Józef
Augustyn SJ, O miłości, małżeństwie i
rodzinie, Kraków „wydawnictwo m” 2014
Obok życiowych
mądrości, przekonywania o konieczności wzajemnej akceptacji, czułości wobec
siebie znalazłam również poglądy, które są mi obce. Zacznę od plusów. Mimo, że
jest to poradnik dla osób wierzących to dowiedzą się one, że przymus religijny
jest zły. Zmuszanie dziecka do modlitwy, uczestnictwa w obrządkach może wywołać
więcej szkody niż pożytku. Małemu człowiekowi do końca życia rytuały religijne
będą kojarzyły się źle. Kolejny plus daję za przekonywanie o konieczności
dawania miłości, zrozumienia i miłości. Druga osoba (czy grupa osób) musi być
traktowana personalnie, a nie przedmiotowo. Próba zrozumienia wymaga
wrażliwości i otwarcia się an emocje innych. Autor zaleca, by nawet w momentach
kryzysowych, czyli zerwania kontaktów z osobą, nie zamykać się na nią, ale być
otwartym na niesienie pomocy. Jest to bardzo dojrzała postawa, w której skupiamy
się na sobie i tym, jakimi osobami możemy być wobec innych, a nie jak nas
traktują inni. Własny szacunek do siebie i dystans pozwolą uwolnić się od
negatywnych ocen.
Bardzo zasmucił mnie
rozdział o stosowaniu kar:
„Nie dramatyzujmy
tego zagadnienia. Kiedy na przykład matka w odruchu zdenerwowania da dziecku
przysłowiowego klapsa, nie jest to szczególny problem, jeżeli kocha je
zrównoważoną miłością. Istnieje dzisiaj fobia na punkcie bicia dzieci”.
Ja chciałabym się
dowiedzieć jak autor czułby się, gdyby jego przełożony/sąsiad/krewny podczas
zdenerwowania się na niego dał mu klapsa. Czy dzieci można traktować gorzej, bo
są dziećmi? Jeśli chcemy mieć mądre dzieci to trzeba być mądrym rodzicem:
tłumaczącym, dlaczego postępowanie jest niewłaściwe, dyskutującym, kiedy jest
prawidłowe i jakie mogą być konsekwencje nieodpowiednich zachowań, jak dziecko
czułoby się, gdy ktoś zachował się wobec nich w taki sposób jak one. Niestety
często rodzice problemy wychowawcze załatwiają klapsem (oby to dziecko na
starość im nie dało klapsów) lub ogólnym zachwytem nad wszelkim zachowaniem
dzieci (oby to, co chwalą ich nie spotkało).
Jak każdy poradnik
książkę trzeba czytać z dystansem, ponieważ nie ma sprawdzonych przepisów na
życie. Omówione w nim propozycje rozwiązań mogą wielu osobom ułatwić życie,
popatrzeć na siebie z dystansu, przemyśleć relacje z otoczeniem.
Książka jest
skierowana do osób wierzących, ale i te niewierzące znajdą w nich wiele
interesujących przemyśleń. Szczególnie podobały mi się te dotyczące słonia i
konieczności bycia wrażliwym i wyrozumiałym dla osób, które mają problemy z
relacjami społecznymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz