interesowało zupełnie coś innego: kultura i historia oraz ich miejsce w filmach
Almodóvara. Czytałam to, co mówił o swoich filmach hiszpański reżyser i
podchodziłam do tego sceptycznie. Twórca przecież nie musi być świadomy swego
tkwienia w historii kraju tym bardziej, że jest ona tak inna i bogata we walki
wewnętrzne, zwalczanie się skrajnych obozów. Kolejne filmy, kolejne książki
(zarówno socjologiczne, kulturoznawcze, jak i filmoznawcze oraz filozoficzne)
zmuszały mnie do ciągłego pisania pracy na nowo. Zajęło mi to trzy lata i
ciągle mam niedosyt. Ciągle widzę pola, które jeszcze zostały do omówienia i
przemyślenia. Przez filmy Almodóvara nie mogę na razie zająć się niczym innym
(chociaż pomysłów na badania mam całe mnóstwo).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz